27 czerwca 2016

Gospodarowanie (1) /Trzeba stworzyć ekonomię gospodarowania



Trzeba stworzyć nową ekonomię. To musi być ekonomia gospodarowania. Trzeba stworzyć ekonomię ludzkiej pracy, a nie ekonomię zysku i dochodu. Ludzka praca, ale pojmowana w sensie osobowym, jest bowiem gospodarowaniem. Jest to gospodarowanie zasobami naturalnymi i duchowymi. Stanowi ono dobrobyt społeczny.

Dziś najważniejszą kategorią ekonomiczną jest dochód krajowy, czyli mówiąc poprawnie politycznie Produkt krajowy brutto (PKB). Ten PKB jest mierzony wartością pieniądza, jaki przepływa w transakcjach finansowych w danym roku. Niestety okazuje się, że PKB nie pokrywa się wcale z dobrobytem społecznym.

Pracujący zawodowo człowiek zarabia oczywiście jakieś pieniądze, lecz w pracy człowieka nie to jest najważniejsze. Pierwszą rzeczą powinno być stwierdzenie, czy wykonywana praca rozwija w jakimś zakresie realność człowieka. To znaczy, czy rozwija go duchowo lub cieleśnie tworząc pewien przyrost realnego dobra człowieka (wzrost realności). Albo czy być może odbiera człowiekowi cząstkę jego realnego dobra (np. powodując uszczerbek na zdrowiu jako doskonałości cielesnej lub utratę w jakimś zakresie doskonałości duchowej, np. utratę moralności lub nawet godności). Przecież zarówno zdrowie jak i godność lub moralność są człowiekowi niezbędne do życia, jeżeli chce żyć w pełni osobowo. Nasza osobowa realność wyraża się bowiem zarówno w zdrowiu jako doskonałości cielesnej, jak i w moralności i religijności jako doskonałości duchowej. Godne człowieczeństwo obejmuje więc zarazem zdrowie i moralność. Człowiek jest bowiem wcieloną i uduchowioną osobą. Dlatego wykonując dowolną pracę człowiek działa jako realny podmiot osobowy, a nie jako myśląca maszyna, jak sądził Kartezjusz.

Dlatego w ludzkiej pracy powinniśmy uwzględniać ten osobowy charakter człowieka. Realna podmiotowość posiada bowiem swoje wymogi. Człowiek działa przecież w sposób podmiotowy i nie można sprowadzać go do roli przedmiotu (narzędzia, czyli maszyny albo maszynisty). Praca ludzka nie może być zwykłą produkcją, czyli jedynie obsługą odpowiednich maszyn. Dzisiejsza ekonomia sprowadza pracującego człowieka do roli obsługi maszyny (coraz bardziej skomplikowanej technologicznie) albo wykonywania konkretnej czynności usługowej.

Otóż w swojej pracy człowiek musi pozostawać osobowym podmiotem. A to oznacza, że nie wolno pozbawiać go cech działania osobowego. Te cechy chyba najlepiej zdefiniował Wojtyła w dziele Osoba i czyn. Mówił tam o samoświadomości, o samostanowieniu i o samoposiadaniu. Każdy człowiek sam najlepiej zna siebie i wie, co robi. Każdy człowiek sam powinien decydować o sobie. Oraz każdy człowiek sam posiada i dysponuje swoim działaniem. Dlatego nie wolno traktować pracy jako towaru, którym handluje się na rynku. Dzisiaj mówi się wyłącznie o rynku pracy. Ale w ten sposób znika nam zupełnie sam pracujący podmiot, czyli człowiek. Liczy się bowiem jedynie efekt jego działalności i pracy, czyli właśnie towar, który można sprzedać. Natomiast sama praca jako rozwój i dochodzenie do doskonałej realności odeszła w zapomnienie. W ekonomii nie jest ważna praca, którą wykonuje przecież osobowy podmiot, ale liczy się sprzedany towar (wszystko jedno czy mamy do czynienia z różnymi rzeczami, czy z usługami lub przyjemnościami).

Dziś można kupić i sprzedać wszystko, gdyż wszystko można wycenić, czyli przeliczyć na pieniądze. Można kupić ludzką godność i moralność, można kupić zdrowie i ciało (np. różne części ciała). Ale czy zastanawialiśmy się, z czym mamy wtedy do czynienia? Czy jest to nadal tylko ekonomia, czy jest to handel, czy gospodarka? W teorii ekonomicznej gospodarowanie zostało poddane handlowi. Przez to gospodarka stała się dzisiaj handlowaniem a nie gospodarowaniem. Nie ma już gospodarowania zasobami naturalnymi i duchowymi. Mamy po prostu zwykły handel duszą i ciałem.

Trzeba postawić sobie pytanie, czy ta cała globalna już ekonomia zmierza w dobrym kierunku, czy wspiera, czy może gubi człowieka. Może już pora odwrócić ten niepokojący trend. Dziś czymś najbardziej trendy powinien być powrót do realności.

Gospodarowanie (2) /Człowiek musi nauczyć się gospodarować własną realnością



Człowiek musi nauczyć się gospodarować własną realnością. Musi także nauczyć się gospodarowania realnością świata przyrodniczego (czyli przyrody). Wszelka realność potrzebuje dzisiaj mądrego gospodarowania, bo inaczej będziemy żyli w nierealnym świecie możliwości. Takie gospodarowanie nie może być dowolnym wykorzystywaniem realności (uti realitatem), na przykład na potrzeby świadomościowego myślenia. Człowiek musi nauczyć się podporządkowania swojego myślenia wymogom i zasadom realności, ponieważ realność jest ważniejsza od myślenia. Przecież myślenie nie tworzy i nie buduje realności, ono stwarza jedynie świat możliwości.

Człowiek musi dzisiaj nauczyć się na powrót realnego życia. Musi na nowo odkryć potrzeby swojej realności (duchowe i cielesne), a nie uganiać się za wymyślonymi potrzebami przyjemności lub gromadzeniem pozornej wiedzy. Dlatego człowiek musi nauczyć się doświadczać swojej realności, ale możemy to osiągnąć dzięki zwróceniu się do doświadczenia wewnętrznego. Współczesny człowiek zatracił zupełnie poczucie własnego wnętrza. Żyje tylko tym, co dzieje się na zewnątrz – wokół niego. Interesuje się tym, co podają mu serwisy informacyjne. Nie jest w stanie wyrazić i opowiedzieć tego, co mieszka w jego wnętrzu. To jest prawdziwy dramat. Nawet literatura opowiada jakieś zmyślone wydarzenia, a nie to, co naprawdę dzieje się w człowieku (albo powinno się w ogóle dziać).

Tutaj niezbędna jest kontemplacja (sumienie i upodobanie). Musimy na nowo nauczyć się kontemplacji prawdy. A to znaczy, że musimy otworzyć się na działanie prawdy i przyjąć jej oddziaływanie (aktywność) w postaci słowa. Dopiero przyjęcie słowa prawdy uzdalnia nas do bezpośredniego poznawczego kontaktu z prawdą realności. Jeżeli jednak umysł nie przyjmie słowa prawdy, to wówczas jest skazany na samorodne myślenie (myślenie autonomiczne), które czerpie swoje treści z doświadczenia zmysłowego (jak to pokazał angielski empiryzm oraz Kant).

Ale nasze myślenie tworzy jedynie świat intencjonalny – czyli świat możliwości. Chyba widać to najlepiej na przykładzie nowożytnej ontologii, która chciała badać byty możliwe, a nie realne. Ontologia została oparta na myśleniu (cogito), aby następnie przekształcić się w fenomenologię Kanta i Hegla, w której rozum ludzki tworzy świat fenomenów, czyli możliwych do pomyślenia przedmiotów poznawczych. Kant twierdził, że realność (Ding an sich) jest niedostępna naszemu poznaniu i miał rację, jeśli idzie o myślenie. Myślenie tworzy świat fenomenalny – czyli świat przedmiotów możliwych do pomyślenia. Ten pomyślany świat fenomenów nie ma nic wspólnego z realnością. Można powiedzieć, że właśnie Kant udowodnił, że dzięki myśleniu poznajemy jedynie świat zjawiskowy – czyli rzeczy możliwe a nie realne. Dlatego Hegel musiał stwierdzić wprost, że byt jest logiczny i pojęciowy, czyli jest tym, co można pomyśleć. Byt Heglowski jest czymś do pomyślenia i stąd u niego logika (jako dialektyka, która stanowi zasadę myślenia) stała się równocześnie zasadą „realności”. Zatem u Hegla rzeczywistością staje się wyłącznie kultura jako „rzeczywistość” pomyślana przez człowieka. Odtąd możliwość zastąpiła całkowicie realność. Ważniejsze stały się byty możliwe niż byty realne. A wszystkim zawiaduje myślenie, czyli pierwszy umysł myślący (PUM-a), który u Hegla przybiera nazwę Ducha Absolutnego.

Dlaczego człowiek (właściwie filozofowie) tak łatwo dał się zwieść myśleniu? Co kazało Kartezjuszowi porzucić realność na rzecz myślenia (cogito)? Kartezjusz zachwycił się odkryciem matematycznego opisu świata możliwości (czyli opisu przestrzeni przy pomocy współrzędnych). Dzisiaj wykorzystuje się jego odkrycia do tworzenia wirtualnych światów gier komputerowych albo filmów. Ta wirtualna grafika 3D jest szczytowym osiągnięciem w widzialnym obrazowaniu świata możliwości. Przecież każdy może potwierdzić, że widzi to, co jest tylko możliwe. Mamy już nawet występy wirtualnej piosenkarki w Japonii. A więc możemy prawie dotknąć możliwości. Chociaż to „prawie” robi wielką różnicę.

Gospodarowanie (3) /Praca człowieka powinna być gospodarowaniem realnością



Praca człowieka powinna być gospodarowaniem realnością, a nie tworzeniem nowych możliwości. Człowiek żyje przecież realnością a nie różnymi możliwościami. Dzisiaj ekonomia wpycha człowieka w świat możliwości. Okazuje się, że łatwiej jest handlować możliwościami niż realnością. Realność wymaga bowiem gospodarowania nią a nie handlowania. Człowiek musi powrócić do gospodarowania realnymi zasobami. Ucieczka w świat możliwości nie wróży nam niczego dobrego. Jest to poddanie naszego życia myśleniu i świadomości. To myślenie stwarza wciąż nowe możliwości, ale człowiek nie jest przecież myśleniem ani świadomością. Człowiek jest realną podmiotowością osoby, dlatego potrzebuje przede wszystkim realności. Ludzka osoba działa bowiem w sposób realny. Działa więc w świecie realności. Człowiek potrzebuje realności.

Tylko realność służy naprawdę człowiekowi. Stąd gospodarowanie realnością stanowi faktyczną służbę człowiekowi. Gospodarowanie zawsze było służeniem człowiekowi. Dopiero podejście ekonomiczne nastawione na zysk zerwało z realną gospodarką. Musimy dzisiaj powrócić do sprawdzonych sposobów gospodarowania, inaczej zachłanna ekonomia pochłonie ludzi całkowicie. Już dziś gonimy nieustannie za nowymi możliwościami. Ale co to nam daje? Tylko tyle, że nie mamy czasu na rozwój własnej realności. Ekonomia odziera człowieka z całej realności pozostawiając nam jedynie intencjonalną świadomość i myślenie. Ale człowiek nie może żyć tylko myśleniem, bo to do niczego nie prowadzi. W żaden sposób nie buduje naszej realności, dając z zamian wyłącznie złudne możliwości. Cóż nam może dać wymyślanie nowych możliwości? Tylko tyle, że będziemy się czuć wspaniale, ale tak naprawdę nie będziemy przez to kimś realnym.

Człowiek lubi się bawić. Dziś zaczął się zabawiać przeróżnymi możliwościami. Ekonomia świetnie podchwyciła taką postawę człowieka węsząc w tym złoty interes. Dziś sprzedaje się najdziwniejsze możliwości i ludzie bardzo chętnie to kupują. W ten sposób mogą żyć łatwo i przyjemnie. Bardzo łatwo i przyjemnie korzysta się z proponowanych możliwości. Realność zaś wcale nie jest łatwa i przyjemna. Ona jest dobra, piękna i prawdziwa, a to już nie jest to samo. Otóż ekonomia nas uczy, że wszystko może być łatwe i przyjemne, jeśli tylko jesteśmy w stanie to kupić. Dlatego w ten sam sposób zaczynamy traktować innych ludzi. Nie obchodzi nas ich realność (realna osoba i osobowość), chcemy jedynie wymiany przyjemności i korzyści. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak szybko postępuje ten proces dehumanizacji. Odczłowieczamy siebie samych jak i wszystkich dookoła. Pogoń za przyjemnymi możliwościami prowadzi bowiem do zupełnego odrealnienia. Człowiek staje się wyłącznie myśleniem o przyjemnościach i możliwościach. Co więcej, wydaje mu się, że jest taki wspaniały, jeśli wymyślił jakieś nowe przyjemności (przyjemne możliwości).

Życie możliwościami jest po prostu życiem na kredyt. Jednak realność nie zna kredytowania. Nie da się żyć realnie na kredyt. Życie na kredyt to życie możliwościami. Jednak życie możliwościami to życie na niby. Człowiek musi powrócić do realności i realnego życia, gdyż tylko wówczas jest w stanie realnie się rozwijać. Człowiek potrzebuje realnego rozwoju osobowego. Życie możliwościami do niczego nie prowadzi. Daje nam co najwyżej chwilową przyjemność, która za moment znika i pozostaje jedynie puste i niezaspokojone pragnienie. Dlatego człowieka zżerają wtedy rozbudzone lecz niespełnione pragnienia. A przecież człowiek potrzebuje spełnienia a nie wiecznego pragnienia. Spełnienie możemy osiągnąć jedynie dzięki realności. Nie można więc uciekać od realności w świat możliwości.

Gospodarowanie (4) /Jeszcze o gospodarowaniu




Gospodarowanie stanowiło tradycyjną działalność człowieka. Takie działanie było czymś realnym, ponieważ było wyznaczone przez realne zasady postępowania, czyli przez celowość i powinność. Te zasady określają jednocześnie moralne działanie człowieka. Człowiek powinien działać zgodnie z celem i według powinności wobec dobra. Dlatego trzeba stwierdzić, że gospodarowanie miało zawsze silne podstawy moralne, gdyż było działaniem w zgodzie z rozumnym charakterem ludzkiej natury. Zatem służyło dobrze człowiekowi.

Dla człowieka czymś realnym jest właśnie działanie moralne. I nie chodzi tutaj o różne koncepcje moralności, lecz o samo sedno duchowości człowieka. Ludzie działania są dokonywane za sprawą woli i rozumu. Dlatego to właśnie tam należy poszukiwać zasad moralnego postępowania. Dla rozumu zasadą dobrego działania jest celowość, zaś dla woli jest nią powinność. Działanie celowe zmierza do osiągnięcia odpowiedniego celi, czyli osobowej prawdy o człowieku. Natomiast działanie powinnościowe prowadzi do osiągnięcia osobowego dobra. Tylko takie działania są więc dla człowieka czymś realnym, ponieważ realizują jego osobową realność.

Życie społeczne, a tym samym działalność społeczna, czyli właśnie gospodarowanie (gospodarność), muszą być oparte na zasadach celowości i powinności. Bez tego ludzkie działania popadają w dowolność. Taka wolność działania jest twórcza i może się sprawdzać na polu sztuki i techniki, ale dla życia społecznego okazuje się zazwyczaj zabójcza.

Współczesna ekonomia stawiając na ekonomiczny zysk zanegowała wprost działanie realnej gospodarki. Działalność ekonomiczna utraciła charakter celowościowy i powinnościowy, który wyznaczał samą realność działania. Nagle w gospodarce zapanowała swoboda uzyskiwania zysku. Ekonomia postawiła bowiem na działania, które przynoszą zysk bez względu na to, czy są realne, czy tylko wymyślone. Gospodarkę zdominowało myślenie ekonomiczne odzierając ją z całej realności i popychając w stronę wymyślonych ideałów lub marzeń. To jest tylko nowa wizja snów o potędze. Myślenie całkowicie stłamsiło realne działania gospodarcze, a tym samym pogrążyło gospodarkę w kryzysie. Dlatego w tym zakresie trzeba powrócić do działań celowych i powinnościowych. Trzeba wrócić do tego, co wyznacza prawdziwy charakter racjonalnego działania człowieka. Ale to musi być realna racjonalność, a nie dowolne pomysły racjonalistyczne, które zupełnie odrealniają człowieka i jego życie. Trzeba wrócić do realnego życia gospodarczego.

Gospodarowanie (5) /Celowość i powinność



Celowość i powinność

1. Ludzkie działania wyznacza możliwość. Człowiek ma możliwość poznania prawdy oraz możliwość wyboru dobra. Potocznie nazywamy to wolnością człowieka. Ludzka wolność jest więc możliwością poznania i wyboru. Ale trzeba zaznaczyć, że jest to możliwość poznania prawdy i fałszu, czyli możliwość błądzenia i poszukiwania drogi. Jest to także możliwość wyboru dobra lub zła, czyli możliwość decydowania i postępowania dobrego lub złego. Tak wygląda działanie, a nawet życie, typowo ludzkie, co dobrze wyraża renesansowa formuła: errare humanum est. Jest to życie w ciągłej niepewności i w nieustannym poszukiwaniu. Jest to jakieś zawieszenie i huśtawka pomiędzy dobrem i złem, prawdą i fałszem (kłamstwem). Jak można wyjść z tego stanu zawieszenia? Jak przezwyciężyć możliwość? Jak pokonać możliwość, która jest dla nas tak zgubna? Czym ją pokonać?

Etyka chciała od początku pokonać zgubną możliwość przy pomocy wiedzy. Sokrates uznał przecież, że jedynym dobrem i jedyną cnotą jest wiedza. Kto wie, ten będzie właściwie i odpowiednio działał. Wiedza miała leczyć ludzkie postępowanie dzięki konieczności. To Sokrates wymyślił ideał wiedzy – wiedza ma być powszechna i konieczna. To on uznał, że to wiedza ma uratować człowieka. Po wielu dramatach ludzkiej historii okazało się coś wprost przeciwnego. Ideał wiedzy cały czas fascynuje człowieka, ale skutki zastosowania go do życia moralnego i społecznego wydają się fatalne.

Jeżeli człowiek odwoła się wyłącznie do wiedzy (czyli do poznania teoretycznego), to wówczas przeciwieństwem możliwości staje się konieczność. Wiedza próbuje pokonać możliwość za pomocą konieczności. Ale to sprawia, że z deszczu wpadamy pod rynnę. Rozum chce leczyć możliwość za pomocą zrozumienia i ustanowienia konieczności (patrz Hegel i Marks, potem marksiści). Ale próba narzucenia przez rozum konieczności kończy się całkowitą utratą wolności. Konieczność może być bowiem tylko zasadą logicznego (matematycznego) myślenia i w działaniu wcale nie obowiązuje. Nie ma bowiem koniecznego przełożenia myślenia na działanie (chyba, że dotyczy to rozwiązywania zadań matematycznych). My możemy oczywiście wymyślać różne formy konieczności, jak w matematyce. Ale niestety nie da się działać według zasad matematyki, bo człowiek nie jest jeszcze maszyną. Tylko maszyny mogą działać w sposób konieczny. Co z tego, że potrafimy wysłać statek kosmiczny na Marsa lub Saturna, kiedy nie potrafimy załatwić wielu ludzkich spraw (np. głodu i ubóstwa, wojen i zbrodni). Wydaje się zatem, że nieustanne próby zamienienia możliwości w konieczność nic nie dają, gdyż byłyby to próby uczynienia z człowieka maszyny (robota). Człowiek nigdy nie stanie się maszyną, jak chcieli Kartezjusz i La Mettrie. Chociaż oświecenie chciało uczynić z człowieka doskonałą maszynę.

Właśnie etyka starała się poszukiwać innych rozwiązań. Już Platon, uczeń Sokratesa, wskazywał na mądrość odwołując się do prawdy i dobra. Rozwinął to następnie Arystoteles, który związał prawdę z rozumem, a dobro z wolą. Odtąd człowiek posiadający rozum i wolę miał kierować się prawdą i dobrem. Rozum dążył do poznania prawdy, a wola zmierzała do osiągnięcia dobra. Prawda i dobro stały się zasadami poznania i działania. Odtąd uważano, że człowiek w swoim postępowaniu musi kierować się prawdą i dobrem. Sądzono, że konieczność prawdy i dobra zostanie przeniesiona na ludzkie działania. Dlatego w scholastyce uważano, że człowiek z konieczności poznaje prawdę i z konieczności pragnie dobra. Jednak potem po okresie sceptycyzmu w dobie renesansu odrzucono takie rozwiązanie przywracając człowiekowi możliwość błądzenia.

W toku historii, dzięki różnym teoriom rozum starał się prawie zawsze narzucić człowiekowi swoją konieczność (czyli konieczność myślenia). Ale wówczas taka konieczność zabiłaby samo działanie i jego wolność. Gdyby postępowanie człowieka miało osiągnąć konieczność, to musiałoby stać się czystym myśleniem. Takie teorie doprowadziły do licznych błędów. W ten sposób pojmowano także życie Boga. Skoro Bóg jest bytem koniecznym, a konieczne jest myślenie, to znaczy, że Bóg jest czystym myśleniem lub samomyślącą się myślą. Bóg stwarza świat z konieczności wymyślając go. Można było wtedy przypisać Bogu konieczność, która wydawała się najdoskonalszą realnością lub najwyższą doskonałością – oczywiście dla ludzkiego rozumu. Ale takie rozwiązanie filozoficzne sprzeciwiało się nauczaniu Kościoła.

Gdyby człowiek chciał działać z konieczności, to zawsze musiałby wiedzieć, co ma zrobić, czyli ostatecznie człowiek musiałby zamienić działanie na wiedzę (i na myślenie), ale wówczas straciłby kontakt z rzeczywistością. Jak więc należałoby ratować etykę i ludzkie działanie? Wydaje się, że odkrył to dopiero Kant, gdy przedstawił swoją etykę opartą na pojęciu powinności. Już wcześniej myśliciele chrześcijańscy uważali, że człowiek powinien postępować tak, a nie inaczej. Kwestię tak rozumianej powinności odnajdziemy na przykład w tekstach św. Anzelma. Ale Kant postawił sprawę jasno – uznał, że w moralnym działaniu mamy do czynienia z powinnością zawartą w prawie moralnym stanowionym przez nasz rozum. Sformułował w ten sposób zasadniczy postulat etyki – człowiek ma się kierować powinnością (obowiązkiem). Człowiek musi odnaleźć w sobie powinność.

Ludzie na ogół poszukują powinności w sobie lub poza sobą. W swoim działaniu musimy przekształcić możliwość właśnie w powinność. To powinność, a nie możliwość lub konieczność, ma określać nasze etyczne postępowanie. Ale ta powinność musi wyrastać z ludzkiej wolności – z prawdziwej wolności, dzięki której odrzucam zło, a zwracam się do dobra. Powinność nie może wyrastać z możliwości (z możliwości wyboru lub decydowania). Źródłem powinności musi być etyczna siła i moc, jakaś etyczna pewność. Taka etyczna siła przysługuje jedynie realnemu dobru. Taka etyczna siła i moc przysługuje wyłącznie osobowemu dobru. Powinność musi więc wyrastać z bezpośredniego oddziaływania samego dobra.

Potocznie wiążemy powinność moralnego działania z sumieniem. To właśnie głos sumienia wyraża powinność – czyń dobro, unikaj zła. Jeśli odwołamy się do koncepcji sumienia w nauczaniu Kościoła, to okaże się, że w pierwszym rzędzie jest ono głosem Bożym, który przedstawia nam wezwanie do czynienia dobra. A więc to Bóg nas wzywa do dobra i do etycznego działania. Możemy dopowiedzieć, że wzywa nas właśnie Boskie Dobro, które uaktywnia w nas nasze osobowe dobro zawarte w istnieniu. Dzięki relacji, jaką Bóg nawiązuje z człowiekiem, ujawnia się w nas osobowe dobro i zaczyna przemawiać głosem sumienia. To osobowe dobro objawia nam moralną powinność. Powinniśmy iść za samym osobowym dobrem. Każdy człowiek powinien iść za dobrem, które jest zawarte w nim samym, oraz za dobrem, które jest zawarte w bliźnim (w drugim człowieku), a przede wszystkim za Boskim Dobrem, które jest osobowe w najwyższym stopniu (gdyż jest trójosobowe). To zawsze dobro przemawia jako powinność. To etyczna siła i moc realnego dobra wywołuje w naszym sercu i umyśle nakaz czynienia dobra, czyli moralną powinność.

Dzięki temu nakazowi mogę i powinienem odrzucić możliwość wyboru. To pozwoli mi właśnie pokonać możliwość. Możemy więc powiedzieć, że to powinność pokonuje możliwość. Ja wiem, że mogę postąpić tak lub inaczej, ale to powinność wobec dobra osobowego pcha mnie ku niemu z nieodpartą siłą. Ta powinność obejmuje również nasze poznanie. Czuję wtedy, że powinienem przyjąć i uznać prawdę. Dlatego prawda staje się powinnością dla naszego umysłu.

Podsumowując powiemy, że to dobro i prawda staja się moralną powinnością człowieka. To doświadczenie realnego dobra w sumieniu i doświadczenie realnej prawdy w kontemplacji określają naszą moralną powinność. W ten sposób następuje zniwelowanie albo usunięcie zgubnej możliwości z naszego działania. Nasze działanie otrzymuje wtedy normę i zasadę moralną. A etyka dotycząca moralnej powinności staje się nauką normatywną.

2. Aby pokonać możliwość błędu w poznaniu praktycznym, trzeba odwołać się do pojęcia celu i celowości działania. Poznanie praktyczne musi odkryć i ustalić cel działania. Ustalenie celu działania (lub nawet celu życia) może nas uratować przed dowolnością i przypadkowością poznania, czyli przed możliwością. Musimy odnaleźć cel dla siebie i swojego działania, bo to cel staje się zasadą poznania praktycznego. Aby zacząć właściwie działać, musimy myśleć za pomocą celu, a nie różnymi możliwościami działania i wyboru. Możliwość powinna zostać podporządkowana celowości. Cel dotyczy bowiem określenia dalszej albo końcowej perspektywy działania, a nie bieżących spraw i wyborów. Nie możemy myśleć tylko bieżącymi wyborami, bo to nie pozwala ocenić człowiekowi swojego działania. Wtedy działanie staje się jedynie chwilowym impulsem, a nie świadomym i wolnym czynem. Ponadto bieżące wybory dokonywane bez znajomości celu stają się właśnie przypadkowe i dowolne, gdyż brak im zasady, czyli dalszego odniesienia do czegoś nadrzędnego. Bez przyjęcia celu w nasze poznanie i myślenie zakrada się relatywizm. Relatywizm rodzi się z akceptacji całkowitej zmienności, gdzie nie występują żadne punkty odniesienia i gdzie nie ma żadnych zasad. Nasze moralne działania wymagają zasady (czyli normy i odniesienia). Takie zasady moralne są potrzebne zarówno na poziomie poznania (myślenia o działaniu), jak i samego działania. Na poziomie poznania praktycznego zasadą i punktem odniesienia jest właśnie cel. Dlatego musimy rozpoznać lub ustalić cel działania. Jeżeli tego nie zrobimy, to nasze działanie traci swój punkt odniesienia, a co za tym idzie traci zasadę porządkującą. Wówczas do działania zakrada się dowolność, czyli możliwość. Wtedy wybieramy całkowicie dowolnie bez żadnej zasady (mówimy o wyborze „na chybił-trafił”, jak w totolotku). Poznanie i myślenie pozbawione celu nie pozwala nam podjąć moralnego działania. Prowadzi to zatem do postępowania amoralnego, kiedy przestajemy rozpoznawać prawdę i fałsz, dobro i zło.

Celem działania powinna być realność. Celem moralnego działania musi być realność człowieka. Aby rozpoznać realność człowieka, potrzebny jest kontakt z osobową prawdą. Musimy dojrzeć albo dotrzeć do realnej prawdy. Musimy dostrzec osobową prawdę człowieka. W swoich rozważaniach ks. Szostek podkreśla aspekt dojrzałości człowieka. Uważa on, że dopiero człowiek dojrzały potrafi dojrzeć, czyli dostrzec realność, prawdę i dobro. Taki człowiek będzie mógł dotrzeć do realnej prawdy o człowieku. Ale trzeba od razu dodać, że do poznania realnej prawdy potrzebna jest kontemplacja. Bez kontemplacji możemy błądzić i stoczyć się na manowce idealistycznego myślenia.

Widzimy już wyraźnie, że celowość w poznaniu praktycznym (w myśleniu o działaniu) musi iść w parze z powinnością w chceniu (z powinnością woli). Powinność woli odnosi się do dobra. Powinność wobec dobra ratuje nas przed dowolnością wyboru (przed możliwością wyboru dobra i zła). To znaczy, że również wola musi kierować się jakąś zasadą. Powszechnie mówimy, że zasadą działania woli jest samo dobro. Ale tak naprawdę chodzi o powinność względem dobra. Uważa się, że człowiek powinien postępować moralnie, czyli dobrze i właściwie. Oznacza to, że wola musi przyjąć i doświadczyć powinności wobec dobra. Wezwanie dobra staje się wtedy powinnością woli. Oczywiście tutaj również chodzi o osobowe dobro człowieka. To spotkanie z osobowym dobrem narzuca woli powinność zamiast możliwości i dowolności. Ten kontakt z osobowym dobrem zapewnia nam właśnie sumienie.

Głos sumienia stanowi wezwanie osobowego dobra skierowane do woli. Czyń dobro! Sumienie wyraża powinność wobec dobra. Możemy więc powiedzieć, że to sumienie nakłada na nasze działanie powinność. Wtedy wiemy, że powinniśmy postępować dobrze, czyli moralnie. Taka powinność usuwa z woli możliwość wyboru dobra i zła, a właściwie niweluje możliwość wyboru zła. Powinność sumienia jest zwrócona do dobra (czyń dobro), zaś odwraca się od zła (unikaj zła). W ten sposób powinność czynienia dobra staje się zasadą działań woli. Wola pragnie wtedy dobra. Wola poszukuje dobra osobowego, a unika wszelkiego zła.

Na ogół mówimy, że człowiek działa świadomie i dobrowolnie. Ale lepiej byłoby powiedzieć, że człowiek działa celowo i powinnościowo. To cel i powinność określają moralne działanie. To znaczy, że człowiek zawsze powinien działać w ten sposób, ale tego nie robi. Człowiek powinien działać świadomie – to znaczy celowo, oraz powinien działać dobrowolnie – to znaczy powinnnościowo (czyli kierując się powinnością). Człowiek będzie tak działał, jeśli będzie właściwie używał swojego rozumu i swojej woli. Jeżeli będziemy używali rozumu i woli w sposób uproszczony, to będziemy myśleli dialektycznie (na tak i na nie), czyli będziemy poszukiwali jak największej liczby możliwości, zaś wola będzie się posługiwała tylko wyborem, przebierając w propozycjach rozumu. Wtedy będziemy się kierowali wyłącznie możliwościami myślenia oraz dowolnością wyboru. Ale takie działanie do niczego nie doprowadzi człowieka, gdyż będzie on działał w sposób dowolny. Dowolność działania staje się największym zagrożeniem dla moralności. Dowolność działania nie stanowi bowiem realizacji wolności, ale jej utratę. Wolność nie polega przecież na wyborze spośród wielu możliwości, ale na realizacji osobowego dobra człowieka.

Możliwość i dowolność nie mogą być cechami rozumnego działania. Rozumne działanie człowieka powinno być celowe i powinnościowe (obowiązkowe). Jeśli chcemy, aby rozumne działanie się spełniło i dokonało, to musimy mu nadać charakter celowy i powinnościowy. Ponieważ to celowość i powinność decydują o charakterze działania. Tylko działania celowe i powinnościowe spełniają rozumny charakter ludzkiego postępowania i mogą stać się działaniami dobrymi moralnie. Jeżeli nasza rozumność nie zdoła oderwać się od zmysłowości (od poznania zmysłowego i doznawania przyjemności), to zatraci zdolność podejmowania działań moralnie dobrych. Wówczas rozum będzie jedynie powielał doznania zmysłów, przyjmując jedne z nich, a odrzucając inne. Będziemy wtedy zabiegali tylko o możliwość poszerzenia naszych doznań (np. uprawiając ekstremalne sporty). Ale na gruncie zmysłowości rozum nigdy nie odnajdzie zasady postępowania godnej rozumności człowieka. Dopiero wykraczając poza doznania zmysłowe rozum będzie mógł odnaleźć zasady odpowiednie dla siebie. Te zasady musimy odnaleźć i uchwycić na poziomie umysłowym. Jeśli rozum ma się oderwać od zmysłów, to musi przejść do celowości i powinności. Jedynie duchowe zasady są w stanie pokierować rozumem i wolą. Jeśli rozumem i wolą zaczną kierować zmysły i cielesność, to znaczy, że człowiek pozbył się odpowiednich dla siebie zasad. Poznanie zmysłowe daje nam jedynie wielość doświadczeń, zaś pożądanie zmysłowe niesie ze sobą jedynie dowolność pragnień i decyzji. Jeżeli rozum zgadza się na to, co przynosi nam zmysłowość, to zniża się do jej poziomu, a to znaczy, że się poniża. Poniżony rozum nie jest w stanie działać właściwie i moralnie. Dlatego w naszym poznaniu i postępowaniu powinniśmy zabiegać o celowość i powinność. To one nadają rozumowi wymiar moralny. Tylko taki rozum może postępować słusznie moralnie.