19 stycznia 2016
Wrogiem islamistów stała się demokracja
Na początku należy rozróżnić
muzułmanów i islamistów. Muzułmanie
wyznają religię Koranu, wierzą w Allacha oraz w religijną misję Proroka
Mahometa. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku islamistów.
Głównym wrogiem islamistów jest demokracja. Islam powstał jako religia polityczna. Religia islamu miała za zadanie stworzyć religijne państwo. Islamskie państwo i religia dążą do przejęcia i zagarnięcia władzy na jak największym obszarze. Dlatego taka wersja islamu zawiera w sobie pierwiastek wojny religijnej.
Istniejące państwa muzułmańskie
nie są państwem islamskim. Ale dziś powstało państwo islamskie, które działa na
zasadzie wojny religijnej (śmierć niewiernym!). Otóż wojna religijna islamu
jest wymierzona w demokrację (przede wszystkim w demokrację amerykańską, a
następnie w demokrację europejską). Islamiści dążą do obalenia demokracji, gdyż
widzą w niej – słusznie lub nie – zagrożenie dla państwa religijnego. Tak
naprawdę religią islamistów jest panowanie państwa islamskiego. To jest głównym
celem ich działalności. Wiara w Allacha jest tylko środkiem do celu. Wiara
staje się jedynie zawołaniem bojowym (Allah akbar!!!). W dzisiejszym państwie
islamskim islam przybrał postać jakiejś religii politycznej. Bardziej wierzy
się w państwo islamskie niż w zasady religii muzułmańskiej (Koran). Dlatego
mamy tam podobny radykalizm, jaki występował w nazizmie albo w sowietyzmie.
Tym, co jednoczy państwo
islamskie, jest jeden zasadniczy wróg – czyli demokracja. Jeśli zniszczymy demokrację,
wówczas zapanuje szczęśliwość (islamskie prawo szariatu). Taki polityczny
radykalizm zawsze pociągał młodych ludzi. Radykalizm jest bowiem naturalną
postawą młodości. Młodzi ludzie nie znają jeszcze umiaru. Nie znają i nie
rozumieją, kim jest człowiek. Oni chcą od razu mieć władzę i panowanie, gdyż
chcą zdobyć panowanie nad światem. Tego nie da się osiągnąć w demokracji, gdzie
droga do władzy jest długa i kręta. Czyż nie lepiej pobiec na skróty? Taką
możliwość daje im państwo islamskie. Islam walczący. Po co czekać, skoro można
walczyć od razu. Bunt przeciwko demokracji można od razu zamienić w walkę
zbrojną. Na tym polega siła islamskiej propagandy. Siłą islamu nie jest wiara
religijna, ale jego siłą jest po prostu możliwość walki – walki z tym, czego
się nienawidzi i czym się pogardza. Dlatego islamiści nie chcą się uczyć i
rozwijać – oni chcą walczyć. Walczyć ze swoim wrogiem – czyli walczyć z
demokracją.
Ci, którzy w Europie występują w
obronie demokracji, powinni od razu podjąć walkę z państwem islamskim. To by
miało sens, gdyż jest to realne zagrożenie demokracji. Ale obrońcy demokracji
wolą mydlić ludziom oczy demagogią albo nawet mydlić plecy na koniec różnymi
przyjemnościami, wolą puszczać mydlane bańki ideologii, bo to niewiele kosztuje
i jest łatwe i wygodne. Po prostu najlepiej jest bronić demokracji siedząc
wygodnie w demokratycznym ustroju. Dzisiaj o demokrację należałoby walczyć z
państwem islamskim, a nie z demokratyczną władzą. O demokrację trzeba walczyć
tam, gdzie jest ona poniżana i wyśmiewana, a jej zwolennikom grozi po prostu
śmierć.
4 stycznia 2016
Przypomnienie
Przypominamy siedem notek na temat polityki
zamieszczone poprzednio w blogu na interii.
zamieszczone poprzednio w blogu na interii.
Polityczne przekonanie
W
naszej polityce panuje wszechstronne przekonanie, że jeśli się potrafi o czymś
pomyśleć, to już na pewno udało się to poznać. Otóż nic bardziej błędnego, gdyż
myślenie w żadnym stopniu ani zakresie nie jest poznaniem. Jest tylko myśleniem
i niczym więcej. Można powiedzieć, że myślenie idzie w swoją stronę a poznanie
w swoją, i ich drogi wcale nie muszą się spotykać, czy nawet krzyżować.
Niestety politycy o tym zapominają albo po prostu nie chcą wiedzieć, bo po co
przysparzać sobie kłopotów. Dlatego u nas w Sejmie wszyscy o wszystkim
rozmyślają, ale nic z tego nie wynika, bo wyniknąć nie może, skoro brakuje
zwykłego poznania realności, a w konsekwencji brakuje prawdziwej wiedzy o
człowieku i jego życiu.
Co
gorsza ten sam proces zachodzi obecnie na polskich uczelniach, gdzie wiodącą
dziedziną stała się politologia, czyli myślenie o polityce (a właściwie
myślenie o politycznym myśleniu). Na uniwersytetach przestało się już liczyć
poznanie realności, króluje zaś dowolne myślenie o człowieku. Można więc
wygłosić dowolną bzdurę na temat człowieka, a najważniejsze jest to, żeby
zachować polityczną poprawność. W ten sposób prawdę zamieniono na poprawność.
Czego możemy się dowiedzieć w ten sposób? Właściwie niczego! Ponieważ myślenie
stwarza sobie najróżniejsze możliwości, ale wcale nie dotyczy realności.
Dlatego wymyśla się w polityce wciąż nowe propozycje i rozwiązania, które
fruwają gdzieś w przestworzach możliwości, lecz nie są w stanie dać realnego
rozwoju społecznego.
Polityczne myślenie
Otóż
wydaje się, że w tworzeniu polityki najważniejszą rzeczą jest myślenie
polityków. Tego myślenia nie da się ująć w karby filozofii, jak chciał Platon.
Ludzkie myślenie posiada nieograniczone możliwości, ale właśnie z tego powodu
jest narażone na wszelkie błędy. Ponadto myślenie nie chce się podporządkować
żadnym zasadom, gdyż uważa, że samo jest dostateczną zasadą postępowania.
Myśleniu brakuje jednak poczucia realności, gdyż nie stanowi ono poznania
rzeczywistości. Dlatego myślenie bardzo łatwo wykracza poza zasady moralne
oparte na realności. Tylko myślenie potrafi uzasadnić polityczną przemoc i terror.
Ono dąży do panowania nad człowiekiem, dlatego skłania się do zdobycia władzy
oraz utrzymania jej za wszelką cenę. Takie myślenie przedstawił nam
Machiavelli. Widzimy więc, że myślenie jest w stanie zniszczyć słuszność prawa
oraz zaprowadzić bezprawie.
Myślenie
jest całkiem egoistyczne, dlatego potrafi rozbić wszelkie próby współpracy i
współdziałania. Tylko myślenie jest zdolne oderwać człowieka od spraw
praktycznych, żeby wywyższyć go chwale samouwielbienia. Ono popycha człowieka
do megalomanii. Myślenie ukazuje nam przeróżne sposoby działania, lecz samo nie
rozróżnia, które z nich są dobre a które złe. Dla myślącego człowieka wszystko,
co jest w stanie pomyśleć albo już pomyślał, jest dobre czy raczej cenne lub
wartościowe. A najbardziej wartościowe wydaje mu się to, że sam coś wymyślił.
Dlatego
myślenie zamiast doskonalić życie społeczne, pcha je często w ślepą uliczkę
dyktatury lub terroru. Nic tak nie pobudza chęci panowania jak megalomańskie
myślenie. Ono umie znakomicie posługiwać się intrygami i pomówieniami. Zna
wszystkie kłamstwa i oszustwa. Przeto myślenie jest zabójcze dla społecznego
działania i współpracy. Myślenie potrafi zabić, czego doświadczył Sokrates.
Jego proces opisany przez Platona jest znakomitym przykładem, do czego może doprowadzić
zawistne myślenie. W polityce mamy zbyt wiele takiego zawistnego myślenia.
Wystarczy posłuchać naszych polityków.
Polityczne myślenie nie lubi realności
Człowiek
musi się nauczyć gospodarować realnością, a nie handlować możliwościami. Realność
najbliższą człowiekowi stanowi on sam. Dlatego człowieka powinien przede
wszystkim zadbać o swoją własną realność. Pierwszą troską człowieka musi być
wzrost i rozwój kolejnych pokoleń. Dlatego gospodarowanie realnością dotyczy
przede wszystkim powołania do życia nowej realności człowieka. Jednocześnie
okazuje się, że dla gospodarki kraju jest to najważniejsza sprawa. Żeby w
naszym kraju mogło się rozwijać życie społeczne i gospodarcze, potrzebny jest
nieustanny przyrost ludności. Takie są faktyczne wymogi realności. Tego nie da
się oszukać albo pominąć milczeniem. Dziś mamy pod tym względem dramat.
Trzeba
się zastanowić, jak do tego doszło? Gdzie leżą przyczyny takiego stanu rzeczy?
Trzeba wprost zapytać, co skłoniło Polaków do zatrzymania przyrostu naturalnego?
Czy chodzi o edukację, która odwróciła się od człowieka, a więc również od jego
realności? Czy chodzi o błędne wizje rozwoju społecznego oparte wyłącznie na
postulatach ekonomicznych? Czy może jest to efekt uprawiania polityki jako
sztuki, albo raczej sztuczki, rzeczy możliwych? Wydaje się bowiem, że realne
życie obywateli tego kraju przeszkadza w rządzeniu. Oczywiście przeszkadza
urzędnikom w ich urzędniczej działalności. A może po prostu odebrano ludziom
zdrowy rozsądek, czyli zwykłą ludzką mądrość, narzucając im wymyśloną
poprawność polityczną. Próbuje się narzucić ludziom jakieś absurdalne myślenie.
Można
zauważyć, że to właśnie myślenie pożera całkowicie ludzką realność. Przecież to
myślenie stwarza różne problemy. Ludzie pragną wymyślać niestworzone rzeczy,
ale nie potrafią już gospodarować i zarządzać własną realnością. W tym sensie
mamy dramatyczne czasy ponormalności. Człowiek oddał się pod zarząd myślenia
(myślenia ekonomicznego, myślenia politycznego), uzurpując sobie, że jest
zdolny stworzyć przy pomocy rozwiązań technicznych lepszy świat. Niestety nie
zdawał sobie sprawy, ze taka gloryfikacja myślenia obróci się przeciwko niemu.
Przecież stworzona przez człowieka technika jest w stanie pożreć jego realność.
Myślenie
nie jest w stanie stworzyć niczego realnego. Ono tworzy same możliwości, które
są wykorzystywane w działalności technicznej. Lecz myślenie nie stworzy
realnego człowieka. Będziemy teraz myśleć i debatować nad kwestią demografii,
zamiast postawić od razu na zagospodarowanie realności. Ludzie muszą polubić i
pokochać własną realność, a nie zastanawiać się, ile kosztuje dziecko. Ponieważ
koszty braku realności zapłacimy kiedyś z nawiązką. Wiadomo, że tak naprawdę
prawdziwy rozwój przynosi gospodarowanie realnością, w tym przede wszystkim
realnością człowieka. Dlatego prawdziwe gospodarowanie dotyczy realności a nie
możliwości. Polityka tego nie może zrozumieć, ponieważ jest uważana za sztukę
osiągania rzeczy możliwych.
Trzeba
stworzyć dzisiaj warunki dla poszanowania realności człowieka, a nie posługiwać
się człowiekiem na zasadzie wyzysku i niewolnictwa, jak to było kiedyś.
Poszanowanie realności człowieka to poszanowanie jego godności i osoby.
Człowiekowi należy się szacunek przede wszystkim za to, że jest osobą i działa
w sposób osobowy. Dlatego należy pozwolić ludziom działać osobowo, a nie
oczekiwać od nich, ze będą akceptować pomysły płynące ze strony polityków. To
politycy mają służyć realności, a nie odwrotnie. Realność nie może być
podporządkowana myśleniu rządzących. Jednak polityczne myślenie nie lubi
realności, ponieważ realność nie poddaje się naszym pomysłom. Nie da się nagiąć
realności do myślenia, a więc trzeba zacząć dostosowywać nasze myślenie do
realności. Może wtedy osiągniemy lepsze rezultaty społeczne.
Czego nie rozumieją politycy?
Politycy zupełnie nie
rozumieją, skąd się biorą problemy władzy i rządzenia. Im się wydaje, że ludzi
można namówić lub przekonać do posłuszeństwa, gdyż wyobrażają sobie rządzenie
tylko na zasadzie posłuszeństwa władzy. Otóż człowieka nie da się nakłonić do
posłuszeństwa, ponieważ każdy człowiek posiada swobodę myślenia oraz wolność
wyboru. Każdy człowiek, bez względu na to, czy jest głupi, czy mądry, potrafi
myśleć, bo to jest przyrodzoną cechą zdegradowanego umysłu człowieka.
Myślenia
nie można zniewolić ani propagandą, ani reklamą, ponieważ zawsze może ono
powiedzieć – Nie! Nie zgadzam się! Nasze myślenie jest w stanie wykrzyczeć
tradycyjne veto (liberum veto). Można przekonywać i namawiać ludzi do takiego
lub innego sposobu działania. Można ich zachęcać prezentami i nagrodami, można
ich straszyć siłą i przemocą, ale zwykle są to rozwiązania na krótką metę
(chociaż w Płn. Korei trwa to już dość długo, gdyż obejmuje trzecie pokolenie
przywódców).
Czy
w ogóle można namówić ludzi do całkowitego posłuszeństwa, czyli poddaństwa?
Kiedyś miało temu służyć propagandowe hasło, że władza pochodzi od Boga. Ludzie
byli posłuszni Bogu, dlatego służyli świeckiej lub kościelnej władzy. Niestety
w końcu posłuszni obywatele odrzucili wierną służbę Bogu, co doprowadziło do
pierwszej rewolucji społecznej wymierzonej w rządy francuskiego Króla, a potem
także w rządy rosyjskiego Cara.
Nowożytna
filozofia nauczyła ludzi myślenia (prawie całe społeczeństwa). Z tej dominacji
myślenia zrodziła się wolność słowa i wolność sumienia, a na koniec również
wolność seksualna. Jak wykazał Hegel, ludzkie myślenie płynie swobodnie i
samodzielnie od tezy do negacji. Każde twierdzenie i każdy pomysł znajduje od
razu swoje zaprzeczenie. Dlatego w
dzisiejszym demokratycznym społeczeństwie tak trudno uzgodnić różne
sprawy. Kant próbował ratować porządek społeczny wprowadzając z kolei dominację
prawa, które miałoby regulować swobodę i dowolność myślenia. Wierzył, że można
ustanowić jeden powszechny porządek prawny, który obejmowałby wszystkich ludzi
na ziemi. Szybko okazało się to niewykonalną mrzonką. Dlatego późniejsze
rozwiązania polityczne postawiły na świadomość większości obywateli, którzy
określają swoje preferencje w demokratycznych wyborach. Ale zawsze znajdzie się
opozycja, która zaczyna krytykować i negować wybrane rozwiązania. Dziś sytuacja
staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdyż nie wiadomo tak naprawdę co
wybieramy – własne marzenia czy ideologiczne obietnice.
Otóż
ludzie musza się sami przekonać do społecznego współdziałania. Tak dzieje się
przecież w naszym życiu. Każdy sam podejmuje różne działania i ocenia swoje
dokonania. Raz idzie nam lepiej, a raz gorzej. Tak najczęściej się dzieje w
małych społecznościach lokalnych. Najważniejsze, żeby ludzie garnęli się do
działania i nie czekali na to, co da im państwo. Niestety władza państwowa
nieustannie próbuje przekonać ludzi do swoich własnych pomysłów. Politycy i ich
doradcy dokonują obecnie propagandowych cudów, żeby zebrać jak największe
poparcie. Mamy natomiast przykłady, że ludzie potrafią się zebrać w dużo
większej liczbie dla zamanifestowania własnych poglądów i własnych decyzji.
Dlatego
polityka nie powinna pozbawiać obywateli samodzielnych decyzji i wyborów,
zarzucając im np. głupotę (ciemnogród) albo nieumiejętność działania. To
jest objaw indolencji politycznej. Dajmy ludziom możliwość decydowania o sobie,
ale musimy jednocześnie wskazywać im kierunki rozwoju osobowego. Człowiek musi
zdobywać rozumienie samego siebie, a nie rozumienie procesów społecznych i
ekonomicznych. Tylko wtedy poradzi sobie z wszelkimi trudnościami. Nie można
się oburzać, że ludzie unikają zaangażowania politycznego, skoro polityka
zamyka przed nimi drogę rozwoju ich własnego człowieczeństwa.
Polityka
chciałaby podporządkować sobie wszystkich obywateli, żeby rządzić posłusznym
tłumem. Tak naprawdę polityczny tłum nie jest zdolny do stworzenia niczego
pozytywnego. On potrafi jedynie zniszczyć to, co zostało zbudowane przez
poszczególnych ludzi, którzy mogą ze sobą współpracować. Każdy człowiek działa
i żyje dla siebie i swoich najbliższych. Nikt z nas nie musi czcić i wychwalać
wymyślonych ideałów lub ideologii, wystarczy, że będziemy dążyli do realizacji
własnego człowieczeństwa, czyli swojej osoby, we współpracy z innymi osobami.
Otóż
nasza codzienna współpraca powinna się rozszerzać coraz dalej. Dlatego jedyną
drogą prowadzącą do budowy demokratycznego społeczeństwa jest rozwój oddolnych
inicjatyw społecznych. O to musi zabiegać demokratyczne państwo, a nie stwarzać
wydumane rozwiązania ideologiczne, które mają porwać tłumy. Trzeba się
wystrzegać takiego postępowania.
Niestety
EU-ropejska polityka jest dzisiaj martwa, ponieważ zgrały się już wszystkie
polityczne pomysły. Ani konserwatyści, ani postępowcy, ani lewicowcy, ani
prawicowcy nie zdołają już ożywić lub reanimować swoich wartości. Wartości
służą ludziom tylko do myślenia o różnych sprawach, ale one nie napędzają wcale
naszego działania, gdyż nie mają mocy sprawczej. Siła i moc działania pochodzi
skądinąd. To musi być realna siła osobowa, czyli siła zawarta w realnych
własnościach osobowych prawdy, dobra i piękna. Politycy tego nie rozumieją,
gdyż ich myślenie nie niesie ze sobą żadnego rozumienia. Rozumienie realności
bierze się z prawdy, która objawia się w naszym umyśle w postaci słowa prawdy.
Dopiero słowo prawdy przynosi nam filozoficzne rozumienie osoby ludzkiej, czyli
tego, co w człowieku jest najważniejsze. Ale poznanie filozoficzne jest
zupełnie obce polityce. W polityce nie ma potrzeby rozumienia i poznania
ludzkiej realności. Tam wystarczą wyborcze hasła i okrzyki, które nawołują nie
wiadomo do czego, chyba tylko do sięgnięcia po władzę. Przecież panować jest
bosko.
Politycy
przestali zupełnie zajmować się ludźmi (właściwie człowiekiem). Oni marzą jedynie
o zdobyciu Pałacu Władzy, czyli gmachu Sejmu lub Parlamentu. Bo tylko tam
politycy czują się szczęśliwi i zadowoleni. Przecież polityka dzieje się w
Sejmie (gdzie indziej w Parlamencie). Ale to oznacza całkowite odgrodzenie się
od społeczeństwa, czyli od obywateli, kimkolwiek by oni nie byli.
Subskrybuj:
Posty (Atom)