W rzeczywistości (w realnym
świecie) nie ma samorzutnych procesów rozwojowych. Są tylko oddziaływania
przyczynowo-skutkowe, co oznacza, że wszelkie działanie musi posiadać realną
przyczynę. Realistyczna filozofia (czyli metafizyka) poucza nas, że dynamika i
rozwój mogą się dokonywać w zakresie albo na gruncie jakiejś możności (potencjalności),
ale ostatecznie muszą być wywołane przez aktywną przyczynę (czyli przyczynę
sprawczą). Na przykład rozwój organizmu ludzkiego musi mieć swoją przyczynę w
postaci aktywnego życia (życiodajności – vitalitas),
które jest zawarte w ludzkim istnieniu (actus
essendi) jako życiodajna podmiotowość, czyli moc ożywcza.
Z kolei rozwój naszej duchowości też
nie dokonuje się samorzutnie na zasadzie działania władz duszy (potentiae animae), lecz musi mieć swoją
przyczynę w aktywności osobowej podmiotowości istnienia, czyli w aktach naszej
osoby. Sama potentia czyli możność nie może być dostateczną racją lub przyczyną
ludzkiego działania. Metafizyka poucza nas, że przyczyną realności jak też
aktywności jest zawsze jakiś akt (jakaś wewnętrzna energia (energeia) stanowiąca przyczynę
działania). Wojtyła odwoływał się w tym przypadku do łacińskiej formuły – operari sequitur esse. Wszelkie
działanie jest wynikiem aktu istnienia. Nie ma dla realnego bytu innej
przyczyny działania czy jakiejkolwiek aktywności.
Możność stanowi jedynie jakieś
możliwe pole do działania. Dlatego materia, czyli nasz cielesny i materialny ziemski
świat, jest dla człowieka polem do działania. Ale to nie znaczy, że źródło
naszej działalności tkwi w materii czy w materialnym świecie. Źródło naszego
działania znajduje się w nas samych, w podmiotowości aktu istnienia.
Potencjalność albo możność
(możliwość) nie może być zasadą działania. W realistycznej filozofii (w
metafizyce) zasadą działania musi być jakaś moc sprawcza, czyli akt lub
aktywność. Żeby człowiek mógł rozwijać swoją potencjalność, czyli zdolności i
możliwości działania, musi posiadać moc sprawczą w postaci jakiegoś aktu, który
jest źródłem aktywności.
Jednak ani duchowość, ani
cielesność człowieka nie dysponują samodzielną aktywnością. Sprawcza aktywność
zawarta jest znacznie głębiej na poziomie ludzkiego istnienia, czyli
egzystencji (samego istnienia bytu). Człowiek żyje więc i działa z racji
sprawczej podmiotowości aktu istnienia (actus
essendi). Nasze istnienie posiada podmiotowość osobową, która pobudza
swoimi aktami nasze działania duchowe, oraz posiada podmiotowość życiodajną (vitalitas), która poprzez swoje akty
ożywia i uruchamia naszą cielesność.
Człowiek działa więc dzięki
wewnętrznej mocy sprawczej swojego istnienia i aktywności jego podmiotowości.
Według Wojtyły osoba jest podmiotem istnienia i działania człowieka. Otóż
analogicznym podmiotem jest również egzystencjalne życie, czyli życiodajna vitalitas. Człowiek nie działa zatem,
ani nie żyje z jakichś zewnętrznych racji czy powodów. Również zwierzęta żyją i
działają napędzane od wewnątrz. Działania człowieka nie są wywoływane chęcią
lub koniecznością przystosowania się do zewnętrznych okoliczności (do
środowiska przyrodniczego lub cywilizacyjnego). Tego typu działania zostają
jedynie odpowiednio ukierunkowane przy udziale naszej wiedzy i poznania.
Natomiast samo działanie człowieka wypływa z jego wnętrza, z aktu istnienia (operari sequitur esse). Człowiek posiad
więc wewnętrzny napęd i impuls do działania, czyli aktywność istnienia.
Podmiotowość sprawcza ludzkiego istnienia objawia i wysyła swoją aktywność
(akty osobowe i akty życiodajne) do możności istotowej. To dlatego człowiek
jest tak aktywnym bytem, gdyż moc sprawcza i aktywność istnienia uzewnętrznia
się (ex-sistere) w postaci duszy i
ciała. Jednak dusza i ciało do swoich realnych działań potrzebują pobudki ze
strony podmiotowości istnienia.
Przy opisie człowieka w
kategoriach duszy i ciała przyjmowano, że to dusza jest aktem i formą ciała.
Dlatego sądzono, że może poruszać ciałem. Ale dusza nie posiada mocy ożywczej i
dlatego nie może kierować życiem cielesności tak samo, jak ciało nie jest w
stanie wywołać działań duchowych czy osobowych. Toteż ich współpraca i zgodne
współdziałanie polega na głębszej zasadzie aktywności, jaką stanowi
podmiotowość osobowa i podmiotowość życiodajna zawarte w akcie istnienia (w
ludzkiej egzystencji).
Otóż Bóg nie stwarza ludzkiej
duszy. On stwarza ludzkie istnienie wraz z podmiotem osobowym i podmiotem
ożywczym (życiodajnym). Natomiast duszę i ciało ludzkie istnienie dokomponowuje
sobie samo dzięki mocy otrzymanej od Boga, a zawartej we własnościach
transcendentalnych przynależnych do istnienia. Mamy więc własności osobowe i
własności nieosobowe, czyli życiodajne (zob. u Gogacza). Te własności
aktywizują istnienie, a w dalszej konsekwencji aktywizują całą bytowość
człowieka (z duszą i ciałem).
Stąd człowiek nie działa
wyłącznie na podstawie poznania i chcenia. Te zdolności jedynie ukierunkowują
nasze działania. Jednak one same muszą być zainspirowane przez aktywność
istnienia i jego własności. To akty prawdy i dobra (czyli kontemplacja i
sumienie) dają impuls i napęd naszym władzom duchowym umysłu i woli (potencjom,
czyli możnościom do działania). Władze duszy jako potencje nie mają w sobie
dostatecznej mocy sprawczej (aktywności), żeby w ogóle ruszyć do działania.
Ponadto taki impuls nie może płynąć z zewnątrz, ponieważ stałby się wtedy
nakazem lub przymusem. Tak więc akty osobowej podmiotowości istnienia
przekazują władzom duchowym odpowiedni impuls, który staje się dla nich zasadą
działania. Nasz umysł otrzymuje słowo prawdy, zaś wola otrzymuje czyn dobra, i
to dzięki nim potencje duchowe stają się zdolne do działania.
Akty osobowe (kontemplacja,
sumienie i upodobanie) wywołują we władzach duszy odpowiednie poruszenia, które
sprawiają realne działanie tych władz-potencji. Dla umysłu jest to słowo prawdy
(jako impuls do poznawania), dla woli jest to czyn dobra (jako impuls do
chcenia), zaś dla naszej uczuciowości jest to przeżycie piękna (jako impuls do
radowania się pięknem życia). Dzięki takiej inspiracji nasza dusza może
podejmować rzeczywiste działania. Jeżeli jednak zabraknie tej osobowej
inspiracji, to wówczas duchowość jest skazana na działania możliwe. Umysł staje
się wtedy świadomością (conscientia)
zdolną tylko do myślenia, wola staje się swobodną decyzją (liberum arbitrium) zdolną jedynie do wybierania możliwych działań,
zaś uczuciowość zostaje skazana na doznawanie przyjemności jako jedyne możliwe
przeżywanie czegoś.
Toteż duchowość człowieka
pozbawiona wsparcia ze strony osobowej aktywności gubi kontakt z realnością
uciekając w świat możliwości, ale to jest świat wymyślony przez człowieka
(świat twórczości artystycznej i technicznej). Taki świat nie służy rozwojowi
duchowej realności człowieka, nie służy budowaniu osobowości i charakteru
moralnego. Świat możliwości pozbawiony inspiracji osobowych nie służy rozwojowi
religijności i moralności. Zagłębiając się w twórczość artystyczną albo
techniczną człowiek zaczyna gubić i w końcu zatraca swoją osobową aktywność.
Dlatego nie potrafi już rozwijać swojej osobowości albo charakteru moralnego.
To sprawia, że zaczyna działać na zasadzie użyteczności, czyli zmierza jedynie
do ułatwienia i uprzyjemnienia swojego życia. Wydaje mu się, że może osiągnąć
doskonałość posługując się coraz lepszymi (bardziej skomplikowanymi)
urządzeniami lub technikami. Ale osobowej doskonałości nie osiąga się dzięki
używaniu zewnętrznych rzeczy. Doskonałość osobową trzeba umieć budować w swoim
wnętrzu, w swojej duszy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz