17 czerwca 2025

Musi ktoś przyjść !!!

Społeczeństwo będzie jeszcze bardziej podzielone. Ktoś musi więc przyjść i uleczyć naród - podkreśla ekspert z Japonii. Ale do tego potrzeba prawdziwego wodza. W naszym państwie nie znajdziemy takiego wybitnego wodza. Niestety w demokracji polityka partyjna niweluje wszystko, co wybitne, ponieważ ktoś wybitny wyrasta zdecydowanie ponad polityczną przeciętność, a to zagraża partyjnym układom. Jak zatem można pokonać te trudności?

Otóż konieczny wydaje się totalny kryzys polityczny. Przede wszystkim musi upaść kapitalizm finansowy, czyli dzisiejsza dominacja dolara amerykańskiego. Coś na kształt krachu gospodarczego z lat 20-stych XX wieku, albo nawet lepiej. Dopiero taka sytuacja może radykalnie zmienić polityczne myślenie wśród obywateli. I wtedy ludzie zaczną szukać wybitnych jednostek. Ale czy wtedy znajdzie się jeszcze ktoś na tyle wybitny, żeby pokierować społeczeństwem i narodem? Pocieszeniem może być fakt, że nie będzie już innego wyjścia.

10 czerwca 2025

Układ wielomocarstwowy

Kiedy w czasach zimnej wojny mieliśmy dwa przeciwstawne mocarstwa, wtedy sytuacja polityczna była jasna i jednoznaczna. Państwa mogły przynależeć do jednej ze stron. My dostaliśmy się pod panowanie ZSRR i staliśmy po stronie komunistycznej. Dlatego nie mogliśmy działać i pracować we własnym interesie politycznym, lecz podlegaliśmy decyzjom hegemona. Z kolei państwa Europy zachodniej podlegały decyzjom swojego opiekuna, czyli Stanów Zjednoczonych. Sytuacja polityczna była oczywista i każdy blok rozwijał się po swojemu. Tak to działało do momentu upadku ZSRR. Potem nastąpił okres przejściowy, gdy państwa podległe ZSRR zdobyły pewną samodzielność. Polska zwróciła się w stronę Zachodu i liberalnej demokracji. 

Ale dzisiaj ogólna sytuacja polityczna uległa radykalnej zmianie. Rozwój gospodarczy świata (w formie globalizacji) doprowadził do powstania kilku ośrodków o charakterze mocarstwowym. Odrodziły się Chiny, rozwijają się Indie, Unia Europejska marzy o potędze, rosną także aspiracje mniejszych krajów, jak np. Brazylia, Turcja, Australia. Widzimy, że na świecie powstał układ wielomocarstwowy.

Otóż musimy sobie zdawać sprawę, że w tym nowym układzie trzeba będzie działać w całkiem nowy sposób. Należy przedefiniować kwestię bezpieczeństwa militarnego, ponieważ naszego bezpieczeństwa nie będzie już zapewniał panujący hegemon. W nowym układzie trzeba będzie lawirować między wpływami poszczególnych mocarstw lub ich sojuszy. W jeszcze większym zakresie dotyczy to również bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego. Rywalizacja wielu mocarstw narzuca nam dodatkowe wyzwania, ponieważ każde z mocarstw będzie dążyło do maksymalizacji rozwoju poprzez szybkie wdrażanie innowacji technologicznych (np. AI). Dawniej wystarczyło współpracować z panującym mocarstwem, ale dzisiaj mocarstwa konkurujące ze sobą będą się rozwijały coraz szybciej (zob. Chiny), zaś kraje pomniejsze pozostawione same sobie mogą się stoczyć w zapaść technologiczną. Wydaje się, że w coraz większym stopniu trzeba będzie śledzić kierunki rozwoju technologii na całym świecie.

8 czerwca 2025

Albo strategia albo dialog

Jeden z komentatorów stwierdził, że w naszej polityce nie ma strategii, jest tylko dialog. Wydaje się, że należałoby zastanowić się nad tym rozróżnieniem.

Strategia jest myśleniem na przyszłość (ujęciem perspektywicznym). Natomiast dialog jest myśleniem bieżącym bez żadnych perspektyw. W dialogu opowiadamy o przeszłości, czyli o tym co było, bo dialog jest wymianą poglądów, które już mamy. W dialogu ujawniają się różnice albo zbieżności poglądów, czyli naszego myślenia. Żeby w strategii wyjść do przodu trzeba porzucić dialogiczność. 

Strategia wymaga rozważenia działania i określenia ostatecznego celu. Dlatego konieczne jest spojrzenie do przodu, a nie bieżące opowieści. Strategia wymaga rozpoznania obecnej sytuacji (realnej sytuacji) działającego podmiotu (konkretnego człowieka albo całego państwa) i na tej podstawie wyznaczenia przyszłego celu działania. Strategia potrzebuje więc dobrego rozpoznania realności -- realności samego działania ale również realności otoczenia, w którym będziemy działać, ponieważ dotyczy ona realnego działania w realnym świecie. To nie mogą być tylko jakieś teoretyczne pomysły, ale trzeba się tutaj trzymać realności i zasad realności.

Dialog jest oparty na ludzkim myśleniu. Dlatego dialog dotyczy tylko jakichś możliwości, to mogą być możliwości działania, bo o możliwościach bardzo łatwo się rozprawia w nieskończoność. Dialog jest oparty na myśleniu możliwościami, a przez to nie dociera do realności. W dialogu wszystkie strony obracają się tylko w sferze możliwości, bo myślenie posługuje się możliwościami i nie musi dotyczyć realności. I dlatego dialogi polityczne nie mają żadnej mocy sprawczej.

W podsumowaniu możemy stwierdzić, że strategia stanowi ocenę realnej sytuacji, w której przebiega działanie, natomiast dialog jest tworzeniem nierealnych możliwości działania.

5 czerwca 2025

Dobre słowo zamiast wiedzy ??? (w polityce) !!!

Jeden z komentatorów oceniając polityków stwierdził, że uważają oni, że obywatele nie potrzebują wiedzy (może wprost nie chcą), bo wystarczą im łatwe słowo. Ale moim zdaniem, politycy już się w tej kwestii mylą. Ludzie ogarniają coraz więcej wiedzy w sprawach, które ich bezpośrednio dotyczą. To mogą być sprawy codzienne, ale z czasem taka wiedza się poszerza. Nie można już epatować obywateli łatwymi obietnicami, bo ludzie wiedzą, co jest realizowane a co nie.

Dziennikarskie możliwości

Przede wszystkim politycy, ale także dziennikarze nie rozumieją zupełnie różnicy między realnością a możliwością. Większość wywiadów i debat toczy się w mediach o dowolnych możliwościach. Niestety o możliwościach działania można mówić w nieskończoność. Podam przykład, który ostatnio słyszałem. Dziennikarz zadaje pytanie: pytam Pana o realny scenariusz, który może się wydarzyć. Czy dziennikarz nie rozumie, co mówi? Przecież jeśli scenariusz jeszcze się nie wydarzył, to nie jest realny, tylko co najwyżej możliwy. Nie wolno traktować czegoś możliwego jako tego, co realne. Bo realne jest właśnie to, co już się stało. Ponadto dla każdego z nas realne jest tylko to, co nas dotyczy. Jeżeli odwołujemy się do realnych spraw, które się stały, ale dotyczą kogoś innego, a nie dotyczą nas bezpośrednio, to również będzie to dla nas jedynie coś możliwego.

Cała polityka sprowadza się dzisiaj do rozważań i opowieści o możliwościach działania a nie do realnego działania. Tak naprawdę realnie działają tylko zwykli obywatele. I to oni tworzą realny rozwój naszego kraju. Natomiast politycy żyją z mamienia obywateli albo straszenia ich wszelkimi możliwościami.

1 czerwca 2025

Nihil novi nisi comunne consensu


Nihil novi nisi commune consensu

Ustawa sejmowa Nihil novi z 1505 roku

29 maja 2025

Wraca wybitna moneta

 


Realistyczna opcja w polityce

Po dyskusjach w sprawie pana Brauna należy zastanowić się nad opcją katolicką w polityce. Pytanie jest proste, czy dzisiaj możliwa jest polityka katolicka?

Najpierw trzeba zbadać ogólnie stosunek między polityką i religią (chrześcijańską czy wprost katolicką). Zobaczmy, jak to wyglądało w historii? Otóż w IV wieku mamy znaczący moment, kiedy chrześcijaństwo zostało uznane w Cesarstwie Rzymskim za religię popieraną przez państwo. Chyba podaje się na wyrost, że od razu miała to być religia państwowa. Jednak w sytuacji Cesarstwa Rzymskiego, gdzie panował władca absolutny, akceptacja przez niego religii chrześcijańskiej była właściwie jednoznaczna z obowiązywaniem tej religii.

Jest jasne, że w państwach rządzonych przez króla lub cesarza, czyli przez jedynego władcę, powiazania między polityką a religią dokonywało się konkretnie w osobie tego władcy. Co ciekawe, po przewrocie religijnym Lutra i wojnach religijnych została ustanowiona ważna zasada prawna (była ona zawarta przez cesarza Karola V z książętami niemieckimi). Ta ustawa miała decydować o wolnym wyborze religii przez panującego na danym terenie księcia (cesarz stracił prawo decyzji w kwestii religii). Ale faktycznie okazało się to sprzeczne z wolnością religijną obywateli takiego księstwa. Zupełnie inaczej odbywało się to w Polsce, gdzie król Zygmunt August ogłosił, że nie będzie nadzorcą religijnym (stwierdził, że nie jest królem sumień obywateli).

Dziś sytuacja polityczna wygląda zupełnie inaczej. Z jednej strony mamy instytucjonalną organizację państwa określaną jako ustrój polityczny demokracji. Otóż te instytucje państwowe są wyznaczane na podstawie prawa statutowego (prawa stanowionego przez ludzkie myślenie). A z drugiej strony mamy wspólnotę religijną opartą na zasadach relacji osobowych (relacji zarówno z Bogiem, jak też przebiegających między ludźmi wierzącymi). Można uznać, że Kościół jest wspólnotą osobową podległą Prawu Bożemu (Dekalog). Musimy pamiętać, że to Prawo Boże wyznacza osobowe zasady działania oparte na prawdzie, dobru i pięknu. Natomiast prawo stanowione (lex), zwłaszcza to dotyczące instytucji, określa jedynie procedury działania w ramach instytucji. Dlatego w dzisiejszej polityce mamy niejako zderzenie dwóch układów przeciwstawnych. Pierwszym jest układ instytucji państwa tworzących organizację współdziałania na gruncie społecznym i realizacji zadań rozwoju cywilizacyjnego. A drugi układ stanowi wspólnota osobowa skierowana ku Bogu jako organizacja życia nadprzyrodzonego. Dlatego można postawić tezę, że obecnie działalność państwa i działalność Kościoła są jakoś sprzeczne albo zupełnie się rozchodzą.

Ale przecież ci sami ludzie (obywatele) należą do jednego i drugiego układu (czyli do państwa i kościoła). Człowiek nie podzieli się na dwoje. Jak więc osiągnąć tutaj jakąś łączność? W tej sprawie konieczna jest analiza pełnej realności człowieka. Należy rozpoznać i rozważyć pełną strukturę ontyczną człowieka. Moim zdaniem, jest co całkiem możliwe. Ale historia potoczyła się w stronę przeciwną.

Kiedy myśliciele doby Oświecenia dostrzegli sprzeczność między interesami państwa i kościoła, wtedy działali już w kontekście ludzkiego myślenia. Zanegowali więc potrzebę chrześcijaństwa (religii), stając po stronie ludzkiego rozumu (rozumu myślącego). Zrezygnowali z wiary religijnej, ale masowo przeskoczyli do wiary w myślący rozum. Oczywiście przy okazji odrzucili królewską władzę absolutną, ponieważ ich zdaniem, była ona powiązana i zależna od religii chrześcijańskiej (znana teza, że władza pochodzi od Boga, zwłaszcza królewska). Gdy więc odrzucono religię z jej społeczną rolą, wtedy pozostawało budowanie państwa świeckiego opartego na umowie społecznej (czyli pomyśle czysto ludzkim). To już sprawiało, że ludzkie życie obywateli podlegało decyzjom prawnym państwa. Takie okazały się skutki polityczne Rewolucji Francuskiej.

Kolejnym potwierdzeniem degradacji społecznej religii chrześcijańskiej stała się popularność teorii ewolucji Darwina, co doprowadziło do pomysłu człowieka pochodzącego z naturalnego rozwoju świata przyrodniczego. Człowiek przestał być pojmowany jako stworzenie Boże. Myślicielom naukowym wydawało się, że człowiek jest zupełnie oderwany od Boga i całkowicie zależny od rozwoju materialnego. Co gorsze, taka wizja człowieka istnieje do dzisiaj. Nauka (właściwie myśliciele naukowi) twierdzi, że ludzkie myślenie jest funkcją mózgu, ale naukowcy nie zdają sobie sprawy, że w ten sposób skutek bierze się za przyczynę, a przyczynę za skutek. To niestety wydaje się porzuceniem rzeczywistego poznania realności człowieka. Można bowiem przyjąć, że rozwój mózgu u homo sapiens jest efektem pojawienia się u człowieka właśnie myślenia (a nie odwrotnie).

Zaproponowane oderwanie człowieka od Boga było od początku związane z ideą wolności człowieka jako postulatem poglądowym. Do dzisiaj ludzie nie rozumieją idei wolności, ponieważ postulowana w działaniu człowieka wolność oznacza wprost porzucenie jakichkolwiek zasad (bo jeśli kierujemy się jakąś zasadą, to nie mamy wolności w działaniu). Natomiast współczesna ideologia twierdzi, że człowiek powinien działać na mocy wolności. Ale wolność jest tylko możliwością działania, a nie żadną mocą sprawczą. Otóż do działania (czy to codziennego, czy to nadzwyczajnego) człowiek potrzebuje mocy sprawczej. I tu trzeba zapytać, skąd człowiek ma czerpać taką moc sprawczą?

Realistyczna filozofia, czyli metafizyka, twierdzi, że ludzka natura (zarówno dusza, jak i ciało) stanowi jedynie ontyczną możność działania. Na przykład o władzach duszy mówi się, że są to potentiae, czyli możności jako możliwości działania. A stąd rodzi się już dalszy wniosek, że cała nasza natura wymaga i potrzebuje zewnętrznego napędu w postaci mocy sprawczej. Dlatego metafizyka przyjmuje, że poza możnością istotową istnieje w bycie ludzkim akt egzystencjalny posiadający odpowiednią moc sprawczą. Sprawczość i aktywność jest bowiem związana z aktem a nie możnością. W tym akcie istnienia (actus essendi) mamy zawartą podmiotowość osoby oraz podmiotowość życia nadprzyrodzonego. Sam akt istnienia oraz cała jego zawartość jest stwarzana bezpośrednio przez Boga.

To nam pokazuje, że ludzkie życie i ludzkie działanie mają wymiar egzystencjalny i wymiar esencjalny (co postulował już Kierkegaard). Wymiar egzystencjalny naszego życia jest związany z odniesieniem człowieka do Boga, zaś wymiar esencjalny (natura) jest związany z otaczającym nas światem przyrody. Dlatego nie należy redukować i sprowadzać aktywności człowieka do jednego tylko wymiaru. Konieczne  jest uwzględnienie obu tych poziomów realności. Trzeba przyjąć u człowieka prawdziwą realność istnienia (czyli esse) oraz istotową realność stawania się (czyli fieri) naszej natury. Wydaje się, że dopiero w tym kontekście należy rozpatrywać społeczną działalność człowieka, czyli współdziałanie wielu osób.

Przy takim układzie i powiązaniu dwóch elementów realności człowieka na pierwszy plan wysuwa się rozwój i umocnienie wymiaru egzystencjalnego. Swoją egzystencjalną realność człowiek zdobywa i realizuje we wspólnocie rodzinnej. Wspólnota rodzinna jako wspólnota osobowa jest oparta na relacjach osobowych. Relacje osobowe łączą i umacniają egzystencjalną podmiotowość poszczególnych członków wspólnoty. A ponieważ te relacje dotyczą wymiaru trwałej realności osoby, to skutkiem jest również trwała i silna więź wspólnotowa.

Życie człowieka powstaje i rozwija się na gruncie wspólnoty rodzinnej. Dlatego w tym wypadku mamy do czynienia z pełnym zakresem działań człowieka. Są to najpierw działania osobowe, czyli działania religijne i moralne (stricte moralne). Takie działania są skierowane i skupione na zasadach realności, czyli na prawdzie, dobru i pięknie. Sprawcza moc płynąca z podmiotu osoby za pomocą aktów kontemplacji, sumienia i upodobania aktywizuje i pobudza działania duchowe, co powoduje, że podejmują one realistyczne decyzje w kontaktach z innymi osobami. Dzięki temu pojawiają się sprawności wiary, miłości i nadziei posiadające charakter wyraźnie osobowy. Wierzymy w realność i doskonałość osoby ludzkiej. Miłujemy z otwartością drugą osobę za jej bliskość i trwałość w relacjach osobowych. Wreszcie pokładamy nadzieję na nieustanną łączność z drugą osobą.

Wszystko to razem wytwarza zupełnie wyjątkową atmosferę bliskich powiązań i relacji, co pozytywnie wpływa na całą działalność codzienną w jej wymiarach praktycznych. Atmosfera wspólnotowa doskonale wspiera i kształtuje wszelką współpracę w zwykłych działaniach praktycznych związanych z potrzebami życia codziennego. Dlatego szeroka działalność rodzinna staje się znakomitą szkołą dla wszystkich dalszych działań społecznych. Widzimy to zwłaszcza w sytuacji wspólnot lokalnych, czyli wspólnot łączących wiele rodzin, gdzie pomoc sąsiedzka i współpraca dobrze się układają i są na porządku codziennym. Właśnie taka współpraca stanowi zalążek dla wszelkiej działalności społecznej. Poza tym wspólnota lokalna jest skupiona jednocześnie wokół kościoła parafialnego. Parafia kościelna stanowi miejsce, gdzie wierni (wyznawcę religii) łączą się w relacjach osobowych z Bogiem (Trzema Osobami Boskimi). Taka łączność nadprzyrodzona wpływa oczywiście na moralność członków wspólnoty.

Możemy uznać, że w zakresie wspólnoty lokalnej uczestnicy mogą w pełni realizować swój rozwój osobowy. Musimy zdawać sobie sprawę, że w przypadku człowieka rozwój osobowy jest najważniejszą sprawą. Doskonałości osobowej nie zastąpią nam sukcesy i zaszczyty zawodowe lub polityczne. Człowiek jest powołany do życia osobowego i do życia rodzinnego, a więc życia w rodzinie będącej podstawową (a być może jedyną) realizacją wspólnoty ludzkiej. Dlatego władz polityczna państwa powinna z całą mocą popierać tradycyjne związki rodzinne, otaczać opieką i ochroną wszystkie rodziny, czyli tworzyć możliwości gospodarcze i kulturowe sprzyjające życiu rodzinnemu. Celem politycznym powinno być bezpieczeństwo życia rodzinnego i możliwie najlepszy rozwój i trwałość rodzin, bo to decyduje o sprawnym działaniu państwa. Bez tego podejścia działalność polityczna traci swoją sensowność i realność, gdyż popada w niepotrzebne pomysły ideologiczne. Polityka nie może walczyć z rodziną i religią, bo to jest śmierć ludzkości.

20 maja 2025

Propozycje dla Prezydenta

Prezydent Polski nie ma władzy wykonawczej, ale powinien dysponować ważnymi prerogatywami. Prezydent posiada instytucję zajmującą się bezpieczeństwem kraju. Jest to Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. Otóż funkcja bezpieczeństwa narodowego powinna mieć jak najszersze kompetencje doradcze. Takie bezpieczeństwo obejmuje nie tylko ochronę militarną i bezpieczeństwo międzynarodowe, ale również bezpieczeństwo ekonomiczne (czyli bezpieczną ochronę gospodarki, a zwłaszcza bezpieczeństwo energetyczne) oraz bezpieczeństwo kulturowe narodu polskiego. We wszystkich tych zakresach Prezydent powinien gromadzić ekspertów i fachowców w odpowiednich dziedzinach. Dlatego Biuro Bezpieczeństwa Narodowego powinno mieć dużo szerszy zasięg, czyli odpowiednie pododdziały do spraw bezpieczeństwa ekonomicznego i kulturalnego.

Dzisiaj w Biurze działa tylko formuła bezpieczeństwa militarnego i bardzo dobrze. Ale należy rozszerzyć jego działalność o bezpieczeństwo ekonomiczne, które obejmowałoby ogólne perspektywy rozwoju gospodarczego (stworzenie strategii rozwojowych i wyznaczenie ułatwień podatkowych w działalności strategicznej). Osobną kwestią powinno być bezpieczeństwo energetyczne (tutaj realne postulaty są niezbędne). Dalszą sprawą powinno być bezpieczeństwo kulturowe narodu polskiego. Jest to przede wszystkim dbałość i ochrona języka polskiego (np. digitalizacja twórczości pisarskiej i oczywiście naukowej -- sensownie naukowej -- oraz stworzenie AI dostosowanej do potrzeb języka polskiego). Potrzebny jest szeroki dostęp do dzieł artystycznych polskich twórców oraz szybki dostęp do ich biografii (okazuje się bowiem, że wszelkie rankingi artystyczne pochodzą do nas z zagranicy). 

15 maja 2025

Dominacja wolności

Współczesny indywidualizm, czy raczej egocentryzm, zabsolutyzował w stopniu maksymalnym wolność działania. Jeśli zwrócimy komuś uwagę, że działa niewłaściwie, czyli bez poszanowania otoczenia, to spotykamy się z reakcję, że atakujemy albo obrażamy jego wolność działania. Ludzie na co dzień uważają, że najważniejsza jest ich wolność działania. A przecież w stosunkach społecznych wolność działania się nie sprawdza. Wolność taka stoi bowiem w sprzeczności ze skutecznością współdziałania dla osiągania potrzebnych celów. Indywidualna wolność działania prowadzi bowiem ostatecznie do anarchii i chaosu. Ludzie muszą sią nauczyć współpracować, bo inaczej nie zdołamy osiągnąć wymaganego rozwoju. 

Rozmowa o książce Hansena

Wysłuchałem ciekawej rozmowy nt. książki Śmierć obywatela autorstwa pana Victora Hansena (podcast Klub Jagielloński). Głównym tematem jest kwestia obywatelstwa, ale zacznijmy od roli państwa. Rozwój społeczności (instytucjonalnej) zaczyna się od rodziny poprzez społeczność plemienną, społeczność miejską (polis), dalej królestwa, aż po społeczeństwa narodowe (wiek XIX) i wreszcie społeczeństwo demokratyczne, czyli obywatelskie. 

Otóż państwo jako super instytucja daje swoim uczestnikom bezpieczeństwo. Taka przynależność do państwa daje obywatelom jakieś prerogatywy, ale jest to związane z przyjęciem pewnych praw i zasad działania. A zatem przynależność państwowa określa wyraźnie, jakie są prawa i obowiązki obywatela. Podporządkowanie się tym wymaganiom czyni uczestników obywatelami. Obywatele mają możność rozwijania swojej aktywności dostosowując się do powszechnych wymagań. W ten sposób mogą jednocześnie korzystać z dorobku minionych pokoleń (z tego, co wypracowali inni). Państwo stawia więc przed obywatelami jeden cel -- rozwój i budowanie dobrobytu państwa poprzez prawa i obowiązki obejmujące aktywne działanie.

Widzimy więc, że obywatele podlegają w jakiejś mierze władzy państwa. Ale najważniejszą sprawą dla rozwoju i działania państwa jest zachowanie niezależności i samodzielności poszczególnych obywateli. Chodzi o niezależność finansową (ogólnie ekonomiczną/ też zawodową), ale można chyba dodać niezależność poznawczą i kulturową. Autor stwierdza, że osoby zależne od rynku pracy czy świadczeń socjalnych państwa stają się petentami (czyli klientami) systemu politycznego. W USA dotyczy to najbardziej kredytobiorców (bo przeciętni obywatele w Stanach żyją na kredyt). Taka sytuacja wywołuje brak aktywności i przewidywania (innowacyjności), gdyż ludzie uważają, że państwo zadba o ich potrzeby. Ale w ten sposób ludzie tracą niezależność, która według Autora jest podstawą obywatelstwa. Obywatele uzależniają się od opieki państwa.

Taka sytuacja ekonomiczna powoduje postawę zniewolenia. Ludzie poddając się zależności od pracodawców albo od instytucji rządowych popadają w zniewolenie. To zniewolenie wyraża się w zgodzie na coraz większe wymagania i kompromisy. W ten sposób ludzie poddają się i ulegają zależności od wymagań instytucjonalnych (prywatnych lub państwowych). Patrząc dalej zanika zupełnie poczucie odpowiedzialności za to, co robimy. 

Okazuje się, że demokracjach zachodnich ludzie coraz bardziej uzależniali się od opieki państwa i pomocy społecznej, rezygnując z rozwoju własnej aktywności. Otóż poddanie się tej zależności zmierzało do wytworzenia pewnej jedności społecznej. Aby uczestniczyć w społeczności państwowej obywatele podążają w kierunku ujednolicenia zachowań. To powoduje, że ludzie nie wybierają tego, co chcą robić, ale poddają się decyzjom odgórnym. Ostatecznie rodzi to taki stan, że życie osobiste przestaje być własnością tych ludzi (decydują za nich instytucje państwowe lub prywatne).

Autor odwołuje się w tym zakresie do społeczności agrarnych. Według niego pierwotna kultura powstaje we wspólnotach rolniczych. Nasz język opisujący świat ma duże konotacje związane z rolnictwem. Tam, zdaniem Autora, tworzą się zalążki relacji społecznych -- relacji pomiędzy właścicielami ziemskimi a zniewolonymi rolnikami. Wydaje się, że to do dzisiaj oddziałuje na relacje między władzą a pracującymi obywatelami.

11 maja 2025

Łączność społeczna

Stoimy obecnie przed zasadniczym pytaniem politycznym: na czym ma polegać realna łączność społeczna? Dla funkcjonowania i rozwoju społeczności politycznej w konkretnym państwie jest to najważniejszy problem. A dzisiaj politycy zupełnie go pomijają, gdyż uważają, że w tym zakresie chodzi o panującą władzę, która łączy wszystkie działania społeczne i gospodarcze. 

Ale żadna władza nie panuje nad społeczeństwem w pełnym zakresie. To znaczy, że władza polityczna może trzymać społeczeństwo w swoich łapskach, ale to nie znaczy, że panuje nad działaniami społecznymi. Na ogół taki totalitaryzm kończy się tym, że społeczeństwo przestaje po prostu działać i rozwijać się. Mamy wtedy bezsensowną stagnację i tyle.

Trzeba więc się zastanowić, na czym ma polegać faktyczna łączność społeczna, która musi być podstawą do realnej współpracy i współdziałania. Rozwój społeczny polega bowiem na współdziałaniu. Współdziałanie wymaga porozumienia i dogadania w sprawie wspólnych celów rozwoju. Porozumiewać się mogą ludzie, którzy mają chęć współpracy, gdyż są przekonani, że coś ich łączy i wspólnie dotyczy. 

Czy może to być jakaś łączność kulturowa? Łączność kulturowa jest skupiona przede wszystkim na wspólnym języku. Wspólny język z pewnością umożliwia i ułatwia wzajemną współpracę. Ale musimy sobie zdawać sprawę, że język nie jest napędem i zasadą współdziałania. Konieczna jest jakaś chęć współdziałania. Skąd się bierze taka chęć i stojąca za nią odpowiednia moc?

I tutaj dochodzimy do zasad określających wymiar wspólnotowy społeczeństwa. Aby chętnie działać społeczeństwo musi stanowić wspólnotę ludzi. Zobaczmy, jak to działa na najniższym poziomie. Realną wspólnotą osób jest rodzina. Wszystkich członków rodziny łączą relacje i odniesienia osobowe. Takie relacje powodują i wytwarzają wzajemną odpowiedzialność za rozwój i działanie wspólnoty. Łączność osobowa nadaje wszystkim realną moc działania. Członkowie rodziny chętnie współdziałają ze sobą i wspierają się we wszystkich działaniach. Ktoś powie, że tak funkcjonowało to dawniej, a dziś już tak się nie dzieje. I to jest oczywiście problemem społecznym. 

Dzisiaj pojawiła się zupełnie nowa kategoria tzw. "świadomości społecznej". Czym jest świadomość społeczna? Wiemy, że każdy człowiek dysponuje swoją świadomością, którą ogólnie wyraża pogląd na świat i życie ludzkie w tym świecie. Dawniej każdy miał swój własny pogląd kształtowany w toku jego życia. Ale powstanie i dominacja mediów publicznych sprawiła, że oddziaływania informacyjne i manipulacyjne dotyczą ogromnej liczby ludzi (obywateli danego kraju). To powoduje, że ludzie tracą swoje osobiste spojrzenie na świat i to, co się w nim dzieje, łykają natomiast i przyswajają sobie te poglądy, jakie prezentują media (dziś już tylko TV plus internet). W ten sposób powstaje świadomość społeczna, którą bardzo chętnie stara się zarządzać panująca władza. Dlatego też zamiast wiedzy zaczynają panować w tej świadomości społecznej skrajne emocje i namiętności. Wszystko to razem prowadzi do społecznego chaosu i braku współpracy. Tak więc zamiast łączności społecznej mamy kryzys i sprzeczność postaw społecznych (patrz "mowa nienawiści"). 

Wydaje się, że powinniśmy wrócić do tradycyjnej łączności wspólnotowej opartej na zasadach osobowych (prawda, dobro, piękno). Ta łączność wspólnotowa, która rodzi się w rodzinie, rozwijała się dawniej we wspólnotach lokalnych -- w wiejskim lub miejskim sąsiedztwie. Ta łączność prowadziła ostatecznie do utożsamiania się ze wspólnotą narodową. Wspólnota narodowa była u nas określana mianem ojczyzny. Ludzie mieli poczucie obowiązku służenia ojczyźnie. Ojczyzna oznaczała potrzebę współdziałania dla dobra wspólnego. Taka postawa obywateli ukazywała rozumienie, że należy działać dla tworzenia i rozwoju wspólnoty. W tym właśnie wyrażała się postawa osobowa nabywana w życiu rodzinnym. Dlatego nie bez powodu powstało hasło, że rodzina jest podstawową komórka społeczną. Rodzina jest fundamentem życia społecznego. To jest jak najbardziej realny fundament. Nie da się zbudować społeczeństwa na dowolnym myśleniu (czyli ideologii).

7 maja 2025

Gospodarka kontra kapitalizm finansowy

Pan Bartosiak słusznie pokazuje różnice pomiędzy kapitalizmem przemysłowym a kapitalizmem finansowym. Ja natomiast wskazywałem na konieczność działalności gospodarczej, czyli właśnie produkcyjnej, jako podstawy rozwoju społecznego. Można więc przeciwstawiać gospodarkę (rozwój produkcji) działaniom finansowym (banki, ubezpieczenia, koncerny finansowe). Rozwój przedsiębiorstw gospodarczych, które swoje dochody inwestują dalej w działalność produkcyjną, stanowi naturalną potęgę gospodarczą danego kraju. Dzieje się tak dlatego, że działalność gospodarcza (produkcja) musi się opierać na realnych zasadach etycznych, które określają skuteczność ludzkich działań. Chodzi o rozsądek (mówi się o zdrowym rozsądku), o sprawiedliwość w działaniu, i dalej o umiarkowanie w planowaniu i działaniu. To wszystko są zasady realnego i skutecznego działania społecznego, które zostały ustalone już dawno przez Greków. 

Natomiast kapitalizm finansowy kieruje się wyłącznie kwestią zyskowności inwestycji finansowych. A taka działalność przestaje mieć wymiar ogólnospołeczny, gdyż dba wyłącznie o pomnażanie finansów globalnych firm. Dodatkowo cała ta działalność pomnażania finansów przestaje kierować się zasadami etycznymi, które przyznaliśmy działalności gospodarczej (produkcji). Dzisiaj można stwierdzić, że wielcy finansiści handlują raczej samymi możliwościami (giełda czy kryptowaluty), a nie tworzeniem czegoś realnego jak produkcja. Skąd wziął się cały ten kapitalizm finansowy? Wziął się z pozycji dolara jako waluty rozliczania przepływów finansowych, czyli z pozycji dolara jako waluty globalnej (a bez żadnego pokrycia gospodarczego (produkcyjnego).

21 kwietnia 2025

Jaka czeka nas przyszłość?

1 Unijne regulacje gospodarcze zastępują swobodę działania przedsiębiorczego.

2 Takie regulacje nie zdołają uruchomić innowacji gospodarczych (swobody pomysłów ekonomicznych).

3 Bez innowacyjności nie będzie niezależnego rozwoju gospodarczego UE.

4 Bez rozwoju nie da się zachować statusu społecznego. 

5 A to będzie prowadzić do degradacji pozycji międzynarodowej.

6 Europa podąża w kierunku skansenu cywilizacyjnego. Tym skansenem będą zarządzać kolorowi imigranci.

15 kwietnia 2025

Problem z tożsamością

Prof. Nowak zapytany o tożsamość narodu odwołał się do tekstu JP II "Pamięć i tożsamość". Od razu podkreślał zestawienie obu tych pojęć. Miało to pokazywać ważną sprawę zachowania ciągłości historycznej, bo jeśli zostaniemy pokawałkowani na bieżące momenty lub chwile, to tracimy jakikolwiek punkt oparcia czy choćby odniesienia do czegoś. Tożsamość wyrasta więc z tradycji i ciągłości historycznej. Profesor ładnie powiedział, że pamięć jest jak lustro, w którym się przeglądamy, żeby zobaczyć, kim jesteśmy. Jeżeli twierdzi się, że bycie sobą dokonuje się w danym momencie wyboru, to nie ma wtedy tożsamości. A gdy nie ma tożsamości, wtedy nie mamy żadnego wsparcia i oparcia, przez co stajemy się podatni na wszelkie manipulacje. Człowiekowi, który nie rozumie, kim jest, można wszystko wmówić, bo nie kontroluje własnej tożsamości.

W wymiarze społecznej lub wprost narodowej tożsamości zasadniczą sprawą jest odniesienie do tradycji pokoleń. Dlatego Profesor podkreślał rolę języka ojczystego jako wspólnej pracy wielu pokoleń. Wskazywał również na rolę historii jako świadomości, że dostajemy coś (dobrego lub złego) od dawnych pokoleń. To uczy nas, że główna rolę odgrywa tradycja kulturowa a także tradycja gospodarcza naszego państwa (Królestwa Polskiego).

Wydaje mi się, że trzeba szerzej zastanowić się i zbadać kwestię tożsamości. Oczywiście rozumienie tożsamości ludzkiej jest związane z konkretnym pojmowaniem człowieka. W tym zakresie należy się odwołać do samej realności człowieka. Zacznijmy od naszej realności naturalnej, czyli natury człowieka. Nasza natura stanowi bowiem bezpośrednią podmiotowość w działalności społecznej człowieka. Ta ludzka natura jest pojmowana jako złożona z duszy i ciała (tego uczy nas tradycja filozoficzna). W działalności społecznej bierze udział zarówno nasza duchowość jak i cielesność. Musimy jednak pamiętać, że mamy zawsze do czynienia ze współdziałaniem obu tych sfer. Mówiąc lapidarnie dusza porusza ciałem, zaś doznania zmysłowe wpływają na działanie duszy. Zobaczmy, jak to przebiega na co dzień.

Nasze działania codzienne, zarówno te prywatne, jak i zawodowe, mają charakter utylitarny, czyli pożyteczny. Zmierzają do osiągnięcia faktycznych korzyści i realizacji wyraźnych zadań. Są to działania użyteczne, które kierują się wypełnianiem różnych zadań i interesów, potrzebnych w życiu człowieka. Ale nawet takie działania muszą się kierować odpowiednimi sprawnościami i umiejętnościami działania. Potrzebują więc jakiejś mocy sprawczej, które by je napędzała. Taka moc i zdolność do działania płynie ze strony wyposażenia władz duszy w odpowiednie sprawności. Musi więc być w umyśle roztropność (rozsądek), w woli sprawiedliwość, a w uczuciowości umiarkowanie. Te sprawności duchowe stanowią zasady skuteczności praktycznego działania. Można na koniec przyjąć, że są to w jakiejś mierze zasady wewnętrznej tożsamości działającego człowieka. Ale od razu trzeba zaznaczyć, że będzie to tożsamość praktyczna, związana raczej z działaniem praktycznym, jakie ma miejsce w naszym życiu codziennym. Można zapytać, czy jest to realna tożsamość człowieka? Wydaje się, że nie. Musimy zatem poszukać czegoś więcej.

W szerszym wymiarze pojmuje się człowieka jako osobę. Czy można więc mówić o jakiejś tożsamości osobowej człowieka. I co by to było? Otóż osoba jest głębszą realnością człowieka (można przyjąć, że najgłębszą). Osoba stanowi bowiem egzystencjalną podmiotowość w samym istnieniu człowieka. Z naszych badań wynika, że to osoba stwarzana przez Boga odpowiada za powstanie ludzkiej duchowości (powstanie władz duszy). A to znaczy, że aktywność osoby (aktywność własności osobowych prawdy, dobra i piękna) decyduje w znacznym zakresie o duchowej realności człowieka (o realności cielesnej decyduje aktywność egzystencjalnej podmiotowości życia -- życia nadprzyrodzonego). Skoro osobowa aktywność ma taki przemożny wpływ na naszą duszę, to należy przyjąć, że odpowiada ona za najdoskonalszy poziom działania ludzkiego, czyli za działania moralne. Działania moralne mają bowiem charakter działań osobowych, czyli działań, których zasadami są własności osobowe prawdy, dobra i piękna. Akty osobowe pochodzące od tych własności zaszczepiają we władzach duszy odpowiednie zasady działania, słowo prawdy w umyśle, czyn dobra w woli oraz przeżycie piękna w naszej uczuciowości. Dzięki temu władze duchowe są zdolne podejmować działania moralne. Ale należy wiedzieć, że działania moralne odnoszą się wyłącznie do innych ludzie z tego względu, że są oni osobami. Dlatego z działaniami moralnymi mamy do czynienia w obrębie wspólnot osobowych, czyli w rodzinie. Są to działania, które pozwalają nam odnosić się do bliskich nam osób z wiarą, miłością (osobową) oraz z nadzieją. Można więc uznać, że te działania mają charakter prywatny a nie publiczny (czyli instytucjonalny). 

Dopiero działania moralne jako działania osobowe budują naszą wewnętrzną tożsamość na wyższym poziomie. Te działania tworzą bowiem to, co dawniej określano mianem charakteru moralnego, a dzisiaj byśmy powiedzieli, że wyznaczają naszą osobowość, czyli trwałą realność na poziomie duchowym. Przeciwieństwem osobowości jest świadomość, tak bardzo dzisiaj eksponowana. A przecież świadomość nie daje człowiekowi żadnej realnej tożsamości, gdyż jest ciągłą bieganiną, myśli i odczuć, pomysłów i wyborów czegokolwiek. Człowiek nie może się zamknąć w swojej świadomości, bo zginie w realnym świecie. Swoją tożsamość musimy budować na realnych zasadach osobowych. 

Dlatego w swoim rozwoju i dojrzewaniu człowiek powinien budować i rozwijać swoją duchową osobowość, bo to jest podstawa nawiązywania realnych relacji międzyosobowych. Człowiek jako osoba jest bowiem powołany do życia wspólnotowego, czyli życia rodzinnego. To jest nasze realne środowisko życiowe. Praca zawodowa i działalność społeczna są jedynie dodatkiem wynikającym z zaspokojenia codziennych potrzeb życiowych. Oczywiście ta wewnętrzna osobowość przejawia się w najróżniejszych formach kultury bądź sztuki, gdyż nasze działania przybierają formy zaczerpnięte z tradycji pokoleniowej czy rodzinnej. Właśnie poprzez działania na polu kultury i gospodarki wpisujemy się w wielką tradycję narodową.

13 kwietnia 2025

Viva la Monarchia !!!

Obchodzimy 1000-lecie Królestwa Polskiego

W 1025 roku koronował się Król Polski Bolesław Chrobry

4 kwietnia 2025

Zmęczenie prawdą

W internecie coraz trudniej odróżnić prawdę od fikcji. To prowadzi do tzw. zmęczenia prawdą, w którym paradoksalnie odbiorcy przestają wkładać jakikolwiek wysiłek w weryfikację informacji. Zjawisko to wpływa na całe społeczeństwo. “Zmęczenie prawdą” to zjawisko zagrażające społeczeństwu.

Ciągłe obcowanie z nierealnymi treściami może przynieść niespodziewane konsekwencje. Jak wyjaśnia specjalista (dr Jakub Kuś), jeżeli cały czas jesteśmy niepewni tego, co widzimy, może dojść do tzw. zmęczenia prawdą. To wzrost cynizmu wobec tego, co dostajemy w mediach. Odbiorcy przestają weryfikować informacje, bo mają poczucie, że i tak nie odróżnią prawdy od kłamstwa.

“Bo jeżeli uznaję, że nie mam umiejętności rozróżnienia kłamstwa od prawdy, to większą korzyścią dla mnie będzie, gdy uznam wszystko za kłamstwo. Kolejnym krokiem może być nasilenie myślenia paranoicznego. Poczucie lęku przed tym, że otacza mnie rzeczywistość, której nie rozumiem, w której nie jestem w stanie precyzyjnie określić, co jest prawdą, a co jest fałszem, może prowadzić do rozwoju teorii spiskowych, co już się przecież dzieje” – powiedział dr Jakub Kuś.

"W kontekście badań nad dezinformacją często mówi się, że jeżeli jakaś treść wywołuje twoją szczególnie emocjonalną reakcję, to powinieneś się dwa razy zastanowić nad tym, czy to jest prawda. Bo dezinformacja zawsze oddziałuje na emocje, więc jeśli te emocje w sobie czujemy, to powinna się nam zapalić czerwona lampka" - podkreślił dr Jakub Kuś.

23 marca 2025

Jak media narzuciły ludziom powszechną świadomość

Dawniej świadomość (jako zbiorowisko myślenia) przynależała do konkretnego ludzkiego umysłu. Kiedy ludzie rozmawiali ze sobą osobiście, wtedy poszerzała się jedynie ich własna świadomość. Można przyjąć, że taka świadomość stanowiła pewną duchową otoczkę (jakby mgiełkę) ludzkiego działania. Taka myślowa mgiełka mogła wspierać albo hamować działanie człowieka.

Sytuacja uległa radykalnej zmianie, gdy rozwinęły się medialne środki przekazu. Najpierw było to radio, które miało przekazywać ludziom różne potrzebne informacje. Ale pamiętamy, jaki skutek spowodowała audycja Wellsa o lądowaniu kosmitów. Nagle taka pojedyncza informacja wywołała burzę świadomościową u wielu ludzi, którzy tego słuchali. Ta burza świadomości publicznej (już nie drobna mgiełka) zaciążyła na działaniach wielu ludzi.

Dalej całą sytuację medialną zdominował przekaz telewizyjny. Można było pokazać ludziom naocznie różne wydarzenia na świecie dołączając do tego dowolny komentarz. Oddziaływanie informacji telewizyjnych jeszcze bardziej wzmocniło sytuację świadomości społeczeństwa. Dzisiaj media telewizyjne przekazują informacje obrazkowe od razu na cały świat (czy to z wojny, czy to z katastrof). Ma to przemożny wpływ na ujednolicenie globalnej świadomości społecznej. Dlatego socjologowie w XX wieku zaczęli mówić już o świadomości społecznej (o świadomości ogarniającej całe masy ludzi). Możemy to sobie przedstawić jako olbrzymią chmurę świadomościową (czyli zbiorowisko powszechnego myślenia) rozciągniętą nad całą niemal populacją ludzi, którzy bezwiednie czerpią z niej swoje myślenie (swoje poglądy) odpowiedzialne za ich działanie i postępowanie.  

Kolejnym etapem rozwoju i wpływu przekazów medialnych na świadomość ludzi stał się internet. Pojawienie się internetu (przekazu ogólnodostępnego) skomplikowało sytuację medialną jeszcze bardziej (można powiedzieć, że w stopniu maksymalnym). Internet umożliwił niemal wszystkim aktywnym ludziom dostęp do tworzenia globalnej świadomości. Ale taka sytuacja doprowadziła do totalnego chaosu informacyjnego, ponieważ pełna swoboda publikowania medialnych informacji okazała się dominacją bzdurnych wiadomości i natłoku zbędnych informacji. Pojawiła się przewaga antyinformacji, które są efektem swobodnego myślenia użytkowników. W ten sposób rola informacyjna mediów publicznych została zupełnie zniwelowana. Należałoby mówić jedynie o oddziaływaniu propagandowym albo ideologicznym we wszystkich dziedzinach.

Kopernik ostrzegał nas już dawno temu, że kiepski pieniądz będzie wypierał z rynku ten prawdziwy. To samo dotyczy dziś ludzkiego myślenia. Bzdurne wiadomości wypierają z rynku medialnego prawdziwe informacje. Ja jestem przerażony, ponieważ uważam, że myślenie rządzi rozwojem historii. Moim zdaniem, historia zależy od ludzkiego myślenia (czy to myślenia pojedynczych przywódców, czy to od myślenia całych społeczeństw). Niestety kiepskie myślenie doprowadzi ludzkość do społecznego chaosu. Nie widać dziś żadnego ratunku, bo sztuczna inteligencja pracuje na zasobach internetowych.

21 marca 2025

Jesteśmy ukształtowani przez język

Naród jest wspólnotą powstającą na mocy łączności bliskich sobie społeczności lokalnych i regionalnych. Ta łączność powstaje przede wszystkim na bazie jedności języka. Natomiast tym, co charakteryzuje naród jako całość jest wspólna kultura i religia. 

Wspólnoty lokalne, tworzone przez sąsiedztwo rodzin i rodów, są skupione na swoich sprawach codziennych, na potrzebach i wymogach dania powszedniego. Natomiast naród jako wspólnota o wyższym poziomie działania zaczyna żyć szerszym życiem, w którym najważniejszą rolę pełni działalność kulturowo-religijna i zabieganie o dobrobyt gospodarczy. W tej sytuacji ogólna kultura narodowa wpływa na tworzenie dobrobytu materialnego, a jednocześnie rozwój dobrobytu daje napęd twórczości kulturalnej. Ponadto to wszystko zostaje zawarte i zapisane w języku ojczystym (języku narodowym). Język powstaje jako odwzorowanie zarówno rozwoju kulturowego jak i rozwoju gospodarczego danego kraju. 

Język jest związany z myśleniem człowieka. Dlatego też myślenie gospodarcze jak i myślenie kulturowe są zawarte w języku, jakim posługuje się naród (państwo narodowe). Na twórczym myśleniu opiera się zarówno sztuka jak też technika. To wszystko razem wpływa nieustannie na życie duchowe narodu, ogólnie na świadomość społeczną. A z kolei dany język kształtuje również myślenie nowych członków narodu, czyli nas wszystkich. Wzrastamy bowiem w kontekście i pod wpływem wartości kulturowych i gospodarczych funkcjonujących w naszym języku. Te wartości są związane z myśleniem. Możemy przyjmować te wartości lub je modyfikować, czy nawet odrzucać, ale to kształtuje nas jako Polaków, członków narodu polskiego.

13 marca 2025

Komentarz do Bonhoeffera o głupocie

Teoria głupoty Bonhoeffera potwierdza moją tezę, że nic tak nie ogłupia człowieka jak myślenie. Ponieważ wiąże on głupotę bezpośrednio z myśleniem. Dla Bonhoeffera głupota jest stanem świadomości (on mówi o stanie umysłu). Otóż świadomość jest podporządkowana myśleniu. Bonhoeffer uważa ponadto, że głupota polega na odrzuceniu rozumienia rzeczywistości. Rozumienie jest efektem poznania, natomiast odrzucenie rzeczywistości (realności) jest właśnie cechą, a nawet wprost naturą myślenia. Myślenie jest bowiem abstrakcyjne i posługuje się ogólnymi pojęciami. A przecież rzeczywistość jest zawsze jednostkowa i konkretna, Tworzą ją bowiem takie rzeczy -- realne byty jednostkowe. Dlatego ja stawiam kolejną tezę, że myślenie nie jest poznaniem realności. Ono wyrasta wprost z negacji tego, co realne, jak to wyraźnie widać u Kartezjusza w jego dochodzeniu do cogito. Kartezjańskie wątpienie jest przecież totalne i prowadzi do negacji realności. Właśnie z tego rodzi się myślenie (cogito).

Jak pokazuje Bonhoeffer, myślenie oderwane od rzeczywistości bardzo łatwo popada w głupotę. Skąd się to bierze? Otóż tradycyjna filozofia zwracała uwagę na adekwację (odpowiedniość) pojęć będących tworem myślenia z poznanymi rzeczami (bytami). Ale Kartezjusz w swoim zachwycie nad myśleniem stwierdził, że wystarczy jeśli myślenie będzie zgodne z sobą samym, bo jeżeli myślimy coś jasno i wyraźnie, to jest to prawdziwe, czyli realne. Takie podejście spowodowało porzucenie tradycyjnego budowania wiedzy opartej na poznaniu czegoś realnego i zwróceniu się do tworzenia koncepcji możliwościowych. Dawna metafizyka została przerobiona na ontologię, czyli teorię możliwości (teorię bytów możliwych do pomyślenia). Trzeba zdawać sobie sprawę, że był to pierwszy i podstawowy krok w stronę myślenia ideologicznego, i dalej epatowania się ideologią a nie wiedzą o realności. Na dobitek potwierdził to Kant swoim krytycyzmem głosząc, że rzeczywistość (rzecz sama w sobie) jest niepoznawalna.

Wracając do Bonhoeffera, twierdzi on, że głupota jest nie tylko problemem jednostkowego człowieka, lecz nabiera szybko wymiaru społecznego (działa wtedy jak chorobowy wirus), skoro jednostka poddaje się łatwo zbiorowemu myśleniu tracąc własne spojrzenie na rzeczywistość. Zbiorowa głupota (głupota tłumu) staje się wówczas jakby nową jakością -- aktywną siłą, która przejmuje kontrolę nad zbiorową świadomością. Dzieje się tak najczęściej w czasach kryzysu i chaosu społecznego, gdy ludzie poddają się presji grupy (czyli myśleniu partyjnemu). Całą sytuację zbiorową wzmacnia propaganda polityczna oraz medialna narracja ideologiczna. Na koniec zbiorowa głupota staje się siłą świadomościową, która deformuje postrzeganie rzeczywistości. 

Dzisiejsza polityka opiera się na działalności partii politycznych. Co robią partie? One walczą o władzę i rządzenie społeczeństwem. Wokół zdobywania władzy skupia się zatem polityczne myślenie. Realna sytuacja społeczna schodzi gdzieś na bok, ale trzeba ludziom o czymś opowiadać. Stąd  rodzi się potrzeba prostych odpowiedzi i prostych haseł, czyli narzucanie gotowych narracji. Ale czym naprawdę można zainteresować tłumy ludzi? I tutaj pojawiają się ideologiczne pomysły, które obiecują najwspanialsze możliwości (czyli nowy wspaniały świat). Polityczna ideologia jest tylko opowieściami o nierealnych możliwościach. Okazuje się, że politycy w to wierzą, bo nie mają już kontaktu z rzeczywistością, czyli realnością życia społecznego. Dlatego demokracja partyjna doprowadziła do totalnego chaosu społecznego. Co gorsze, Bonhoeffer uważa, że nie sposób wyjść z tego ideologicznego myślenia, ponieważ głupota staje się wtedy problemem systemowym. Pokazywał, że prowadzi to na ogół do politycznej dyktatury (przykład Hitlera i Stalina).

9 marca 2025

Zadania społeczne państwa

Jeżeli mówimy o dobru wspólnym realizowanym w społeczeństwie, to trzeba to rozumieć jako realny rozwój ludzkiego życia i osoby człowieka. Ale spełnienie takiego rozwoju dokonuje się wyłącznie we wspólnocie osobowej, jaką jest rodzina -- naturalna rodzina, której podstawą jest związek kobiety i mężczyzny. Bo tylko w takiej rodzinie może się zrealizować rozwój życia, czyli narodziny dzieci, oraz rozwój osobowy, czyli wychowanie dzieci w zakresie moralności i religijności. Tego nie są w stanie wypełnić żadne instytucje społeczne lub polityczne. Bo tego nie załatwią żadne pomysły ideologiczne, lecz potrzebne jest tworzenie prawdziwych relacji osobowych. A na tych relacjach polega rzeczywistość rodzinna jako wspólnota osób. Dlatego społeczeństwo ujęte w ramy prawne państwowości powinno stać na straży i wspierać wspólnoty rodzinne. Oczywiście jeśli ma zamiar się rozwijać, a nie zamierać.

Państwo stanowi najszerszą organizację opartą na umowie społecznej. Dlatego państwo ma wobec społeczeństwa obywatelskiego (wobec narodu) najpierw obowiązki, a dopiero dalej określone prawa. Podstawowym obowiązkiem państwa jest zapewnienie społeczeństwu bezpieczeństwa oraz rozwoju. Zarówno bezpieczeństwo jak i rozwój obejmują bardzo szeroki zakres działalności. Mamy więc zapewnienie bezpiecznego istnienia państwa, czyli jego niepodległości i suwerenności w działaniu. Mamy bezpieczeństwo wewnętrzne dotyczące spokojnego życia i działania obywateli. Idąc teraz dalej, rozwój społeczny obejmuje wzrost gospodarczy, w związku z czym prawo państwowe ma zapewnić swobodną działalność przedsiębiorstw produkcyjnych i usługowych. Dla rozwoju gospodarczego konieczna jest również swoboda handlowania. I tutaj państwo powinno wspierać wymianę handlową z innymi krajami. Gospodarka ma pracować przede wszystkim na potrzeby wewnętrzne, ale jej rozwój i efektywność zależą od udziału w globalnej produkcji, ponieważ to wymusza innowacyjność i wynalazczość, czyli postęp technologiczny. Te wszystkie działania państwa mają służyć realizacji interesu ogólnospołecznego, poprzez pilnowanie równomiernego rozkładu interesów poszczególnych grup społecznych (lokalnych, regionalnych czy zawodowych).

Rozwój społeczny państwa musi uwzględniać również rozwijanie kultury i sztuki. Działanie w tym zakresie powinno obejmować afirmację zasadniczych własności osobowych człowieka. Kultury dotyczą własności prawdy i dobra (chodzi także o ich rozwinięcie w postaci słowa prawdy i czynu dobra), natomiast sztuka musi się odwoływać do własności piękna (przede wszystkim przeżywania piękna). Te osobowe własności i zasady działania kultura i sztuka muszą przekształcić na wartości kulturowe, które powinny określać ludzkiego działania już w wymiarze społecznym (czyli publicznym). Kultura szeroko rozumiana, faktycznie kultura narodowa, musi służyć rozwojowi społecznemu, czyli pilnowaniu zasad i wartości niezbędnych w całym przebiegu życia społecznego (na różnych poziomach). Dotyczy to przede wszystkim szacunku należnego każdemu człowiekowi z racji jego osobowej realności. Właściwe zrozumienie życia osobowego (według wiary, miłości i nadziei) powinno określać odpowiednie wychowanie i kształtowanie relacji wzajemnych między ludźmi. Życie społeczne musi być oparte na realności człowieka i jego realnych działaniach, czyli na jego realnej naturze, która jest zależna od głębszej egzystencjalnej realności osoby i życia. Nie da się zbudować dobrze działającego społeczeństwa na ideologicznych pomysłach polityków. Historia przerabia to nieustannie, ale brak nauczki, bo dzieje się to kosztem zwykłych ludzi.

6 marca 2025

Niezbyt przyjaźnie po polsku


A może jest to hasło polityczne: 

Trzeba przerobić polityczne myślenie "na żółto"

dzięki dobrej zagrywce

4 marca 2025

Politycy o godności

Politycy bardzo chętnie odwołują się do godności człowieka. Ale jak rozumieją tę godność? Jak dzisiaj rozumie się powszechnie godność człowieka? Otóż politycy liberalnej demokracji uważają, że godnością człowieka jest prawo do bycia sobą tak, jak pojmuje to dany człowiek. W związku z tym to, jak ktoś pojmuje siebie samego, wymaga uznania i poszanowania ze strony innych ludzi. Czy to naprawdę określa naszą godność?

Przecież to nie ma nic wspólnego z rzeczywistą godnością człowieka. Ponieważ godnością człowieka jest wyjątkowa ranga jego osoby (osobowego podmiotu egzystencjalnego). Godność i związany z nią szacunek dotyczą wyłącznie osoby człowieka, a nie jego pojmowania samego siebie. Osoba stanowi podmiot realności egzystencjalnej, co oznacza, że jest podmiotowością istnienia ludzkiego. Dlatego osoba stoi ponad ludzką naturą, czyli esencjalnością człowieka. Można powiedzieć nawet więcej, że osoba jest realnością nadprzyrodzoną, gdyż pochodzi bezpośrednio od Boga. Człowiek otrzymuje ją w akcie stworzenia. Jeżeli więc odrzucamy wszelką rzeczywistość nadprzyrodzoną (ponad naturalną), to nie może być mowy ani o osobie człowieka, ani o jego wyjątkowej godności. Człowiek staje się wtedy jedynie cząstką przyrody, jakąś odrobiną globalnej cielesności bez większego znaczenia. Natomiast dla polityków będzie miał tylko takie znaczenie jako ktoś, kto może postawić krzyżyk na liście wyborczej, i tyle.

2 marca 2025

Lex est opus rationis.

Lex est opus rationis. Prawo jest dziełem rozumu. Ta formuła mówi faktycznie, że prawo stanowione przez władzę jest efektem działania rozumu, czyli naszego myślenia. Obowiązujące prawo jest stanowione przez władzę państwową. To jest sytuacja, która wyznacza działalność państwową. Ustanowienie prawa było od czasów rzymskich określane terminem institutio. Ostatni spisany zbiór prawa rzymskiego nosi nazwę Instytucje Justyniana. Stąd też mamy w języku polskim określenie "instytucji" odnoszące się do wszelkiego rodzaju urzędów i organizacji społecznych (służb i ministerstw, przedsiębiorstw, szkół, stowarzyszeń, związków zawodowych, itp.), których działanie jest oparte i wyznaczone przez ustalenia prawne (w postaci statutu czy ustawy). To oznacza, że działalność społeczna powinna być porządkowana przez prawo. Prawo określa, jak należy działać publicznie, czyli jak mają działać jedni ludzie wobec innych ludzi. Oczywiście w sytuacjach codziennych wiele spraw międzyludzkich załatwiają obyczaje (dobre zwyczaje).

Szczególną rolę w systemie państwowym pełni Konstytucja jako ustawa zasadnicza. Constitutio oznacza podjęcie wspólnych dla całego społeczeństwa ustaleń prawnych. Można powiedzieć, że właśnie Konstytucja jest powszechną umową społeczną, chociaż jej stworzenie dokonuje się poprzez działania przedstawicieli politycznych wybranych przez społeczność obywatelską.

Otóż wszystkie te ustalenia i postanowienia prawne są dziełem ludzkiego rozumu. Czym więc kieruje się nasz rozum ustanawiający prawa państwowe? Powinien kierować się rozsądnym rozumieniem natury człowieka oraz przebiegu życia społecznego, przede wszystkim znajomością współpracy pomiędzy ludźmi-obywatelami. Ale do tego potrzebne jest realistyczne poznanie proponowane przez filozofię, a nie swobodne myślenie polityków. Pamiętajmy, że nie da się wymyślić sprawiedliwego prawa bez zrozumienia sprawiedliwego działania. Dlatego Rzymianie wywodzili swoje prawo z poznania i rozumienia sprawiedliwości.

Sprawiedliwość w działaniu oznacza oddanie każdemu z uczestników tego, co mu się należy. Nie ma innego rozumienia sprawiedliwości. Takie rozumienie sprawiedliwości społecznej, jakie proponował komunizm, żeby zabrać bogatym i oddać biednym, było degeneracją życia społecznego, ponieważ rozwalało zasadę ludzkiej współpracy. W dzisiejszych czasach sytuacja staje się jeszcze bardziej dramatyczna, gdyż działania antyspołeczne  są zrównywane z działaniami prospołecznymi, co prowadzi do chaosu i anarchii społecznej, przede wszystkim w zakresie prawa. Sprawiedliwość przestaje zupełnie działać. Nie da się żyć w ten sposób na dłuższą metę. A państwa po prostu wymierają.

26 lutego 2025

Jak odzyskać siebie?

Co zrobić, żeby nie zwariować? Trzeba przede wszystkim uciekać przed wszelkimi mediami. Trzeba porzucić TV oraz internet !!! Zaszyj się w domu albo w lesie i rozglądaj się dookoła uważnie. Zobacz żywych ludzi i spróbuj z nimi porozmawiać, nawet o czymkolwiek lub byleczym. Może wtedy zobaczysz, kim jesteś. Może odzyskasz własną osobę! W życiu liczy się tylko to, co jest osobowe.

23 lutego 2025

Wartości naprzeciw interesom, a interesy przeciwko wartościom

Dzisiaj w polityce oraz politologii mówi się stale o wartościach albo o interesach, Trzeba się zastanowić, o co tak naprawdę chodzi. Liberalna demokracja była kojarzona z nastawieniem polityki na wartości. Ale to były wartości zaproponowane (lub wprost okrzyknięte) w czasach Rewolucji Francuskiej. Na początku była to wolność słowa i działania (wolność wypowiedzi), co miało oznaczać, że obywatele powinni mieć wolność wypowiadania swojego zdania i swobodnego działania bez konfliktu z prawem. Z kolei równość miała dotyczyć równemu obowiązkowi podlegania prawu. To wydawało się oczywiście rozsądnym pojmowaniem równości. 

Jednak po dwóch wiekach te rewolucyjne wartości zostały zabsolutyzowane i rozciągnięte na niemal wszystko, co dotyczy człowieka. Wolność stała się wolnością myślenia i dzięki temu głoszenia dowolnych poglądów, czy raczej dowolnych bzdur. Natomiast równość została wykorzystana do równego traktowania dowolnych zachowań człowieka, a nawet równego traktowania dowolnych wyobrażeń na temat jego natury (działań naturalnych). Wszystko to razem doprowadziło do ideologicznych wynaturzeń w polityce i życiu społecznym. Zaczęto krytykować i odrzucać tradycyjne zachowania i relacje społeczne. Dotknęło to zwłaszcza kwestii rodziny i wychowania młodzieży.

Dlaczego historia polityczna potoczyła się w tę wątpliwą stronę? Otóż filozofia podpowiada nam, że wartości są tworem ludzkiego myślenia. Albowiem to myślenie zestawia i porównuje różne rzeczy lub sprawy, i przedkłada jedne nad drugie tworząc w ten sposób hierarchię wartości. Myślenie wartościuje wszystko, co dotyczy człowieka. Znakomitym przykładem takiego myślenia była koncepcja Schelera, który uważał, że myśląca świadomość stanowi osobę człowieka, skoro zawiera wytwarzane przez niego wartości. Ale filozofia uczy nas ponadto, że w rzeczywistości nie ma wartości, ponieważ w rzeczywistości istnieją realne byty, które posiadają realne własności. Filozofia traktuje realne byty w sposób równorzędny i równoprawny, bo wszystkie one posiadają niepodważalną doskonałość.

Dlatego myślenie o wartościach lub wprost samymi wartościami, zwłaszcza w polityce, prowadzi do ideologii, czyli do poglądów opartych na myśleniu oderwanym od rzeczywistości. Musimy właśnie dodać, że myślenie jest abstrakcyjne, co oznacza, że jest oderwane od rzeczywistości i od razu przeskakuje w sferę ogólności i konieczności (tworząc pojęcia ogólne). A przecież realność jest w rzeczywistości indywidualna i niepowtarzalna (jednostkowa i konkretna). Stąd polityka ze swoim politycznym myśleniem popada i musi się zapaść w ideologizację. W tym zakresie nic nie usprawiedliwia polityków i politologów. 

Obywatele muszą przeciwdziałać przeciw temu. Życie ludzkie odbywa się przecież w realnych warunkach, a nie w wymyślonej scenerii, także nasze działania przebiegają w realnym świecie. Nikt nie będzie się odżywiał pomyślanym pojęciem chleba. Czego zatem potrzebują społeczeństwa ogarnięte instytucjami państwa? Przede wszystkim potrzebują i wymagają bezpieczeństwa i rozwoju. Stan bezpieczeństwa odwołuje się do niepodległości i samorządności. Rozwój zaś obejmuje rozwijanie gospodarki (a nie ekonomii) oraz tworzenie kultury i sztuki, czyli możliwości działań produkcyjnych opartych na technice oraz działań artystycznych opartych na sztuce (czyli twórczości). Tego powinni pilnować mądrzy i rozsądni politycy.

Ktoś konserwatywny mógłby powiedzieć, że chodzi o tworzenie dobra wspólnego. Ale trzeba się tutaj zastanowić nad pojęciem dobra wspólnego (bonum commune). Pojęcie to pojawiło się w myśleniu chrześcijańskim. Taka religia była nastawiono na osiąganie i realizację dobra człowieka rozumianego w perspektywie nadprzyrodzonej. Bóg był pojmowany jako Dobro Najwyższe, którego moc i łaska rozlewa się na wszystkich ludzi. Dlatego wspólnota religijna, czyli Kościół, miała się skupiać wokół dobra wspólnego, jakim był Bóg. Jednak kiedy pojawiło się stwierdzenie, że władza pochodzi od Boga, wtedy rozciągnięto pojęcie dobra wspólnego na działalność państwa, jako najwyższego celu społecznego. W tamtych czasach "chrześcijańskim politologom" wydawało się, że władza polityczna (władza świecka) może realizować zadania nadprzyrodzone jako dobro wspólne. 

Ale władza świecka nie ma dziś takich możliwości. Chyba nie dostrzegano wtedy, że dobro i relacje związane z dobrem (czyli miłość osobowa) dotyczą wyłącznie odniesień do siebie konkretnych ludzi, i to przede wszystkim we wspólnotach osobowych, czyli w rodzinach. Instytucje społeczne i polityczne nie są władne do podejmowania takich działań i relacji moralnych dotyczących osobowego dobra, prawdy lub osobowego piękna. Można przyjąć, że działania moralne (stricte moralne), obejmujące zasady moralne stanowiące własności realnych osób, są domeną sfery prywatnej, czyli dotyczą wspólnot rodzinnych i domowych, Natomiast instytucje społeczne i publiczne kierują się przepisami prawnymi, które porządkują realizację określonych interesów. Wspólne działania społeczne przeróżnych instytucji (czy to gospodarczych, czy to kulturalnych, czy to stricte politycznych) dotyczą zawsze podejmowania interesów publicznych. 

Różni ludzie mają najróżniejsze zainteresowania. Te ich zainteresowania wyznaczają i określają w działalności publicznej odpowiednie interesy. Dlatego filozofia poucza nas, że w działalności instytucjonalnej nie ma miejsca na kategorię albo wartość dobra (dobra moralnego, czyli osobowego). W tego typu działalności, a taką jest właśnie polityka, liczą się wyłącznie różne interesy. Dlatego myślenie polityczne powinno nauczyć się i zadbać o możliwości uporządkowania pojawiających się interesów stawianych przez różne grupy obywateli (grupy zawodowe lub grupy lokalnych społeczności). Rolą państwa jako super instytucji jest zbieranie i ogarnianie przedstawianych interesów społecznych, aby ostatecznie czuwać nad ich wypełnianiem. Do tego właśnie służą instytucje państwowe w postaci ministerstw lub innych urzędów. Władza państwowa ma się zajmować pilnowaniem i wypełnianiem interesów społecznych (zainteresowań społecznych, zarówno gospodarczych jak i kulturalnych). Jak już mówiliśmy, chodzi przede wszystkim o bezpieczeństwo i rozwój społeczny.

18 lutego 2025

Sprawności duchowe potrzebne do dobrego działania

Działania człowieka są wyjątkowe, ponieważ są to działania cielesne, ale zarządzane i sterowane przez nasze ludzkie myślenie. To pokazuje, że w grę wchodzi tutaj cielesność i duchowość. Cielesność pełni rolę wykonawczą podlegając decyzjom duchowym. Dlatego cała uwaga dotycząca sprawnego działania człowieka powinna być skierowana na władze i zdolności duszy.

Skąd władze duszy czerpią moc i energię do działania? Filozofowie wskazywali na sprawcze wyposażenie tych władz. Mówili o sprawnościach, czyli cnotach duchowych (gr. aretai, łac. virtutes). Określenie virtus (pochodzące od vis, viris) dobrze oddawało sprawczą zdolność do działania. Twierdzono jednak, że takie sprawności pochodzą z powtarzania odpowiednich działań. A przecież właściwe działania nie mogą wyprzedzać odpowiednich sprawności i cnót. 

Wszystko to razem pokazuje, że władze duszy muszą posiadać najpierw odpowiednie zasady działania. Ale skąd te zasady mogłyby pochodzić? I tutaj docieramy do zupełnie nowego poziomu realności -- poziomu istnienia. Pierwszy odkrył go Tomasz z Akwinu, ale przez całe wieki negowano potrzebę wyróżniania poziomu istnienia w realnym bycie. Uważano, że za pełną aktywność realności odpowiada sfera istotowa przyjęta i opisana przez Arystotelesa. 

Dopiero ponownie uwagę na poziom egzystencjalny (mówiąc o egzystencji człowieka) zwrócił Kierkegaard. Walczył on z wizją Heglowską, że cała rzeczywistość podlega myśleniu, skoro Bóg od początku wymyślił cały świat z człowiekiem na czele. Hegel sądził bowiem, że wszystko powstało jak w procesie ludzkiej twórczości, gdzie początkiem jest myślenie (jakiś pomysł). Ale przecież Bóg stworzył wszystko jako realne byty, natomiast nasze ludzkie myślenie niczego nie stwarza. Dla Kierkegaarda nie zgadzało się, żeby ludzkie relacje z Bogiem (zwłaszcza wiara), były jedynie samym myśleniem, bo wtedy wymyślalibyśmy sobie dowolną wizję Boga. Otóż taki pomyślany Bóg nie mógłby przyjść realnie na świat w ludzkiej postaci. Duńczyk mocno wierzył w realność Chrystusa.

W związku z tymi problemami wiary Kierkegaard wprowadził rozróżnienie na egzystencję i esencję. Egzystencja zawiaduje esencją i napędza ja do działania. Na tej podstawie możemy wnioskować, że zasady działania człowieka pochodzą z poziomu egzystencjalnego, czyli mają charakter poza esencjalny (a więc nadprzyrodzony). Jakie to są zasady? Otóż prof. Gogacz (tomista) przedstawił je jako własności transcendentalne. Będą to -- prawda, dobro i piękno (piękno ja dodałem zamiast realności). Te własności należy przypisać osobowej podmiotowości istnienia, która została stworzona przez Boga.

Oczywiście powstaje pytanie, jak te własności oddziałują na nasze władze duchowe? Najpierw należy przyjąć, że te własności transcendentalne cechujące podmiot osoby ludzkiej odpowiadają za powstanie władz duszy u człowieka. Własność prawdy (dzięki zdobytej w akcie stwarzania mocy sprawczej) przyczynuje władzę umysłu. Własność dobra sprawia władzę woli, zaś własność piękna odpowiada za powstanie duchowej władzy uczuciowości. W dalszym procesie aktywności (wspieranym łaską Bożą) własności te zaszczepiają we władzach duszy odpowiednie zasady działania. I tak akty kontemplacji przekazują umysłowi zasadę słowa prawdy, akty sumienia obdarzają wolę zasadą czynu dobra, zaś akty upodobania nadają uczuciowości zasadę przeżywania piękna.

Aktywność podmiotu osobowego zapewniała człowiekowi zasadnicze skierowanie władz duszy na realność świata, na własności tego, co jest realne. Dzięki temu człowiek poznaje prawdę realnych rzeczy, pragnie realnego dobra i zachwyca się pięknem realnego świata. To sprawiało, że mógł odpowiednio reagować na swoją obecność i szczególną sytuację bycia w świecie. Poznając odpowiednio realność otaczającej go rzeczywistości człowiek mógł wykorzystywać sprzyjające warunki albo właściwości napotkanych rzeczy naturalnych do zaspokojenia swoich potrzeb. 

Ale w pewnym momencie człowiek musiał zanegować swoją obecność w danym otoczeniu, w realnych warunkach przyrody, albo ze względu na brak pożywienia, albo z powodu ataków dzikich zwierząt. Otóż taka negacja znanej dotychczas realności zaowocowała radykalną zmianą sposoby działania jego władz duchowych. Jak ja to mówię, władze te zaczęły działać "na własną rękę", czyli pomijając wykorzystanie posiadanych zasad. Dlatego powstały zupełnie nowe sposoby działania.

Umysł uzyskał zdolność myślenia, czyli działania abstrakcyjnego będącego oderwaniem się od realności. Wola zdobyła wolność wyboru i decydowania o działaniu, zaś uczuciowość zwróciła się jedynie ku przyjemnościom cielesnym. To wszystko razem doprowadziło do powstania nowego człowieka -- człowieka nazwanego Homo sapiens. Homo sapiens wyruszył przed siebie w świat, lecz już po to, żeby podbijać ten świat. Dlatego podporządkował sobie warunki przyrodnicze. Zaczął tworzyć i budować schronienia w kształcie domów. W ten sposób powstawały całe miasta, co skutkowało pojawieniem się władzy politycznej i podporządkowanej jej społeczności. Zaczął się okres panowanie człowieka nad człowiekiem.

Filozofowie (jako poszukiwacze mądrości) składali własne propozycje, jak opanować i ograniczyć zbrodnicze działania człowieka. Jedną z pierwszych propozycji była kwestia ustanowienia jakiegoś prawa, które miałoby określać i porządkować działania polityczne na terenie miasta oraz całego państwa. Pierwsze kodeksy prawne były raczej radykalne, co pokazywało stwierdzenie: "oko za oka, ząb za ząb", a na koniec karę "śmierć za śmierć". Jednak po całych wiekach zmagań prawnych, kiedy prawem była po prostu wola władcy (czyli jego rozkaz), rzymscy prawnicy wypracowali doktrynę, że prawo ma być wyznaczone przez sprawiedliwość. Już greccy filozofowie uważali, że sprawiedliwość powinna określać decyzje człowieka w wymiarze społecznym. Ostatecznie sprawiedliwość została zdefiniowana jako potrzeba oddania każdemu tego, co mu się należy. Na tej podstawie Rzymianie budowali prawo w czasach republiki. Jako komentarz przytoczmy odniesienie do naszych czasów, gdzie prawo stanowione przez władzę państwową opiera się na zasadzie: -- zabrać każdemu obywatelowi to, co mu się należy albo nie należy. Taką mamy dziś "sprawiedliwość" jako podstawę prawa.

Dalej filozofowie postulowali, żeby działania polityczne były oparte na wiedzy (Sokrates), mądrości (Platon) albo roztropności (Arystoteles), dziś mówimy raczej o rozsądku. W gruncie rzeczy chodzi tu o sensowny namysł nad potrzebnymi działaniami, o rozważenie i zbadanie całej sytuacji na podstawie realnego poznania danej sprawy. Arystoteles dodawał tutaj jeszcze jedną kwestię, aby do celu podążać drogą pośrednią, czyli unikać w działaniu wszelkich skrajności. Oczywiście w historii to nie zawsze się sprawdzało, gdyż jak wiemy działania polityczne zależą przeważnie od swobodnego myślenia władcy albo grupy rządzącej (skupionej dzisiaj w Parlamencie). Ale zasada rozsądnej oceny, dzięki zbadaniu i analizie danej sprawy, pozostaje nadal znakomitą propozycją.

Trzecią propozycją filozoficzną jest kierowanie się w działaniu umiarkowaniem. Dotyczy to zarówno stawianych sobie celów, jak i podejmowania konkretnych działań. Nie wolno przesadzać ze zbyt ambitnymi zamierzeniami, bo to się nie sprawdza. Doskonałym przykładem mogą być obecne postulaty klimatyczne, które rozbijają gospodarkę i jej konkurencyjność. Umiarkowanie w działaniu dotyczy właśnie tego podążania środkiem, żeby nie popełniać zbyt wielu błędów (to była słynna mediocritas Arystotelesa). Jeśli rządzący zapominają o tych podstawowych zasadach i sprawnościach działania, to doprowadzają do chaosu i anarchii. 

Dziś nikt już nie słucha filozofów. Teraz rządzą politolodzy, którzy snują smutne opowieści o tym, jak zarządzać albo raczej manipulować społeczną świadomością. Kiedyś socjolodzy wprowadzili takie pojęcie. Ale o społecznej świadomości gówno wiadomo, bo do tego byłyby potrzebne możliwości analityczne sztucznej inteligencji, a nie słabiutkie zdolności niedorozwiniętych naukowców. Politolodzy tworzą więc jakieś wymyślone opowieści, które lepiej lub gorzej sprzedają się w mediach, lecz nie są w stanie wyznaczyć realnych perspektyw rozwoju społecznego.

Na to wszystko nakłada się tzw. poprawność polityczna, czyli odwoływanie się do rewolucyjnych wartości -- wolności, równości i braterstwa lub siostrzeństwa (sic!!!). Okazuje się, że bardzo łatwo pogadać sobie o wolności lub równości, ale nie sposób czegoś osiągnąć, gdyż są to hasła, które nie przystają do ludzkiej realności. Powszechne jest głoszenie tezy, że człowiek działa (i musi działać) na podstawie wolności. Niestety nikt nie zdaje sobie sprawy, że postulowanie wolności stanowi bezpośrednią negację wszelkich zasad, bo uważa się, że jeśli uznajemy jakieś zasady (a już na pewno konserwatywne), to nie jesteśmy wolni. Absolutyzacja wolności w życiu społecznym doprowadziła do odrzucenia jakichkolwiek zasad porządkujących działania człowieka. Co więcej, okazało się, że ci nowi wolni ludzie nie są w stanie stworzyć realnego społeczeństwa. Mamy doskonały przykład w przypadku unii (EU), gdzie próba stworzenia jednolitego organizmu politycznego rozbija się o to, że nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo europejski. W związku z tym nie ma jakiegoś wspólnego interesu, o który należałoby zabiegać. Widać, że ideologiczne pomysły i rozwiązania doprowadziły do chaosu i anarchii. Chyba cały ten pomysł polityczny szlak trafi.

14 lutego 2025

Cielesność i duchowość człowieka

Jeżeli spojrzymy na człowieka. to widzimy jego postać cielesną. Jeżeli dalej przyjrzymy się jego działaniom, to dostrzeżemy, że nie wszystkie działania mają charakter cielesny (cielesno-fizyczny). Człowiek posiada również działania duchowe. Wystarczy odwołać się do ludzkiej mowy, która ma swój przebieg cielesny, ale jej zasadnicze znaczenie polega na przekazie informacji, co wykracza już poza działalność cielesności. Ponadto mamy też różne doświadczenia emocjonalne -- np. radosny śmiech albo żałosny płacz, które także wykraczają swoim sensem poza zwykłe działania cielesne.

Wszystko to razem wskazuje na istnienie jakiejś sfery poza cielesnej, którą tradycja historyczna nazywała duchowością lub po prostu duszą. Pierwsze poznanie i rozumienie człowieka mówiło, że składa się on z duszy i ciała. Takie określenie jest obecne w Biblii oraz w Mitologii greckiej. Takie rozumienie rozwijali również greccy filozofowie (w V wieku przez Chrystusem). Mogło się wydawać (i tak było traktowane przez wieki), że takie rozumienie człowieka jest zupełnie wystarczające. Przecież religia chrześcijańska oraz filozofia nie proponowały nic ponad to. Religia uzasadniała duchowość poprzez fakt stworzenia człowieka przez Boga i podkreślała zależność działania duchowego od Bożej łaski. Z kolei filozofia analizowała szczegółowo władze i działania duchowe podkreślając znaczenie tej sfery dla życia i rozwoju człowieka (zwłaszcza dla jego wychowania). 

Można powiedzieć, że wszystko, co było ważne dla człowieka, kręciło się wokół jego duszy. Tak więc z jednej strony pojawił się spirytualizm, zaś w opozycji rozwinął się materializm, który postawił wyłącznie na cielesność człowieka. Materializm został poważnie dowartościowany przez teorię ewolucji Darwina. Twierdzono w związku z tym, że ewolucja wyjaśnia ostatecznie pochodzenie człowieka na ziemi. Odrzucono zatem teorię stwarzania człowieka przez Boga. Odrzucono potrzebę odwoływania się do porządku nadprzyrodzonego, jako coś zbędnego i niepotrzebnego z naukowego punktu widzenia.

Człowiek został pozostawiony sam sobie jako cielesna cząstka materialnej przyrody. Ale w tej sytuacji trzeba było sprowadzić działania duchowe człowieka do poziomu cielesnego (materialnego). Dlatego z jednej strony pozbawiono człowieka ważnych działań duchowych (przede wszystkim religijnych), zaś z drugiej strony pozostałe działania duchowe (jak myślenie i wolną decyzję) przyznano wprost narządom cielesnym. Stąd mamy dziś tezę, że myślenie jest efektem pracy mózgu. Jednak co w tym najgorsze, to fakt, że taki pogląd znajduje dziś potwierdzenie w rozwoju sztucznej inteligencji (AI), gdzie zastosowano strukturę sieci neuronowych (każdy element czipowy jest połączony z wieloma innymi elementami). Okazało się, że w ten sposób można uzyskać podobieństwo oraz imitację ludzkich procesów myślowych.

Problem zasadniczy jednak pozostaje, ponieważ myślenie (nasze ludzkie myślenie) nie jest poznaniem tego, co realne. Dlatego myślenie tworzy jedynie możliwości działania, a nie realne działania, czyli działania na realnych rzeczach (np. działania produkcyjne). Dominacja myślenia (uznanego przez Kartezjusza za doskonałe poznanie) spowodowała stopniowe odchodzenie w życiu społecznym od realnej rzeczywistości. Dzisiaj mamy już takie możliwości działania wirtualnego (działania w internetowej cyberprzestrzeni, że ludzie przestali się realnie kontaktować, przestali spotykać się twarzą w twarz, porzucili relacje osobowe na rzecz medialnego wizerunku. Ogłoszono tezę, że jeśli cię nie ma w mediach społecznościowych (na Facebooku), to nie ma cię w ogóle. Co to oznacza? Oznacza to, że człowiek zagubił już zupełnie swoją realną tożsamość. Nie wiemy zupełnie, kim jesteśmy i po co naprawdę żyjemy. A to oznacza koniec ludzkości.

Czy można uratować człowieka przed nim samym? Czy można powrócić do realnego świata i realnego działania w tym świecie? Przecież nadal zachwycamy się pięknem przyrody (ale być może już tylko na zdjęciach). Cały czas musimy odżywiać się realnymi produktami pokarmowymi. Musimy kochać realnych ludzi. Bo kontakt z realnością jest konieczny po to, żeby nie zwariować! Dość już ideologicznych wariatów!

Trzeba obudzić w społeczeństwie zapał realnego działania. Albo jesteśmy w stanie wyprodukować coś potrzebnego dla ludzi, albo staniemy się zupełnie niepotrzebni dla nikogo, bo będziemy tylko zdolni wymyślać jakieś wirtualne propozycje, a przecież w tym działaniu prześcignie nas sztuczna inteligencja.

8 lutego 2025

Mamy Szeryfa



Zmiana przywództwa na świecie

Lewicowe elity uwierzyły w koniec politycznej historii i totalne zwycięstwo liberalnej demokracji. Ale okazało się, że wolny handel i globalny rynek wywróciły wszystko do góry nogami. 

Wizja dominacji liberalnej demokracji była oparta na zachwycie nad wolnością działania człowieka. Postawiono tezę, że człowiek działa i musi działać na zasadzie wolności. Przejawiało się to stosowaniem wolności w najróżniejszych sprawach dotyczących ludzi. Nikt nie przewidział, jak to się skończy. Myślenie wolnością skończyło się absurdami ideologicznymi, bo wiadomo, że wolność działania kłóci się z jego realnością (realną skutecznością i produktywnością). Lewicowa ideologia stawiała na tzw. rewolucyjne wartości: -- wolność (czyli swobodne przekraczanie realnych zasad); -- równość (czyli równoważność wszystkich odstępstw od natury z samą naturą); -- oraz braterstwa (czyli przyjaźni z obcymi najeźdźcami). Wszystko to razem miało wyznaczać demokratyczną postępowość.

Niestety okazało się, że na świecie istnieją i działają cywilizacje będące dużymi państwami, które nie wierzą w doskonałe działanie wolności. To skutkuje tym, że demokratyczne idee wolnościowe nie ogarnęły całego świata, jak chcieliby lewicowcy. Dziś już widzimy, że cała lewicowa ideologia została zanegowana w imię realności i skuteczności działania politycznego. Lewicowe elity władzy obudziły się z ręką w nocniku, ponieważ państwa-cywilizacje pokonały ich zwykłą skutecznością działania (gospodarczego). Stąd mamy radykalną zmianę światowego przywództwa, bo hegemonię przejmują mocarstwa realnego działania, czyli produkcyjnej skuteczcności.

6 lutego 2025

Posłuszeństwo

W indywidualnym działaniu przed złudzeniami wolności broni nas posłuszeństwo. Osobiste posłuszeństwo nie jest bezmyślnym wykonywaniem dowolnych rozkazów. Posłuszeństwo ma nas prowadzić do realnego działania. Posłuszeństwo musi więc dotyczyć podporządkowania się realności i jej zasadom )prawdzie, dobru i pięknu).

Posłuszeństwo jest związane ze słuchaniem. Słuchać trzeba ludzi mądrych. Kogo najczęściej słuchamy? Otóż słuchamy ludzi doświadczonych, którzy znają dobrze realność ludzkiego działania i realność otoczenia, w którym żyjemy. Dlatego dzieci słuchają na co dzień swoich rodziców. Jeżeli nie nauczymy dzieci takiego realistycznego posłuszeństwa, to nie możemy się spodziewać, że osiągną życiowy sukces.

31 stycznia 2025

Inteligencja się wypaliła !!!

Polityczna inteligencja (CIA) się wypaliła, teraz czas na sztuczną inteligencję (AI)

30 stycznia 2025

Jak żyć ???

Na pytanie, jak żyć, pan Jacek B. odpowiedział : po prostu żyć !!! W tych szalonych czasach trzeba żyć spokojnie, powoli i jak najdłużej. Nie ma się czym podniecać, bo wokół głoszą same bzdury.

29 stycznia 2025

Skąd czerpać doskonałość działania?

Dlaczego ludzie (zwłaszcza młodzi) są tak wyczuleni na zewnętrzne reakcje i oceny? Ponieważ nie znają rangi swojej wewnętrznej doskonałości, jaką jest osoba! Gdy odrzucamy realność osobową człowieka, czyli stwórczą zależność od Boga, wtedy popadamy w kompletny relatywizm naszej świadomości. Poszukujemy wówczas własnej doskonałości w zewnętrznych pochwałach innych ludzi. Popadamy jednak w zwątpienie, jeśli pojawiają się negatywne oceny naszego postępowania. Taka zależność od zewnętrznych wpływów jest wymogiem i potrzebą dla własnej świadomości, która nie ma punktu zaczepienia w rzeczywistości. Świadomość kieruje się bowiem wolnością myślenia oraz wolnością wyboru dowolnych działań. A to oznacza, że świadomość nie dysponuje żadnymi realnymi zasadami postępowania.

Na podstawie świadomości człowiek zaczyna działać raz tak (np. dobrze), aby potem zadziałać zupełnie inaczej (czyli źle), ale sam na podstawie swojego myślenia nie jest w stanie ocenić, czy działa dobrze, czy źle. Dlatego potrzebuje zewnętrznego potwierdzenia i oceny własnego działania. Jest szczęśliwy, gdy wszyscy oceniają go pozytywnie, ale będzie załamany, gdy spotka go hejt, czyli negatywna ocena.

Tradycyjne wychowanie rodzinne, zwłaszcza religijne, pokazywało dzieciom siłę i moc osobowego istnienia (realnej osoby), które pozwalało człowiekowi stanąć naprzeciw Boga, również Osobowego. Dlatego młody człowiek rozumiał, że jego zdolność działania wynika z doskonałości osobowej realności, a nie z wolności będącej jedynie możliwością działania. Pamiętajmy, że możliwość nie jest jeszcze realnym działaniem.

23 stycznia 2025

Zrozumienie polityki

Polityka jest pilnowaniem interesów społeczeństwa (niekoniecznie państwa). Okazuje się, że UE nie ma jednolitych i wspólnych interesów, ponieważ nie ma jednolitego społeczeństwa europejskiego. W związku z tym polityka UE się rozłazi. A co gorsze, polityka unijna mami ludzi jakimiś wspólnymi wartościami. Niestety są to wymyślone wartości (bo wartości są efektem myślenia), a nie realne zasady istnienia i działania. W ten sposób tworzy się ideologiczne propozycje, które nie przystają zupełnie do realności produkcyjnej. Mamy tylko jedno pytanie, dlaczego ludzie zajmujący się polityką tego nie rozumieją?

Wolność/ równość/ braterstwo

Głównym założeniem liberalnej demokracji jest idea postępu dzięki wolności działania. Do tego stanowiska zostały zaadoptowane idee Rewolucji Francuskiej -- wolność, równość, braterstwo. Wolność działania została oparta na wolności myślenia i swobodnym wyborze działania. Niestety nikt nie przewidział, że wolność myślenia doprowadzi do przyjmowania absurdalnych pomysłów ideologicznych. To było tak jak z wolnością słowa (czyli wypowiedzi). Uważano, że wolność słowa doprowadzi do odkrywania prawdy, a stało się tak, że doprowadziła ona w wypowiadania dowolnych bzdur i totalnego hejtu. 

Podobnie dzieje się z ideą równości. Już w czasach komunistycznych było widać, że postulat równości sprowadza ludzi do jednego poziomu -- tego najniższego. Dziś na powrót proponuje się realizację równości. Krytykuje się nierówne relacje w społeczeństwie i  rodzinie, stawiając na totalną emancypację w kierunku równości. Ludzkie życie i działanie musi być zdefiniowane poprzez równość -- zupełną równość i tożsamość. Znów zapomina się, że realizacja postulatu równości wymusza odrzucenie wszystkich naturalnych cech, właściwości i zdolności człowieka. Jest to odzieranie ludzi z ich realnej natury, gdyż w naturze nie ma równości, wystarczy spojrzeć na rośliny i zwierzęta. Dlatego ideologia równościowa postuluje i wymusza negację ludzkiej natury i całej realności człowieka. Można sobie pomyśleć dowolne bzdury, ale to nie zmienia rzeczywistości.

Idei braterstwa też nie da się zrealizować w oparciu o ideologiczne pomysły. Wymuszone spotkania ludzi odmiennych kultur nie prowadzą do poszanowania i pojednania, ale wywołują raczej wrogość lub niezadowolenie (nawet nienawiść). Wzajemne poszanowanie rodzi się przez wiele lat w przypadku realnych sąsiadów w lokalnych społecznościach. Jeśli wrzucamy kogoś w zupełnie obce środowisko, to trudno spodziewać się szybkiego dostosowania. Dlatego pojawiają się sytuacje niezdolności wchłonięcia emigrantów.