Czy można sobie wyobrazić
realną politykę? Niemcy stworzyli pojęcie Real-Polityk, ale to miała być
polityka siły i dyktatu, która powinna prowadzić do całkowitego panowania.
Trzeba by to nazwać raczej polityką nierealną, która obejmuje samo polityczne
myślenie. Natomiast realna polityka powinna się zajmować rozwojem realności
człowieka. Jednak taka polityka stałaby się filozofią, jak zresztą chciał
Platon. To okazało się niemożliwe.
Politycy
wykazują się zdolnością myślenia (a właściwie zmyślania czegoś). Zawsze wiedzą,
co miał na myśli ich przeciwnik. Znacznie gorzej już jest, gdy chcemy ustalić,
co oni sami mieli na myśli. Polityczne myślenie nie musi być niczym skrępowane,
dlatego politycy świetnie żonglują różnymi pomysłami, ale z tego myślenia nic
nie wynika. Otóż cechą myślenia jest to, że nie przystaje do rzeczywistości.
Dlatego polityczne myślenie wykracza i wybiega najczęściej poza realność.
Oczywiście nikt się tym nie przejmuje, bo po co. Dlatego coraz gorzej
przedstawia się sprawa działania, skoro działanie z konieczności przebiega w
rzeczywistości, a nie na przykład w świadomości.
Cała
Europa stoi myśleniem, a właściwie leży z tego powodu. Leży i kwiczy. Ale nikt
z polityków się nie przyzna, że to przez myślenie. Chyba najtrudniej jest
myśleć o swoim myśleniu. Może nawet jest to niemożliwe? To jak wąż, który chce
połknąć swój ogon. Dlatego polityków nie stać na refleksję nad swoim myśleniem.
Oni chcą myśleć wciąż do przodu, żeby ich nikt nie wyprzedził. Ale i tak
pozostają w tyle za realnością, gdyż realności nie da się przemyśleć. Myślenie
nie przystaje do realności. Albo stara się ją pokonać i wyprzedzić, albo będzie
się wlokło z tyłu nie nadążając za nią. Realność trzeba wypracować w trudzie i
znoju. Żeby jednak widzieć przed sobą prawdziwą realność, trzeba się wyzbyć
całego pustego myślenia. Na to nie stać żadnego polityka. Dlatego możemy
przyjąć, że polityczne myślenie zawsze nas oszukuje, ponieważ wcale nie zna
realności.
Grekom
wydawało się, że polityka powinna mieć bezpośredni związek z filozofią, gdyż
pragnęli, żeby polityka dotyczyła ludzkiej realności, żeby dotyczyła po prostu
człowieka. Według nich polityka miała wprost tworzyć i rozwijać człowieka w
jego ludzkiej naturze (w jego człowieczeństwie). Szybko okazało się (w
przypadku Platona), że jest to niemożliwe i polityka potoczyła się swoimi
torami. W erze nowożytnej powrócono do pomysłu oświeconego władcy, jednak takie
propozycje pozostały raczej w sferze postulatów niż realizacji.
Powstaje
zatem pytanie, czy polityka mogłaby zwrócić się ku realności człowieka? Pewnie
by mogła, gdyby nie była związana z władzą i panowaniem. Jednak tego nie da się
pominąć. Polityka stoi więc przed nierozwiązywalnym dylematem, jak zapanować
nad społecznymi masami, kiedy należałoby służyć ludziom. Trzeba stwierdzić, że
obie te rzeczy są ze sobą sprzeczne, żeby nie powiedzieć, że one się wprost
wykluczają. Nie można pogodzić ognia i wody. Mamy więc albo służbę albo
panowanie, tertium non datur. Nawet takiej instytucji jak Kościół nie udało się
pogodzić obu tych rzeczy. Kościół raz wybierał panowanie, a innym razem służbę.
Dzisiaj Kościół wybiera służenie ludziom.
Wydaje
się, że można próbować zapanować nad ludzkimi umysłami albo nad ludzkimi
pragnieniami, albo nad ludzkimi przyjemnościami i emocjami. Ale nie sposób
zapanować nad realną podmiotowością osoby. Do osoby nie ma bowiem dostępu żadne
ludzkie panowanie, gdyż bezpośredni dostęp do osoby człowieka posiada jedynie
sam Bóg. Ludzie ze swoją empiryczną wiedzą próbują grzebać i manipulować w
naszych umysłach i sercach, nakłaniając nas do właściwego myślenia lub
wywołując pożądane emocje, Jednak nasza wiedza jest bezradna wobec realnej mocy
(mocy realności) naszej osoby. Otóż wszelkie polityczne manipulacje stają się
bezradne wobec osobowej prawdy i dobra. Wówczas władza podejmuje próbę
likwidacji osoby człowieka, który żyje prawdą i dobrem. Mamy takie przykłady w
ostatnich czasach (jak w przypadku ks. Popiełuszki lub zamachu na Papieża).
Trudno
oczekiwać, żeby polityka zwróciła się o pomoc do filozofii, skoro poznanie
filozoficzne jest jej całkowicie obce. Polityka chętniej wykorzystuje
możliwości psychologii społecznej i socjologii albo modnej dziś politologii,
ponieważ te nauki dostarczają jej środków potrzebnych do sterowania
społeczeństwem. Jednak dość szybko okazuje się, że pod tymi różnymi
politycznymi pomysłami kryje się zawsze jakaś teoria filozoficzna dotycząca
samego człowieka. Być może jest to tajna zemsta filozofów za ich niepowodzenia
w nauczaniu o człowieku. Ale polityka potrafi wszystkich wykorzystać dla
własnych celów. Polityka potrzebuje jedynie rozwiązań ideologicznych, które
zaspokoją ludzi prostymi hasłami. Ona nie potrzebuje spotkania z osobową prawdą
i osobowym dobrem człowieka, ponieważ wtedy musiałaby się stać służeniem
człowiekowi. Gdyby polityka osiągnęła i zrealizowała prawdę o człowieku, wtedy
nastąpiłby jej koniec, bo człowiek osiągnąłby pełnię człowieczeństwa, czyli
życie wieczne. To jest możliwe, jak wiadomo, jedynie w Królestwie Bożym. A to
oznacza, że tylko Bóg jest doskonałym politykiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz