Celowość
i powinność
1. Ludzkie działania
wyznacza możliwość. Człowiek ma możliwość poznania prawdy oraz możliwość wyboru
dobra. Potocznie nazywamy to wolnością człowieka. Ludzka wolność jest więc
możliwością poznania i wyboru. Ale trzeba zaznaczyć, że jest to możliwość
poznania prawdy i fałszu, czyli możliwość błądzenia i poszukiwania drogi. Jest
to także możliwość wyboru dobra lub zła, czyli możliwość decydowania i
postępowania dobrego lub złego. Tak wygląda działanie, a nawet życie, typowo
ludzkie, co dobrze wyraża renesansowa formuła: errare humanum est. Jest
to życie w ciągłej niepewności i w nieustannym poszukiwaniu. Jest to jakieś
zawieszenie i huśtawka pomiędzy dobrem i złem, prawdą i fałszem (kłamstwem).
Jak można wyjść z tego stanu zawieszenia? Jak przezwyciężyć możliwość? Jak
pokonać możliwość, która jest dla nas tak zgubna? Czym ją pokonać?
Etyka chciała od
początku pokonać zgubną możliwość przy pomocy wiedzy. Sokrates uznał przecież,
że jedynym dobrem i jedyną cnotą jest wiedza. Kto wie, ten będzie właściwie i
odpowiednio działał. Wiedza miała leczyć ludzkie postępowanie dzięki
konieczności. To Sokrates wymyślił ideał wiedzy – wiedza ma być powszechna i
konieczna. To on uznał, że to wiedza ma uratować człowieka. Po wielu dramatach
ludzkiej historii okazało się coś wprost przeciwnego. Ideał wiedzy cały czas
fascynuje człowieka, ale skutki zastosowania go do życia moralnego i społecznego
wydają się fatalne.
Jeżeli człowiek odwoła
się wyłącznie do wiedzy (czyli do poznania teoretycznego), to wówczas
przeciwieństwem możliwości staje się konieczność. Wiedza próbuje pokonać
możliwość za pomocą konieczności. Ale to sprawia, że z deszczu wpadamy pod
rynnę. Rozum chce leczyć możliwość za pomocą zrozumienia i ustanowienia
konieczności (patrz Hegel i Marks, potem marksiści). Ale próba narzucenia przez
rozum konieczności kończy się całkowitą utratą wolności. Konieczność może być
bowiem tylko zasadą logicznego (matematycznego) myślenia i w działaniu wcale
nie obowiązuje. Nie ma bowiem koniecznego przełożenia myślenia na działanie
(chyba, że dotyczy to rozwiązywania zadań matematycznych). My możemy oczywiście
wymyślać różne formy konieczności, jak w matematyce. Ale niestety nie da się
działać według zasad matematyki, bo człowiek nie jest jeszcze maszyną. Tylko
maszyny mogą działać w sposób konieczny. Co z tego, że potrafimy wysłać statek
kosmiczny na Marsa lub Saturna, kiedy nie potrafimy załatwić wielu ludzkich
spraw (np. głodu i ubóstwa, wojen i zbrodni). Wydaje się zatem, że nieustanne
próby zamienienia możliwości w konieczność nic nie dają, gdyż byłyby to próby
uczynienia z człowieka maszyny (robota). Człowiek nigdy nie stanie się maszyną,
jak chcieli Kartezjusz i La Mettrie. Chociaż oświecenie chciało uczynić z
człowieka doskonałą maszynę.
Właśnie etyka starała
się poszukiwać innych rozwiązań. Już Platon, uczeń Sokratesa, wskazywał na
mądrość odwołując się do prawdy i dobra. Rozwinął to następnie Arystoteles,
który związał prawdę z rozumem, a dobro z wolą. Odtąd człowiek posiadający
rozum i wolę miał kierować się prawdą i dobrem. Rozum dążył do poznania prawdy,
a wola zmierzała do osiągnięcia dobra. Prawda i dobro stały się zasadami
poznania i działania. Odtąd uważano, że człowiek w swoim postępowaniu musi
kierować się prawdą i dobrem. Sądzono, że konieczność prawdy i dobra zostanie
przeniesiona na ludzkie działania. Dlatego w scholastyce uważano, że człowiek z
konieczności poznaje prawdę i z konieczności pragnie dobra. Jednak potem po
okresie sceptycyzmu w dobie renesansu odrzucono takie rozwiązanie przywracając
człowiekowi możliwość błądzenia.
W toku historii, dzięki
różnym teoriom rozum starał się prawie zawsze narzucić człowiekowi swoją
konieczność (czyli konieczność myślenia). Ale wówczas taka konieczność zabiłaby
samo działanie i jego wolność. Gdyby postępowanie człowieka miało osiągnąć
konieczność, to musiałoby stać się czystym myśleniem. Takie teorie doprowadziły
do licznych błędów. W ten sposób pojmowano także życie Boga. Skoro Bóg jest
bytem koniecznym, a konieczne jest myślenie, to znaczy, że Bóg jest czystym
myśleniem lub samomyślącą się myślą. Bóg stwarza świat z konieczności
wymyślając go. Można było wtedy przypisać Bogu konieczność, która wydawała się
najdoskonalszą realnością lub najwyższą doskonałością – oczywiście dla
ludzkiego rozumu. Ale takie rozwiązanie filozoficzne sprzeciwiało się nauczaniu
Kościoła.
Gdyby człowiek chciał
działać z konieczności, to zawsze musiałby wiedzieć, co ma zrobić, czyli
ostatecznie człowiek musiałby zamienić działanie na wiedzę (i na myślenie), ale
wówczas straciłby kontakt z rzeczywistością. Jak więc należałoby ratować etykę
i ludzkie działanie? Wydaje się, że odkrył to dopiero Kant, gdy przedstawił
swoją etykę opartą na pojęciu powinności. Już wcześniej myśliciele
chrześcijańscy uważali, że człowiek powinien postępować tak, a nie inaczej.
Kwestię tak rozumianej powinności odnajdziemy na przykład w tekstach św.
Anzelma. Ale Kant postawił sprawę jasno – uznał, że w moralnym działaniu mamy
do czynienia z powinnością zawartą w prawie moralnym stanowionym przez nasz
rozum. Sformułował w ten sposób zasadniczy postulat etyki – człowiek ma się
kierować powinnością (obowiązkiem). Człowiek musi odnaleźć w sobie powinność.
Ludzie na ogół
poszukują powinności w sobie lub poza sobą. W swoim działaniu musimy
przekształcić możliwość właśnie w powinność. To powinność, a nie możliwość lub
konieczność, ma określać nasze etyczne postępowanie. Ale ta powinność musi
wyrastać z ludzkiej wolności – z prawdziwej wolności, dzięki której odrzucam
zło, a zwracam się do dobra. Powinność nie może wyrastać z możliwości (z
możliwości wyboru lub decydowania). Źródłem powinności musi być etyczna siła i
moc, jakaś etyczna pewność. Taka etyczna siła przysługuje jedynie realnemu
dobru. Taka etyczna siła i moc przysługuje wyłącznie osobowemu dobru. Powinność
musi więc wyrastać z bezpośredniego oddziaływania samego dobra.
Potocznie wiążemy
powinność moralnego działania z sumieniem. To właśnie głos sumienia wyraża
powinność – czyń dobro, unikaj zła. Jeśli odwołamy się do koncepcji sumienia w
nauczaniu Kościoła, to okaże się, że w pierwszym rzędzie jest ono głosem Bożym,
który przedstawia nam wezwanie do czynienia dobra. A więc to Bóg nas wzywa do
dobra i do etycznego działania. Możemy dopowiedzieć, że wzywa nas właśnie
Boskie Dobro, które uaktywnia w nas nasze osobowe dobro zawarte w istnieniu. Dzięki
relacji, jaką Bóg nawiązuje z człowiekiem, ujawnia się w nas osobowe dobro i
zaczyna przemawiać głosem sumienia. To osobowe dobro objawia nam moralną
powinność. Powinniśmy iść za samym osobowym dobrem. Każdy człowiek powinien iść
za dobrem, które jest zawarte w nim samym, oraz za dobrem, które jest zawarte w
bliźnim (w drugim człowieku), a przede wszystkim za Boskim Dobrem, które jest
osobowe w najwyższym stopniu (gdyż jest trójosobowe). To zawsze dobro przemawia
jako powinność. To etyczna siła i moc realnego dobra wywołuje w naszym sercu i
umyśle nakaz czynienia dobra, czyli moralną powinność.
Dzięki temu nakazowi
mogę i powinienem odrzucić możliwość wyboru. To pozwoli mi właśnie pokonać
możliwość. Możemy więc powiedzieć, że to powinność pokonuje możliwość. Ja wiem,
że mogę postąpić tak lub inaczej, ale to powinność wobec dobra osobowego pcha
mnie ku niemu z nieodpartą siłą. Ta powinność obejmuje również nasze poznanie.
Czuję wtedy, że powinienem przyjąć i uznać prawdę. Dlatego prawda staje się
powinnością dla naszego umysłu.
Podsumowując powiemy,
że to dobro i prawda staja się moralną powinnością człowieka. To doświadczenie
realnego dobra w sumieniu i doświadczenie realnej prawdy w kontemplacji
określają naszą moralną powinność. W ten sposób następuje zniwelowanie albo
usunięcie zgubnej możliwości z naszego działania. Nasze działanie otrzymuje
wtedy normę i zasadę moralną. A etyka dotycząca moralnej powinności staje się
nauką normatywną.
2. Aby pokonać
możliwość błędu w poznaniu praktycznym, trzeba odwołać się do pojęcia celu i
celowości działania. Poznanie praktyczne musi odkryć i ustalić cel działania.
Ustalenie celu działania (lub nawet celu życia) może nas uratować przed
dowolnością i przypadkowością poznania, czyli przed możliwością. Musimy odnaleźć
cel dla siebie i swojego działania, bo to cel staje się zasadą poznania
praktycznego. Aby zacząć właściwie działać, musimy myśleć za pomocą celu, a nie
różnymi możliwościami działania i wyboru. Możliwość powinna zostać
podporządkowana celowości. Cel dotyczy bowiem określenia dalszej albo końcowej
perspektywy działania, a nie bieżących spraw i wyborów. Nie możemy myśleć tylko
bieżącymi wyborami, bo to nie pozwala ocenić człowiekowi swojego działania.
Wtedy działanie staje się jedynie chwilowym impulsem, a nie świadomym i wolnym
czynem. Ponadto bieżące wybory dokonywane bez znajomości celu stają się właśnie
przypadkowe i dowolne, gdyż brak im zasady, czyli dalszego odniesienia do
czegoś nadrzędnego. Bez przyjęcia celu w nasze poznanie i myślenie zakrada się relatywizm.
Relatywizm rodzi się z akceptacji całkowitej zmienności, gdzie nie występują
żadne punkty odniesienia i gdzie nie ma żadnych zasad. Nasze moralne działania
wymagają zasady (czyli normy i odniesienia). Takie zasady moralne są potrzebne
zarówno na poziomie poznania (myślenia o działaniu), jak i samego działania. Na
poziomie poznania praktycznego zasadą i punktem odniesienia jest właśnie cel.
Dlatego musimy rozpoznać lub ustalić cel działania. Jeżeli tego nie zrobimy, to
nasze działanie traci swój punkt odniesienia, a co za tym idzie traci zasadę
porządkującą. Wówczas do działania zakrada się dowolność, czyli możliwość.
Wtedy wybieramy całkowicie dowolnie bez żadnej zasady (mówimy o wyborze „na
chybił-trafił”, jak w totolotku). Poznanie i myślenie pozbawione celu nie
pozwala nam podjąć moralnego działania. Prowadzi to zatem do postępowania
amoralnego, kiedy przestajemy rozpoznawać prawdę i fałsz, dobro i zło.
Celem działania powinna
być realność. Celem moralnego działania musi być realność człowieka. Aby
rozpoznać realność człowieka, potrzebny jest kontakt z osobową prawdą. Musimy
dojrzeć albo dotrzeć do realnej prawdy. Musimy dostrzec osobową prawdę
człowieka. W swoich rozważaniach ks. Szostek podkreśla aspekt dojrzałości
człowieka. Uważa on, że dopiero człowiek dojrzały potrafi dojrzeć, czyli
dostrzec realność, prawdę i dobro. Taki człowiek będzie mógł dotrzeć do realnej
prawdy o człowieku. Ale trzeba od razu dodać, że do poznania realnej prawdy
potrzebna jest kontemplacja. Bez kontemplacji możemy błądzić i stoczyć się na
manowce idealistycznego myślenia.
Widzimy już wyraźnie,
że celowość w poznaniu praktycznym (w myśleniu o działaniu) musi iść w parze z
powinnością w chceniu (z powinnością woli). Powinność woli odnosi się do dobra.
Powinność wobec dobra ratuje nas przed dowolnością wyboru (przed możliwością
wyboru dobra i zła). To znaczy, że również wola musi kierować się jakąś zasadą.
Powszechnie mówimy, że zasadą działania woli jest samo dobro. Ale tak naprawdę
chodzi o powinność względem dobra. Uważa się, że człowiek powinien postępować
moralnie, czyli dobrze i właściwie. Oznacza to, że wola musi przyjąć i
doświadczyć powinności wobec dobra. Wezwanie dobra staje się wtedy powinnością
woli. Oczywiście tutaj również chodzi o osobowe dobro człowieka. To spotkanie z
osobowym dobrem narzuca woli powinność zamiast możliwości i dowolności. Ten
kontakt z osobowym dobrem zapewnia nam właśnie sumienie.
Głos sumienia stanowi
wezwanie osobowego dobra skierowane do woli. Czyń dobro! Sumienie wyraża
powinność wobec dobra. Możemy więc powiedzieć, że to sumienie nakłada na nasze
działanie powinność. Wtedy wiemy, że powinniśmy postępować dobrze, czyli
moralnie. Taka powinność usuwa z woli możliwość wyboru dobra i zła, a właściwie
niweluje możliwość wyboru zła. Powinność sumienia jest zwrócona do dobra (czyń
dobro), zaś odwraca się od zła (unikaj zła). W ten sposób powinność czynienia
dobra staje się zasadą działań woli. Wola pragnie wtedy dobra. Wola poszukuje
dobra osobowego, a unika wszelkiego zła.
Na ogół mówimy, że
człowiek działa świadomie i dobrowolnie. Ale lepiej byłoby powiedzieć, że
człowiek działa celowo i powinnościowo. To cel i powinność określają moralne
działanie. To znaczy, że człowiek zawsze powinien działać w ten sposób, ale
tego nie robi. Człowiek powinien działać świadomie – to znaczy celowo, oraz
powinien działać dobrowolnie – to znaczy powinnnościowo (czyli kierując się
powinnością). Człowiek będzie tak działał, jeśli będzie właściwie używał
swojego rozumu i swojej woli. Jeżeli będziemy używali rozumu i woli w sposób
uproszczony, to będziemy myśleli dialektycznie (na tak i na nie), czyli
będziemy poszukiwali jak największej liczby możliwości, zaś wola będzie się
posługiwała tylko wyborem, przebierając w propozycjach rozumu. Wtedy będziemy
się kierowali wyłącznie możliwościami myślenia oraz dowolnością wyboru. Ale
takie działanie do niczego nie doprowadzi człowieka, gdyż będzie on działał w
sposób dowolny. Dowolność działania staje się największym zagrożeniem dla
moralności. Dowolność działania nie stanowi bowiem realizacji wolności, ale jej
utratę. Wolność nie polega przecież na wyborze spośród wielu możliwości, ale na
realizacji osobowego dobra człowieka.
Możliwość i dowolność
nie mogą być cechami rozumnego działania. Rozumne działanie człowieka powinno
być celowe i powinnościowe (obowiązkowe). Jeśli chcemy, aby rozumne działanie
się spełniło i dokonało, to musimy mu nadać charakter celowy i powinnościowy.
Ponieważ to celowość i powinność decydują o charakterze działania. Tylko
działania celowe i powinnościowe spełniają rozumny charakter ludzkiego
postępowania i mogą stać się działaniami dobrymi moralnie. Jeżeli nasza
rozumność nie zdoła oderwać się od zmysłowości (od poznania zmysłowego i
doznawania przyjemności), to zatraci zdolność podejmowania działań moralnie
dobrych. Wówczas rozum będzie jedynie powielał doznania zmysłów, przyjmując
jedne z nich, a odrzucając inne. Będziemy wtedy zabiegali tylko o możliwość
poszerzenia naszych doznań (np. uprawiając ekstremalne sporty). Ale na gruncie
zmysłowości rozum nigdy nie odnajdzie zasady postępowania godnej rozumności
człowieka. Dopiero wykraczając poza doznania zmysłowe rozum będzie mógł
odnaleźć zasady odpowiednie dla siebie. Te zasady musimy odnaleźć i uchwycić na
poziomie umysłowym. Jeśli rozum ma się oderwać od zmysłów, to musi przejść do
celowości i powinności. Jedynie duchowe zasady są w stanie pokierować rozumem i
wolą. Jeśli rozumem i wolą zaczną kierować zmysły i cielesność, to znaczy, że
człowiek pozbył się odpowiednich dla siebie zasad. Poznanie zmysłowe daje nam
jedynie wielość doświadczeń, zaś pożądanie zmysłowe niesie ze sobą jedynie
dowolność pragnień i decyzji. Jeżeli rozum zgadza się na to, co przynosi nam
zmysłowość, to zniża się do jej poziomu, a to znaczy, że się poniża. Poniżony
rozum nie jest w stanie działać właściwie i moralnie. Dlatego w naszym poznaniu
i postępowaniu powinniśmy zabiegać o celowość i powinność. To one nadają
rozumowi wymiar moralny. Tylko taki rozum może postępować słusznie moralnie.