12 grudnia 2016

RazNaRodowo



Społeczeństwo tworzą wspólnoty ludzkie




Mówimy, że to ludzie tworzą społeczeństwo. Ale to nie znaczy, że społeczeństwo składa się z pojedynczych ludzi, gdyż byłoby wówczas jedynie dowolną zbieraniną, tak jak ludzki tłum. Społeczeństwo nie jest zwykłym tłumem ludzi, ale nie jest również samodzielnym i totalnym bytem.
Społeczeństwo składa się z wielu wspólnot o różnym zakresie. Pierwszą i podstawową wspólnotą jest rodzina. Dalej idą wspólnoty lokalne – wiejskie i miejskie, które obejmują wiele albo nawet bardzo wiele wspólnot rodzinnych. Na koniec wielość wspólnot lokalnych obejmuje jedna wspólnota narodowa. Wszystkie te poziomy wspólnotowe są ze sobą ściśle powiązane. Są one powiązane miedzy sobą oraz same w sobie relacjami społecznymi. Dlatego dopiero razem tworzą społeczeństwo.
Relacje społeczne pojawiają się najpierw w rodzinie. W rodzinie występują podstawowe zasady współżycia i współdziałania. Dawniej można było mówić o wspólnej pracy, wspólnym stole, wspólnym łożu, wspólnej zabawie. Była to codzienna pełna łączność członków rodziny. Dzisiaj niektóre elementy tej wspólnoty zanikają (nie ma już wspólnej pracy), pojawiają się natomiast nowe (np. wspólny wypoczynek).
Kolejna wspólnota lokalna przynosi nam dalsze relacje społeczne. Mamy więc zakorzenienie w danym miejscu i otoczeniu (nasze odniesienie do krajobrazu i klimatu), zakorzenienie w obyczajach kultury ludowej lub miejskiej oraz odniesienie do kultu religijnego. Następnie powiązania ekonomiczne: gospodarcze i handlowe, ale również wzajemna pomoc. Wreszcie ograniczona łączność ze światem, który wykracza poza ten lokalny krąg wspólnotowy.
Najszerszą wspólnotą jest naród. W tym szerokim kręgu wspólnotowym najważniejszą rolę odgrywają relacje kulturowe, zwłaszcza mowa ojczysta i cały dorobek kulturalny narodu. Przynależność do kultury narodowej określa w dużej mierze rozwój pomniejszych wspólnot rodzinnych i lokalnych.
Ciekawą sprawą jest fakt, że wspólnoty narodowe powstawały kiedyś i umacniały się dzięki wydarzeniom religijnym, takim jak chrzest Polski, Rusi czy Moraw, lub też innych narodów. Takie wydarzenia stawały się właściwym założeniem w tych krajach nowej państwowości. Dlatego za początek Państwa Polskiego uznaje się Chrzest Polski, czyli przyjęcie religii katolickiej przez władcę panującego na ziemiach polskich.
Ponadto przyjęcie religii chrześcijańskiej było jednocześnie najważniejszym wydarzeniem kulturotwórczym. Kultura w ogóle, a w szczególności kultura narodowa odkrywała w religii jasny drogowskaz rozwoju, a zarazem źródło mocy twórczej, gdyż w religii człowiek odnajdywał swoje oblicze (swoją osobę) oraz sens własnego życia na ziemi. Znikała bowiem cała przypadkowość ludzkiego istnienia. Dzięki religii i wierze człowiek poznawał, skąd pochodzi, kim jest i dokąd zmierza. Odtąd nie musiał się już błąkać po bezdrożach tego świata, ale w Kościele znajdował schronienie i opiekę, sens i cel swojego życia, wreszcie moc i łaskę potrzebne do działania. Uczestniczył odtąd w nowej wspólnocie ludzi wierzących związanych z Bogiem szczególnym przymierzem. W ten sposób człowiek odnajdował swoje miejsce na ziemi w kościele, który był miejscem kultu Jedynego Boga.
Naród nie może istnieć bez religii i moralności. Wydaje się, że naturalne związki krwi, czyli więzi plemienne, nigdy nie stanowiły podstawy do utworzenia trwałej państwowości. Dla powstania państwa potrzebna jest wspólnota narodowa oparta na trwałych zasadach kulturotwórczych, czyli religii i moralności. Jeśli dziś porzucimy te tradycyjne zasady, to społeczeństwo stanie się zwykłą zbieraniną ludzi. Będzie to zbieranina ludzi bez korzeni i bez gniazda, jakby bezdomnych i zagubionych, bez własnego miejsca na ziemi.
W takim społeczeństwie ludzie będą wyalienowani i zagubieni, będą osamotnieni, a więc będą zdolni jedynie do kierowania się własną korzyścią i przyjemnością. Tacy ludzie najłatwiej ulegają manipulacji. Ponowożytne społeczeństwo zmierza w stronę bezwzględnej manipulacji obywatelami. Zbieranina ludzi gromadzi się bowiem tylko wokół bieżących wydarzeń. Dlatego dominującą rolę w takim społeczeństwie przejmują media. Ludzie zaczynają skupiać się na wydarzeniach, które przedstawiają media, gdyż w dzisiejszych czasach media są ogólnie dostępne. Media z jednej strony wytwarzają presję na poszukiwanie nowych wydarzeń lub faktów (nie bez powodów serwisy informacyjne noszą właśnie takie nazwy), które można zaproponować odbiorcom. Z drugiej strony człowiek osamotniony i oderwany od realiów poszukuje w mediach interpretacji tego, co się dzieje lub wydarza.
W ten sposób powstaje dziwna sfera wyobraźni nie tyle społecznej, co medialnej, albo raczej sfera medialnej manipulacji wyobraźnią społeczną. Ludzie przestają dziś myśleć o rzeczywistości , a jedynie komentują przedstawiane wydarzenia i redakcyjne komentarze. Przestaje być ważne, jak jest naprawdę, a liczy się jedynie to, co się o tym mówi. Najważniejsze stają się medialne komentarze. Są to dowolne interpretacje, które mają kształtować rzeczywistość, czyli nadawać jej sens i znaczenie. Nie ważne jest, co się wydarzyło, ale ważne jest, jaki nadamy temu sens.
Temu wszystkiemu może się przeciwstawić człowiek zakorzeniony w jakiejś wspólnocie. Jeśli człowiek żyje mocno związany z rodziną albo ze wspólnotą lokalną, z tzw. małą ojczyzną, to nie poddaje się manipulacji, gdyż wie, co w życiu jest ważne, bo może o tym porozmawiać z innymi członkami swojej wspólnoty. Rodzina stanowi realną wspólnotę osób i właśnie tam człowiek żyje jako osoba. Rodzina jest pierwszym źródłem moralności i religijności, zaś człowiek jako osoba żyje przede wszystkim moralnością i religijnością. Jeżeli więc zniszczymy rodzinę, to zniszczymy osobowe korzenie człowieka, a w konsekwencji upadnie całe społeczeństwo. Ludzie nie mogą żyć jako zbieranina, wszystko jedno czy będzie to zbieranina robotników, czy naukowców, czy rolników, czy złodziei i bandytów. Społeczeństwo nie jest zbieraniną ludzi. To nie jest przypadkowe zgromadzenie, to nie jest tłum, który się zebrał w jakimś bliżej nie określonym celu.
Życie społeczne jest związane z naturą człowieka. Dlatego podobnie jak natura człowieka obejmuje cały wachlarz działań. Jednak to nie są działania oderwane, które podejmuje osamotniony człowiek, żeby przetrwać w nieprzyjaznym świecie. Życie społeczne tworzą działania wspólnotowe, które człowiek podejmuje wspólnie z innymi oraz względem siebie nawzajem. Takie działania występują przede wszystkim w rodzinie. To tutaj ludzie działają wspólnie, czyli razem. To znaczy, że te działania łączą i wiążą ludzi między sobą. One łączą ze sobą wszystkich członków rodziny. Powstaje wtedy wspólnota działania. Taka wspólnota działania może być podstawą życia społecznego.
Działania wspólnotowe mają jeden cel – połączyć członków wspólnoty oraz rozwinąć ich możliwości życiowe, czyli osobiste talenty. Rozwój człowieka jako osoby – oto zadanie życia rodzinnego. Jest to zarazem główny cel życia społecznego. Widzimy więc, że w tym zakresie powinna panować całkowita zgodność. Jeśli nie będziemy pojmowali społeczeństwa w kategoriach wspólnoty osobowej, a jedynie widzieli w nim zbieraninę pojedynczych osobników, to nigdy nie osiągniemy tych celów.
Jako jednostka człowiek potrzebuje poczucia wolności i niezależności dla określenia własnej tożsamości. Ale jeżeli pragnie żyć w społeczeństwie, jeżeli chce być podmiotem wspólnoty rodzinnej i narodowej, to powinien przyczyniać się i współdziałać dla rozwoju i dobra innych ludzi. Jeśli do tego nie dorósł, to znaczy, że potrzebuje lepszej edukacji. Na gruncie społecznym nie liczy się moje poczucie wolności, ale umiejętność współpracy i współdziałania z innymi dla rozwoju wszystkich razem.
Człowiek jest osobą, a osoba jest podmiotem otwartym dla innych. Osoba żyje nie dla samej siebie lub własnej korzyści, ale żyje dla innych. W tym człowiek odkrywa swój sens. Jako osoba człowiek żyje w rodzinie. Rodzina stanowi naturalną wspólnotę osobową. Osoba ludzka istnieje jako kobieta lub mężczyzna. Dlatego wzajemna łączność mężczyzny i kobiety prowadzi do stworzenia wspólnoty rodzinnej jako wspólnoty osobowej.

Wspólnota narodowa




Wspólnota narodowa trwa i żyje dzięki religii oraz kulturze. Prawdziwym spoiwem narodowym jest bowiem kult religijny. Kult daje człowiekowi łączność z Bogiem. Taka łączność buduje ludzką duchowość, która zostaje wsparta przez Bożą łaskę. Ponadto kult religijny stanowi realną podstawę dla powiązań kulturowych.
Kultura humanistyczna narodu wyrasta bowiem na podłożu więzi osobowych nawiązanych z Bogiem. W ten sposób Kościół daje bezpośrednie wsparcie narodowej tożsamości, ponieważ Kościół nie jest tylko jakąś wspólnotą wartości, lecz żywą i realną wspólnotą osobową (wspólnotą ludzi z Bogiem).
Nie można stworzyć narodu na bazie wartości ideologicznych. Wszystkie pomysły tego typu zarówno u nas, jak i na świecie prowadziły zawsze do zbrodni przeciwko narodowi i tworzenia ustrojów totalitarnych. Wszelka ideologia jest zagrożeniem dla człowieka, a zwłaszcza dla jego osoby. Tylko naród umocniony religią jest w stanie stworzyć prawdziwą kulturę, która daje wszystkim jego członkom moc duchową.
Dzisiaj próbuje się zastąpić narody demokratycznym społeczeństwem. W myśl teorii indywidualnego liberalizmu demokratyczne społeczeństwo składa się z wolnych i świadomych podmiotów, czyli niezależnych ludzkich „ja”. Źródłem tych pomysłów jest Kartezjańska teza, że człowiek jest istotą myślącą (res cogitans). Ludzkie myślenie rządzi się wolnością, ale jest to wolność negatywna (czyli negacja realności). Jest to wolność, która pragnie uwolnić człowieka od zasad realności. Lecz ostatecznie taka wolność prowadzi do moralnego nihilizmu, gdyż będzie w stanie wszystko zanegować. Ta Kartezjańska filozofia myślenia (cogito) rozwinęła się w teorię myślącego podmiotu, czyli filozofię świadomości, która odcięła się od wszelkiej realności konstruując swój własny świat (zobacz Husserl).
Jeżeli zagubimy wspólnotę narodową, to pozostanie nam jedynie demokratyczne społeczeństwo. To będzie taka wielość stanowisk, różnorodność poglądów, taki kulturowy liberalizm jako panująca ideologia. Ale na tym nie da się zbudować społecznej łączności, a tym bardziej narodowej. Więzi społecznych nie można stworzyć tak na zawołanie. Więzi społeczne powstają najpierw we wspólnocie lokalnej, która opiera się na współdziałaniu osobowych wspólnot rodzinnych. Do tego dołącza się jeszcze wspólnota narodowa oparta na wspólnocie religijnej Kościoła. Nie ma innej drogi rozwoju społecznego. Społeczeństwo nie powstaje odgórnie, bo nie ma czegoś takiego jak ogólna społeczność albo ludzkość. To są jedynie idealistyczne mrzonki i marzenia społecznych myślicieli (utopijnych socjalistów). Prawdziwi działacze społeczni rodzą się i tworzą w lokalnych społecznościach, ponieważ tam dzieje się prawdziwe życie społeczne. Jeżeli ktoś zaczyna nam mówić o ludzkości albo nawet państwie, to należy się tego wystrzegać. To są ładne bajki. Taką bajką była pozytywistyczna miłość do ludzkości Comte’a. Absurd i tyle.
Kochać można konkretną osobę a nie ideę ludzkości. Ludzkość jest tylko zbiorczym pojęciem ogólnym. To jest logiczny zbór wszystkich desygnatów nazwy człowiek. To jest twór absolutnie myślny, który łatwo da się pomyśleć, ale z którym nie można nic więcej zrobić. Nie można nawiązać realnych relacji z ludzkością, ani z wszechświatem czy nawet z całą przyrodą. Człowiek jest konkretnym jednostkowym bytem i może nawiązać relacje z innymi jednostkowymi bytami. Dlatego kochać możemy tylko konkretną osobę. Wierzyć możemy tylko w konkretną osobę. Fascynować możemy się tylko konkretną osobą. Relacje osobowe powstają wyłącznie pomiędzy pojedynczymi osobami.
Człowiek jest osobą. Posiada własną osobową moc, która ma zdolność tworzenia realnych powiązań społecznych. Przede wszystkim jako osoba człowiek rodzi się, żyje i dorasta w rodzinie. Poza tym człowiek wzrasta i dojrzewa w religijnej kulturze narodu otrzymując moc moralną i duchową, która pozwala czerpać każdemu człowiekowi z dorobku minionych pokoleń, a nie wymyślać wszystko od nowa. Człowiek musi odnaleźć w sobie to, co osobowe, a nie łudzić się swoją świadomością, bo żyć pozwala nam osoba a nie świadomość.
Ludzkie życie nabiera wymiaru społecznego ze względu na osobę. Dlatego życie społeczne musi być oparte na osobowych podstawach. Również prawo normujące życie społeczne powinno być oparte na osobowych podstawach, a nie na ludzkim myśleniu. Życie społeczne potrzebuje słowa prawdy (wiary), czynu dobra (miłości) oraz przeżycia piękna (życia nadzieją). W społeczeństwie prawo powinno chronić przede wszystkim osobę człowieka. Nie wolno przedkładać wartości ideologicznych ponad realność osoby.
Nie da się stworzyć sztuki ideologicznej. Sztuka narodowa musi oddawać życie narodu, zarówno to szczęśliwe, jak i nieszczęśliwe lub dramatyczne. Albo sztuka będzie wyrastać z losów człowieka (z jego szczęścia lub dramatu), albo będzie głębokim przeżyciem religijnym artysty. Sztuka narodowa powinna czerpać natchnienie z moralności lub religii. Nie ma natchnienia ideologicznego. Każda ideologia staje się tak naprawdę miernotą, z której nie sposób cokolwiek wycisnąć. Próba stworzenia ideologicznej sztuki w czasach PRL-u zakończyła się banalnym kiczem. Wszystkie Leniny i Staliny trafiły do lamusa. Ale nawet dzisiaj mamy podejmowane próby ideologizacji sztuki. Widziałem Chopina ubranego w strój piłkarski. Wydawałoby się, że to pomysłowa i świetna ideologia, a wynikł z tego potworny kicz. Tak samo jak rzeźba Papieża przywalonego meteorem. Nawet jeśli artysta wierzy w jakąś ideę, przecież może się mylić, to i tak nic z tego nie wychodzi. Może sztuka zamierza szokować nas dzisiaj ideologiczną głupotą? Niech pamięta, że stworzy w ten sposób jedynie banalny kicz.
Kiedyś artyści tworzyli ikony. Właściwie ikony się pisze, gdyż są to żywe słowa świętych. A teraz co się dzieje? Reklama kradnie wszelkie świętości. Ukradła więc sztuce ikonę oddając ją na łup pop-kultury. Mamy więc ikony pop-kultury albo ikony seksu. Cóż by dzisiaj robił Rublow? Chyba malowałby ikonę trzech tenorów albo trzech gwiazd pop-muzyki. O zgrozo, czy w sztuce nie doczekamy się już niczego pięknego? Trzeba pamiętać, że bez piękna nasze uczucia zamierają lub zbaczają na manowce.
Artysta musi umieć odkrywać piękno w sobie lub w drugim człowieku, w Bogu albo w naturze. Artysta musi to piękno przeżyć i pokazać innym. Prawdziwe piękno objawia się w ludzkim życiu. Ale w tym prawdziwym i realnym życiu, a nie w naszych pomysłach na życie. Ludzkie życie jest prawdziwym obrazem piękna. Dopiero przeżycie życia (czyli samo życie) niesie ze sobą żywe piękno. To jest właśnie artystyczna fascynacja pięknem. Fascynacja życiem objawia się jako piękne dzieło sztuki. Tu nie ma miejsca na ideologię. Artysta musi odnaleźć piękno życia, a nie szukać swoich wyobrażeń o życiu.
Życie jest naprawdę piękne. Niestety dzisiaj pojawia się to jako hasło reklamowe kosmetyków. Ale jest to odbieranie komuś życia w zamian za wizerunek (visage). Sztuka nie polega na tworzeniu kolejnych wizerunków, nawet jeśli mogą nas one szokować. To tak jak z pokazywaniem języka. Na początku szokuje, ale potem okazuje się banalnym kiczem i tyle. Wszystkie tego typu ideologiczne opowiastki można włożyć sobie za cholewę, bo to tylko słoma wystająca z butów. Gdy mamy do czynienia z prawdziwym artystą, widać, że on kocha życie, nawet jeśli czasami zabłądzi na ideologiczne manowce (patrz Picasso).
Dlatego sztuka narodowa musi wyrastać z życia narodu. Dzisiaj brakuje nam życia narodowego. Mamy jedynie do czynienia z demokratycznym społeczeństwem, które jest zbiorowiskiem przeróżnych wizerunków, które ludzie chcą zaprezentować publicznie. Te wszystkie wizerunki mają szokować, ale po chwili okazują się banalnym kiczem i niczym więcej. Nie ma możliwości, aby w takim wizerunku (medialnym) odnalazła się jakakolwiek ludzka osoba. Wizerunek jest zawsze zaprzeczeniem osoby, a osoba nie jest żadnym wizerunkiem (visage’m). Osoba ludzka jest żywą realnością, dlatego spełnia się w rozwoju i ujawnianiu własnej realności, a nie wymyślonego wizerunku. Osoba spełnia się w prawdzie, dobru i pięknie. Osoba jest bowiem prawdziwa i piękna sama w sobie, i nie potrzebuje żadnych zastępczych maseczek kosmetycznych. Osoba sama błyszczy blaskiem prawdy i piękna, ale trzeba umieć wydobyć to na zewnątrz. To osoba powinna ujawniać się w człowieku, a nie maska. Dlatego artysta nie może być wisażysta.
Stąd w przedstawianiu życia narodu trzeba sięgać po żywą osobę, a nie po hasła lub sztandary. Sztuka musi być dziełem albo sprawą przeżytą, a nie wymyśloną. To, co wymyślone staje się zwykłą ideologią przybraną w nowe formy. Ideologia nie wnosi do sztuki nic cennego, a raczej odbiera jej całą żywotność, dzięki czemu sztuka staje się martwa. Sztuka potrzebuje życia, które będzie zawarte w przeżyciu piękna. Sztuka musi być zafascynowana życiem. Dopiero wówczas staje się fascynująca. Inaczej będzie martwa lub nieżywa. Przecież artyści uważali kiedyś, że są w stanie ożywić nawet martwą naturę. Niestety sztuka dekoracyjna zabiła tę fascynację życiem.
Z pewnością nie jest wcale łatwo stworzyć sztukę narodową, która nie byłaby ideologicznym kiczem. Może najłatwiej udaje się to spełnić w muzyce, ale i tutaj trzeba być geniuszem na miarę Chopina lub Szymanowskiego. Dużo trudniej idzie to na polu literatury, chociaż i tutaj mamy znakomite przykłady. A co z malarstwem?

Narodowy pragmatyzm




Potrzebny jest nam dzisiaj narodowy pragmatyzm. Nie żadne ideologiczne myślenie albo polityczne marzenia. Potrzebny jest realistyczny pragmatyzm. Należy zacząć od zdefiniowania pragmatycznych celów.
Nadrzędnym celem jest aktywność w służbie rozwoju wspólnoty narodowej. Ale tak naprawdę działania muszą być podejmowane od dołu przez obywateli skupionych we wspólnotach lokalnych i regionalnych. To właśnie działania indywidualne, ale podejmowane wspólnie, tworzą faktyczny dorobek gospodarczy i kulturalny narodu. Przecież w chórze śpiewa każdy pojedynczy członek, natomiast powstaje z tego wspólne brzmienie. Tak samo musi działać państwo i społeczność narodowa. Żadne instytucje nie zastąpią konkretnego indywidualnego działania. Obywatele muszą się nauczyć organizować wspólne działania.
Trzeba się teraz zastanowić, czego wymaga od nas wspólne działanie? Otóż wspólne działanie wymaga jakiegoś kierownika lub dyrygenta. Chyba nie jest możliwe zorganizować wspólne działanie bez żadnego kierownictwa albo zarządzającego szefa. Jak jednak wybrać lub ustanowić właściwego kierownika? Czy powinna to robić działająca wspólnota (jak to się dzieje w lokalnych samorządach), czy może powinna go ustanowić jakaś władza zwierzchnia? Jeżeli władza ustanawia jakiegoś dyrektora zarządzającego danym przedsiębiorstwem, to sprawdza się to tylko wtedy, gdy taki człowiek zna się na rzeczy, czyli jest prawdziwym fachowcem w tej dziedzinie. Natomiast tragedią są decyzje czysto polityczne wyznaczające do roli kierowników tzw. „swoich ludzi”. Niestety w polityce liczy się człowiek, ale tylko „swój człowiek”.
Dlatego decyzje i działania polityczne powinny być mądre i sprawiedliwe. Czy dzisiejszych polityków stać na takie zaszczytne miano? Należy raczej wątpić, skoro obecna polityka polega jedynie na działaniach pozornych i pozorowanych. Dlatego trzeba znaleźć i wydobyć na wierzch prawdziwych działaczy społecznych. Musimy odnaleźć ludzi mądrych i sprawiedliwych, a nie wyglądających ładnie w mediach. Jeżeli jakakolwiek wspólnota ma działać i się rozwijać, to musi odkryć w sobie i wydobyć ludzi mądrych i sprawiedliwych. Bez takich ludzi wspólnota narodowa zaczyna popadać w chaos przeciętności i zaniechania swojej aktywności. Tutaj nie wystarczy nawoływanie do wolności, gdyż sama wolność nie przynosi ze sobą żadnej aktywności. Aktywność ludzka rodzi się ze sprawczej mocy podmiotu osobowego, a nie z samej możliwości działania.
Mówiąc bez ogródek, możemy właściwie wszystko albo naprawdę bardzo dużo, ale taka możliwość nie jest zdolna napędzić nawet najmniejszej aktywności. Aktywność musi płynąć ze źródła mocy, a nie z pola możliwości, bo dopiero rzeczywista aktywność zdoła użyźnić pole możliwości, ale nigdy odwrotnie, pole możliwości nie stanie się źródłem mocy. Takim źródłem jest nasza osoba, zaś pole możliwości tworzy i stanowi nasza natura, a także cały świat przyrody. Tylko osoba jest w stanie udoskonalić naszą naturę (duszę i ciało), ale nigdy odwrotnie. Dlatego swojej aktywności powinniśmy szukać w osobie, aby móc właściwie zagospodarować swoją naturę i całą przyrodę. Taką drogę doskonałości ukazało nam chrześcijaństwo i tego się trzymajmy. Tego musi się trzymać wspólnota narodowa.
Trzeba nieustannie dążyć do rozwoju, ale żeby osiągnąć odpowiedni rozwój, należy wykorzystywać w pełni najlepsze siły. Co to oznacza? Otóż należy popierać i promować najzdolniejszych ludzi, a nie wyrównywać do demokratycznej przeciętności. Trzeba stworzyć możliwości swobodnego działania dla wszystkich, a wtedy każdy znajdzie dla siebie odpowiednie miejsce w społeczności (lokalnej i narodowej). Zwłaszcza w społecznościach lokalnych, czyli samorządach niższego i średniego szczebla, trzeba wyeliminować polityków na rzecz prawdziwych działaczy społecznych – tych mądrych i sprawiedliwych. Trzeba wspierać faktyczne inicjatywy społeczne, które przyczyniają się do rozwoju gospodarczego i kulturalnego regionu. Należy przywrócić właściwą rangę działalności spółdzielczej, która angażuje wszystkich swoich członków. Trzeba skończyć z pozornymi działaniami politycznymi. A ponadto koniecznie należy przywrócić rzeczywistą odpowiedzialność społeczną i polityczną za podejmowane decyzje lub za zaniechania decyzji.
Człowiek zawsze działa sam z siebie, ale to nie znaczy, że musi działać tylko dla siebie. Człowiek bardzo chętnie podejmuje wspólne działania, gdyż zdaje sobie sprawę, że to jest naprawdę skuteczne. Podejmując działanie człowiek stale się rozwija, gdyż jest zdolny weryfikować i doskonalić swoją działalność. Jednak samodzielne działanie nie zawsze zmierza do doskonałości. Znacznie łatwiej jest się doskonalić dokonując wspólnych działań. Otóż we wspólnym działaniu każdy człowiek dokłada swoją cząstkę i dlatego moc sprawcza takiego działania wzrasta dużo bardziej. Ponadto takie wspólne działanie służy zawsze wspólnocie, a nie tylko pojedynczemu człowiekowi. Pojedynczy człowiek myśli raczej o sobie i swoich sprawach, natomiast we współdziałaniu rodzi się jakiś szerszy krąg zainteresowań. Zaczynamy wtedy myśleć już o wspólnocie i jej sprawach. Powstaje faktyczna łączność. Dla tworzenia i rozwoju wspólnoty narodowej konieczna jest trwała i trwająca łączność.

Naród jest wspólnotą




Naród jest wspólnotą. Jest wspólnotą rodzin jako osobowych wspólnot. Naród może żyć i działać tylko jako wspólnota. Dlatego życie narodowe musi być oparte na moralności i religijności, bo to są zasady życia osobowej wspólnoty.
Nie da się ująć narodu w żadne ramy instytucjonalne. Dlatego sama instytucja państwa narodowego wcale nie świadczy o żywotności narodu. Przecież nawet totalitaryzmy wykorzystywały pojęcie narodu dla swojej ideologii.
Naród musi żyć własnym życiem. Kiedy więc zniknęło Państwo Polskie (Rzeczpospolita Polska), nie oznaczało to zarazem zniknięcia narodu polskiego. Natomiast obecnie mamy sytuację niejako odwrotną. Jest Państwo Polskie, lecz jakoś nie widać wspólnoty narodowej.
Trzeba więc postawić pytanie, czy w demokratycznym państwie może zaniknąć wspólnota narodowa? Odpowiedź wydaje się oczywista – niestety może zaniknąć. Jak już mówiliśmy, naród żyje na zasadzie moralności i religijności. Są to bowiem zasady życia osobowego i wspólnotowego. Wystarczy więc podważyć obie te zasady na gruncie społecznym i politycznym, żeby wyeliminować więzi wspólnotowe. Dzisiaj próbuje się zastąpić moralność i religijność nowymi wartościami, czyli przyjemnością i użytecznością. Argumentacja jest całkiem zwyczajna. Przecież na co dzień ludzie kierują się przyjemnością i użytecznością. Zatem człowiek nie potrzebuje niczego więcej.
Przede wszystkim politycy starają się skrytykować i odrzucić moralność i religijność na gruncie rodzinnym. Podkreśla się zatem wszelkie patologie w rodzinie czyniąc ją odpowiedzialną za różne wynaturzenia społeczne. Ponadto chce się pozbawić rodzinę jej roli wychowawczej. Wiadomo bowiem, że wychowanie moralne dokonuje się w rodzinie. Żadne instytucje nie są w stanie tego zastąpić. Szkoła nie jest w stanie podjąć funkcji wychowania moralnego, co najwyżej może spełniać rolę wychowawcy społecznego, czyli prowadzić do przystosowania młodzieży do działalności i funkcji społecznych. Ale polska szkoła nie potrafi dokonać nawet tego.
Istotą życia wspólnotowego jest współdziałanie. Wspólnotę rodzinną tworzą więzi osobowe (relacje osobowe), dlatego w rodzinie najłatwiej jest ze sobą współdziałać. Naród jest wspólnotą wspólnot – rodziną rodzin, jak mawiał kard. Wyszyński. Dlatego naturalna działalność narodu jako wspólnoty wynika również z więzi wspólnotowych. Toteż istotą życia narodowego jest współpraca i współdziałanie. Współpraca wspólnot rodzinnych i lokalnych. Właśnie takie współdziałanie powinno być popierane przez instytucje państwowe i samorządowe.
Jeżeli zatem dochodzi do zaprzestania lub zerwania współpracy, czy to na gruncie lokalnym, czy regionalnym, czy też patrząc szerzej – w całym państwie, to świadczy to o poważnym kryzysie społecznym i narodowym. Gdy spojrzymy na taki kryzys z perspektywy filozoficznej, to trzeba stwierdzić, że zanikają realne więzi wspólnotowe, a na ich miejsce pojawiają się pomysły indywidualnej świadomości. Ludzie, którzy tracą powiązania osobowe (w rodzinie), zaś wspólnotowe (w narodzie), dokonują bowiem emancypacji, to znaczy odrywają się od swoich osobowych korzeni i przechodzą do sfery pomyślanych możliwości. To sprawia, że przestają już współdziałać w ramach wspólnoty osobowej, ale żyją odtąd swoimi wymyślonymi pomysłami. Gdy tacy ludzie zabierają się do polityki, wtedy stają się zwykłymi ideologami, czasami tylko marzycielami lub utopistami, lecz czasami stają się groźnymi dyktatorami lub rewolucjonistami. Tacy ludzie przyciągają innych podobnie jak oni wyemancypowanych z życia wspólnotowego (rodzinnego lub narodowego). Ponadto okazuje się, że takimi ludźmi najłatwiej jest sterować albo manipulować. Właśnie takich ludzi wykorzystują dzisiaj duże korporacje, które kierują się ekonomia zysku.
Człowiek osadzony w osobowej wspólnocie jest samodzielny i niezależny, gdyż kieruje się moralnością i religijnością jako zasadami życia osobowego. Taki człowiek jest po prostu osobą. Natomiast człowiek pozbawiony wspólnoty staje się własną świadomością, którą można łatwo i dowolnie sterować. Okazuje się, że najłatwiej jest nauczyć człowieka dowolnego myślenia. Wystarczy mu wmawiać, że jest ono nowe i lepsze. Inaczej wygląda sprawa moralności. Uczymy się jej albo lepiej powiedzieć, że nią nasiąkamy w długotrwałym codziennym obcowaniu ze sobą. Moralności nie można nauczyć się z książki i zdać na egzaminie. Myślenia można. Ideologicznego myślenia można się łatwo nauczyć i zdać kurs diamat-u.
Niestety zderzenie różnych poglądów i pomysłów ideologicznych prowadzi do kryzysu politycznego albo wprost do wojny (do walki o władzę). Dlatego różne współczesne poglądy polityczne jako oparte wyłącznie na myśleniu prowadzą wcześniej lub później do kryzysu społecznego (patrz dziś Wenezuela). Wiadomo nie od dzisiaj, że nie da się stworzyć zupełnie nowego człowieka, czyli jakiejś wyemancypowanej świadomości politycznej. Trzeba powrócić do życia wspólnotowego. Do życia rodzinnego, do życia wspólnoty lokalnej, a wreszcie do życia wspólnoty narodowej. Jednak nie mogą to być jedynie pomysły i opowieści, lecz to musi być realne istnienie i współdziałanie. Tylko wspólnota istnienia i działania może okazać się naprawdę trwała.