4 stycznia 2016

Czego nie rozumieją politycy?



 
Politycy zupełnie nie rozumieją, skąd się biorą problemy władzy i rządzenia. Im się wydaje, że ludzi można namówić lub przekonać do posłuszeństwa, gdyż wyobrażają sobie rządzenie tylko na zasadzie posłuszeństwa władzy. Otóż człowieka nie da się nakłonić do posłuszeństwa, ponieważ każdy człowiek posiada swobodę myślenia oraz wolność wyboru. Każdy człowiek, bez względu na to, czy jest głupi, czy mądry, potrafi myśleć, bo to jest przyrodzoną cechą zdegradowanego umysłu człowieka.

Myślenia nie można zniewolić ani propagandą, ani reklamą, ponieważ zawsze może ono powiedzieć – Nie! Nie zgadzam się! Nasze myślenie jest w stanie wykrzyczeć tradycyjne veto (liberum veto). Można przekonywać i namawiać ludzi do takiego lub innego sposobu działania. Można ich zachęcać prezentami i nagrodami, można ich straszyć siłą i przemocą, ale zwykle są to rozwiązania na krótką metę (chociaż w Płn. Korei trwa to już dość długo, gdyż obejmuje trzecie pokolenie przywódców).

Czy w ogóle można namówić ludzi do całkowitego posłuszeństwa, czyli poddaństwa? Kiedyś miało temu służyć propagandowe hasło, że władza pochodzi od Boga. Ludzie byli posłuszni Bogu, dlatego służyli świeckiej lub kościelnej władzy. Niestety w końcu posłuszni obywatele odrzucili wierną służbę Bogu, co doprowadziło do pierwszej rewolucji społecznej wymierzonej w rządy francuskiego Króla, a potem także w rządy rosyjskiego Cara.

Nowożytna filozofia nauczyła ludzi myślenia (prawie całe społeczeństwa). Z tej dominacji myślenia zrodziła się wolność słowa i wolność sumienia, a na koniec również wolność seksualna. Jak wykazał Hegel, ludzkie myślenie płynie swobodnie i samodzielnie od tezy do negacji. Każde twierdzenie i każdy pomysł znajduje od razu swoje zaprzeczenie. Dlatego w  dzisiejszym demokratycznym społeczeństwie tak trudno uzgodnić różne sprawy. Kant próbował ratować porządek społeczny wprowadzając z kolei dominację prawa, które miałoby regulować swobodę i dowolność myślenia. Wierzył, że można ustanowić jeden powszechny porządek prawny, który obejmowałby wszystkich ludzi na ziemi. Szybko okazało się to niewykonalną mrzonką. Dlatego późniejsze rozwiązania polityczne postawiły na świadomość większości obywateli, którzy określają swoje preferencje w demokratycznych wyborach. Ale zawsze znajdzie się opozycja, która zaczyna krytykować i negować wybrane rozwiązania. Dziś sytuacja staje się jeszcze bardziej skomplikowana, gdyż nie wiadomo tak naprawdę co wybieramy – własne marzenia czy ideologiczne obietnice.

Otóż ludzie musza się sami przekonać do społecznego współdziałania. Tak dzieje się przecież w naszym życiu. Każdy sam podejmuje różne działania i ocenia swoje dokonania. Raz idzie nam lepiej, a raz gorzej. Tak najczęściej się dzieje w małych społecznościach lokalnych. Najważniejsze, żeby ludzie garnęli się do działania i nie czekali na to, co da im państwo. Niestety władza państwowa nieustannie próbuje przekonać ludzi do swoich własnych pomysłów. Politycy i ich doradcy dokonują obecnie propagandowych cudów, żeby zebrać jak największe poparcie. Mamy natomiast przykłady, że ludzie potrafią się zebrać w dużo większej liczbie dla zamanifestowania własnych poglądów i własnych decyzji.

Dlatego polityka nie powinna pozbawiać obywateli samodzielnych decyzji i wyborów, zarzucając im np. głupotę (ciemnogród) albo nieumiejętność działania. To jest objaw indolencji politycznej. Dajmy ludziom możliwość decydowania o sobie, ale musimy jednocześnie wskazywać im kierunki rozwoju osobowego. Człowiek musi zdobywać rozumienie samego siebie, a nie rozumienie procesów społecznych i ekonomicznych. Tylko wtedy poradzi sobie z wszelkimi trudnościami. Nie można się oburzać, że ludzie unikają zaangażowania politycznego, skoro polityka zamyka przed nimi drogę rozwoju ich własnego człowieczeństwa.

Polityka chciałaby podporządkować sobie wszystkich obywateli, żeby rządzić posłusznym tłumem. Tak naprawdę polityczny tłum nie jest zdolny do stworzenia niczego pozytywnego. On potrafi jedynie zniszczyć to, co zostało zbudowane przez poszczególnych ludzi, którzy mogą ze sobą współpracować. Każdy człowiek działa i żyje dla siebie i swoich najbliższych. Nikt z nas nie musi czcić i wychwalać wymyślonych ideałów lub ideologii, wystarczy, że będziemy dążyli do realizacji własnego człowieczeństwa, czyli swojej osoby, we współpracy z innymi osobami.

Otóż nasza codzienna współpraca powinna się rozszerzać coraz dalej. Dlatego jedyną drogą prowadzącą do budowy demokratycznego społeczeństwa jest rozwój oddolnych inicjatyw społecznych. O to musi zabiegać demokratyczne państwo, a nie stwarzać wydumane rozwiązania ideologiczne, które mają porwać tłumy. Trzeba się wystrzegać takiego postępowania.

Niestety EU-ropejska polityka jest dzisiaj martwa, ponieważ zgrały się już wszystkie polityczne pomysły. Ani konserwatyści, ani postępowcy, ani lewicowcy, ani prawicowcy nie zdołają już ożywić lub reanimować swoich wartości. Wartości służą ludziom tylko do myślenia o różnych sprawach, ale one nie napędzają wcale naszego działania, gdyż nie mają mocy sprawczej. Siła i moc działania pochodzi skądinąd. To musi być realna siła osobowa, czyli siła zawarta w realnych własnościach osobowych prawdy, dobra i piękna. Politycy tego nie rozumieją, gdyż ich myślenie nie niesie ze sobą żadnego rozumienia. Rozumienie realności bierze się z prawdy, która objawia się w naszym umyśle w postaci słowa prawdy. Dopiero słowo prawdy przynosi nam filozoficzne rozumienie osoby ludzkiej, czyli tego, co w człowieku jest najważniejsze. Ale poznanie filozoficzne jest zupełnie obce polityce. W polityce nie ma potrzeby rozumienia i poznania ludzkiej realności. Tam wystarczą wyborcze hasła i okrzyki, które nawołują nie wiadomo do czego, chyba tylko do sięgnięcia po władzę. Przecież panować jest bosko.

Politycy przestali zupełnie zajmować się ludźmi (właściwie człowiekiem). Oni marzą jedynie o zdobyciu Pałacu Władzy, czyli gmachu Sejmu lub Parlamentu. Bo tylko tam politycy czują się szczęśliwi i zadowoleni. Przecież polityka dzieje się w Sejmie (gdzie indziej w Parlamencie). Ale to oznacza całkowite odgrodzenie się od społeczeństwa, czyli od obywateli, kimkolwiek by oni nie byli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz