Wysłuchałem ciekawej rozmowy nt. książki Śmierć obywatela autorstwa pana Victora Hansena (podcast Klub Jagielloński). Głównym tematem jest kwestia obywatelstwa, ale zacznijmy od roli państwa. Rozwój społeczności (instytucjonalnej) zaczyna się od rodziny poprzez społeczność plemienną, społeczność miejską (polis), dalej królestwa, aż po społeczeństwa narodowe (wiek XIX) i wreszcie społeczeństwo demokratyczne, czyli obywatelskie.
Otóż państwo jako super instytucja daje swoim uczestnikom bezpieczeństwo. Taka przynależność do państwa daje obywatelom jakieś prerogatywy, ale jest to związane z przyjęciem pewnych praw i zasad działania. A zatem przynależność państwowa określa wyraźnie, jakie są prawa i obowiązki obywatela. Podporządkowanie się tym wymaganiom czyni uczestników obywatelami. Obywatele mają możność rozwijania swojej aktywności dostosowując się do powszechnych wymagań. W ten sposób mogą jednocześnie korzystać z dorobku minionych pokoleń (z tego, co wypracowali inni). Państwo stawia więc przed obywatelami jeden cel -- rozwój i budowanie dobrobytu państwa poprzez prawa i obowiązki obejmujące aktywne działanie.
Widzimy więc, że obywatele podlegają w jakiejś mierze władzy państwa. Ale najważniejszą sprawą dla rozwoju i działania państwa jest zachowanie niezależności i samodzielności poszczególnych obywateli. Chodzi o niezależność finansową (ogólnie ekonomiczną/ też zawodową), ale można chyba dodać niezależność poznawczą i kulturową. Autor stwierdza, że osoby zależne od rynku pracy czy świadczeń socjalnych państwa stają się petentami (czyli klientami) systemu politycznego. W USA dotyczy to najbardziej kredytobiorców (bo przeciętni obywatele w Stanach żyją na kredyt). Taka sytuacja wywołuje brak aktywności i przewidywania (innowacyjności), gdyż ludzie uważają, że państwo zadba o ich potrzeby. Ale w ten sposób ludzie tracą niezależność, która według Autora jest podstawą obywatelstwa. Obywatele uzależniają się od opieki państwa.
Taka sytuacja ekonomiczna powoduje postawę zniewolenia. Ludzie poddając się zależności od pracodawców albo od instytucji rządowych popadają w zniewolenie. To zniewolenie wyraża się w zgodzie na coraz większe wymagania i kompromisy. W ten sposób ludzie poddają się i ulegają zależności od wymagań instytucjonalnych (prywatnych lub państwowych). Patrząc dalej zanika zupełnie poczucie odpowiedzialności za to, co robimy.
Okazuje się, że demokracjach zachodnich ludzie coraz bardziej uzależniali się od opieki państwa i pomocy społecznej, rezygnując z rozwoju własnej aktywności. Otóż poddanie się tej zależności zmierzało do wytworzenia pewnej jedności społecznej. Aby uczestniczyć w społeczności państwowej obywatele podążają w kierunku ujednolicenia zachowań. To powoduje, że ludzie nie wybierają tego, co chcą robić, ale poddają się decyzjom odgórnym. Ostatecznie rodzi to taki stan, że życie osobiste przestaje być własnością tych ludzi (decydują za nich instytucje państwowe lub prywatne).
Autor odwołuje się w tym zakresie do społeczności agrarnych. Według niego pierwotna kultura powstaje we wspólnotach rolniczych. Nasz język opisujący świat ma duże konotacje związane z rolnictwem. Tam, zdaniem Autora, tworzą się zalążki relacji społecznych -- relacji pomiędzy właścicielami ziemskimi a zniewolonymi rolnikami. Wydaje się, że to do dzisiaj oddziałuje na relacje między władzą a pracującymi obywatelami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz