Greccy filozofowie zdawali sobie
sprawę, że życia społecznego nie wolno kształtować w dowolny sposób, jak
chcieli sofiści. Ponieważ w ten sposób nie da się zbudować porządku
politycznego. Dlatego postulowali, że życie polityczne wymaga etyki, czyli
przygotowania filozoficznego (wprost filozoficznego trudu). Tylko wskazanie na
zasady etyczne wyprowadzone z poznania i rozumienia człowieka (wtedy poznania
duszy i ciała) może doprowadzić do osiągnięcia uporządkowanego życia
politycznego.
Oznaczało to, że polityk
działający w państwie musi być sprawiedliwy i roztropny (a najlepiej także
mądry), umiarkowany i odważny. Musi więc dbać o swoją duszę (duchowość) i
wykształcić w niej owe cztery główne cnoty. Dlatego należy przyjąć, że grecka
etyka miała charakter społeczny. Była to wiedza potrzebna i konieczna do życia
społecznego i politycznego. Tego domagali się Sokrates i Platon, i to rozwijał
Arystoteles.
Dzisiejsi politycy, którym
brakuje przygotowania filozoficznego, wierzą raczej w potęgę politycznych
instytucji. W historii Europy obserwujemy rozwój przeróżnych instytucji.
Powstawały sądy i parlamenty (u nas sejm), rządy i rady ministrów, stanowiska
marszałków, prezydentów i premierów. Wszystkie te instytucje miały zapewniać
sprawne rządzenie państwem. Dziś zapanowała irracjonalna wiara w magiczną moc
instytucji demokratycznych. Ale sama działalność instytucji niczego nie
załatwi, gdyż i tak wszystko zależy od człowieka. Można określić zasady prawne,
ale i tak stosowanie prawa pozostaje w rękach człowieka. Dlatego polityczne
działania ludzi władzy powinny być podporządkowane przede wszystkim postulatom
etycznym, tak jak postulowali greccy filozofowie. Inaczej działania
instytucjonalne staną się całkowicie dowolne, wszystko jedno czy dotyczą sądów,
prezydenta czy posłów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz