30 sierpnia 2016

Każdy naród musi mieć możliwość swobodnego rozwoju


Naród nie jest historią, zaś historia nie tworzy narodu, ona pokazuje jedynie dzieje danego narodu, jego dokonania, zwycięstwa i klęski. Naród jest – naród musi być – żywą wspólnotą. Liczy się zatem to, co naród jako wspólnota społeczna może dokonać dzisiaj. Nie można żyć minioną historią, nie da się żyć przeszłością (dniem wczorajszym). Wspólnota powstaje i żyje w bieżącym działaniu (we współdziałaniu). Dlatego dla narodu – dla bytu narodowego – najważniejsze jest ciągłe współdziałanie. Tylko w działaniu zdołamy osiągnąć jakiś dobrobyt, tylko poprzez działanie zdołamy stworzyć dzieła kultury narodowej. Tutaj samo myślenie i roztrząsanie historii niczego nie załatwia. Albo zachęci się ludzi do działania (przecież na prowincji można spotkać wielu ludzi zaangażowanych w działalność społeczną), albo poprzestaniemy na sferze marzeń i wspomnień.
Dlatego potrzebny jest szeroki narodowy pragmatyzm. Nie żadne debaty lecz konkretne i realne działanie. Zarówno na polu gospodarczym jak i kulturalnym. Po co mamy gonić bezsensowną globalizację, może lepiej budować swoją narodową samodzielność i tożsamość. Musimy wreszcie się otrząsnąć i zrozumieć, że najważniejsza jest dla nas samodzielność i samorządność narodu. Dzięki temu zdołamy osiągnąć narodową tożsamość, która pozwoli nam przetrwać te trudne czasy, tak jak to bywało w przeszłości.
Tożsamość trzeba tworzyć na co dzień. Tego nie załatwi za nas pamięć o dniach chwały lub klęski. Pamięć może być dla nas nauczką. Pamięć powinna nam służyć do tego, żeby nie popełniać minionych błędów. Jednak sama pamięć nie daje człowiekowi mocy do działania. Bieżące działanie potrzebuje realnej siły i mocy sprawczej, a nie pamięci o dawnych czynach. Tożsamość tworzy się i powstaje w teraźniejszym działaniu. To, co było kiedyś, już przeminęło i nie powróci. Naród musi się zmierzyć z tym, co mamy lub nie mamy obecnie. Ważna jest nasza obecna siła i zdolność do działania. Polacy są narodem przedsiębiorczym. Chcą i potrafią działać. Niestety dają tego dowody raczej na świecie niż w kraju.
Trzeba teraz zapytać, co przeszkadza nam w działaniu oraz współdziałaniu w naszym kraju. Czy każdy musi mieć rację w tym, co robi? Czy nie można się przyznać do błędów, jakie popełniamy? Na pewno każdy zbłądził przynajmniej raz w swoim życiu. Jeżeli nie przyznamy się do swoich błędów, to znaczy, że nie jesteśmy w stanie nauczyć się czegoś. A może zwyczajnie nie chcemy, bo to za trudne. Dlaczego nie staramy się wymagać najpierw od siebie, tylko wymagamy wszystkiego od innych. To wszystko razem nie pozwala nam sprawnie działać. Do realnego działania trzeba mieć czyste ręce i spokojną (uporządkowaną) głowę. Nie wolno się podniecać swoimi własnymi pomysłami nie dostrzegając dokonań innych ludzi. Trzeba nieustannie poszukiwać mądrzejszych od siebie, żeby móc się czegoś nauczyć. Nie wolno poprzestawać na pozornych lub pozorowanych sukcesach. Stale trzeba iść do przodu uważnie rozglądając się dokoła. Nie można zachwycać się hasłami – Polak potrafi – trzeba szukać dokonań – Polaku, co zrobiłeś dla Rodaków. Abyśmy mogli powiedzieć z dumą – tego dokonał Polak. Polska osiągnęła sukces (nareszcie!).
Jak pokazał Wojtyła w Osobie i czynie, tożsamość człowieka , czyli jego osobową podmiotowość, odkrywamy poprzez czyny. Czyny bowiem ujawniają to, co w człowieku najważniejsze – jego osobę. Naród jest wspólnotą osobowych wspólnot rodzinnych. Kardynał Wyszyński mówił po prostu o rodzinie rodzin. Dla życia narodowego niezbędne jest działanie już na poziomie domu rodzinnego (domu ojczystego). To współdziałanie w rodzinie, a dalej współpraca wspólnot rodzinnych na gruncie lokalnym i regionalnym tworzy faktyczną aktywność narodu. Musimy pamiętać, że naród nie powstaje na mocy instytucji państwowych lub społecznych. Natomiast powstające instytucje muszą spełniać rolę pomocniczą i usługową na rzecz aktywności społecznej, gospodarczej i kulturalnej narodu. Polityczne pomysły stworzenia społeczeństwa bezwspólnotowego (czyli bez rodziny i narodu) są po prostu zagrożeniem dla ludzkości. To jest zamach na człowieka. Ponieważ człowieka oderwanego od więzów wspólnotowych, czyli od relacji osobowych, a więc pozbawionego tego, co jest istotą życia osobowego, takiego człowieka można zmanipulować i namówić do najgorszych okrucieństw i zbrodni.
Przed zupełną degeneracją może nas obronić jedynie trwały krąg wspólnotowy. Albo rodzina, gdzie panuje moralność i rozwija się wychowanie moralne, albo Kościół jako wspólnota religijna, gdzie króluje kult religijny, który daje człowiekowi bezpośrednią łączność z Osobą Boską. Naszą osobę ożywia bowiem aktywność osobowa – moralność i religijność. Osoba wyraża swoją tożsamość poprzez czyny moralne i religijne. To te elementy kształtują naszą codzienną aktywność, kształtują naszą osobową tożsamość.
Ta aktywność powinna znaleźć przełożenie na wspólnotę narodową. Naród potrzebuje bowiem moralności i religijności, ponieważ jest wspólnotą osobowych wspólnot. Naród nie jest instytucją ani umową społeczną, dlatego nie można wykorzystywać kwestii i sytuacji narodu w działalności politycznej (państwowej lub międzynarodowej). Każdy naród musi mieć możliwość swobodnego rozwoju.