30 września 2019

Dobro wspólne



Czy postęp technologiczny jest wrogiem dobra wspólnego? 


Wydawać by się mogło, że postęp technologiczny dotyczy nas wszystkich. Jednak w dziejach ludzkości postęp technologiczny był zawsze związany z rozwojem zbrojeń wojskowych. Dlatego tak naprawdę postęp technologiczny dotyczy wysoce wyspecjalizowanych firm i przedsiębiorstw. Przecież to takie firmy korzystają najbardziej z rozwoju technologii. Oczywiście z czasem ten postęp technologiczny obejmuje także ułatwienia i sprzęty używane przez nas na co dzień. Możemy co najwyżej powiedzieć, że dzięki temu łatwiej nam się żyje.

Czy jednak postęp technologiczny wytwarza samodzielnie jakieś dobra konsumpcyjne? Wydaje się, że tylko pomaga nam w pracy lub produkcji. Ale dobro dotyczące człowieka stoi zawsze poza sferą produkcji i wytwarzania. Musimy więc zapytać, czym jest dobro wspólne? Dzisiaj politycy zbyt łatwo odwołują się do takich kategorii. Prezydent RP podczas inauguracji Letniej Szkoły Belwederskiej mówił o poszukiwaniu dobra wspólnego na gruncie państwa i prawa. Trzeba powiedzieć, że to jest takie chodzenie po omacku, bo uwidacznia się całkowity brak zrozumienia problematyki dobra wspólnego. Otóż dobro wspólne nie powstaje na gruncie państwa jako systemu instytucjonalnego ani na gruncie prawa jako systemu przepisów prawnych.

Dobro wspólne jest kategorią, która przynależy do opisu działalności wspólnot osobowych. Takimi wspólnotami jest najpierw rodzina, dalej wspólnota lokalna jako wspólnota rodzin, a wreszcie na koniec wspólnota narodowa jako wspólnota wszystkich wspólnot. Otóż dobro wspólne jest wypracowywane we wspólnocie osobowej. To od razu pokazuje, że dobro wspólne ma bardzo szeroki charakter, co oznacza, że jest to przede wszystkim dobro osobowe człowieka. Dobro wspólne obejmuje więc zarówno dobra duchowe jak i materialne. Dobra materialne będą to dobra, które służą ludzkiemu życiu, czyli są konieczne do zapewnienia rozwoju cielesności człowieka. Natomiast dobra duchowe służą do rozwoju osobowości człowieka, czyli są to takie sprawności duchowe, które scalają i porządkują osobowość człowieka. Przede wszystkim będą to cnoty moralne i religijne, które sprawiają faktyczny rozwój duchowy człowieka. Właśnie taka duchowość podlega wychowaniu w rodzinie. Tego nie załatwią nam żadne instytucje społeczne czy publiczne. Z kolei rozwój dóbr materialnych podlega działalności gospodarczej człowieka. To właśnie gospodarowanie dotyczy wytwarzania i produkcji odpowiednich rzeczy i pożywienia potrzebnych człowiekowi do życia.

Możemy więc powiedzieć, że tworzenie dóbr wspólnych polega z jednej strony na sensownym gospodarowaniu środowiskiem przyrodniczym, które dostarcza nam potrzebnych produktów dla rozwoju życia wspólnotowego (zarówno pożywienia jak i materiałów budowlanych), zaś z drugiej strony na duchowym wychowaniu młodych pokoleń do życia duchowego (tworzenie wartości kulturowych /literatura i język; pieśni i muzykowanie; ukazywanie piękna przyrody i twórczość artystyczna/, pamięć historyczna /historia rodziny/, życie religijne /kult religijny i uroczystości religijne/).

Instytucje publiczne i społeczne są powołane jedynie do porządkowania i postulowania działań społecznych. Takie instytucje nie będą w stanie określić ani wytworzyć dobra wspólnego. One co najwyżej dbają o jakiś pojęty ogólnie interes społeczny, czyli mają czuwać na sprawnym funkcjonowanie państwa jako systemu politycznego (chodzi o organizację i zarządzanie działalnością o charakterze ponad wspólnotowym).

Dobro wspólne tworzą więc ludzie żyjący i działający we wspólnotach osobowych, natomiast wszelkie instytucje, zwłaszcza państwowe, powinny jedynie czuwać nad uporządkowaną współpracą tych działających wspólnot lokalnych i narodowych. Państwo musi niejako zbierać do kupy, czyli ogarniać i porządkować działalność na jeszcze szerszym poziomie. Ale to nie znaczy, że państwo tworzy jakieś dobro wspólne.

Tym bardziej postęp technologiczny nie tworzy żadnego dobra wspólnego. Ten postęp tworzy jedynie nowe możliwości działania. Jednak możliwości nie są czymś realnym. Postęp tworzy więc jedynie jakąś sferę możliwości. Tworzy świat możliwości, ale to jest twór sztuczny. Dziś mówi się o nim świat wirtualny. Świat wirtualny nie stanowi żadnej rzeczywistości. Otóż człowiek nie może żyć poza realnością rzeczywistego świata (świata ducha i materii). Natomiast dobro wspólne musi być dobrem rzeczywistym a nie wymyślonym.

27 września 2019

Krzyk rozpaczy



"Rozum skompromitował się"



Czy rozum się skompromitował? Z pewnością rozum się skompromitował, ale od razu trzeba zrobić zastrzeżenie, o jaki rozum tutaj chodzi? Rozum, czyli ratio, oznacza rozum myślący a nie intelekt poznający i rozumiejący realność (intellectus). Dlatego należałoby powiedzieć, że skompromitował się rozum myślący, czyli właściwie myślenie człowieka.
Starożytność łączyła ludzkie myślenie z dziedziną techne, czyli sztuki i techniki. Zdawano sobie sprawę, że myślenie nie ma nic wspólnego z poznaniem rzeczywistości. Dopiero Kartezjusz uczynił z myślenia (cogito) podstawę filozofii, czy raczej medytacji o filozofii (rozmyślania). W ten sposób zniknęła realistyczna filozofia, a jej miejsce zajęło swobodne myślenie. Dlatego po Kartezjuszu powstaje ontologia jako teoria myślenia o bytach możliwych. Myślenie tworzy bowiem, tak jak dostrzegali to starożytni, jedynie sferę możliwości – możliwości artystycznych w dziedzinie sztuki albo możliwości użytkowych w dziedzinie techniki (umiejętności wykorzystania naturalnych surowców).
Myślenie po prostu wymyśla nowe możliwości. Jeżeli wykorzystuje poznanie zmysłowe, to wówczas mamy nowe możliwości posługiwania się i użytkowania rzeczy materialnych, czyli dóbr naturalnych. Ale gdy nie korzysta z żadnych zdolności poznawczych, wtedy tworzy własne dzieła, czyli poezję i literaturę, a dzisiaj przede wszystkim ideologię. Ideologia jest czystym myśleniem, dlatego nie ma związku z rzeczywistością. Ideologia kieruje się zasadami myślenia, które jak wykazał Hegel, jest dialektyczne. Może coś twierdzić, aby następnie temu zaprzeczyć. I tak w kółko. Ideologia ma więc postać literatury, a w wyjątkowych przypadkach poezji, i dlatego przemawia do sporej części ludzi.
Trzeba zapytać, czy można żyć i działać na podstawie literatury lub poezji? A więc dlaczego uważamy, że można żyć w zgodzie z ideologią? Przecież to jakaś paranoja! Paranoja, czyli niby poznanie, i tyle. Niestety tworzy się potężne gmachy instytucjonalne, które zostały powołane do tego, żeby narzucać zwykłemu człowiekowi właśnie bezsensowne ideologie. Wystarczy spojrzeć na Unię Europejską. Czy Europa naprawdę potrzebuje tych wszystkich Komisji? Należałoby raczej zapytać, czy tego potrzebują Europejczycy, czyli mieszkańcy tego kontynentu, bo Europa jest dzisiaj tylko pojęciem ideologicznym.

24 września 2019

Ideologia gender



Ideologia gender zmierza do pozbawienia płciowości jej osobowego charakteru. Inaczej mówiąc postuluje się pozbawienie płciowości człowieka jej nadprzyrodzonego charakteru.
Płeć człowieka nie jest tylko efektem biologicznego rozdziału na element męski i żeński. Otóż ludzka płeć jest zarazem efektem i wyrazem zewnętrznego zróżnicowania człowieka na osobę mężczyzny i osobę kobiety. Tak bowiem Bóg stworzył człowieka. „Mężczyzną i kobietą stworzył ich” (Rdz 1,27). A więc to Bóg „decyduje” o charakterze osoby ludzkiej, dodając do tego odpowiedni rodzaj życia (pierwiastka ożywiającego cielesność człowieka). Człowiek nie może więc decydować o naturze swojej płciowości. Jednak człowiek może zadecydować o użyciu albo wykorzystaniu swojej płci. Otóż osobowy charakter płci wskazuje, że powinna ona podążać za nawiązywaniem relacji osobowych pomiędzy mężczyzną i kobietą. Dlatego ludzka płeć powinna być wykorzystywana do potwierdzenia osobowej łączności między mężem i żoną, która powstaje dzięki zawarciu aktu małżeństwa (sakramentu małżeństwa). To pokazuje, że głównym celem płciowości człowieka jest płodności, czyli prokreacja. „Bądźcie płodni i zaludniajcie całą ziemię” (Rdz 1,28). Tak właśnie było zawsze i było to normą moralną i społeczną.
Dziś natomiast propaguje się gender, czyli oderwanie płciowości od osobowego źródła egzystencji człowieka i poddanie jej dowolnym pomysłom ludzkiego myślenia. Niestety myślenie jest w stanie wymyślić najgorsze perwersje i zboczenia. Dlatego należy wiedzieć i pamiętać, że to myślenie człowieka jest perwersyjne i pokręcone, a nie natura ludzkiej płciowości. Ideologia gender (czyli właśnie ludzkie myślenie) proponuje jakieś wydumane pojęcie płci kulturowej, czyli po prostu rozumienie płciowości oderwane od zróżnicowania osobowego. To jest taka idea płci bez płciowości, której celem i zadaniem jest przecież płodność. Pomysł płci kulturowej jest to po prostu okradanie człowieka z jego najgłębszej osobowej realności i omamienie go wolnością wymyślania różnych sposobów używania narządów płciowych do zaspokajania seksualnego. Mamy więc zupełnie dowolne możliwości stosunku seksualnego. Ale to właśnie myślenie stwarza te różne możliwości, które z samą płcią nie mają już nic wspólnego.
Wszystko to razem prowadzi do depersonalizacji człowieka, czyli pozbawienia go osobowej aktywności, która porządkuje i ukierunkowuje działania naszej natury duchowej, a co za tym idzie, również natury cielesnej. Jeżeli naszą cielesność pozbawimy wpływu dobrze usprawnionej uczuciowości, która powinna być zainteresowana albo wprost zafascynowana pięknem osobowego życia, to wtedy poddajemy cielesność dowolnym pomysłom naszego myślenia (będzie to wówczas myślenie o seksie, czyli o dowolnym uprawianiu stosunków seksualnych.
Otóż ludzka płciowość w swojej cielesnej postaci powinna odnajdywać i kierować się uczuciowym upodobaniem życia (zwłaszcza nowego życia). Tak więc uczuciowość zaktywizowana przez wpływ osobowego piękna oddziałuje na ludzką płciowość nakłaniając ją z racji upodobania życia do działania w celu prokreacji, czyli daru życia. Nasza wola wspierana przez osobowe akty sumienia i dzięki temu nastawiona na czyn dobra, będzie wtedy popierała dążenie uczuciowości i płciowości do spełnienia daru życia. Ludzka płciowość została bowiem stworzona i powołana do płodności, czyli rozwoju ludzkiego życia, które ma charakter osobowy.
Natomiast seks wymyślony przez nasze dowolne myślenie stanowi zaprzeczenie istoty naszej płciowości, prowadząc do wynaturzeń lub zboczeń niszczących szlachetny cel płciowości człowieka (cel łączności pomiędzy mężczyzną i kobietą). Mężczyzna i kobieta są dwiema różnymi osobami, jak też osobowościami, ale te dwie różne osoby uzupełniają się właśnie pod względem cielesnej płciowości, co skutkuje zdolnością do pełnego i kompletnego połączenia się w doskonałym darze życia. Toteż dwie osoby mogą się złączyć doskonale dzięki kompatybilności swojej cielesnej płci. W tym właśnie należy upatrywać spełnienia się człowieka jako osoby. To daje wypełnienie naszego człowieczeństwa, a przez to stanowi naszą ziemską doskonałość. Seks jest tylko degradacją naszego człowieczeństwa, gdyż prowadzi do depersonalizacji ludzkiej natury.

Życie, seks i uczucia /1



Uczucia ludzkie zrodziły się pod wpływem osobowego piękna. Dlatego uczucia są dostosowane i zdolne do przeżywania piękna. Ale uczuciowość nie jest zdolnością czysto duchową, jak rozum i wola. Toteż uczucia działają na niższym poziomie zmysłowym, działają w połączeniu z ciałem. Dlatego uczucia nie przeżywają czysto duchowego piękna albo piękna idealnego (jakiegoś ideału piękna). One przeżywają konkretne piękno, które wyraża się we własności życia. Życie ludzkie jest obrazem piękna. Życie jest już wcieleniem osobowego piękna. Ale to właśnie ludzkie życie objawia nam całe osobowe piękno człowieka. Dlatego nasze uczucia są przeznaczone do przeżywania piękna życia. One przeżywają życie jako coś pięknego.
Uczuciowość jest zawarta w ludzkiej duszy, ale jednocześnie łączy duszę z ciałem. Uczuciowość ma podstawy duchowe, czyli jest władzą duszy, ale za przedmiot działania ma już własność życia, która stoi po stronie cielesności. Dzięki temu uczuciowość wiąże i łączy duszę z ciałem. Działanie uczuciowe, które ma początek duchowy, znajduje swój wyraz w usposobieniu ciała (np. podniecenie wywołane pożądliwością życia znajduje swój kres w usposobieniu ciała).
Uczuciowość jest władzą duchową, ale zwróconą ku cielesności. Dlatego uczuciowość jest wrażliwa na to, co cielesne. Jest wrażliwa na cielesny obraz piękna, jakim jest życie. Uczuciowość odczuwa życie. Ona czuje i przeżywa życie. Ona doświadcza życia. Dlatego o uczuciach mówimy jako o przeżyciach. W uczuciach przeżywamy piękno życia.
Z kolei życie jest własnością cielesną, która jest zwrócona ku temu, co duchowe i osobowe. Życie jest otwarte na przyjęcie tego, co duchowe i osobowe. Dlatego życie pozwala na wcielenie ducha (czyli duszy i osoby). Życie jest zdolne przyjąć to, co niesie ze sobą osobowe piękno. Życie jest otwarte na piękno osoby, ponieważ jest wyrazem piękna osoby ludzkiej. Chociaż więc życie jest związane z ciałem i stoi po stronie cielesności, to jednak jest zdolne przyjąć osobowe piękno. Życie jest współprzyczynowane przez osobowe piękno. Dlatego mówimy, że życie jest obrazem piękna. Życie zapewnia połączenie osoby z ciałem. Życie pozwala na wcielenie się osoby. Możemy zatem stwierdzić, że osoba ludzka stworzona przez Boga może się wcielić w przygotowany przez rodziców dar życia. Osoba przyczynuje swoje życie. A zatem przyjmuje ludzki dar życia i kształtuje go na sposób osobowy. Dar życia zostaje przyjęty przez osobę i od momentu poczęcia staje się osobowym życiem konkretnego i realnego człowieka.

Bóg stwarza osobę. Można więc powiedzieć, że to Bóg daje nam osobę. Osoba jest darem Bożym. Natomiast rodzice dają nam życie. Życie jest darem ludzkim. Rodzice przekazują nam życie, co umożliwia osobie przyjście na świat, czyli wkroczenie w realność czasowo-przestrzenną. Dzięki temu nowa osoba może żyć wśród nas. Może być razem z nami. Może żyć i działać wspólnie z innymi osobami. Może łączyć się relacjami osobowymi.

Rodzice dają dziecku to wszystko, co pozwala mu żyć na tym świecie. Możemy powiedzieć, że rodzice przyjmują dziecko (jako stworzoną osobę) do swojej wspólnoty. W ten sposób rodzice przyjmują jakby Dziecko Boże. Zapraszają je i przyjmują do swojej rodziny, która jest wspólnotą życia i miłości. Bez daru życia ze strony rodziców osoba dziecka nie może się zjawić na świecie. Jest wtedy pozbawiona możliwości pełnego rozwoju.

Osoba ludzka jest przeznaczona i przystosowana do wcielenia. Jest przeznaczona do życia na ziemi (do czynienia sobie ziemi poddaną). Osoba ludzka może się rozwijać dzięki czasowemu przebiegowi swojego życia. Osoba ludzka objawia się w życiu doczesnym, a to znaczy, że żyje i działa w wymiarze czasowym i przestrzennym. Człowiek jest wcieloną osobą. Podejmuje kolejno różne działania, a te działania podlegają zmienności czasowej i  ograniczoności przestrzennej. Z tego powodu działania ludzkie nie są bezwzględne i absolutne, czyli nie są jednorazowe jak w przypadku aniołów. Człowiek może zgrzeszyć i może się nawrócić. Grzeszy i upada, aby później podnieść się i nawrócić. Człowiek może przyjąć Boga i może Go odrzucić, aby na koniec powrócić do Boga. Idzie do kościoła i wychodzi stamtąd. Człowiek spotyka kogoś i chce być z nim razem, a potem porzuca go i zdradza. Człowiek zaczyna kochać i przestaje. Mówi prawdę, aby za chwilę skłamać. Człowiek po prostu żyje. Ludzkie życie jest drogą i wędrówką. Jest pielgrzymowaniem do domu Ojca. Życie jest historią syna marnotrawnego. Jest historią cierpienia i dramatu. Ale jest jednocześnie historią nawrócenia i zbawienia. Dzieje człowieka są tragedią zdrady i radością nawrócenia. Są ucieczką i powrotem. Jest to historia osobowego dramatu człowieka. Jest to historia łączności z Bogiem i oderwania się od Niego. Ale jeśli tylko chcemy, zawsze dostrzegamy tylko jeden cel i koniec wszystkiego – zbawienie w całkowitej łączności z Bogiem.

Piękno wywołuje upodobanie. Według scholastycznej definicji piękne jest to, co się podoba. Głównym przeżyciem uczuciowości jest upodobanie piękna. To ono wyznacza charakter i działanie naszej uczuciowości. Ale mówiliśmy już, że uczuciowość przeżywa konkretnie piękno życia. Dlatego o działaniu uczuciowości mówimy, że jest przeżyciem. Przeżycie nie dotyczy zatem czegokolwiek, ale przede wszystkim dotyczy samego życia. Stąd też pochodzi sama nazwa „przeżycie”, czyli jakieś bezpośrednie doświadczenie życia. Przeżywamy więc piękno życia. Jest to fascynacja życiem albo upodobanie życia. Życie powinno więc być dla naszej uczuciowości pierwszym i głównym przedmiotem zainteresowania. Ponieważ jedynie uczucia skierowane ku życiu podejmują upodobanie piękna.

Upodobanie powstaje na styku piękna i uczuciowości. Piękno działa na nas w akcie upodobania. Piękno wywołuje w naszej uczuciowości upodobanie. Można nawet powiedzieć, że piękno dociera do uczuciowości w postaci upodobania. Piękno działa na uczucia jako upodobanie. I właśnie w akcie upodobania, które jest aktem osobowym, doświadczamy bezpośrednio samego piękna. Piękno objawia się nam poprzez upodobanie. Upodobanie jest aktem (aktywnością) samego osobowego piękna. Piękno uobecnia się dla nas w swoim akcie upodobania. Upodobanie stanowi udostępnienie się piękna. Piękno jest własnością transcendentalną i osobową. Jest to własność istnienia ludzkiego, które jest istnieniem osobowym. Dlatego piękno ma zdolność uobecniania się w swojej aktywności. Po prostu piękno jest obecne w swoim działaniu, w swojej aktywności sprawczej. Tak więc piękno jest obecne w upodobaniu. Stąd powiemy, że upodobanie jest bezpośrednim doświadczeniem (jakby dotknięciem) piękna, ponieważ piękno, tak jak inne własności osobowe, jest obecne w swoim uobecnianiu się.

Upodobanie przynosi więc piękno do naszej uczuciowości. Zaszczepia w niej piękno jako pierwszy i zasadniczy przedmiot (fachowo mówi się o przedmiocie formalnym). Dzięki upodobaniu uczucia doświadczają osobowego piękna. Zyskują w ten sposób zasadę i cel działania. Zdobywają i ujmują początek i kres (cel) działania. Uzyskują w ten sposób zdolność działania. Odtąd uczucia będą wywoływane pięknem i będą zmierzały do pięknych rzeczy. Tak właśnie rodzi się pożądliwość piękna. Ludzka pożądliwość powinna być skierowana ku temu, co zawiera w sobie i niesie ze sobą piękno. Pożądliwość zwraca się więc ku tym rzeczom, które uczestniczą w osobowym pięknie. Ona nie obejmuje samego piękna. Dlatego pożądliwość jest skierowana ku obrazowi piękna. Jest skierowana ku cielesnemu obrazowi piękna, jakim jest życie. Pożądliwość (concupiscientia) podążą ku życiu. Życie jest obrazem piękna. Ludzkie życie niesie ze sobą przesłanie osobowego piękna. Dlatego pierwotne działanie uczuciowości dotyczy życia. Potocznie mówimy, że człowiek pragnie życia. Ale to pierwotne pragnienie życia jest zawarte w naszej uczuciowości i wyraża się w pożądliwości. Jest to podążanie ku życiu, wybieganie ku niemu. Pożądliwość jest naszym otwarciem się na życie. Jest to pragnienie życia, ale na poziomie uczuciowym, czyli gdzieś na styku duchowości i cielesności.

Upodobanie jest wywołane pięknem. Piękno objawia się dla nas jako upodobanie. Piękno uobecnia się w uczuciowości dzięki upodobaniu. Można powiedzieć, że to upodobanie przynosi nam piękno. Upodobanie jest aktem osobowego piękna. To samo piękno uaktywnia się jako upodobanie. Dzięki upodobaniu piękno może dotrzeć do naszej uczuciowości. Staje się przez to pierwszym i głównym przedmiotem uczuć.

W ten sposób osobowe piękno kształtuje naszą uczuciowość. Staje się zasadą działania uczuciowości. Dzięki temu uczucia mogą się zwracać do pięknych rzeczy, do tego, co jest piękne. Dlatego uczucia ze swoją pożądliwością kierują się do pięknych rzeczy. Pożądliwość uczuciowości dotyczy już konkretnych rzeczy. Pożądliwość pragnie tego, co przejawia w sobie osobowe piękno. Dlatego pierwszą rzeczą, do której zwraca się pożądliwość, jest ludzkie życie, które jest obrazem piękna. Nasza uczuciowość, która doznała upodobania piękna, może przeżywać piękno ludzkiego życia. Mówimy wtedy o pragnieniu i odczuwaniu życia. Mówimy o fascynacji życiem. A po prostu mówimy, że życie jest piękne. Takie doznanie określamy potocznie mianem przeżycia. Chodzi wówczas o samo doświadczenie życia.

Życie jest własnością cielesną. Jest w nas zawarte. Życie scala i organizuje naszą cielesność. Mówimy, że mamy swoje własne życie. Otóż życie jest czymś, co możemy przeżywać. Życie jest czymś, co się przeżywa. Życie jest czymś, czego człowiek bezpośrednio doświadcza. Mówimy, że człowiek coś przeżywa. Przeżycie lub przeżywanie dotyczy właśnie życia. Nasze przeżycia albo uczucia dotyczą życia. Życie jest przez nas przeżywane, dlatego możemy go doświadczyć. Dzięki temu wiemy, czym dla nas jest życie. Dlatego tak cenimy życie.

Głównym przeżyciem i uczuciem jest tutaj radość. Radość i nadzieja. Radość (życia albo z życia) jest pierwszym i najważniejszym uczuciem, czyli przeżyciem. Ale mamy też smutek, lęk i gniew. Wszystkie te uczucia dotyczą życia. Określają nasz stosunek do życia. Tak więc życie przeżywamy na gruncie uczuciowości. Dlatego w tym względzie powinniśmy się zdać na przeżycia uczuciowości. Jeśli natomiast zaczynamy jedynie myśleć o swoim życiu, to doprowadzamy do oderwania uczuć i przeżyć od ludzkiego życia. Przeżycie oderwane od życia staje się czymś wypaczonym i zboczonym. Czymś takim jest proponowany dzisiaj seks i wolność lub swoboda seksualna. To właśnie seks jest oderwaniem naszej uczuciowości od życia. Przede wszystkim jest to oderwanie naszej uczuciowości od przekazywania życia, czyli od daru życia. Uczuciowość ma za zadanie popychać człowieka do przekazywania życia (do płodności). Uczuciowość ma na celu skłanianie człowieka (kobiety i mężczyzny) do daru życia. Uczuciowe przeżywanie życia jest podstawą i fundamentem do tworzenia wspólnoty życia. To nie rozum ani wola popychają nas do wspólnego życia. Dokonuje się to jedynie dzięki uczuciowości. To uczucia skłaniają ludzi do aktu prokreacji. Trzeba więc przyjąć, że to nasze uczucia prowadzą nas do powstania i dalej do trwania wspólnoty życia, czyli związku opartego na połączeniu życia.

Przeżycie dotyczące życia wywołuje podniecenie. Piękno życia jest podniecające. Doświadczenie życia wywołuje radosne przeżycie i podniecenie w całym ciele. Gdy uczuciowość doświadcza życia, rodzi się w niej przeżycie radości i nadziei. Radość jest uczuciem wywołanym przez kontakt z życiem. Temu radosnemu przeżyciu towarzyszy jednocześnie podniecenie, które ogarnia nasze ciało. Radość i podniecenie są naszym zareagowaniem na spotkane życie. Dlatego w etyce już od początku funkcjonowało określenie – radość życia. Doświadczenie życia przynosi nam radość. Przynosi nam nadzieję i pociechę. Cieszymy się swoim własnym życiem. Cieszymy się życiem bliskich nam osób. A już najbardziej cieszymy się i radujemy nowym życiem (poczętym i narodzonym życiem).

Przeżycie radości życia jest fundamentem wspólnoty życia. Wspólnota życia może powstać na bazie radosnego przeżywania życia. Powstaje wtedy u człowieka fascynacja życiem. Takie przeżywanie staje się początkiem i zachętą do łączności w zakresie życia. Dwie osoby – kobieta i mężczyzna – które przeżywają fascynację życiem, mogą się połączyć we wspólnocie życia. To znaczy, że te osoby stać na wolny i bezinteresowny dar życia. To znaczy, że pragną oni obdarzyć się nawzajem swoim życiem. Chcą połączyć swoje życie, czyli kobieta pragnie połączyć swoje życie z życiem mężczyzny i odwrotnie. Dzięki temu oboje zgadzają się na wspólne życie i na współżycie. Oboje pragną nowego życia. Wspólnota życia jest nastawiona na przekazywanie życia, na zrodzenie dzieci.

Jeśli związek dla życia spróbujemy oprzeć na myśleniu, to zawsze będą pojawiały się jakieś trudności i przeciwności. Nasze myślenie nie jest w stanie bezpośrednio doświadczyć potęgi życia. Nasze myślenie nie czuje życia tak jak uczucia. Dlatego myślenie nie jest w stanie ogarnąć życia. Najczęściej odrzuca życie i staje się mu przeciwne. Wymyśla najróżniejsze trudności, które mają przeszkadzać wspólnocie życia. A to jeszcze poczekajmy, bo studia, bo praca i kariera, bo potrzebny jest sukces, a bo to kłopot i ograniczenie, bo nas na to nie stać, bo mi się nie chce albo się boję, itp. Niestety takie myślenie – bo to jest tylko myślenie – prowadzi człowieka do odrzucenia życia, a czasami nawet do zbrodni przeciwko poczętemu życiu. Wszelkie środki antykoncepcyjne wymyślił człowiek. Wymyślił je przeciwko życiu, a nie dla życia. Człowiek nie wie jednak, że wymyślił to przeciwko samemu sobie, przeciwko osobie ludzkiej, przeciwko godności osobowej.

Czy zatem człowiek powinien się zdać wyłącznie na swoje uczucia i przeżycia? Jeśli uczucia człowieka kierują się pięknem (osobowym pięknem człowieka), to na pewno odnajdzie on piękno ludzkiego życia i będzie się radował tym życiem. Gdy chodzi o przeżywanie nadziei i radości życia, nasze uczucia z pewnością nie kłamią. Ale niestety nasze myślenie potrafi okłamać uczucia. Takim kłamstwem jest stwierdzenie, że uczucia są poddane przeżywaniu przyjemności, czyli hedonizm. Hedonizm jako teoria etyczna postulująca przeżywanie przyjemności jest czymś wymyślonym przez człowieka. Ograniczenie uczuciowości do przeżywania przyjemności jest potwornym błędem. Przyjemność jest czymś chwilowym i ulotnym. Natomiast przeżycie radości życia jest czymś trwałym i mocnym. Nadzieja na nowe życie jest czymś niezniszczalnym, gdyż niesie ze sobą powiew wieczności.

Jeżeli jednak podporządkujemy uczucia doznaniom przyjemności i przykrości, to zamykamy im drogę do głębszego przeżywania życia. Wówczas nasza uczuciowość ślizga się jedynie po powierzchni ciała i łapie jakieś momenty przyjemności. Ale takie chwilowe doznanie przyjemności, chwilowe zaspokojenie pragnienia czy potrzeby (popędu), nie może zbudować trwałego związku. A już na pewno nie stworzy wspólnoty życia.