9 grudnia 2015

Na bieżąco



Greccy filozofowie zdawali sobie sprawę, że życia społecznego nie wolno kształtować w dowolny sposób, jak chcieli sofiści. Ponieważ w ten sposób nie da się zbudować porządku politycznego. Dlatego postulowali, że życie polityczne wymaga etyki, czyli przygotowania filozoficznego (wprost filozoficznego trudu). Tylko wskazanie na zasady etyczne wyprowadzone z poznania i rozumienia człowieka (wtedy poznania duszy i ciała) może doprowadzić do osiągnięcia uporządkowanego życia politycznego.
Oznaczało to, że polityk działający w państwie musi być sprawiedliwy i roztropny (a najlepiej także mądry), umiarkowany i odważny. Musi więc dbać o swoją duszę (duchowość) i wykształcić w niej owe cztery główne cnoty. Dlatego należy przyjąć, że grecka etyka miała charakter społeczny. Była to wiedza potrzebna i konieczna do życia społecznego i politycznego. Tego domagali się Sokrates i Platon, i to rozwijał Arystoteles.
Dzisiejsi politycy, którym brakuje przygotowania filozoficznego, wierzą raczej w potęgę politycznych instytucji. W historii Europy obserwujemy rozwój przeróżnych instytucji. Powstawały sądy i parlamenty (u nas sejm), rządy i rady ministrów, stanowiska marszałków, prezydentów i premierów. Wszystkie te instytucje miały zapewniać sprawne rządzenie państwem. Dziś zapanowała irracjonalna wiara w magiczną moc instytucji demokratycznych. Ale sama działalność instytucji niczego nie załatwi, gdyż i tak wszystko zależy od człowieka. Można określić zasady prawne, ale i tak stosowanie prawa pozostaje w rękach człowieka. Dlatego polityczne działania ludzi władzy powinny być podporządkowane przede wszystkim postulatom etycznym, tak jak postulowali greccy filozofowie. Inaczej działania instytucjonalne staną się całkowicie dowolne, wszystko jedno czy dotyczą sądów, prezydenta czy posłów.

5 grudnia 2015

Moje uwagi dotyczące lektur (Huizinga oraz Ortega i Gasset)




1.Pierwszą formą mowy jako ekspresji (chęć opowiadania czegoś) był gest i taniec. Myśliwy wracający z polowania opowiada o tym, co się wydarzyło, odtańcowując całą przeżytą sytuację – inaczej mówiąc odgrywa to, co się wydarzyło. Wynika stąd, że odgrywanie wydarzeń w tańcu było pierwotną postacią mowy (jako opowieści).


2.Możemy powiedzieć, że ludzka rzeczywistość obejmuje przeżywanie różnych sytuacji i wydarzeń życiowych oraz odgrywanie tego, co się wydarzyło. Mamy więc przeżycie (pathos, pathein) oraz zabawę i odgrywanie (paidia) tego, co się przeżywało.


3.Dlatego Huizinga słusznie podkreśla kulturotwórczą rolę zabawy (jako odgrywania wydarzeń).


4.Człowiekowi od początku towarzyszą dwie postawy życiowe – jedna naturalna, czyli przeżywanie swojego życia, oraz druga może wyższa albo duchowa, czyli odgrywanie tego, co przeżyte. To odgrywanie, a w konsekwencji także zabawa, gdyż taka gra rodzi radość i śmiech, stanowią pierwotną postać mowy (jako mowy ciała). Przecież dzisiaj uważamy, że mowa ciała jest prawdziwszym przekazem niż wypowiedź słowna (językowa). Można przyjąć, że mowa ciała nie kłamie, gdyż jest najbardziej pierwotna. Mowa ciała nie kłamie, ale potrafi ucieszyć lub zażartować, jeśli coś naśladuje.


5.Przeżywanie życia jako coś realnego jest poważne i sieriozne, jak mówią Rosjanie. Jednak odgrywanie tych przeżyć może już być śmieszne i wesołe. Przeżywanie jest patetyczne, zaś odgrywanie i naśladowanie jako coś sztucznego i nierealnego może być komiczne.


6.Gra i zabawa jest czymś sztucznym, co wykracza poza naturalność życia. Właśnie ta sztuczność (wyraz artystyczny) jest podstawą tworzenia kultury i sztuki.


7.Huizinga pisze, że zabawa ma sens (s.12). Zabawa zawiera sama w sobie sens (s.23). Otóż wydaje się, że zabawa lub gra nadaje przeżyciu wydarzenia jakiś nowy sens (sens opowieści). Zabawa wprowadza swoje własne reguły, które są sztuczne, czyli wykraczają poza naturalną realność wydarzenia. Jeżeli chcemy coś opowiedzieć lub przedstawić, to przybieramy rolę autora lub aktora (czyli rolę artysty), która polega na interpretacji wydarzenia. Taką pierwotną interpretacją i rolą artystyczną był właśnie taniec (gest i ruch ekspresyjny).


8.Na początku ludzkiej historii mamy prosty schemat – przeżyć coś i przedstawić, czyli opowiedzieć. Mamy więc rzeczywistość lub realność (przeżyte wydarzenia) oraz jej przedstawienie i opowieść (jako sztuczną, czyli artystyczną interpretację).


9.Wydaje się, że dopiero kolejnym etapem w rozwoju społecznym było wykorzystanie tej funkcji opowieści (w tańcu) do interpretacji tego, co nieznane i tajemnicze lecz żywo przezywane – czyli do interpretacji przeżyć i doświadczeń religijnych. Wtedy taniec i śpiew stają się wyrazem doświadczenia religijnego, jakby narzędziem kultu religijnego. Narzędziem i wyrazem sprawdzonym już w opowieściach o zwyczajnych wydarzeniach. Opowieści w formie językowej byłyby już znacznie późniejsze. Mamy tutaj starożytne eposy religijne (takie religijne opowieści), mamy także opowieści biblijne ujęte już w kształcie ksiąg (Pięcioksiąg).


10.Człowiek posiada nieprzepartą potrzebę i chęć opowiadania o tym, co się wydarzyło. Buber nazywał to dialogicznością ludzkiej egzystencji. Jest to potrzeba (a może nawet konieczność) komunikacji, która wyrasta z samej osobowej egzystencji człowieka. Ta potrzeba komunikacji jest jednocześnie związana z tworzeniem przez osoby ludzkie wspólnoty (czyli komunii). Ludzie tworzą krąg wspólnotowy wokół związku mężczyzny i kobiety, co stanowi początek życia społecznego. Jako osoba człowiek jest powołany i żyje w kręgu wspólnotowym opartym w dużej mierze na komunikacji (jakiejś duchowej otwartości i zdolności do przekazywania swoich przeżyć i doświadczeń). Osoba ludzka posiada moc komunikacji i mowy, dzięki czemu człowiek jest zdolny do opowieści o świecie i o sobie.


11.Egzystencja (ex-sistentia) ma moc uzewnętrzniania się w postaci duchowości (poznania i chcenia) oraz życia. Dlatego człowiek żyje i przeżywa to, co go otacza, oraz poznaje to wszystko i potrafi o tym opowiedzieć (przemówić). Dla każdego człowieka ważne jest (albo nawet najważniejsze) jego życie, to znaczy wszystko, co przeżywa. Ale człowiek nie tylko coś przeżywa lecz również poznaje to, co przeżywa. Takie poznanie swojego życia powinno prowadzić do rozumienia samego siebie. Człowiek nie tylko chce żyć, lecz pragnie również zrozumieć to swoje życie, chce zrozumieć, po co żyje. Dlatego człowiek ma nieodpartą potrzebę opowiadania o swoim życiu.


12.Życie jest dla człowieka czymś naturalnym (tak jak życie w całej przyrodzie). Jednak owa chęć i potrzeba opowiadania o swoim ludzkim życiu wykracza radykalnie poza rzeczywistość życia, dlatego staje się już czymś poza naturalnym, czyli sztucznym i artystycznym.


13.Człowiek żyje realnie, ale opowiadając o swoim życiu staje się artystą, czyli tworzy kulturę i sztukę. Na ogół nie było dawniej problemów z rozróżnieniem tych dwóch faktów. Jednak dzisiaj, kiedy realność człowieka odchodzi w zapomnienie, coraz częściej za rzeczywistość bierzemy naszą twórczość artystyczną (lub techniczną). Postrzegamy bowiem człowieka poprzez kategorie wolności i myślenia, przeto jako ludzką realność traktujemy możliwości, jakie otwierają się przed naszym życiem albo raczej byciem-w-świecie. Człowiekowi wydaje się, że potrafi na nowo stworzyć siebie samego pokonując wszelkie ograniczenia naturalnej realności. Otóż można wymyślić siebie od nowa, ale będzie to tylko kiepska literatura.


14.Tylko człowiek potrafi przedstawić i zobrazować to, co się wydarzyło. Popycha go do tego wewnętrzna otwartość i ekspresja. Ludzka egzystencja dąży do uzewnętrznienia się – najpierw poprzez życie i cielesność, a następnie poprzez poznanie i duchowość. Człowiek przeżywa swoją sytuację w świecie, a jednocześnie poznaje to, co przeżywa. Człowiek zna swoje dotychczasowe, czyli przeżyte, życie. A skoro je zna, to potrafi również o nim opowiedzieć i przedstawić je. Sztuka zdaje się być przedstawieniem własnych przeżyć artysty albo ogólnie przeżyć ludzkich. Sztuka jest więc jakimś naddatkiem naszej natury (naturalnego przebiegu życia). Sztuka przedstawia bowiem życie na sposób duchowy, czyli ostatecznie sztuczny. Życie jest czymś jak najbardziej naturalnym, zaś sztuka wykracza poza naturę i dlatego jest czymś sztucznym, czyli właśnie sztuką. Widzimy, że sztuka może się zbliżać lub oddalać od ludzkiego życia. Może nawet zanegować życie.


15.Czy człowiek jest w stanie pokierować swoim życiem? Z pewnością odpowiecie, że tak. Ale czy w tej odpowiedzi uwzględniamy samo naturalne życie, czy dodajemy także działalność kulturową (życie duchowe), czyli jakąś działalność społeczną, jak dziś powiemy? Cóż zatem rozwija człowiek, gdy mówimy, że się rozwija? Czy rozwija swoje życie, czy raczej rozwija swoją duchowość, czyli działalność artystyczną lub gospodarczą. Zgodzimy się przecież, że człowiek coś tworzy i coś wytwarza, i to właśnie traktujemy jako nasz rozwój. Można stwierdzić, że rozwijamy to, co sztuczne (kultura), a nie to, co naturalne (życie).


16.Co nam daje rozwój kulturalny, czy też kulturowy? Być może jesteśmy bardziej świadomi swojej sytuacji życiowej (bycia-w-świecie). Dzięki temu więcej poznajemy i więcej wiemy, może lepiej potrafimy przedstawić i opowiedzieć swoją sytuację. Czy jesteśmy przez to mądrzejsi? Chyba nie. Czego dotyczy mądrość? Otóż wydaje się, że mądrość dotyczy samego życia. Dotyczy realności życia, czyli dotyczy tego, jak dobrze i prawdziwie przeżyć własne życia. Mądrość nie dotyczy twórczości lub działalności artystycznej. Tam panują zupełnie inne reguły – reguły sztuczne, czyli nie-życiowe. Sztuka dąży do tego, żeby oderwać się od życia, gdyż ona pragnie stworzyć „nasze życie na nowo”. Sztuka musi prze-tworzyć życie w coś nowego – w „świat możliwości” a nie realności. Sztuka pokazuje nam „możliwość życia”. Sztuka marzy o możliwości nieśmiertelności. Chce nam ukazać nieśmiertelność jako możliwość życia.


17.Gdy sztuka odkryła swój cel artystyczny – ukazanie nieśmiertelności jako możliwości życia – wtedy zaczęły powstawać mity, czyli religijne mitologie. Opowieści mówione wykroczyły wówczas poza relację z wydarzeń minionych i bieżących, aby przenieść się do sfery możliwości nieśmiertelności (do nieba lub podziemia). Zaczęły pojawiać się opowieści mitologiczne przedstawiające „zaświaty”, czyli „świat duchowy” albo „świat boski”, gdzie żyje się wiecznie. Takie opisy „życia wiecznego” stwarzały znakomite pole do popisu dla poezji i prozy, a dalej były wykorzystywane w innych sztukach przedstawiających (malarstwie i rzeźbie). Można to zaobserwować na przykładzie mitologii różnych ludów i narodów.


18.Opowiadając o sobie i swoim życiu człowiek odkrywa, być może od razu, nieśmiertelność jako doskonałą możliwość życia. Czuje, że jego życie się nie kończy, że musi mieć swój ciąg dalszy. To właśnie pragnie wyrazić sztuka jako twórczość artystyczna, która wyrasta ponad naturę. Człowiek poczuł lub zrozumiał od razu, że coś przedstawiając, czyli tworząc, nadaje tej twórczości jakieś nowe zupełnie nieznane cechy. Dzięki temu przekracza chwilę obecną, przekracza to, co dzieje się na co dzień i wkracza w zupełnie nowy świat – „świat możliwości”, wkracza w „nieśmiertelny” świat sztuki. Człowiek jaskiniowy, który odciska na skale swoją rękę, czy chciał dać przesłanie dla przyszłych pokoleń, czy może chciał siebie utrwalić, nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy? Może ta potrzeba uwiecznienia siebie nie była przypadkowa, lecz wyrażała już poszukiwanie nieśmiertelności przez artystę. Można powiedzieć, że sztuka szuka nieśmiertelności człowieka.


19.Jeśli odwołamy się teraz do filozofii, to zobaczymy, że ona również zachwycała się nieśmiertelnością. Filozofia grecka starała się być tutaj precyzyjna, dlatego przejmując od mitologii wizję nieśmiertelnej duszy, zaczęła poszukiwać racjonalnego uzasadnienia tego faktu lub marzenia. Wystarczy sięgnąć do Platona. Można chyba postawić tezę, że Platon zazdrościł poezji, że ona pierwsza wskazała na nieśmiertelność duszy. Dlatego z całą determinacją chciał odebrać ten temat poezji i oddać go na zawsze filozofii. Odtąd twórczość filozoficzna będzie kręciła się wokół kwestii nieśmiertelności rozważając ją na wszystkie możliwe sposoby.

14 listopada 2015

Smutne konsekwencje


Moja notatka ze stycznia 2015: Responsabilite ou irresponsabilite 

Tygodnik satyryczny Charlie Hebdo reklamuje się jako journal irresponsable. Jakoś nikt nie zwrócił na to uwagi. Jeżeli więc przywódcy Europy występują pod hasłem „je suis Charlie”, to oznacza, że podpisują się pod irresponsabilite, czyli pod nieodpowiedzialnością. Ciekawe jak to wytłumaczyć? O co tutaj chodzi? Czyżby okrzyczana wolność słowa zaciemniła wszystkie umysły? Można bronić wolności słowa, ale chyba w sposób odpowiedzialny. 


Dzisiejsza notatka: 
 
Trzeba przywołać notkę ze stycznia 2015 na temat Charlie Hebdo. Wówczas mieszkańcy Paryża wyszli na ulice z hasłem „je suis Charlie”. Chcieli powiedzieć w „akcie solidarności”, że wszyscy są Charlie. Niestety to okazało się całkowicie nieodpowiedzialne, gdyż przez terrorystów zostało przyjęte jak zachęta, że „wszyscy chcą być celem zamachu”. W takich sytuacjach każde słowo i każdy gest powinien być po wielekroć przemyślany. Spontaniczne działania dają efekt nieoczekiwany. Przeciwko terrorystom trzeba podjąć walkę, a nie gesty wolnościowe. Przeciwko terroryzmowi nie walczy się wolnością słowa, ale siłą zbrojną. Nagle wszyscy się dziś obudzili i głoszą, że rozpoczęła się wojna. Od tego trzeba było zacząć na początku.

27 października 2015

Wyjaśnienie

Przedstawione tutaj propozycje zostały opublikowane jeszcze w sierpniu na poprzednim blogu, ale chyba warto je powtórzyć już po wyborach właśnie tutaj.

Propozycja dla Mediów




Propozycja sprzed wyborów. Media (zwłaszcza TV) zgłupiały zupełnie razem z całą tą polityką. Przecież to widać gołym okiem, że politycy potrafią rozmawiać (o przepraszam!), chyba raczej przemawiać tylko do innych polityków. Oczywiście sprowadza się to na ogół do zwykłych partyjnych pyskówek. Jeżeli mediom (przede wszystkim TV) wydaje się, że zbiorowe wystąpienia polityków (przy kawie lub bez) cokolwiek mówią telewidzom, to znaczy, że są tak samo ograniczone jak ci politycy. To wszystko razem prowadzi do Wielkiego Nieporozumienia. Gdyby media chciały dowiedzieć się, jak wygląda sytuacja społeczna kraju, to zamiast polityków powinny zaprosić kilku zwykłych ludzi z ulicy. Okazałoby się wtedy, że zwykli ludzie lepiej znają się na tym, jak żyć i przeżyć, niż nawet najambitniejsi politycy. A to straszenie „bele czem i wszystkiem” sprowadza się do tego, że najbardziej zastraszeni są sami Redaktorzy w TV.

Może wreszcie po wyborach wszystko wróci do normy i media zaczną mówić  ludzkim głosem.

Propozycja dla Lewicy




Lewica musi porzucić wszelkie ideologiczne mrzonki i zabrać się do ciężkiej „pracy u podstaw”. Takiej pozytywistycznej pracy u podstaw. Terenem tej aktywności powinny być wspólnoty lokalne (małe miasta, gminy, powiaty), a nie działania partii w walce o władzę, bo na to nie ma już dzisiaj szans. Lewica powinna się zająć aktywizacją wspólnot lokalnych, czyli zacząć działać tam, gdzie powstaje realne życie społeczne.
Trzeba więc porzucić marzenia o odgórnym tworzeniu życia społecznego, sięgnąć zaś do prawdziwych podstaw społeczeństwa. Trzeba porzucić wizjonerstwo nowego człowieka i tworzenia nowych struktur politycznych, co miało zupełnie przemienić świat polityczny.
Należy zwrócić się ku realnemu człowiekowi i jego realnym działaniom. Konieczny jest szacunek dla człowieka będącego obywatelem lokalnej wspólnoty. Trzeba pokazywać ludziom zasady współdziałania i współpracy. Takie współdziałanie musi być oparte na zasadach prawdy, sprawiedliwości i pokoju (a nie walki).
Ogromną rolę w takim obywatelskim współdziałaniu odgrywa właściwe rozumienie ludzkiej pracy. Lewica powinna dzisiaj pokazywać wszelkie formy dehumanizacji ludzkiej pracy. Tutaj można się odwołać do poglądów Marksa nt. alienacji pracy i człowieka poprzez pracę. Ale trzeba na nowo przemyśleć rolę pracy zawodowej w życiu człowieka. Trzeba określić humanistyczne warunki pracy. Niestety do tego potrzebna jest realistyczna antropologia, z którą lewicowi teoretycy zawsze mieli problem. Dzisiaj nie można wciskać ludziom materialistycznego kitu. Trzeba zmierzać w kierunku pokazania, w jaki sposób praca służy człowiekowi do rozwoju jego osobowości, a także kiedy ulega wypaczeniu i próbuje uczynić z niego niewolnika.
To oczywiście będzie się wiązało z odrzuceniem liberalnej ekonomii zysku i opowiedzeniem się za realnym gospodarowaniem. Ludzka praca powinna być faktycznym gospodarowaniem w ramach wspólnoty lokalnej. Dlatego trzeba umieć pokazywać, a na koniec również tworzyć, realne więzi gospodarcze, które mogą się przyczynić do rozwoju lokalnej społeczności poprzez realizację rzeczywistych potrzeb społecznych. Ale trzeba równocześnie porzucić złudne tworzenie możliwości narzucane przez liberalną ekonomię. Trzeba podjąć kontakt z ludźmi, umieć z nimi rozmawiać i dowiadywać się o ich potrzebach i oczekiwaniach, a nie narzucać swoje ideologiczne poglądy, aby później zachęcić ich do współdziałania. Ludzie oczekują bowiem sensownej współpracy, która będzie im służyła teraz i na przyszłość. Ludzie są w stanie podjąć trud i wysiłek, jeżeli dostrzegają sensowność dobrze zaplanowanych i realizowanych przedsięwzięć.
Trzeba się wyzbyć ideologicznych zapędów na rzecz trudnej pracy pozytywistycznej. Trzeba przekonywać ludzi do angażowania się w sensowne przedsięwzięcia zarówno na polu potrzeb materialnych, jak i kulturalnych. Ponieważ rozwój wspólnot lokalnych (miast i powiatów) powinien iść w stronę całościowego rozwoju uczestniczących w nim obywateli. Stąd należy wzmocnić dbałość o edukację i rozwój kulturalny w małych wspólnotach lokalnych.
Jeżeli dzisiaj Lewica będzie się upierała przy działaniach centralistycznych (jako partia, która chce działać na szczytach władzy), to można przewidywać, że upadnie już zupełnie, gdyż nie dysponuje wobec obywateli żadną dynamiczną propozycją. Cała lewicowa ideologia dawno się zużyła, dlatego należy sięgać do działalności oddolnej.

Propozycja dla Prawicy




Prawica powinna bronić tradycyjnych wartości społecznych. Przede wszystkim musi się skupić na fundamentalnej roli rodziny jako podstawy życia społecznego. Trzeba pokazać rodzinę jako wspólnotę osobową. Wspólnota rodzinna przyjmuje na świat nowe osoby, czyli dzieci, dba o ich wzrost, rozwój i wychowanie. Prawica musi koniecznie zatroszczyć się o rodzinę, gdyż to w rodzinie dokonuje się wychowanie moralne człowieka.
Żadne instytucje społeczne nie są w stanie przeprowadzić wychowania moralnego człowieka, ponieważ moralność jest efektem aktywności osobowej podmiotowości człowieka. Dlatego ani szkoła, ani żadne Domy Dziecka nie wychowają młodego człowieka. Szkoła może pełnić jedynie rolę edukacyjną (przekazywania wiedzy). Z tego powodu Prawica musi zadbać o personalistyczną antropologię człowieka, skoro tylko pojmowanie człowieka jako osoby gwarantuje właściwe rozumienie rodziny jako wspólnoty osobowej. A to z kolei pozwala na nowo przemyśleć cele i zadania społeczne.
Musimy sobie zdawać sprawę, że życie społeczne nie dzieje się jedynie w instytucjach publicznych (państwowych lub pozarządowych). Instytucje powinny pełnić jedynie rolę pomocniczą i służebną wspierając działalność obywateli. Życie społeczne realizuje się i rozwija we wspólnotach osobowych. Mamy różne poziomy takich wspólnot – od wspólnot rodzinnych poprzez wspólnoty lokalne aż po wspólnotę lub wspólnoty narodowe.
Życie społeczne wyrasta więc na gruncie wspólnotowym, dlatego Prawica powinna organizować życie społeczne w formie państwowości opierając się na wspólnocie lub wspólnotach narodowych, jeśli takie w danym kraju istnieją. U nas w Europie mamy raczej do czynienia z państwami narodowymi. Złudzeniem jest tworzenie społeczeństwa internacjonalistycznego albo multi-kulturowego, gdyż to prowadzi do zwykłego relatywizmu bez trwałych punktów odniesienia. Kultura rozwija się bowiem i dzieje na zasadzie swobodnego myślenia. Jeżeli więc kultura nie będzie miała trwałych personalistycznych zasad (prawdy, dobra i piękna), to stanie się tylko dowolnością przejawów ludzkiej natury (konsumpcjonizmem, seksualizmem, pracoholizmem). Przecież dzisiaj młodzi ludzie znają już seks, ale nie znają jeszcze życia i nie mają odpowiedzialności za życie swoje i innych.
Należy więc z rodziny uczynić ostoję i ochronę moralności, a nie podważać wychowawczą rolę rodziców. Trzeba pokazać, że rodzina chroni rozwój osobowy człowieka, a nie żadne instytucje. Trzeba także zdawać sobie sprawę, że instytucje nie potrafią „produkować” lub kreować osobowości społecznych. One mogą jedynie wykorzystywać różne osoby i ich osobowości dla realizacji własnych celów. Ale ludzie powinni mieć świadomość takiego wykorzystywania swojej osoby. Dzisiaj media próbują kreować różnych celebrytów, ale tutaj chodzi jedynie o kształtowanie wizerunku medialnego, a nie osobowości. Czy ktoś jest w stanie pokazać jakiegoś celebrytę z osobowością? Niestety ludzi z wyraźną osobowością można dziś spotkać na marginesie lub na kompletnym odludziu.
Prawica musi postawić na ludzi z osobowością. Każdy człowiek ma szanse zadbać o swój rozwój osobowy, i dopiero później powinien podejmować zadania społeczne i zawodowe. Wówczas będzie mógł się sprzeciwić takim działaniom, które stałyby w sprzeczności z jego osobowością. Nie wolno wychowywać tylko posłusznych wykonawców pomysłów władzy, bo ostatecznie prowadzi do totalitaryzmu.
Dlatego Prawica musi propagować szacunek dla osoby człowieka i dla rodziny jako wspólnoty osobowej. Takie poszanowanie ma ogromne znaczenie dla właściwego rozwoju społecznego. Takie poszanowanie powinno się wyrażać w różnych aktach prawnych od Deklaracji Praw Człowieka poczynając, poprzez Konstytucje różnych państw, a na ustawach regulujących współżycie społeczne kończąc. Jeżeli osobę i rodzinę wydamy na pastwę liberalizmu, to w szybkim tempie doprowadzimy do poważnego kryzysu społecznego.