W
naszej polityce panuje wszechstronne przekonanie, że jeśli się potrafi o czymś
pomyśleć, to już na pewno udało się to poznać. Otóż nic bardziej błędnego, gdyż
myślenie w żadnym stopniu ani zakresie nie jest poznaniem. Jest tylko myśleniem
i niczym więcej. Można powiedzieć, że myślenie idzie w swoją stronę a poznanie
w swoją, i ich drogi wcale nie muszą się spotykać, czy nawet krzyżować.
Niestety politycy o tym zapominają albo po prostu nie chcą wiedzieć, bo po co
przysparzać sobie kłopotów. Dlatego u nas w Sejmie wszyscy o wszystkim
rozmyślają, ale nic z tego nie wynika, bo wyniknąć nie może, skoro brakuje
zwykłego poznania realności, a w konsekwencji brakuje prawdziwej wiedzy o
człowieku i jego życiu.
Co
gorsza ten sam proces zachodzi obecnie na polskich uczelniach, gdzie wiodącą
dziedziną stała się politologia, czyli myślenie o polityce (a właściwie
myślenie o politycznym myśleniu). Na uniwersytetach przestało się już liczyć
poznanie realności, króluje zaś dowolne myślenie o człowieku. Można więc
wygłosić dowolną bzdurę na temat człowieka, a najważniejsze jest to, żeby
zachować polityczną poprawność. W ten sposób prawdę zamieniono na poprawność.
Czego możemy się dowiedzieć w ten sposób? Właściwie niczego! Ponieważ myślenie
stwarza sobie najróżniejsze możliwości, ale wcale nie dotyczy realności.
Dlatego wymyśla się w polityce wciąż nowe propozycje i rozwiązania, które
fruwają gdzieś w przestworzach możliwości, lecz nie są w stanie dać realnego
rozwoju społecznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz