24 grudnia 2016
21 grudnia 2016
18 grudnia 2016
12 grudnia 2016
Społeczeństwo tworzą wspólnoty ludzkie
Mówimy,
że to ludzie tworzą społeczeństwo. Ale to nie znaczy, że społeczeństwo składa
się z pojedynczych ludzi, gdyż byłoby wówczas jedynie dowolną zbieraniną, tak
jak ludzki tłum. Społeczeństwo nie jest zwykłym tłumem ludzi, ale nie jest
również samodzielnym i totalnym bytem.
Społeczeństwo składa się z
wielu wspólnot o różnym zakresie. Pierwszą i podstawową wspólnotą jest rodzina.
Dalej idą wspólnoty lokalne – wiejskie i miejskie, które obejmują wiele albo
nawet bardzo wiele wspólnot rodzinnych. Na koniec wielość wspólnot lokalnych
obejmuje jedna wspólnota narodowa. Wszystkie te poziomy wspólnotowe są ze sobą
ściśle powiązane. Są one powiązane miedzy sobą oraz same w sobie relacjami
społecznymi. Dlatego dopiero razem tworzą społeczeństwo.
Relacje społeczne pojawiają
się najpierw w rodzinie. W rodzinie występują podstawowe zasady współżycia i
współdziałania. Dawniej można było mówić o wspólnej pracy, wspólnym stole,
wspólnym łożu, wspólnej zabawie. Była to codzienna pełna łączność członków
rodziny. Dzisiaj niektóre elementy tej wspólnoty zanikają (nie ma już wspólnej
pracy), pojawiają się natomiast nowe (np. wspólny wypoczynek).
Kolejna wspólnota lokalna
przynosi nam dalsze relacje społeczne. Mamy więc zakorzenienie w danym miejscu
i otoczeniu (nasze odniesienie do krajobrazu i klimatu), zakorzenienie w
obyczajach kultury ludowej lub miejskiej oraz odniesienie do kultu religijnego.
Następnie powiązania ekonomiczne: gospodarcze i handlowe, ale również wzajemna
pomoc. Wreszcie ograniczona łączność ze światem, który wykracza poza ten
lokalny krąg wspólnotowy.
Najszerszą wspólnotą jest
naród. W tym szerokim kręgu wspólnotowym najważniejszą rolę odgrywają relacje
kulturowe, zwłaszcza mowa ojczysta i cały dorobek kulturalny narodu.
Przynależność do kultury narodowej określa w dużej mierze rozwój pomniejszych
wspólnot rodzinnych i lokalnych.
Ciekawą sprawą jest fakt, że
wspólnoty narodowe powstawały kiedyś i umacniały się dzięki wydarzeniom
religijnym, takim jak chrzest Polski, Rusi czy Moraw, lub też innych narodów.
Takie wydarzenia stawały się właściwym założeniem w tych krajach nowej
państwowości. Dlatego za początek Państwa Polskiego uznaje się Chrzest Polski,
czyli przyjęcie religii katolickiej przez władcę panującego na ziemiach
polskich.
Ponadto przyjęcie religii
chrześcijańskiej było jednocześnie najważniejszym wydarzeniem kulturotwórczym.
Kultura w ogóle, a w szczególności kultura narodowa odkrywała w religii jasny
drogowskaz rozwoju, a zarazem źródło mocy twórczej, gdyż w religii człowiek
odnajdywał swoje oblicze (swoją osobę) oraz sens własnego życia na ziemi.
Znikała bowiem cała przypadkowość ludzkiego istnienia. Dzięki religii i wierze
człowiek poznawał, skąd pochodzi, kim jest i dokąd zmierza. Odtąd nie musiał
się już błąkać po bezdrożach tego świata, ale w Kościele znajdował schronienie
i opiekę, sens i cel swojego życia, wreszcie moc i łaskę potrzebne do
działania. Uczestniczył odtąd w nowej wspólnocie ludzi wierzących związanych z
Bogiem szczególnym przymierzem. W ten sposób człowiek odnajdował swoje miejsce
na ziemi w kościele, który był miejscem kultu Jedynego Boga.
Naród nie może istnieć bez
religii i moralności. Wydaje się, że naturalne związki krwi, czyli więzi
plemienne, nigdy nie stanowiły podstawy do utworzenia trwałej państwowości. Dla
powstania państwa potrzebna jest wspólnota narodowa oparta na trwałych zasadach
kulturotwórczych, czyli religii i moralności. Jeśli dziś porzucimy te
tradycyjne zasady, to społeczeństwo stanie się zwykłą zbieraniną ludzi. Będzie
to zbieranina ludzi bez korzeni i bez gniazda, jakby bezdomnych i zagubionych,
bez własnego miejsca na ziemi.
W takim społeczeństwie
ludzie będą wyalienowani i zagubieni, będą osamotnieni, a więc będą zdolni
jedynie do kierowania się własną korzyścią i przyjemnością. Tacy ludzie
najłatwiej ulegają manipulacji. Ponowożytne społeczeństwo zmierza w stronę
bezwzględnej manipulacji obywatelami. Zbieranina ludzi gromadzi się bowiem
tylko wokół bieżących wydarzeń. Dlatego dominującą rolę w takim społeczeństwie
przejmują media. Ludzie zaczynają skupiać się na wydarzeniach, które
przedstawiają media, gdyż w dzisiejszych czasach media są ogólnie dostępne.
Media z jednej strony wytwarzają presję na poszukiwanie nowych wydarzeń lub
faktów (nie bez powodów serwisy informacyjne noszą właśnie takie nazwy), które
można zaproponować odbiorcom. Z drugiej strony człowiek osamotniony i oderwany
od realiów poszukuje w mediach interpretacji tego, co się dzieje lub wydarza.
W ten sposób powstaje dziwna
sfera wyobraźni nie tyle społecznej, co medialnej, albo raczej sfera medialnej
manipulacji wyobraźnią społeczną. Ludzie przestają dziś myśleć o rzeczywistości
, a jedynie komentują przedstawiane wydarzenia i redakcyjne komentarze.
Przestaje być ważne, jak jest naprawdę, a liczy się jedynie to, co się o tym
mówi. Najważniejsze stają się medialne komentarze. Są to dowolne interpretacje,
które mają kształtować rzeczywistość, czyli nadawać jej sens i znaczenie. Nie
ważne jest, co się wydarzyło, ale ważne jest, jaki nadamy temu sens.
Temu wszystkiemu może się
przeciwstawić człowiek zakorzeniony w jakiejś wspólnocie. Jeśli człowiek żyje
mocno związany z rodziną albo ze wspólnotą lokalną, z tzw. małą ojczyzną, to
nie poddaje się manipulacji, gdyż wie, co w życiu jest ważne, bo może o tym porozmawiać
z innymi członkami swojej wspólnoty. Rodzina stanowi realną wspólnotę osób i
właśnie tam człowiek żyje jako osoba. Rodzina jest pierwszym źródłem moralności
i religijności, zaś człowiek jako osoba żyje przede wszystkim moralnością i
religijnością. Jeżeli więc zniszczymy rodzinę, to zniszczymy osobowe korzenie
człowieka, a w konsekwencji upadnie całe społeczeństwo. Ludzie nie mogą żyć
jako zbieranina, wszystko jedno czy będzie to zbieranina robotników, czy
naukowców, czy rolników, czy złodziei i bandytów. Społeczeństwo nie jest
zbieraniną ludzi. To nie jest przypadkowe zgromadzenie, to nie jest tłum, który
się zebrał w jakimś bliżej nie określonym celu.
Życie społeczne jest
związane z naturą człowieka. Dlatego podobnie jak natura człowieka obejmuje
cały wachlarz działań. Jednak to nie są działania oderwane, które podejmuje
osamotniony człowiek, żeby przetrwać w nieprzyjaznym świecie. Życie społeczne
tworzą działania wspólnotowe, które człowiek podejmuje wspólnie z innymi oraz
względem siebie nawzajem. Takie działania występują przede wszystkim w
rodzinie. To tutaj ludzie działają wspólnie, czyli razem. To znaczy, że te
działania łączą i wiążą ludzi między sobą. One łączą ze sobą wszystkich
członków rodziny. Powstaje wtedy wspólnota działania. Taka wspólnota działania
może być podstawą życia społecznego.
Działania wspólnotowe mają
jeden cel – połączyć członków wspólnoty oraz rozwinąć ich możliwości życiowe,
czyli osobiste talenty. Rozwój człowieka jako osoby – oto zadanie życia
rodzinnego. Jest to zarazem główny cel życia społecznego. Widzimy więc, że w
tym zakresie powinna panować całkowita zgodność. Jeśli nie będziemy pojmowali
społeczeństwa w kategoriach wspólnoty osobowej, a jedynie widzieli w nim
zbieraninę pojedynczych osobników, to nigdy nie osiągniemy tych celów.
Jako jednostka człowiek
potrzebuje poczucia wolności i niezależności dla określenia własnej tożsamości.
Ale jeżeli pragnie żyć w społeczeństwie, jeżeli chce być podmiotem wspólnoty
rodzinnej i narodowej, to powinien przyczyniać się i współdziałać dla rozwoju i
dobra innych ludzi. Jeśli do tego nie dorósł, to znaczy, że potrzebuje lepszej
edukacji. Na gruncie społecznym nie liczy się moje poczucie wolności, ale
umiejętność współpracy i współdziałania z innymi dla rozwoju wszystkich razem.
Człowiek jest osobą, a osoba
jest podmiotem otwartym dla innych. Osoba żyje nie dla samej siebie lub własnej
korzyści, ale żyje dla innych. W tym człowiek odkrywa swój sens. Jako osoba
człowiek żyje w rodzinie. Rodzina stanowi naturalną wspólnotę osobową. Osoba
ludzka istnieje jako kobieta lub mężczyzna. Dlatego wzajemna łączność mężczyzny
i kobiety prowadzi do stworzenia wspólnoty rodzinnej jako wspólnoty osobowej.
Wspólnota narodowa
Wspólnota
narodowa trwa i żyje dzięki religii oraz kulturze. Prawdziwym spoiwem narodowym
jest bowiem kult religijny. Kult daje człowiekowi łączność z Bogiem. Taka
łączność buduje ludzką duchowość, która zostaje wsparta przez Bożą łaskę.
Ponadto kult religijny stanowi realną podstawę dla powiązań kulturowych.
Kultura humanistyczna narodu
wyrasta bowiem na podłożu więzi osobowych nawiązanych z Bogiem. W ten sposób
Kościół daje bezpośrednie wsparcie narodowej tożsamości, ponieważ Kościół nie
jest tylko jakąś wspólnotą wartości, lecz żywą i realną wspólnotą osobową
(wspólnotą ludzi z Bogiem).
Nie można stworzyć narodu na
bazie wartości ideologicznych. Wszystkie pomysły tego typu zarówno u nas, jak i
na świecie prowadziły zawsze do zbrodni przeciwko narodowi i tworzenia ustrojów
totalitarnych. Wszelka ideologia jest zagrożeniem dla człowieka, a zwłaszcza
dla jego osoby. Tylko naród umocniony religią jest w stanie stworzyć prawdziwą
kulturę, która daje wszystkim jego członkom moc duchową.
Dzisiaj próbuje się zastąpić
narody demokratycznym społeczeństwem. W myśl teorii indywidualnego liberalizmu
demokratyczne społeczeństwo składa się z wolnych i świadomych podmiotów, czyli
niezależnych ludzkich „ja”. Źródłem tych pomysłów jest Kartezjańska teza, że
człowiek jest istotą myślącą (res
cogitans). Ludzkie myślenie rządzi się wolnością, ale jest to wolność
negatywna (czyli negacja realności). Jest to wolność, która pragnie uwolnić
człowieka od zasad realności. Lecz ostatecznie taka wolność prowadzi do
moralnego nihilizmu, gdyż będzie w stanie wszystko zanegować. Ta Kartezjańska
filozofia myślenia (cogito) rozwinęła się w teorię myślącego podmiotu, czyli
filozofię świadomości, która odcięła się od wszelkiej realności konstruując
swój własny świat (zobacz Husserl).
Jeżeli zagubimy wspólnotę
narodową, to pozostanie nam jedynie demokratyczne społeczeństwo. To będzie taka
wielość stanowisk, różnorodność poglądów, taki kulturowy liberalizm jako
panująca ideologia. Ale na tym nie da się zbudować społecznej łączności, a tym
bardziej narodowej. Więzi społecznych nie można stworzyć tak na zawołanie.
Więzi społeczne powstają najpierw we wspólnocie lokalnej, która opiera się na
współdziałaniu osobowych wspólnot rodzinnych. Do tego dołącza się jeszcze
wspólnota narodowa oparta na wspólnocie religijnej Kościoła. Nie ma innej drogi
rozwoju społecznego. Społeczeństwo nie powstaje odgórnie, bo nie ma czegoś
takiego jak ogólna społeczność albo ludzkość. To są jedynie idealistyczne
mrzonki i marzenia społecznych myślicieli (utopijnych socjalistów). Prawdziwi
działacze społeczni rodzą się i tworzą w lokalnych społecznościach, ponieważ
tam dzieje się prawdziwe życie społeczne. Jeżeli ktoś zaczyna nam mówić o
ludzkości albo nawet państwie, to należy się tego wystrzegać. To są ładne
bajki. Taką bajką była pozytywistyczna miłość do ludzkości Comte’a. Absurd i
tyle.
Kochać można konkretną osobę
a nie ideę ludzkości. Ludzkość jest tylko zbiorczym pojęciem ogólnym. To jest
logiczny zbór wszystkich desygnatów nazwy człowiek. To jest twór absolutnie
myślny, który łatwo da się pomyśleć, ale z którym nie można nic więcej zrobić.
Nie można nawiązać realnych relacji z ludzkością, ani z wszechświatem czy nawet
z całą przyrodą. Człowiek jest konkretnym jednostkowym bytem i może nawiązać
relacje z innymi jednostkowymi bytami. Dlatego kochać możemy tylko konkretną
osobę. Wierzyć możemy tylko w konkretną osobę. Fascynować możemy się tylko
konkretną osobą. Relacje osobowe powstają wyłącznie pomiędzy pojedynczymi
osobami.
Człowiek jest osobą. Posiada
własną osobową moc, która ma zdolność tworzenia realnych powiązań społecznych.
Przede wszystkim jako osoba człowiek rodzi się, żyje i dorasta w rodzinie. Poza
tym człowiek wzrasta i dojrzewa w religijnej kulturze narodu otrzymując moc
moralną i duchową, która pozwala czerpać każdemu człowiekowi z dorobku
minionych pokoleń, a nie wymyślać wszystko od nowa. Człowiek musi odnaleźć w
sobie to, co osobowe, a nie łudzić się swoją świadomością, bo żyć pozwala nam
osoba a nie świadomość.
Ludzkie życie nabiera
wymiaru społecznego ze względu na osobę. Dlatego życie społeczne musi być
oparte na osobowych podstawach. Również prawo normujące życie społeczne powinno
być oparte na osobowych podstawach, a nie na ludzkim myśleniu. Życie społeczne
potrzebuje słowa prawdy (wiary), czynu dobra (miłości) oraz przeżycia piękna
(życia nadzieją). W społeczeństwie prawo powinno chronić przede wszystkim osobę
człowieka. Nie wolno przedkładać wartości ideologicznych ponad realność osoby.
Nie da się stworzyć sztuki
ideologicznej. Sztuka narodowa musi oddawać życie narodu, zarówno to
szczęśliwe, jak i nieszczęśliwe lub dramatyczne. Albo sztuka będzie wyrastać z
losów człowieka (z jego szczęścia lub dramatu), albo będzie głębokim przeżyciem
religijnym artysty. Sztuka narodowa powinna czerpać natchnienie z moralności
lub religii. Nie ma natchnienia ideologicznego. Każda ideologia staje się tak
naprawdę miernotą, z której nie sposób cokolwiek wycisnąć. Próba stworzenia
ideologicznej sztuki w czasach PRL-u zakończyła się banalnym kiczem. Wszystkie
Leniny i Staliny trafiły do lamusa. Ale nawet dzisiaj mamy podejmowane próby ideologizacji
sztuki. Widziałem Chopina ubranego w strój piłkarski. Wydawałoby się, że to
pomysłowa i świetna ideologia, a wynikł z tego potworny kicz. Tak samo jak
rzeźba Papieża przywalonego meteorem. Nawet jeśli artysta wierzy w jakąś ideę,
przecież może się mylić, to i tak nic z tego nie wychodzi. Może sztuka zamierza
szokować nas dzisiaj ideologiczną głupotą? Niech pamięta, że stworzy w ten
sposób jedynie banalny kicz.
Kiedyś artyści tworzyli
ikony. Właściwie ikony się pisze, gdyż są to żywe słowa świętych. A teraz co
się dzieje? Reklama kradnie wszelkie świętości. Ukradła więc sztuce ikonę
oddając ją na łup pop-kultury. Mamy więc ikony pop-kultury albo ikony seksu.
Cóż by dzisiaj robił Rublow? Chyba malowałby ikonę trzech tenorów albo trzech
gwiazd pop-muzyki. O zgrozo, czy w sztuce nie doczekamy się już niczego
pięknego? Trzeba pamiętać, że bez piękna nasze uczucia zamierają lub zbaczają
na manowce.
Artysta musi umieć odkrywać
piękno w sobie lub w drugim człowieku, w Bogu albo w naturze. Artysta musi to
piękno przeżyć i pokazać innym. Prawdziwe piękno objawia się w ludzkim życiu.
Ale w tym prawdziwym i realnym życiu, a nie w naszych pomysłach na życie.
Ludzkie życie jest prawdziwym obrazem piękna. Dopiero przeżycie życia (czyli
samo życie) niesie ze sobą żywe piękno. To jest właśnie artystyczna fascynacja
pięknem. Fascynacja życiem objawia się jako piękne dzieło sztuki. Tu nie ma
miejsca na ideologię. Artysta musi odnaleźć piękno życia, a nie szukać swoich
wyobrażeń o życiu.
Życie jest naprawdę piękne.
Niestety dzisiaj pojawia się to jako hasło reklamowe kosmetyków. Ale jest to
odbieranie komuś życia w zamian za wizerunek (visage). Sztuka nie polega na
tworzeniu kolejnych wizerunków, nawet jeśli mogą nas one szokować. To tak jak z
pokazywaniem języka. Na początku szokuje, ale potem okazuje się banalnym kiczem
i tyle. Wszystkie tego typu ideologiczne opowiastki można włożyć sobie za
cholewę, bo to tylko słoma wystająca z butów. Gdy mamy do czynienia z
prawdziwym artystą, widać, że on kocha życie, nawet jeśli czasami zabłądzi na
ideologiczne manowce (patrz Picasso).
Dlatego sztuka narodowa musi
wyrastać z życia narodu. Dzisiaj brakuje nam życia narodowego. Mamy jedynie do
czynienia z demokratycznym społeczeństwem, które jest zbiorowiskiem przeróżnych
wizerunków, które ludzie chcą zaprezentować publicznie. Te wszystkie wizerunki
mają szokować, ale po chwili okazują się banalnym kiczem i niczym więcej. Nie
ma możliwości, aby w takim wizerunku (medialnym) odnalazła się jakakolwiek
ludzka osoba. Wizerunek jest zawsze zaprzeczeniem osoby, a osoba nie jest
żadnym wizerunkiem (visage’m). Osoba ludzka jest żywą realnością, dlatego
spełnia się w rozwoju i ujawnianiu własnej realności, a nie wymyślonego
wizerunku. Osoba spełnia się w prawdzie, dobru i pięknie. Osoba jest bowiem
prawdziwa i piękna sama w sobie, i nie potrzebuje żadnych zastępczych maseczek
kosmetycznych. Osoba sama błyszczy blaskiem prawdy i piękna, ale trzeba umieć
wydobyć to na zewnątrz. To osoba powinna ujawniać się w człowieku, a nie maska.
Dlatego artysta nie może być wisażysta.
Stąd w przedstawianiu życia
narodu trzeba sięgać po żywą osobę, a nie po hasła lub sztandary. Sztuka musi
być dziełem albo sprawą przeżytą, a nie wymyśloną. To, co wymyślone staje się
zwykłą ideologią przybraną w nowe formy. Ideologia nie wnosi do sztuki nic
cennego, a raczej odbiera jej całą żywotność, dzięki czemu sztuka staje się
martwa. Sztuka potrzebuje życia, które będzie zawarte w przeżyciu piękna.
Sztuka musi być zafascynowana życiem. Dopiero wówczas staje się fascynująca.
Inaczej będzie martwa lub nieżywa. Przecież artyści uważali kiedyś, że są w
stanie ożywić nawet martwą naturę. Niestety sztuka dekoracyjna zabiła tę
fascynację życiem.
Z pewnością nie jest wcale
łatwo stworzyć sztukę narodową, która nie byłaby ideologicznym kiczem. Może
najłatwiej udaje się to spełnić w muzyce, ale i tutaj trzeba być geniuszem na
miarę Chopina lub Szymanowskiego. Dużo trudniej idzie to na polu literatury,
chociaż i tutaj mamy znakomite przykłady. A co z malarstwem?
Narodowy pragmatyzm
Potrzebny jest nam dzisiaj
narodowy pragmatyzm. Nie żadne ideologiczne myślenie albo polityczne marzenia.
Potrzebny jest realistyczny pragmatyzm. Należy zacząć od zdefiniowania
pragmatycznych celów.
Nadrzędnym celem jest
aktywność w służbie rozwoju wspólnoty narodowej. Ale tak naprawdę działania
muszą być podejmowane od dołu przez obywateli skupionych we wspólnotach
lokalnych i regionalnych. To właśnie działania indywidualne, ale podejmowane
wspólnie, tworzą faktyczny dorobek gospodarczy i kulturalny narodu. Przecież w
chórze śpiewa każdy pojedynczy członek, natomiast powstaje z tego wspólne
brzmienie. Tak samo musi działać państwo i społeczność narodowa. Żadne
instytucje nie zastąpią konkretnego indywidualnego działania. Obywatele muszą
się nauczyć organizować wspólne działania.
Trzeba się teraz zastanowić,
czego wymaga od nas wspólne działanie? Otóż wspólne działanie wymaga jakiegoś
kierownika lub dyrygenta. Chyba nie jest możliwe zorganizować wspólne działanie
bez żadnego kierownictwa albo zarządzającego szefa. Jak jednak wybrać lub
ustanowić właściwego kierownika? Czy powinna to robić działająca wspólnota (jak
to się dzieje w lokalnych samorządach), czy może powinna go ustanowić jakaś
władza zwierzchnia? Jeżeli władza ustanawia jakiegoś dyrektora zarządzającego
danym przedsiębiorstwem, to sprawdza się to tylko wtedy, gdy taki człowiek zna
się na rzeczy, czyli jest prawdziwym fachowcem w tej dziedzinie. Natomiast
tragedią są decyzje czysto polityczne wyznaczające do roli kierowników tzw.
„swoich ludzi”. Niestety w polityce liczy się człowiek, ale tylko „swój
człowiek”.
Dlatego decyzje i działania
polityczne powinny być mądre i sprawiedliwe. Czy dzisiejszych polityków stać na
takie zaszczytne miano? Należy raczej wątpić, skoro obecna polityka polega
jedynie na działaniach pozornych i pozorowanych. Dlatego trzeba znaleźć i
wydobyć na wierzch prawdziwych działaczy społecznych. Musimy odnaleźć ludzi
mądrych i sprawiedliwych, a nie wyglądających ładnie w mediach. Jeżeli
jakakolwiek wspólnota ma działać i się rozwijać, to musi odkryć w sobie i
wydobyć ludzi mądrych i sprawiedliwych. Bez takich ludzi wspólnota narodowa
zaczyna popadać w chaos przeciętności i zaniechania swojej aktywności. Tutaj
nie wystarczy nawoływanie do wolności, gdyż sama wolność nie przynosi ze sobą
żadnej aktywności. Aktywność ludzka rodzi się ze sprawczej mocy podmiotu
osobowego, a nie z samej możliwości działania.
Mówiąc bez ogródek, możemy
właściwie wszystko albo naprawdę bardzo dużo, ale taka możliwość nie jest
zdolna napędzić nawet najmniejszej aktywności. Aktywność musi płynąć ze źródła
mocy, a nie z pola możliwości, bo dopiero rzeczywista aktywność zdoła użyźnić
pole możliwości, ale nigdy odwrotnie, pole możliwości nie stanie się źródłem
mocy. Takim źródłem jest nasza osoba, zaś pole możliwości tworzy i stanowi
nasza natura, a także cały świat przyrody. Tylko osoba jest w stanie
udoskonalić naszą naturę (duszę i ciało), ale nigdy odwrotnie. Dlatego swojej
aktywności powinniśmy szukać w osobie, aby móc właściwie zagospodarować swoją
naturę i całą przyrodę. Taką drogę doskonałości ukazało nam chrześcijaństwo i
tego się trzymajmy. Tego musi się trzymać wspólnota narodowa.
Trzeba nieustannie dążyć do
rozwoju, ale żeby osiągnąć odpowiedni rozwój, należy wykorzystywać w pełni
najlepsze siły. Co to oznacza? Otóż należy popierać i promować najzdolniejszych
ludzi, a nie wyrównywać do demokratycznej przeciętności. Trzeba stworzyć
możliwości swobodnego działania dla wszystkich, a wtedy każdy znajdzie dla
siebie odpowiednie miejsce w społeczności (lokalnej i narodowej). Zwłaszcza w
społecznościach lokalnych, czyli samorządach niższego i średniego szczebla,
trzeba wyeliminować polityków na rzecz prawdziwych działaczy społecznych – tych
mądrych i sprawiedliwych. Trzeba wspierać faktyczne inicjatywy społeczne, które
przyczyniają się do rozwoju gospodarczego i kulturalnego regionu. Należy
przywrócić właściwą rangę działalności spółdzielczej, która angażuje wszystkich
swoich członków. Trzeba skończyć z pozornymi działaniami politycznymi. A
ponadto koniecznie należy przywrócić rzeczywistą odpowiedzialność społeczną i
polityczną za podejmowane decyzje lub za zaniechania decyzji.
Człowiek zawsze działa sam z
siebie, ale to nie znaczy, że musi działać tylko dla siebie. Człowiek bardzo
chętnie podejmuje wspólne działania, gdyż zdaje sobie sprawę, że to jest
naprawdę skuteczne. Podejmując działanie człowiek stale się rozwija, gdyż jest
zdolny weryfikować i doskonalić swoją działalność. Jednak samodzielne działanie
nie zawsze zmierza do doskonałości. Znacznie łatwiej jest się doskonalić
dokonując wspólnych działań. Otóż we wspólnym działaniu każdy człowiek dokłada
swoją cząstkę i dlatego moc sprawcza takiego działania wzrasta dużo bardziej.
Ponadto takie wspólne działanie służy zawsze wspólnocie, a nie tylko pojedynczemu
człowiekowi. Pojedynczy człowiek myśli raczej o sobie i swoich sprawach,
natomiast we współdziałaniu rodzi się jakiś szerszy krąg zainteresowań.
Zaczynamy wtedy myśleć już o wspólnocie i jej sprawach. Powstaje faktyczna
łączność. Dla tworzenia i rozwoju wspólnoty narodowej konieczna jest trwała i
trwająca łączność.
Naród jest wspólnotą
Naród jest wspólnotą. Jest
wspólnotą rodzin jako osobowych wspólnot. Naród może żyć i działać tylko jako
wspólnota. Dlatego życie narodowe musi być oparte na moralności i religijności,
bo to są zasady życia osobowej wspólnoty.
Nie da się ująć narodu w
żadne ramy instytucjonalne. Dlatego sama instytucja państwa narodowego wcale
nie świadczy o żywotności narodu. Przecież nawet totalitaryzmy wykorzystywały
pojęcie narodu dla swojej ideologii.
Naród musi żyć własnym
życiem. Kiedy więc zniknęło Państwo Polskie (Rzeczpospolita Polska), nie
oznaczało to zarazem zniknięcia narodu polskiego. Natomiast obecnie mamy
sytuację niejako odwrotną. Jest Państwo Polskie, lecz jakoś nie widać wspólnoty
narodowej.
Trzeba więc postawić
pytanie, czy w demokratycznym państwie może zaniknąć wspólnota narodowa?
Odpowiedź wydaje się oczywista – niestety może zaniknąć. Jak już mówiliśmy,
naród żyje na zasadzie moralności i religijności. Są to bowiem zasady życia
osobowego i wspólnotowego. Wystarczy więc podważyć obie te zasady na gruncie
społecznym i politycznym, żeby wyeliminować więzi wspólnotowe. Dzisiaj próbuje
się zastąpić moralność i religijność nowymi wartościami, czyli przyjemnością i
użytecznością. Argumentacja jest całkiem zwyczajna. Przecież na co dzień ludzie
kierują się przyjemnością i użytecznością. Zatem człowiek nie potrzebuje
niczego więcej.
Przede wszystkim politycy
starają się skrytykować i odrzucić moralność i religijność na gruncie rodzinnym.
Podkreśla się zatem wszelkie patologie w rodzinie czyniąc ją odpowiedzialną za
różne wynaturzenia społeczne. Ponadto chce się pozbawić rodzinę jej roli
wychowawczej. Wiadomo bowiem, że wychowanie moralne dokonuje się w rodzinie.
Żadne instytucje nie są w stanie tego zastąpić. Szkoła nie jest w stanie podjąć
funkcji wychowania moralnego, co najwyżej może spełniać rolę wychowawcy
społecznego, czyli prowadzić do przystosowania młodzieży do działalności i
funkcji społecznych. Ale polska szkoła nie potrafi dokonać nawet tego.
Istotą życia wspólnotowego
jest współdziałanie. Wspólnotę rodzinną tworzą więzi osobowe (relacje osobowe),
dlatego w rodzinie najłatwiej jest ze sobą współdziałać. Naród jest wspólnotą
wspólnot – rodziną rodzin, jak mawiał kard. Wyszyński. Dlatego naturalna
działalność narodu jako wspólnoty wynika również z więzi wspólnotowych. Toteż
istotą życia narodowego jest współpraca i współdziałanie. Współpraca wspólnot
rodzinnych i lokalnych. Właśnie takie współdziałanie powinno być popierane
przez instytucje państwowe i samorządowe.
Jeżeli zatem dochodzi do
zaprzestania lub zerwania współpracy, czy to na gruncie lokalnym, czy
regionalnym, czy też patrząc szerzej – w całym państwie, to świadczy to o
poważnym kryzysie społecznym i narodowym. Gdy spojrzymy na taki kryzys z
perspektywy filozoficznej, to trzeba stwierdzić, że zanikają realne więzi
wspólnotowe, a na ich miejsce pojawiają się pomysły indywidualnej świadomości.
Ludzie, którzy tracą powiązania osobowe (w rodzinie), zaś wspólnotowe (w
narodzie), dokonują bowiem emancypacji, to znaczy odrywają się od swoich
osobowych korzeni i przechodzą do sfery pomyślanych możliwości. To sprawia, że
przestają już współdziałać w ramach wspólnoty osobowej, ale żyją odtąd swoimi
wymyślonymi pomysłami. Gdy tacy ludzie zabierają się do polityki, wtedy stają
się zwykłymi ideologami, czasami tylko marzycielami lub utopistami, lecz
czasami stają się groźnymi dyktatorami lub rewolucjonistami. Tacy ludzie
przyciągają innych podobnie jak oni wyemancypowanych z życia wspólnotowego
(rodzinnego lub narodowego). Ponadto okazuje się, że takimi ludźmi najłatwiej
jest sterować albo manipulować. Właśnie takich ludzi wykorzystują dzisiaj duże
korporacje, które kierują się ekonomia zysku.
Człowiek osadzony w osobowej
wspólnocie jest samodzielny i niezależny, gdyż kieruje się moralnością i
religijnością jako zasadami życia osobowego. Taki człowiek jest po prostu
osobą. Natomiast człowiek pozbawiony wspólnoty staje się własną świadomością,
którą można łatwo i dowolnie sterować. Okazuje się, że najłatwiej jest nauczyć
człowieka dowolnego myślenia. Wystarczy mu wmawiać, że jest ono nowe i lepsze.
Inaczej wygląda sprawa moralności. Uczymy się jej albo lepiej powiedzieć, że
nią nasiąkamy w długotrwałym codziennym obcowaniu ze sobą. Moralności nie można
nauczyć się z książki i zdać na egzaminie. Myślenia można. Ideologicznego
myślenia można się łatwo nauczyć i zdać kurs diamat-u.
Niestety zderzenie różnych
poglądów i pomysłów ideologicznych prowadzi do kryzysu politycznego albo wprost
do wojny (do walki o władzę). Dlatego różne współczesne poglądy polityczne jako
oparte wyłącznie na myśleniu prowadzą wcześniej lub później do kryzysu
społecznego (patrz dziś Wenezuela). Wiadomo nie od dzisiaj, że nie da się
stworzyć zupełnie nowego człowieka, czyli jakiejś wyemancypowanej świadomości
politycznej. Trzeba powrócić do życia wspólnotowego. Do życia rodzinnego, do
życia wspólnoty lokalnej, a wreszcie do życia wspólnoty narodowej. Jednak nie
mogą to być jedynie pomysły i opowieści, lecz to musi być realne istnienie i
współdziałanie. Tylko wspólnota istnienia i działania może okazać się naprawdę
trwała.
Subskrybuj:
Posty (Atom)