26 grudnia 2023
19 grudnia 2023
Polityczne myślenie /7
Pan Bartoszewicz użył w swojej wypowiedzi bardzo ważnego określenia "moc sprawowania władzy". Według mnie właśnie na tym polega istota władzy (realnej władzy). Polityk powinien zdobywać moc sprawowania władzy. W związku z tym rodzi się pytanie, skąd należy czerpać taką moc? Wydaje się, że pan Bartoszewicz popełnia tutaj błąd, gdyż odwołuje się do wartości (chociaż zdaje się myli wartości z zasadami). Twierdzi, że PIS zdobył władzę 8 lat temu odwołując się do wartości, a stracił ją dzisiaj odchodząc od wartości.
Otóż moim zdaniem, wartości są jedynie efektem naszego myślenia. Zamiast mówić o wartościach należałoby mówić o zasadach i własnościach realności. Bo jedynie poznanie i uznanie realności prowadzi do budowania siły działania. Natomiast myślenie i mówienie wartościami nie prowadzi do nabywania siły i mocy sprawczej. Moc sprawcza płynie z uznania, czyli akceptacji, realności, ponieważ ludzkie działania realizują się w realnym świecie, a nie w wirtualnym świecie pomyślanych wartości.
Dlatego moc sprawowania władzy będzie polegała na stałym kontakcie poznawczym z realnością oraz rzeczywistego działania w realnym świecie. Stąd też płynie wniosek, że nie można kogoś nauczyć (przy udziale wiadomości lub wiedzy) siły i sprawności działania. Ta moc musi być budowana poprzez realne działanie, dlatego więcej siły i mocy działania posiadają przedsiębiorcy (duzi i mali), bo oni realnie działają, niż politycy, którzy potrafią jedynie gadać o wartościach i tworzą w ten sposób tylko obietnice. Tragedią jest dzisiaj fakt, że politycy nie mają mocy do sprawowania władzy, a tylko chcą zawzięcie zdobywać tę władzę. Stąd kształcenie w tym względzie nie daje żadnych efektów. Może należałoby się odwołać do ludzi, którzy realnie działają (warto w tym zakresie posłuchać pana Kluski).
14 grudnia 2023
Polityczne myślenie /5
Pan Budzisz jasno przedstawił myśl polityczną Rosji. Odwołuje się ona do "naturalnego porządku rzeczy". Ten porządek oznacza, że istnieją narody wielkie i narody małe (małoznaczące). Narody wielkie tworzą państwowości imperialne. Porządek wymaga oczywiście stałego uporządkowania. Rosja jest wielkim narodem, dlatego dąży do podporządkowania sobie mniejszych narodów. Jak widać, takie myślenie jest narracją, która ma uzasadnić dążenia imperialne Rosji.
Polityczne myślenie /6
W polityce wartości pełnią jedynie funkcję narracyjną, ale nie mają mocy sprawczej, bo jak wiadomo, są tworem myślenia. Dlatego politycy bardzo chętnie w swoich opowieściach posługują się wartościami, bo to nie wymaga żadnego działania. Posuwają się do takich absurdów, że zaczynają opowiadać o miłości albo godności, nie wiedząc o czym mówią.
13 grudnia 2023
Polityczne myślenie /3
Okazuje się, że według Bartosiaka wartości w polityce są wtórne, co oznacza, że postulowane wartości są następstwem panującej równowagi sił. System strukturalny trzeba podlewać wartościami, żeby był stabilny. Gdy więc mamy strategiczny rozwój gospodarczy, wtedy władza panująca dorabia do tego jakąś ideologię wysuwając te lub inne wartości. Jest to zarazem informacja dla sojuszników, bo skoro wyznajemy te same wartości, to współpraca układa się bezproblemowo. Ale jeśli następuje zderzenie wartości (albo też interesów), to nie ma mowy o współpracy.
Dzisiaj sytuacja się klaruje, gdyż widać, że Chiny nie chcą amerykańskich wartości (liberalnej demokracji oraz indywidualnego rozwoju obywateli). Chińska władza autokratyczna stawia na współdziałanie w grupie (skuteczne zarządzanie wspólnotami lokalnymi czy produktywnymi). To prowadzi do załamania się ładu światowego z powodu przesunięcia się bogactwa i siły władzy. Zachód przestał dominować, bo okazało się, że globalizacja spowodowała zróżnicowanie produktywności i Chiny wygrały tę konkurencję. Nastąpiło przesunięcie sił organizacyjnych. To może doprowadzić do konfliktu.
Polityczne myślenie /4
Myślenie wartościami nie zdoła uratować Zachodu (przede wszystkim Ameryki). Jednak komentatorzy uważają, że USA nie są w stanie odzyskać siły i przewagi produktywności. Cóż więc pozostaje? Jeśli nie można przywrócić strategicznej równowagi, to pozostaje tylko konflikt militarny !!!
W samych Stanach są skrajne środowiska, które twierdzą, że Ameryka jest winna wszystkiemu złu na świecie, że nie może narzucać innym państwom swoich wartości, że nie ma sensu wspierania i budowania demokracji w innych krajach. Republikanie w związku z tym proponują konserwatywny izolacjonizm -- mamy rozkład kulturowy u siebie i należy tym się zająć. Nie da się bronić całego świata, a wiec trzeba zadbać raczej o swoje interesy -- również dogadując się z Chinami.
Pojawia się wobec tego pytanie, czy takie podejście byłoby rezygnacją z mocarstwowej pozycji USA? Problem polega dziś na tym, że nie wiadomo, na czym będzie polegała dominacja mocarstwowa za 5 czy 10 lat. Czy na dominacji militarnej, czy na dominacji ekonomicznej czy na dominacji informatycznej (vide AI)? Być może sztuczna inteligencja wytworzy nowe formy rozliczeń i przepływów finansowych?
26 listopada 2023
Polityczne myślenie /1
Rozwój historyczny społeczeństwa zależy od myślenia jego przywódców. Jeśli to myślenie jest zgodne z realnym rozpoznaniem sytuacji politycznej, to wtedy mamy rozwój i wzrost społeczny, ale jeśli to myślenie kieruje się dowolnymi pomysłami, to wtedy prowadzi to do różnych konfliktów wewnętrznych i zewnętrznych (do kryzysu albo też wojny). Niestety, dzisiaj w EU panuje zupełnie dowolne myślenie, co wróży nam jak najgorzej (w całej EU).
Polityczne myślenie /2
Pan Bartosiak stwierdził jasno, że geopolityka przeciwstawia się polityce wartości. Polityka wartości jest oparta na naszym myśleniu, ponieważ wartościowanie jest cechą myślenia (a nie samego poznania). To człowiek z racji myślenia stawia sobie różne wartości. Jednak trzeba sobie zdawać sprawę, że myślenie jest w stanie przyjąć jako coś wartościowego dowolną rzecz lub działanie. Dzieje się tak dlatego, że to myślenie zestawia i porównuje różne rzeczy i sprawy. Ale myślenie nie jest poznaniem, gdyż poznanie dotyczy rzeczy realnych i prowadzi nas do rozumienia tego, co realne (i dalej do nazywania tego). Skoro więc prowadzimy politykę tylko na podstawie myślenia, to zawsze skłaniamy się do przyjmowania dowolnych wartości. A to powoduje, że oddalamy się do realnej wizji i oceny sytuacji politycznej.
Geopolityka ma natomiast pokazać, co się dzieje w geoprzestrzeni i dlaczego tak się dzieje. Ma pokazywać wszelkie ruchy i działania, czyli przepływy gospodarcze, finansowe, turystyczne, militarne itp. W tej perspektywie geopolityka odwołuje się do interesów, jakie realizują poszczególne państwa lub związki państw. Jednak musimy pamiętać, że nawet te gospodarcze lub polityczne interesy są określane przez myślenie przywódców. Albo zatem rozpoznają oni realną sytuację międzynarodową, albo kierują się jedynie własnymi pomysłami (czyli myśleniem wartościującym). To dlatego zdarzają się różne błędy i pomyłki w polityce państwowej. Im więcej mamy różnych elementów i zależności między nimi, tym trudniej jest rozeznać i ocenić daną sytuację. Najlepiej byłoby poznać myślenie przywódców, lecz jak często słyszymy, komentatorzy mówią wprost, że nie siedzą w głowie tego czy innego przywódcy. A więc geopolityka również nie jest w stanie przewidzieć wszystkiego.
22 listopada 2023
O cechach kultury polskiej /1
Kultura polska powstała jako kultura
szlachecka. Stąd kulturę polską cechuje szlachetność. Ta szlachetność wyraża
się w poszanowaniu drugiego człowieka. Ta szlachetność była oczywiście poparta
katolicyzmem. Z wrogami zawsze walczyliśmy szlachetnie a nie podstępem.
Wierzyliśmy i wierzymy w szlachetne ideały. Nasza dewiza: Bóg – Honor –
Ojczyzna przeciwstawia się rewolucyjnemu hasłu: wolność – równość – braterstwo.
Otóż Polacy nigdy nie obalili kultury
szlacheckiej przez rewolucję czy inne walki społeczne. Dlatego u nas do tej
pory dominuje w kulturze szlachetność. Francuzi, Rosjanie, czy nawet Niemcy
(już w Reformacji) odrzucili swoją tradycję szlachecką. Stąd u nich pojawiły
się zupełnie nowe pomysły. U nas wolność była związana z działaniem, a u nich
mamy do czynienia z wolnością negacji (negowania porządku społecznego). Dlatego
u nas kiedyś i teraz wolność negowania była kierowana i opłacana z zewnątrz.
Negowanie porządku zawsze prowadzi do upadku.
W naszej polityce panowała raczej
szlachetność niż pragmatyzm. Okazuje się, że do dzisiaj szukamy raczej
szlachetności niż pożytku czy interesu własnego. Brakuje nam pragmatyzmu.
Przeciwko takiemu pragmatyzmowi w naszej polityce zadziałał romantyzm. To romantyczni
poeci utwierdzili naszą duchową ekspresję (naszą uczuciowość). U nas w
pogardzie było handlowanie i dorabianie się. Stąd nie było burżuazji w
zachodnim wydaniu. Powstała za to warstwa inteligencji, ale to prowadziło do
niekończących się dyskusji a nie do działania (praca u podstaw niewiele co
zmieniła).
Zastanawiające jest jedno, że gdy w 1918
roku otworzyła się szansa niepodległości, wszyscy zabrali się do działania i
Państwo Polskie ruszyło z kopyta. Czyli przetrwała wolność działania.
O cechach kultury polskiej /2
Nasza
kultura narodowa oparta jest na poczuciu szlachetności. W Polsce dominującą
rolę mieli ludzie szlachetni, dlatego wyodrębniła się cała warstwa szlachty. To
byli ludzie, którzy bronili Ojczyzny i zasłużyli się na tym polu. Dlatego w
naszej kulturze utrwaliło się znaczenie szlachetnego postępowania.
Otóż
szlachetność skłania człowieka do postępowania bezinteresownego, czyli
działania osobowego. To powodowało, że Polacy niezbyt mocno zabiegali o rozwój
dbałości o interes wewnętrzny swojego państwa, co się oczywiście źle skończyło.
Ale w swoich odniesieniach sąsiedzkich zawsze sobie pomagali. Ta szlachetność w
działaniu prowadzi nas łatwo do podejmowania działań bezinteresownych.
Doskonałym przykładem może być tu zachowanie społeczeństwa polskiego wobec
uchodźców z Ukrainy.
Jednak
z drugiej strony ta szlachetność powoduje także nierealną ocenę innych ludzi.
Nam się wydaje, że wszyscy są skłonni działać równie szlachetnie, czyli
bezinteresownie. Ale w stosunkach międzynarodowych to się nie sprawdza. Na
Zachodzie działaniami władz państwowych rządzą silne interesy polityczne i
gospodarcze. To sprawia, że najczęściej czujemy się oszukani w takich relacjach
między państwowych. Trzeba więc umieć rozgraniczyć działania i relacje
międzyludzkie od działań politycznych albo instytucjonalnych, gdzie rządzi
interes własny.
17 listopada 2023
Problem podejmowania decyzji /1
Realność
jest powołana do działania. Dlatego człowiek w swojej realności jest również
powołany do działania. Ale trzeba pamiętać, że człowiek dzieła samodzielnie i
niezależnie od warunków zewnętrznych, a to oznacza, że sam podejmuje decyzję o
działaniu. Co jest potrzebne człowiekowi do podjęcia takiej decyzji? Potrzebne
jest poznanie, czy szerzej odpowiednia wiedza dotycząca tego działania.
Konieczna jest również chęć działania, czyli odpowiednia moc sprawcza, która
napędzałaby to działanie.
Wiemy
jednak doskonale, że większość naszych
działań polega na współpracy z innymi ludźmi. To dotyczy przede wszystkim spraw
społecznych (kulturalnych i gospodarczych/ekonomicznych). Co jest niezbędne dla
powodzenia takiej współpracy? Konieczne jest dogadanie się i ustalenie celu i
zakresu (potrzebnych środków) działania. Konieczna jest również szersza decyzja
o działaniu (polecenie lub rozkaz), kiedy działanie ma być rozpoczęte i jaka
będzie rola uczestników działania.
Przy
podejmowaniu współpracy tego typu wymagania muszą zostać sformalizowane, czyli
powinny przybrać postać instytucjonalną. To dotyczy tak samo działalności
przemysłowej lub handlowej, jak też działań społecznych czy politycznych.
Jedynie wąska grupa przyjaciół, jeśli dobrze się rozumieją, może współdziałać w
drobnych sprawach w sposób niesformalizowany, czyli bez tworzenia struktury
zarządzającej. Wszelka inna działalność jest regulowana przepisami
prawno-formalnymi, gdyż to właśnie prawo określa zasady działania różnych instytucji
(w formie statutu lub kodeksu).
Działalność
instytucjonalna zasadniczo ułatwia realizację szerokich działań w formie
współpracy. Ale wymogi współpracy instytucjonalnej nakładają na ludzi liczne
obowiązki i ograniczenia. Co gorsze, w dzisiejszych systemach zarządzania
główną rolę pełnią określone procedury. Pracownik ma się trzymać kurczowo
procedury. Przecież wiadomo, że nie da się wyznaczyć i opisać wszystkich
możliwych przypadków działania. Jak więc należałoby rozwiązać sprawę
współdziałania instytucjonalnego?
W
małych firmach zarządzanie przebiega na ogół jednoosobowo, ale w dużych firmach
(korporacyjnych) zarządzanie jest procedowane na zasadzie wieloosobowego
zarządu, gdzie poprzez prezentowanie i wybieranie (dyskusję) celów i zakresu
działania podejmuje się strategiczne decyzje o działaniu. Te ustalenia są dalej
przekazywane do realizacji pracownikom różnych szczebli, którzy muszą wiedzieć,
co mają robić. Niestety wszelka działalność instytucjonalna popada w tzw.
rutynę, czyli działania są często powtarzane bez zastanowienia czy
merytorycznej oceny. To jest poważne zagrożenie i dlatego wprowadza się w tym
zakresie okresowe kontrole.
Demokratyczne zarządzanie działaniami ludzi postuluje w tym wypadku zmianę kierownictwa co jakiś czas (kadencyjność), czyli wybory nowego kierownictwa. Tak działo się już w starożytnej Grecji (w Atenach), gdzie cyklicznie wybierano sędziów lub innych urzędników. Można tu zrobić uwagę, że to sprawdzało się w tamtych czasach, gdy różne sprawy publiczne były mniej skomplikowane. Ale jak zarządzać dużym organizmem państwowym w dzisiejszych czasach? W historii innym rozwiązaniem było panowanie króla (jedynowładztwo), który otaczał się wieloosobową Radą Królewską, czyli grupą doradców. W tej Radzie uczestniczyli najważniejsi urzędnicy Królestwa. Dziś mamy wybór Prezydenta, który w różnych państwach sprawuje najwyższą władzę lub nie sprawuje pełni władzy, czyli jedynie współdecyduje o ustaleniach prawnych (ogólno-państwowych). We wszystkich tych układach rządowych zasadniczą kwestią pozostaje przygotowanie merytoryczne ludzi sprawujących władzę i podejmujących decyzje. Chodzi więc o odpowiednią wiedzę, umiejętności i zdolności osobiste oraz niezbędną praktykę w rządzeniu.
Problem podejmowania decyzji /2
Jak
zdobyć właściwe przygotowanie merytoryczne, czyli wiedzę i umiejętności
potrzebne do działania? Pomysłem stało się tutaj wprowadzenie powszechnej
edukacji, czyli rozwijanie kolejnych stopni szkolnictwa (szkoła podstawowa,
szkoły średnie, studia i dalsze stopnie naukowe). Ci najlepsi w zdobywaniu
wiedzy mieli piąć się coraz wyżej w tej edukacyjnej piramidzie. W Europie
kształcenie edukacyjne miało bardzo długą tradycję. To zapewniało stały rozwój
wiedzy naukowej (wiedzy teoretycznej). Jednak taki silny system edukacyjny
powodował pewien rozdźwięk między teorią a praktyką. Teoretycy nie zawsze
doceniali praktykę życiową, zaś praktycy nie potrzebowali do działania wiedzy
teoretycznej.
Niestety
w życiu społecznym obie te zdolności są koniecznie potrzebne, ponieważ tutaj
najważniejsze jest realne współdziałanie teorii z praktyką. Inaczej działa się
zawodowo, a zupełnie inaczej działa się razem z sąsiadami. W relacjach
społecznych konieczne jest wzajemne uznanie i poszanowanie. Gdy spotykamy
sąsiada zwracamy się do niego jak do człowieka. Uznajemy jego realność i
odnosimy się do niego z szacunkiem. Jeśli chcemy, żeby nas szanowano, musimy
szanować innych. Taki szacunek nie wynika z czyichś zdolności czy umiejętności,
lecz z jego osobowego człowieczeństwa. Wiemy przecież, że mamy do czynienia z
człowiekiem, a nie z wymyśloną postacią. W relacjach społecznych ten osobisty
kontakt ma ogromne znaczenie.
Niestety,
w tworzonych instytucjach rzecz wygląda zupełnie inaczej. Tam mamy relacje
przełożony – podwładny, a taka relacja od razu traci charakter osobowy. Można
lubić szefa lub nie lubić, ale to zawsze jest szef, którego musimy słuchać. Dlatego
działalność instytucji nie rozwija relacji społecznych (osobistych relacji
wspólnotowych). Działanie instytucji służy raczej sprawnemu działaniu całego
państwa, a jedynie pośrednio służy
obywatelom tego państwa.
Nad
edukacją społeczną człowieka od początku pracowali filozofowie. Już w
starożytnej Grecji tacy filozofowie jak Sokrates, Platon czy Arystoteles
stworzyli przejrzysty system wiedzy przedstawiający realne wyposażenie ludzkiego bytu i dalej wynikające stąd cele i
zadania społeczne. Powstała w ten sposób znakomita teoria etyczna (etyka), która miała pokazywać ludziom
i przekonywać ich do słusznego i właściwego działania społecznego (nazywanego
wówczas politycznym). W dalszej historii te zręby wiedzy etycznej zostały
uzupełnione przez prawo cywilne rozwijane w Rzymie, które to prawo już
bezpośrednio określało funkcjonowanie obywateli w państwie. Otóż realną zasadą,
która łączyła oba te zakresy wiedzy, była sprawiedliwość. Zarówno ludzkie
działanie społeczne, jak i regulujące je prawo zostały oparte na
sprawiedliwości. A więc to sprawiedliwość miała rządzić i kierować
społeczeństwem ujętym w instytucjonalne ramy państwa. Niestety, dzisiaj te
fundamentalne ustalenia już się rozpływają. Filozofia poddała się
ideologicznemu myśleniu, a prawo zaczęło słuchać politycznej lub kulturowej
poprawności. Dlatego mamy totalny kryzys cywilizacyjny.
Wszystko
zaczęło się od porzucenia realistycznego poznania, które Kartezjusz i Kant
zamienili na myślenie (ostatecznie okazało się, że liczy się tylko myślenie
fenomenologiczne). Od tej pory życiem społecznym zaczynają rządzić wymyślane
teorie. Oceniając można powiedzieć, że jedne pomysły pozwoliły na szybki rozwój
cywilizacyjny (gospodarczy), natomiast inne pomysły prowadziły do gwałtownej
destrukcji społecznej (vide rewolucje). Wydaje się, że ostatecznie wszystko
było wyrównywane przez prowadzone wojny. Można chyba stwierdzić, że postępem
historycznym od tej pory zaczęło rządzić myślenie, a wiadomo, że ludzkie
myślenie jest nieprzewidywalne, ponieważ zawsze ludzie kombinują, żeby wymyślić
coś nowego.
Tak
więc myśliciele (to ci od ideologii) stali się politykami, a politycy myśleli o
swoim własnym interesie albo o zdobywaniu władzy, a nie o rozwoju społecznym
czy dobrobycie obywateli. Oczywiście sytuację ogólną ratowały pomysły
techniczne dotyczące rozwoju przemysłowego, czyli pomysły zaangażowane w
wynalazki techniczne. Można uznać, że w tym zakresie pomysły ludzi znalazły
swój sukces. Niestety, dzisiaj to myślenie techniczne odleciało w kosmos, a my
tu na ziemi pozostaliśmy uwikłania w ideologiczne spory, które nie prowadzą do
niczego, a więc nie są w stanie rozwiązać tradycyjnych problemów społecznych i
ekonomicznych.
12 listopada 2023
Budowanie wspólnoty albo walka wrogich plemion
Pan Tomasz Wróblewski powiedział, że rozwój państwa musi polegać na budowaniu wspólnoty obejmującej całość społeczeństwa, a nie tworzeniu rozbicia na wrogie sobie i zwalczające się plemiona. Dlaczego powstają wrogie plemiona? Bo ludziom wydaje się, że ich pomysł na życie jest najlepszy. Ale żeby powstała z tego struktura plemienna, takie podejście musi być poparte bombardowaniem medialnym. To media przedstawiają nam najlepsze poglądy i postawy. Jeśli dałeś się złapać na haczyk medialnej propagandy, to już należysz do zaprogramowanego plemiona. Bombardowany medialną wizją (telewizją) nie jesteś w stanie wyrobić sobie własnego zdania.
Dawniej ludzie wzrastali i dojrzewali bez takiej agresywnej propagandy, bo wiadomości i poglądy przekazywali sobie ustnie w trakcie spotkania. Jednak dzisiaj zbyt łatwo poddajemy się pomysłom innych ludzi, uważając ich za ważniejszych, bo występują w TV. Może warto przyjąć założenie, że w programach TV występują bidele ("bidne ludzie").
Tworzenie sobie wroga jest oparte na myśleniu o kimś, a nie poznaniu tego kogoś. Myślenie nie dosięga bowiem realności człowieka. Ono zadowala się czymś zjawiskowym. Myślenie wyobraża coś sobie posługując się treściami zmysłowymi. Tak powstaje ludzka zjawa a nie realny obraz człowieka. Aby przełamać ten schemat, trzeba odwołać się do realizmu i realnego poznania. Trzeba otworzyć się na osobową realność człowieka. Osoba stanowi najgłębszą podmiotowość w człowieku. To jest podmiot egzystencjalny -- podmiot istnienia i działania -- jak mówił Wojtyła.
Bez zrozumienia, czym jest osoba, nie zdołamy poznać i zrozumieć człowieka. Będziemy go widzieli tylko poprzez nasze myślenie o nim. Ale nasze myślenie nie dotyczy realności, bo nie jest poznaniem. Ono tylko fruwa wokół rzeczywistości. Dziś nie liczy się poznanie rzeczywistości. Każdy wygłasza jedynie swój pogląd lub pomysł i nic innego go nie obchodzi. Jestem wolny i mogę wymyślać to, co chcę. Każdemu wydaje się, że jego pomysł jest najlepszy. Okazuje się, że takie myślenie znakomicie wykorzystują propagandziści medialni. Umiejętnie podsuwają ludziom różne pomysły i poglądy, aby zdobyć ich akceptację. Propagandziści wiedzą, że kłamstwo powtórzone sto lub tysiąc razy staje się prawdą (czyli będzie uznane za prawdę).
Natomiast budowanie wspólnoty nie polega na wymyślaniu czegokolwiek. Trzeba wiedzieć, że wspólnota społeczna ma charakter osobowy. Dlatego powstaje od poziomu związku rodzinnego jako wspólnota rodzinna. Dalej idzie wspólnota rodzin jako związek dobrosąsiedzki. Na tej łączności powstają wspólnoty lokalne i regionalne. Aby na koniec utworzyć wspólnotę narodową, czyli ogólnospołeczną. Ale to wszystko polega na poszanowaniu innych ludzi z tego względu, że są realnymi osobami. Wspólnotowość musi mieć ten wymiar osobowy, inaczej będą się tworzyły tylko różne grupy reprezentujące różne interesy najczęściej zawodowe.
10 listopada 2023
Pan R. idzie na wojnę /1
Pan R. wybrał się na wojnę. Chciał walczyć z
całym złem tego świata.
Po drodze
spotkał Reklamę. Obejrzał się na Reklamę, a ona uśmiechnęła się do niego i
rzekła: - Zobacz, jaka jestem piękna.
– Ja nie
potrzebuję reklamy, bo idę na wojnę.
– O nie! –
odrzekła Reklama – Każdy potrzebuje choćby odrobinę reklamy. – I zaśpiewała w
takt marsza: Ja idę, ja idę, ja idę na wojnę! Musisz mieć marsz bojowy. A co to
za wojna? Może wojna cenowa?
– Nie, to
prawdziwa wojna ze złem!
– Ale to się
nie sprzeda! Nie warto tego nawet reklamować. Wymyśl sobie coś
atrakcyjniejszego. Może wojna z konkurencją, która niszczy zwykłego konsumenta.
Może też być wojna politycznych gangów. Ale nie wojna ze złem. Kto dzisiaj
widział zło? Nawet dzieci straszy się dzisiaj coca-colą i hamburgerami, bo to
jest najlepsze na świecie.
– Ja chcę
walczyć ze złem, ja muszę walczyć ze złem, bo ja jestem waleczny Pan R.
– To walcz
sobie beze mnie. Ja wolę się sprzedawać w TV.
Pan R.
powędrował dalej, rozpytując gdzie toczy się wojna ze złem. Niestety nikt nie
umiał mu wskazać drogi. Szedł już trochę zniechęcony, gdy zobaczył przed sobą
jakiś blask. Na jego drodze stała Prawda.
– Dokąd tak
spieszysz? – zapytała Prawda.
– Idę na
wojnę ze złem – odparł Pan R.
– To nie ma
sensu – stwierdziła Prawda – ponieważ walcząc ze złem musisz stanąć po jego
stronie, czyli porzucić dobro. Przecież miałeś zło dobrem zwyciężać.
– Ale dobro
nie nadaje się do walki.
– Ty masz
pokonać zło a nie walczyć. Jeśli chcesz walczyć, to już wybrałeś zło.
– Jak można
pokonać kogoś bez walki?
– Musisz
unikać zła i czynić dobro.
– Czynię
dobro i nic z tego nie wynika, gdyż zło panoszy się dalej.
– To może
potrzeba więcej dobra. Musisz zachęcić innych, żeby razem z Tobą czynili dobro.
– Ale oni
wolą zło, bo tak im wygodnie.
– To zacznij
walczyć o dobro. Wtedy znajdziesz się po stronie dobra.
– Podobno
dobro obroni się samo. Nie trzeba mu pomagać.
– Nie musisz
pomagać dobru, lecz sobie. To znaczy, że musisz pomagać sobie i innym w byciu
dobrym.
– Acha!
Czyli gdy będę dobrym, pokonam zło!
– Właśnie o
to chodzi.
– Ale jak tu
być dobrym, gdy wszystko dookoła jest złe?
– Musisz
odkryć dobro, które jest w Tobie.
– To gdzie
we mnie jest dobro?
– Musisz
sięgnąć głęboko, aż na samo dno, czyli sięgnąć aż do samego istnienia.
– Tak daleko
to ja nie sięgam.
– A co mówił
Poeta: – Sięgaj, gdzie wzrok nie sięga!
– Skoro był
poetą, to łatwo mu było gadać. Ale co tu robić? Jak żyć?
– Czyń dobro
– tak woła twoje sumienie, czyli twoje własne dobro.
– Moje
sumienie przestało już się odzywać.
– Bo
chciałeś być od niego mądrzejszy.
– A Ty nie
chciałabyś być choć trochę mądrzejsza?
– Moja
mądrość jest niezmienna, tak jak twoja głupota. Idź sobie na tę swoją
beznadziejną wojnę!
Pan R.
ruszył dalej przed siebie. Wędrował przez wsie i miasta, aż trafił na wiec wyborczy,
gdzie spotkał Polityka.
– Panie
Polityku, chcę wyruszyć na wojnę.
– Zaraz
zobaczę, co się da w tej sprawie zrobić – odchodzi na bok i telefonuje – No
mogą pana wysłać do Syrii lub Etiopii. Tam toczą się walki. Ale trzeba mieć
przeszkolenie wojskowe. Ma pan książeczkę wojskową?
– Ale ja
zamierzałem walczyć ze złem.
– Z tym to
może być problem, bo teraz na wojnie nie wiadomo, o co tak naprawdę się biją.
Nawet my Politycy nie potrafimy się w tym wszystkim połapać. Chyba trzeba
zapytać handlarzy bronią, ale ich to guzik obchodzi.
– To co mam
robić?
– Z tym złem
to niech pan da sobie spokój. Zło jest wszędzie, więc władza ma do wyboru tylko
mniejsze lub większe zło. Radzę zająć się organizacją lub fundacją, która
będzie pokazywała mniejsze zło w różnych sytuacjach.
– Ale ja
chciałem pokonać całe zło, a nie jakąś jego cząstkę.
– Proszę
pana, taka postawa jest społecznie (czyli politycznie) szkodliwa, gdyż zachęca
ludzi do walki ze złem. Zło trzeba oswoić i polubić, bo wtedy lepiej się żyje.
Pan R.
zdenerwował się na Polityka i nawet nazwał go „świnią”, co wywołało ogóle
poruszenie. Dlatego musiał się szybko ewakuować, żeby nie zatrzymała go policja
(tajna policja polityczna).
Pan R. idzie na wojnę /2
Pan R.
powędrował dalej. Pytał napotkanych ludzi, czy gdzieś w pobliżu nie czai się
samo zło. Ale jedni pokazywali na lewo, a drudzy na prawo, nikt nie umiał
wskazać samego straszliwego zła. Słyszał wszędzie narzekania, że zło panoszy
się wszędzie, lecz gdy pytał o fakty, to ludzie pokazywali tylko na siebie
nawzajem. Dlatego Pan R. postanowił zapytać o zło znanego Teologa.
– Jak to
jest naprawdę z tym złem? Czy jest, czy go nie ma? Bo muszę wiedzieć z czym mam
walczyć.
Teolog
odpowiedział: – Z tym złem sprawa nie wygląda całkiem jasno. Czasami pojawia
się realnie, a czasami zdaje się nieuchwytne. Ludzie kłamią i oszukują,
zdradzają się nawzajem i mordują, jednak wszyscy dostrzegamy w tym jedynie
jakieś tragiczne fakty. Czy za tymi występkami kryje się samo zło? Do końca nie
wiadomo.
Przecież
człowiek został stworzony przez Boga. Nie mógł więc być zły, gdyż posiadał
dobro pochodzące od Stwórcy. Jak to się stało, że stracił swoje dobro i popadł
w zło? Wydaje się, że gdzieś musiało siedzieć i czyhać całe to zło. Jeśli nie w
człowieku, to gdzie? Trudno to sobie wyobrazić.
– To może
tego zła wcale nie było? – zapytał Pan R.
– To
dlaczego człowiek stałby się zły?
– Może wcale
nie stał się zły, tylko nie umie używać swojego dobra.
– Ale jak
można nie używać dobra, które się posiada?
– Przecież
jeśli mam wiedzę, to mogę jej używać lub nie – odparł Pan R.
– Skoro
posiadasz dobro, to jesteś dobry, a jeśli jesteś dobry, to będziesz działał na
podstawie dobra a nie zła.
– To
naprawdę zadziwiające, że człowiek jest dobry, a działa źle. Czy nie znaczy to,
że to dobro, które posiadamy, jakoś nie działa. Powstaje więc pytanie, co tak
naprawdę działa w człowieku? Chyba jakieś zło? Ale z tego wynika, że te nasze
działania nie pochodzą stamtąd, kim jesteśmy. One raczej przesłaniają i maskują
to, kim jesteśmy. Kto zatem działa, czy ja sam, czy może nie ja lecz ktoś inny?
– Wydaje
się, że ktoś się nam wmieszał w paradę. I to ktoś naprawdę Zły.
– Zły Demon?
Albo jakiś zły bożek? Muszę wiedzieć z kim mam walczyć.
– Chyba
najpierw powinieneś powalczyć sam ze sobą. Musisz zwalczyć swoje złe postępki i
odnaleźć w sobie to dobro, które pochodzi od Boga.
– Czyli
powinienem walczyć ze swoimi uzależnieniami od złego.
– To wydaje
się być właściwa droga. Dlatego teologia postuluje drogę ascezy. Musisz
oczyścić się z wszelkich złych myśli i uczynków. Najlepiej udaj się na
pustynię.
– Ale jak
rozpoznam to, co złe?
– Musisz
słuchać głosu Boga. Posłuchaj Jego Przykazań.
– Czy to
wystarczy do zbawienia?
– Do
zbawienia potrzebna jest koniecznie łaska Boża, czyli realna pomoc Boga, a tę
możesz zdobyć w Jego Kościele.
– A więc
żeby pokonać zło muszę się udać do Boga po pomoc, czyli odpowiednie uzbrojenie.
– Właśnie
tak.
Pan R.
podziękował Teologowi za udzielone rady. Pomyślał jednak – co to za walka z
samym sobą? Przecież nie ma sensu walczyć ze sobą, żeby pokonać samego siebie.
Mi potrzebny jest konkretny wróg i nieprzyjaciel, którego trzeba będzie pokonać
w walce. Muszę jednak znaleźć swojego wroga.
Pan R. idzie na wojnę /3
Pan R. wyruszył więc na poszukiwanie wroga. Ludzie powiedzieli mu, że na pustkowiu w górach mieszka Smok. On jest naprawdę zły. Pan R. udał się na spotkanie ze Smokiem.
Nigdy nie
widział prawdziwego Smoka, dlatego nie był przekonany, czy go rozpozna.
Opowieści, które krążyły wśród ludu były sprzeczne i fantastyczne. Szedł więc
ostrożnie, gdy zobaczył przed sobą postać jakiegoś wieśniaka. Przestraszył się
nie na żarty. Wieśniak podszedł do niego i rzekł:
– Pewnie
szukasz Pustelnika.
–
Przyszedłem, żeby walczyć ze złem. Mówili mi, że tutaj mieszka straszny Smok.
– To
wierutne bajki. Ale ze złem jeszcze się nawalczysz. Zaprowadzę Cię do
Pustelnika.
Pustelnik
siedział na skale w pozycji „kwiatu lotosu”. Był pogrążony w zadumie lub we
śnie.
– Witaj
wędrowcze, czekałem na Ciebie – rzekł nie otwierając oczu.
– Witaj.
Skąd mogłeś wiedzieć, że tu przyjdę?
– Znam myśli
moich wrogów i przyjaciół, i wiem, co zamierzają.
– Moim
wrogiem nie jest człowiek. Ja chcę walczyć ze złem!
– A cóż to
jest zło?
– Ja jeszcze
nie wiem. Chodzę i biegam w poszukiwaniu zła.
– To jak
chcesz znaleźć coś, czego nie znasz?
– Właśnie
dlatego chodzę i pytam, gdzie czai się zło.
– I nie
boisz się spotkać z prawdziwym złem?
– Jestem
zdeterminowany, nawet przerażające zło nie powstrzyma mnie od walki.
– Czyżbyś
był Wielki Rycerzem?
– Jeszcze
nie jestem, ale wkrótce się stanę.
– Ja żyję
tutaj na pustkowiu – rzekł Pustelnik – Żyję poza dobrem i złem. Jestem samym
Życiem. Jestem wolą i mocą Życia. Moje życie nie potrzebuje ani dobra, ani zła.
Ono trwa nieprzerwanie od samego początku. Widziałem wzloty i upadki Przyrody,
widziałem wszystkie przemiany Ewolucji.
Jednak nie
dostrzegłem nigdzie tego twojego Zła. Samego czystego Zła. Czy naprawdę warto
podejmować walkę z czymś, czego nie ma?
– Jeżeli zła
nie ma, to trzeba je wymyślić. Musi istnieć jakieś totalne Zło, żeby ludzie
uwierzyli, że nie są najgorsi na tym świecie. Nie można żyć z piętnem zła jak
Kain. To jest nie do zniesienia. Dlatego ludzie stale będą podejmować walkę ze
złem. Dlatego właśnie chcę walczyć!
– To wymyśl
sobie to zło. Poczytaj trochę literatury – oni najlepiej opisują twoje zło.
Wtedy zaczniesz nieustannie myśleć o złu. Zło rodzi się z myślenia o nim.
– Ja nie
mogę stale myśleć, bo mnie to męczy. Gdybym tak stale myślał, wtedy bym
zwariował.
– Trzeba
zwariować, żeby móc walczyć ze złem. Każda walka i każda wojna jest wariactwem.
Jeszcze tego nie wiedziałeś?
Pan R.
poczuł, że ogarnia go szaleństwo. Trzeba będzie się przespać – pomyślał. Gdy
się obudził, zobaczył przed sobą Smoka. Widział Smoka i nie wiedział, czy widzi
go naprawdę, czy tylko go sobie wymyślił. Przyglądali się sobie przez dłuższą
chwilę.
Pan R.
zaczął się zastanawiać, jak sprawdzić, czy na pewno widzi realnego Smoka. –
Jakby tu wyjaśnić prawdziwość Smoka? Czy ja go widzę, czy tylko sobie
wyobrażam? – W końcu zapytał: – Czy Ty naprawdę jesteś Smokiem?
– Chyba
chciałeś zapytać, czy naprawdę istnieję? – odrzekł Smok.
– No dobra,
istniejesz czy nie?
– Tego nie
mogę potwierdzić, bo sam nie wiem, czy istnieję. Ale myślę, że istnieję.
– Do diabła!
Ten też zaczyna od myślenia. Istniejesz czy nie, Ty wstrętny potworze!
– A czy to
takie ważne? Najważniejsze, że dla Ciebie jestem uosobieniem zła.
– Dla mnie
jesteś tylko przerośniętą jaszczurką!
– Przyznaj,
że tak wyobrażałeś sobie całe zło.
– Ja nic
sobie nie wyobrażałem. Ja wiedziałem, że spotkam samo zło.
– Ale
przecież nie wiesz, czy ja jestem złem, czy nie.
– Przestań,
bo zwariuję. Już niczego nie wiem. – Pan R. złapał się za głowę.
Czuł, że
bije się ze swoimi myślami. Tak skończyła się jego walka ze złem.
31 października 2023
Postawa racjonalna i emocjonalna (podsumowania)
Już w starożytnej Grecji ukształtowały się dwie postawy życiowe -- jedna racjonalna a druga hedonistyczna. Stoicka postawa racjonalna postulowała zachowanie spokoju duchowego i harmonii wewnętrznej. Stawiała więc na opanowanie i wstrzemięźliwość sfery uczuciowej. Człowiek powinien rozważnie przyjmować wydarzenia życiowe, oczywiście dbać przy tym o to wszystko, co od niego zależy, jednak nie ekscytować się trudnościami lub przeciwnościami. Postawę stoicką charakteryzuje spokój i rozwaga.
Przeciwieństwem był epikurejski hedonizm i życie okraszone przyjemnościami. Epikurejczycy uważali, że szczęście daje człowiekowi osiąganie przyjemności. Człowiek miał być otwarty na zewnątrz i czerpać stamtąd możliwe przyjemności. Doznawane przyjemności miało budować wewnętrzne zadowolenie. Natomiast stoicyzm stawiał na rozwój wewnętrznego ładu (zgodności z naturą), który pozwalałby nam znosić trudności i przykrości. Obie te postawy życiowe funkcjonowały przez całą historię, ale trzeba pamiętać, że odnosiły się wyłącznie do zachowań indywidualnych ludzi.
Kłopoty społeczne pojawiły się wtedy, gdy z jednej strony zanegowano racjonalne odniesienie się człowieka do rzeczywistości (do natury i zgodności z naturą), a z drugiej strony zrobiono z hedonizmu (hedonistycznego konsumpcjonizmu) zasadę życia społecznego. Taka zbitka ideologiczna stała się powodem dzisiejszego kryzysu cywilizacyjnego.
Na koniec możemy stwierdzić, że wszystko zależy od naszego pojmowania i rozumienia natury człowieka. Grecy postrzegali człowieka jako złożonego z duszy i ciała. Jeśli więc uznawano człowieka za duchowego, to stawiono na jego rozumność, ale jeśli człowiek jawił się jako cielesny, to górę brała jego zmysłowa cielesność przejawiająca się głównie w przeżywaniu przyjemności. Niemniej oba podejścia -- racjonalne lub afektywne -- traktowano jako równorzędne, czyli zgodne z naturą człowieka. Wydaje się, że na tym poziomie wiedzy o człowieku sprawa nie mogła uzyskać rozstrzygnięcia w jedną lub drugą stronę.
Dopiero gdy spojrzymy na ten problem z nowej perspektywy, czyli niejako z góry -- z poziomu egzystencjalnego, to wtedy kwestia może się wyjaśnić. Na poziomie egzystencji mamy bowiem podwójną podmiotowość osoby i życia. A zatem celowość i kres naszego ludzkiego działania powinien być rozstrzygnięty właśnie na poziomie egzystencji. Możemy w uproszczeniu przyjąć, że osoba zarządza naszą duchowością, a życie (o charakterze nadprzyrodzonym) zarządza naszą cielesnością. W tym ujęciu rozwiązaniem jest wniosek, że spełnienie osobowe oraz spełnienie życiowe powinny się spotkać w pewnym punkcie lub momencie. Otóż takim spotkaniem zdaje się być jednoczesne zbawienie i zmartwychwstanie. Tak więc dopiero w niebie nasza duchowość i cielesność uzyskają doskonałe wypełnienie. Tutaj na ziemi ludzie zawsze będą rozdarci pomiędzy rozwojem duchowości bądź cielesności. Oczywiście rozwiązanie, o którym mowa, podpowiada nam religia katolicka.
30 października 2023
25 października 2023
22 października 2023
Jak należy rozumieć racjonalność ludzkiego działania? /1
Każdy powie, że racjonalność działania wynika z posiadania przez człowieka rozumu. W potocznym ujęciu to rozum działa racjonalnie, zaś człowiek posługuje się swoim rozumem od zawsze i na co dzień. Dlaczego więc raz mówimy, że człowiek działa racjonalnie, a innym razem, że działa irracjonalnie? Od czego to zależy?
Człowiek
posiada duchową władzę poznawczą określaną mianem umysłu. Umysł służy
człowiekowi do poznawania otaczającego go świata (różnych rzeczy tworzących ten
świat. Efektem tego poznania staje się rozumienie poszczególnych rzeczy.
Poznajemy konkretne rzeczy i zdobywamy ich rozumienie. Dlatego o umyśle mówimy
jako o rozumie. Zdobyte rozumienie informuje nas, czym są dane rzeczy, a
konsekwencją tego rozumienia jest wiedza o tym, do czego mogą posłużyć poznane
rzeczy.
Wiemy
już od dziecka, że woda służy do picia, kamienie lub drewno mogą służyć do
budowy domu, książka służy do czytania, a rower do jeżdżenia. Nasze poznanie i
działanie w świecie uczy nas, czym są różne rzeczy i do czego mogą nam służyć.
Już na podstawie przytoczonych przykładów widzimy, że poznajemy różne rzeczy
naturalne, ale również poznajemy rzeczy wytworzone przez człowieka (dzieła
techniki i sztuki). Na co dzień okazuje się, że łatwiej jest nam zrozumieć i
poznać wytwory techniczne niż byty naturalne. Ale przecież doskonale odróżniamy
zwierzęta i rośliny i nie mamy z tym problemu.
Dzięki
poznaniu umysłowemu ujmujemy bowiem jakieś wewnętrzne zasady określające
charakter i działanie, czyli naturę danej rzeczy. Rozumiemy więc, że rośliny
mają jakąś wewnętrzną zasadę i moc, która powoduje, a może nawet nakazuje im
działać w jeden określony sposób, czyli wzrastać i rozwijać się, czy wreszcie
owocować. Natomiast zupełnie inaczej wygląda sprawa zwierząt. Widzimy, że się
poruszają samodzielnie, że same poszukują pożywienia lub wody, a w przypadku
zwierząt domowych widzimy, jak się rozmnażają – jedne z jajek a inne z samicy
zapłodnionej przez samca. Wszystko to razem sprawia, że poznajemy i rozumiemy,
jak działa i rozwija się życie jako zasada rodzenia (czyli wytwarzania wciąż
nowych jednostek i pokoleń roślin lub zwierząt). Również poznanie surowców
naturalnych pozwala nam zrozumieć ich naturę oraz możliwości wykorzystania do
budowy domów lub możliwości przetwarzania i wykorzystania do napędu różnych
pojazdów.
Zastanówmy się teraz, co jest takie ważne
w tym poznaniu i rozumieniu naturalnych rzeczy? Otóż poznajemy ich wewnętrzną
naturę i zdolność do działania, ale przy okazji tworzymy sobie jednoznaczną i
określoną wiedzę. Nie będziemy się przecież spierać, czy zwierzęta są roślinami
albo czy rośliny są kamieniami. Przez kolejne wieki wypracowaliśmy odpowiednią
wiedzę ujętą dziś w konkretne nauki – geologię, botanikę, zoologię, albo też wiedzę
techniczną (np. różne dziedziny mechaniki lub aerodynamiki).
Na podstawie tych przykładów widzimy, do
czego służy nam rozumienia rzeczywistości. Nasz umysł posiada szerokie
zdolności poznawcze do pojmowania i rozumienia poszczególnych rzeczy (ogólnie bytów
naturalnych). Dlatego nasz ludzki umysł określamy najczęściej mianem rozumu,
skoro wykorzystuje on rozumienie rzeczy tworzących otaczający nas świat. W
związku z tym mówimy ogólnie o rozumności człowieka i z tej racji był on od
początku filozofii określany jako istota rozumna (dawniej animal rationale
czyli rozumne zwierzę). W podobny sposób ujmowano też wiedzę, jaką o realnym
świecie tworzył sobie człowiek. Taką wiedzę nazywano racjonalną, a później
racjonalistyczną. I taka wiedza teoretyczna przez długi czas dominowała w
kulturze filozoficznej. Dopiero potem zastąpiono ją wiedzą empiryczną, jako
lepiej ogarniającą funkcjonowanie świata przyrodniczego. Tak naprawdę wiedza
racjonalna do tej pory współistnieje (może nawet konkuruje) z wiedzą empiryczną.
Jedni naukowcy będą uważali, że oba typy wiedzy się uzupełniają, a inni że się
wykluczają. Wydaje się, że podejście do tego problemy zależy od tego, czego
dotyczą oba typy wiedzy (od ich przedmiotów).
Jak należy rozumieć racjonalność ludzkiego działania? /2
Zwracano jednak uwagę na to, że na działanie wpływ mają pojawiające się namiętności i uczucia. Uważano, że agresywne uczucia mogą zakłócać racjonalną decyzję woli i wybór jakiegoś działania. Co należało z tym zrobić? Przyjmowano, że namiętności i uczucia trzeba poskromić i ograniczyć wpływem rozumu. W przypadku pojawienia się gwałtownych uczuć należało zastosować racjonalną ocenę w postaci umiarkowania (należało wypracować ocenę rozumu). Oczywiście to wszystko sprawdzało się przy założeniu naczelnej roli rozumu kierującego postępowaniem człowieka.
Jednak po wielu różnych potyczkach i niepowodzeniach racjonalnej wiedzy uznano, że rozważania rozumowe nie odpowiadają zwykłej codziennej praktyce życiowej. Ostatecznie Kartezjusz zanegował przy użyciu totalnego wątpienia sens i potrzebę poznania umysłowego, na skutek czego pozostała w rozumie jedynie zdolność myślenia. Można przyjąć, że zdawał sobie sprawę, że myślenie nie jest poznawaniem, skoro był skłonny twierdzić, że trzeba przyjąć istnienie pojęć wrodzonych, na podstawie których myślenie miało wypracować całą naszą wiedzę. Jednak wątpliwości mnożyły sią nadal i Locke zanegował istnienie pojęć wrodzonych (wg niego umysł jest czystą kartą lub tablicą) twierdząc, że jedyną zasadą poznania są nasze zmysły. Oznaczało to, że myślenie rozumowe cały swój materiał poznawczy czerpie ze zmysłów nadając mu charakter pojęciowy (idee umysłu). Tak powstała empiryczna teoria wiedzy.
W ten sposób rozum lub umysł stracił swoją wiodącą rolę w postepowaniu albo raczej zachowaniu się człowieka. A stąd był już jeden krok do stwierdzenia, że nasze działania społeczne i etyczne zależą jedynie od uczuć i namiętności kierowanych zmysłowymi doznaniami przyjemności i przykrości. Widzimy więc, że w filozoficznym empiryzmie rozum podporządkowano zmysłom, a zasady działania cielesnym doznaniom przyjemności. Rozum został w ten sposób zepchnięty do roli potwierdzenia i akceptacji doznań przyjemności. Niestety, dawna racjonalność oceny etycznej płynąca z poznania zasad realnego działania została zastąpiona przez akceptację irracjonalnych doznań zmysłowych. Rozum stawał się zwykłą akceptacją zmysłowości, natomiast uczucia i namiętności powstające pod wpływem przyjemności główną zasada i napędem działania człowieka. To, co racjonalne stało się irracjonalne, a irracjonalność przybrała postać czegoś rozumnego.
W związku z takim rozwojem filozofii mamy dzisiaj poważny problem, jak sensownie określić działanie człowieka, zwłaszcza w wymiarze społecznym. Skoro racjonalność została pomieszana z czymś irracjonalnym, to znikła zupełnie cała rozumność człowieka. Człowiek stał się jedynie zwykłym zwierzęciem, już nawet nie zwierzęciem rozumnym, jak sądził Arystoteles. Dlatego dzisiaj mamy propozycje podporządkowania człowieka przyrodzie i zasadom rządzącym światem przyrodniczym. Człowiek zostaje sprowadzony do roli cząstki świata przyrody, gdyż został całkowicie pozbawiony swojej realnej rozumności i duchowości. Chyba będzie musiał wrócić do lasu albo nawet na drzewo (sic!).
Jak należy rozumieć racjonalność ludzkiego działania? /3
Musimy zadać sobie pytanie, czy uczuciowość ludzka jest całkowicie irracjonalna? Otóż z moich badań wynika, że uczuciowość -- tak jak była umiejscowiona u Arystotelesa -- stanowi trzecią dopełniającą władzę duszy. Nie ma więc charakteru czysto zmysłowego. Ale powiecie, że przecież kieruje się cielesnymi doznaniami przyjemności. Trzeba zaznaczyć, że możemy również mieć przyjemności związane z działaniami duchowymi, kiedy cieszy nas zdobywanie wiedzy albo sprawna realizacja decyzji wolitywnych.
Ja ponadto twierdzę, że kierowanie się przez uczuciowość przeżyciami przyjemności nie jest wcale jej głównym i podstawowym działaniem, lecz jest spowodowane brakiem głównej zasady przeżywania, jaką jest piękno. Uważam, że uczuciowość jako władza duchowa podlega aktywności egzystencjalnej podmiotu osobowego. To oznacza, że osobowe piękno zawarte w podmiotowości istnienia wysyła do uczuciowości swoje akty upodobania, które zaszczepiają w niej zasadę przeżywania piękna. Dlatego uczuciowość w swoim pierwszym i zasadniczym działaniu kieruje się przeżyciem piękna, co wywołuje uczucie radości i nadziei. Takie przeżywanie piękna zostaje bowiem skierowane do cieszenia się życiem. Uczuciowość powinna więc kierować się przeżywaniem i upodobaniem życia, a nie samym dążeniem do przyjemności. Przyjemności mogą być jedynie dodatkiem do cieszenia się życiem.
Nasza ludzka uczuciowość powstała jako władza duchowa pod wpływem oddziaływania osobowej własności piękna i dlatego jej zasadnicze działanie stanowi upodobanie piękna. Taka radość i upodobanie piękna dotyczy przede wszystkim życia, ponieważ życie jest obrazem piękna. Dlatego nasza trwała radość dotyczy pięknego życia. To jest właśnie trwałe uczucie (trwały stan emocjonalny) naszej uczuciowości. Natomiast przyjemności sprawiają nam tylko chwilowe zadowolenie, ale nie wywołują niczego trwałego ani niczego realnego. Toteż o przyjemności musimy zabiegać nieustannie, co prowadzi wprost do uzależnienia. Takie uzależnienie domaga się coraz silniejszych doznań przyjemności. W ten sposób nakręca się spirala doznań i przeżyć. Przeżywanie zaś piękna i pięknego życia daje nam trwałe poczucie nadziei -- nadziei na coraz lepsze życie, ale również nadziei, która pomaga nam przetrwać trudności i przeciwności życiowe.
17 października 2023
12 października 2023
Rozumienie człowieka
Rozumienie naszego człowieczeństwa nie polega na wysłuchiwaniu wszelkich poglądów, opinii i ocen sytuacyjnych. Rozumienie człowieka jest poznawaniem i wnikaniem w jego realność. Dotyczy to pełnej realności człowieka -- przede wszystkim jego realności egzystencjalnej, ale również realności duchowej i cielesnej. Aby jednak zrozumieć realność egzystencjalną człowieka, konieczna jest akceptacja i uznanie przyczynowej roli Boga. Nie można wyobrazić sobie osobowej realności człowieka bez przyczynowej łączności i zależności od Osobowego Boga. Odwołując się do wypowiedzi naszego Papieża, nie można zrozumieć człowieka bez odniesienia do Chrystusa. Dopiero w tym teologicznym kontekście możemy podejmować próby zrozumienia egzystencjalnej realności osoby i ludzkiego życia.
Trzeba ponadto wiedzieć, że odwoływanie się do ewolucji przyrodniczej przy wyjaśnianiu realności człowieka powoduje radykalne ograniczenie tej realności i sprowadzenie jej do poziomu cielesnej materialności. Realność człowieka nie sprowadza się jedynie do jego cielesności, co było oczywiste od początku refleksji nad życiem człowieka. Z kolei rozumienie człowieka na podstawie jego działalności artystycznej i technicznej, lub na podstawie jego poglądów albo twórczości literackiej jest wyłącznie oceną jego aktywności kulturowej i przenikaniem w twórczy wymiar jego człowieczeństwa. Nie stanowi to jednak poznania faktycznej realności człowieka, nawet jego realności duchowej. Zdajemy sobie sprawę, że kultura (jako działalność twórcza) wykracza poza naszą ludzką naturę oraz że stanowi ważny element ludzkiego życia. Ale działalność kulturotwórcza kieruje się wolnością myślenia, które pojawia się na gruncie umysłu będącego władzą duszy, jednak myślenie nie tworzy czegoś realnego a jedynie rozwija możliwości twórcze.
Trzeba wyraźnie stwierdzić, że próba zrozumienia człowieka na podstawie nawet najszerzej rozwijanego dialogu między ludźmi do niczego nie prowadzi. Będzie to jedynie swobodna wymiana poglądów, które w dzisiejszych czasach są zależne raczej od przekazów medialnych (czyli opowiadanych bzdur politycznych lub celebryckich). Dawniej poglądy społeczne były ugruntowane na osobistym przekazie tradycyjnych prawd i rozumienia realności. A dziś poglądy społeczne bazują jedynie na emocjonalnym przeżywaniu swobody wypowiedzi. Niestety, okrzyczana wolność słowa spowodowała swobodne głoszenie dowolnych bredni i głupstw. Prawda tego, co realne, zwłaszcza realności człowieka, straciła zupełnie na znaczeniu. Przecież łatwiej jest powtarzać okrzyczane brednie i nieprawdy, niż dociekać podstaw rzeczywistości. Dlatego konieczna jest realistyczna filozofia.
3 września 2023
Dlaczego politycy nie szanują obywateli?
Dlaczego politycy nie szanują obywateli? A to dlatego, że nie traktują ich jako osoby. Politycy nie znają człowieka jako osoby. Traktują obywateli wyłącznie jako głosy wyborcze, a później jako dochody podatkowe. A przecież to osoba ludzka posiada pełnię praw obywatelskich. I to osoba zasługuje na bezwzględne poszanowanie!
10 sierpnia 2023
Propaganda
Dawniej prawdy były znane i oczywiste. Ludzie nie musieli ich sobie powtarzać, żeby o nich wiedzieć i pamiętać. Ale kiedy narodziła się propaganda, czyli wykorzystywanie przekazu informacyjnego do oddziaływania na ludzi żyjących w danym społeczeństwie, sytuacja uległa zmianie. Z czymś takim mieliśmy do czynienia w czasie rewolucji protestanckiej (związane z pojawieniem się druku), coś podobnego funkcjonowała na początku rewolucji francuskiej (czasopisma i Encyklopedia), a swoje nasilenie propaganda zdobyła w czasie rewolucji nazistowskiej w Niemczech.
Wszyscy znamy tezę niemieckiego propagandzisty, że kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą (dla mas społecznych). Dzisiejsze środki przekazu, czyli media, są w stanie powtarzać kłamstwa tysiące razy. A co się dzieje w tej sytuacji z prawdą? Otóż ja stawiam tezę, że prawda powtórzona sto czy tysiąc razy staje się nieprawdą, czyli kłamstwem. Okazuje się bowiem, że dla dzisiejszych ludzi prawda nie jest wcale znana i oczywista. Natomiast powtarzanie czegoś z uporem staje się podejrzane i wątpliwe, gdyż budzi obawy, że wciska się nam kit, czyli propagandę.
Z tego powodu w mediach znacznie większe lub może szybsze oddziaływanie zdobywa kłamstwo lub nieprawda niż prawdziwa informacja. Prawdę traktuje się jako przeżytek minionych czasów (jakiś średniowieczny banał). Ludzie uważają, że są wolni w głoszeniu dowolnych poglądów. Nie czują się zobligowani prawdą. Mogą twierdzić, co tylko sobie wymyślą, a swoboda myślenia jest już ważniejsza niż prawda tego, co realne.
9 sierpnia 2023
Szalony pomysł na wybory !!!
Mam szalony pomysł polityczny. Co powinni zrobić Polacy, żeby realnie dokopać politykom. Otóż połowa (1/3 do 1/2) wyborców PIS musiałaby zagłosować na Konfederację, natomiast połowa (1/3 do 1/2) wyborców Koalicji musiałaby zagłosować na Trzecią Drogę, co dałoby zwycięstwo tym partiom i ostatecznie ośmieszyło kompletnie dominatorów. Przecież zwycięskie partie nie byłyby w stanie utworzyć rządu koalicyjnego, a to skończyłoby się ponownymi wyborami. Ale politycy dostaliby niezłą lekcję na dzisiaj. Wszystko w rękach wyborców!
6 sierpnia 2023
Antropologia polityczna 2023 /1
1 Człowiek jest osobą. Człowiek jest przede wszystkim osobą i życiem, ale to oznacza, że jest osobą uduchowioną i ucieleśnioną (wcieloną).
2 Osoba ludzka jest podmiotem istnienia. Jako podmiot istnienia posiada moc sprawczą. Osoba jest więc aktywnym podmiotem, który urealnia i kształtuje naszą ludzką duchowość. Aktywność osoby wyznacza powstanie władz duszy (umysłu, woli i uczuciowości).
3 Podmiotowość osoby jest określana i wyznaczana przez trzy własności transcendentalne -- prawdę, dobro i piękno. To właśnie te własności określają aktywność i sprawczość osoby. Prawda odpowiada za powstanie i działanie umysłu. Dobro wyznacza powstanie woli i określa jej działanie. Piękno zaś decyduje o powstaniu uczuciowości i kształtuje jej działanie.
Antropologia polityczna 2023 /2
5 Własność prawdy wywołuje powstanie umysłu jako władzy poznawczej. Ale dalej osobowa prawda wysyła do umysłu swoje akty kontemplacji, które powodują w umyśle zrodzenie słowa prawdy stanowiącego zasadę poznawania i zrozumienia prawdziwej realności (zwłaszcza realności osobowej człowieka. Bez tego wsparcia i pomocy ze strony osobowej aktywności nasz umysł traci rozpoznanie realności i zamienia się w myślącą świadomość.
6 Z kolei własność dobra sprawia powstanie wili jako władzy chcenia i napędu do działania człowieka. następnie osobowe dobro wysyła do woli akty sumienia, które zaszczepiają w niej zasadę działania w postaci czynu dobra. Ten czyn dobra stanowi faktyczny impuls i napęd naszego osobowego działania. Dzięki temu ludzkie działanie zostaje skierowane przede wszystkim do drugiego człowieka jako realnej osoby. Bez tego wsparcia wola zaczyna działać "na własną rękę", czyli będzie podejmować dowolne decyzje stając się wolną wolą (liberum arbitrium).
Antropologia polityczna 2023 /3
8 Dlatego aktywność egzystencjalna podmiotu osobowego ma dla człowieka zasadnicze i podstawowe znaczenie. Z jednej strony tłumaczy bowiem pochodzenie i powstawanie sfery duchowej naszej natury. Natomiast z drugiej strony czuwa nad właściwym funkcjonowaniem naszej duchowości. Jeśli jednak nasze władze duchowe stracą kontakt i pomoc ze strony podmiotu osobowego, to niestety zaczynają szaleć i wariować, czyli podejmować zupełnie dowolne działania (podejmują dowolne możliwości a nie realne działania). A to prowadzi wprost do degradacji i upadku człowieka (albo poprzez popadnięcie w różnego rodzaju uzależnienia, albo tworzenie zupełnie wyimaginowanych i wymyślonych sobie światów).
Antropologia polityczna 2023 /4
10 Każdy człowiek pragnie miłości. Jeśli chcemy dążyć do prawdziwej miłości, to musimy zdawać sobie sprawę, że jest to kwestia osobowa. Swoje osobowe człowieczeństwo realizujemy właśnie w akcie miłości osobowej. Osobowa miłość polega na pełnej afirmacji drugiej osoby. Ale taka afirmacja może się narodzić tylko wtedy, gdy sami uobecniamy się jako osoby, a jednocześnie dostrzegamy i uznajemy osobę w drugim człowieku. Prawdziwa miłość staje się bowiem relacją egzystencjalną. Relacją na poziomie istnienia, bo dopiero taka relacja współobecności oznacza uobecnianie się sobie dwojga osób.
Ludzka osoba potrzebuje spotkania osobowego. Dlatego pierwszym środowiskiem człowieka jest rodzina, która stanowi wspólnotę osobową. Tylko w rodzinie mamy łączność osobową i silne więzi osobowe. Tego nie mogą nam zastąpić żadne instytucje społeczne. Bez rodziny człowiek staje się sierotą albo oderwanym samotnikiem (single) niezdolnym do nawiązania relacji osobowych (wiary, miłości i nadziei).
11 Trzeba również zauważyć, że życie osobowe nie realizuje się w działalności zawodowej. Oczywiście aktywność osobowa, która napędza nasze działania, stwarza dla człowieka możliwości rozwoju i podejmowania pracy koniecznej dla zaspokojenia potrzeb życiowych. Na ogół każdy człowiek znajduje dla siebie odpowiedni zakres i sposób działalności zawodowej, co umożliwia mu utrzymanie się w społeczeństwie, czyli godziwe zarobki. Jednak taką pracę należy traktować jako osobisty wkład człowieka w tworzenie szerszych warunków dobrobytu rodzinnego i społecznego. Jest to nasz udział w realizacji dobrobytu ogólnospołecznego.
Antropologia polityczna 2023 /5
12 Wychowanie moralne zdobywamy w rodzinie, która stanowi wspólnotę osobową. Moralność stanowi bowiem nasze osobowe odniesienie do najbliższych oraz innych spotykanych przez nas ludzi. Moralność jest więc oparta na afirmacji i uznaniu ludzkiej osoby. Na tym polega zarówno miłość samego siebie, jak i miłość bliźniego. Moralność wyraża się przede wszystkim w osobowej miłości. Ale obejmuje również osobową wiarę i nadzieję. Osobowa wiara polega na uznaniu, że osoba jest doskonałością człowieka i zawsze pozwala mu na nawrócenie się do dobrego działania i postępowania. Natomiast nadzieja oznacza, że człowiek jest w stanie osiągnąć doskonałe życie i zbawienie, czyli wybawienie od codziennych słabości.
Antropologia polityczna 2023 /6
13 Oprócz miłości pierwszoplanową rolę odgrywa osobowa wiara. Gogacz określa taką wiarę jako relację egzystencjalną. Jest to wskazanie na najgłębszy poziom relacji osobowych. Ja przyjmuję, że osobowa wiara przejawia się na poziomie duchowym w umyśle człowieka. Umysł pobudzony przez akt kontemplacji płynące z podmiotu osobowego zostaje skierowany do poznania prawdziwej realności. Aby takie poznanie nabierało dla człowieka sensu i znaczenia musi zostać potwierdzone przez akt uznania tej realności, czyli właśnie przez akt wiary. Umysłowa wiara oznacza bowiem uznanie i zaakceptowanie tego, co jest realne. Dlatego mówimy o wierze w Boga (realnego Stwórcę).
Otóż osobowa wiara (credo) dotyczy poznania i uznania osobowej realności człowieka. Taka wiara jest nam potrzebna i konieczna dla właściwego rozumienia człowieka. Bez tej osobowej wiary nie będziemy traktowali człowieka jako osoby, a wówczas traci znaczenie nasze moralne podejście do człowieka, skoro człowiek staje się wyłącznie cząstką świata przyrodniczego.