23 lutego 2017

Precz z państwem prawa! Niech żyje sprawiedliwość!



Nie zamierzam angażować się w umacnianie państwowości, gdyż uważam, że nie służy ona dobrze współobywatelom. Dzisiaj należałoby umacniać raczej obywateli w ich działalności wspólnotowej. Dlatego wolałbym zaangażować się w tworzenia narodowego dobra wspólnego. Dlatego od początku wybrałem pracę edukacyjną. Uważam bowiem, że w tym zakresie filozofia ma do spełnienia fundamentalną rolę. Filozofia ma za zadanie odkrywanie realności człowieka w powiązaniu z realnością otaczającej nas rzeczywistości. Musimy poznać człowieka w całej jego realności, a nie tylko w jakichś fragmentach. Albo poznamy i zrozumiemy realność człowieka, albo będziemy cały czas poruszali się w polityce po omacku formułując dowolne poglądy na temat życia społecznego. Stąd raz się głosi, że człowiek jest z natury istotą społeczną, a innym razem, że trzeba uspołeczniać go na siłę. Jeżeli nie wiemy, kim naprawdę jest człowiek, to będziemy tworzyli całkiem dowolne poglądy polityczne. Dopiero praktyka obala takie poglądy, ale na tym cierpią zwykli ludzie.
Otóż na potrzeby demokracji stworzono zadziwiający slogan „państwa prawa”. Właściwie nie bardzo wiadomo, co to ma oznaczać? Państwo prawa – a zatem wydaje się, że chodzi o państwo, które rządzi się prawem. Ale gdy się chwilę zastanowić, dojdziemy do wniosku, że przecież państwo samo się nie rządzi. Dlatego państwo nie może rządzić się prawem, bo nie jest ani systemem prawnym, ani instytucją sądowniczą (tzw. „wymiarem sprawiedliwości”). Mamy tylko władzę państwową. Toteż rząd (który w demokracji jest zawsze partyjny) może co najwyżej rządzić zgodnie ze stanowionym prawem, które ustanawia również partyjny parlament. Można więc powiedzieć, że w tym zakresie mamy całkowitą dowolność, gdyż ustawy powinny być zgodne z konstytucją, ale jak się okazuje, dzieje się to na zasadzie domniemania zgodności. Jest jeszcze Trybunał Konstytucyjny też wybierany przez władze partyjne. W ten sposób wszystko się gdzieś rozmywa.
Od czasów rzymskich prawo miało być wykładnią sprawiedliwości (oddać każdemu, co mu się należy). Jednak w dzisiejszym społeczeństwie zasada sprawiedliwości powoli zamiera i zostaje zastąpiona poprawnością polityczną. Niestety sprawiedliwość zastępuje się coraz częściej wolnością, ponieważ porządek społeczny ma być oparty na wolności i autonomii jednostki, co ma polegać na swobodnym wyrażaniu się jednostki w działaniu i tworzeniu (czyli w sztuce). Mamy więc schizoidalną sytuację polityczną, gdzie z jednej strony państwo (czyli władza) ma swobodę narzucania obywatelom rygorów i zobowiązań prawnych, a z drugiej strony głosi się wolność i autonomię obywateli, co w praktyce dotyczy tylko niewielkiej grupy społecznej (tzw. elity). Od razu widać, że w takim układzie nie ma po prostu miejsca na zasadę sprawiedliwości. Stąd mamy dziś kryzys ze stosowaniem prawa i rozstrzygnięć prawnych, co najlepiej widać z zderzeniu obywatela (tego zwykłego przeciętniaka) z państwem (czyli z władzą państwową).
Aż chce się wołać: Precz z państwem prawa! Niech żyje sprawiedliwość!