Politycy najczęściej odwołują się
do kategorii dobra wspólnego. Oznacza
to, że obywatele jako członkowie i uczestnicy danego państwa mają działać na
rzecz tworzenia wspólnego dobrobytu. Inaczej mówiąc, dobro wspólne staje się
celem działalności społecznej. Już samo określenie dobro wspólne pokazuje, że musi być ono osiągane we wzajemnej
współpracy wszystkich członków danej społeczności. Na czym więc polega taka
współpraca? Zapewne potrzebny jest dialog i porozumienie. Trzeba się dogadać w
sprawie wspólnych celów, a więc zrozumieć i uzgodnić wspólne potrzeby, trzeba
określić priorytety i zadania, wyznaczyć różne cele i dopasować środki do ich
realizacji, żeby na koniec podjąć realną współpracę, czyli zorganizować i
przeprowadzić konkretne działania.
Wypada więc zapytać, czy można w
ogóle mówić o jakichś celach lub zadaniach społecznych? Czy potrafimy uzgodnić,
co jest priorytetem społecznym, a co można odłożyć na bok? Można by powiedzieć,
że cele społeczne powinny być wyznaczone przez samą naturę człowieka. Ale
wiemy, że w tym względzie nie zdołano dojść do porozumienia. Jedni za naturę
człowieka uważają cielesny organizm, drudzy będą mówić o wolności i myśleniu
jako istocie człowieczeństwa. Dlatego filozofia personalistyczna podpowiada nam
dzisiaj, że powinniśmy odwołać się do ludzkiej osoby. Człowiek jest przede
wszystkim osobą. Jest uduchowioną i wcieloną osobą. Przecież to osoba stanowi
aktywną podmiotowość człowieka i bez niej człowiek podlega jedynie zewnętrznym
wpływom, tak jak to pojmował behawioryzm.
Trzeba zatem przyjąć i zrozumieć,
czym jest osoba, a nie przyglądać się człowiekowi kształtowanemu przez
środowisko przyrodnicze lub środowisko społeczne. Otóż podstawowym środowiskiem
dla człowieka jest wspólnota osobowa, czyli rodzina. W rodzinie człowiek przychodzi
na świat, w rodzinie wzrasta i dojrzewa. Właśnie na gruncie życia rodzinnego
odnajdujemy główne przejawy osobowej aktywności człowieka. Tradycja nazwała tę
aktywność moralnością i religijnością. Może częściej mówi się o
etyce i religii, ale trzeba pamiętać, że to nie jest do końca to samo. Etyka
stanowi bowiem wiedzę o moralności albo teorię postępowania moralnego,
natomiast religia staje się dzisiaj wiedzą dotyczącą kultu religijnego. Ogólnie
możemy powiedzieć, że moralność i religijność obejmują realną aktywność
poszczególnych ludzi, zaś etyka i religia stanowią już ogólną wiedzę na ten
temat.
Zastanówmy się teraz, czy na tym
polu można poszukiwać celów i zadań społecznych? Czy moralność i religijność
mogą albo czy powinny kształtować życie społeczne? Wiadomo, że dziś w systemach
demokratycznych podważa się takie rozwiązanie twierdząc, że życie społeczne
może się obejść bez moralności i religijności. Co więcej, twierdzi się, że taka
aktywność przeszkadza w swobodnym rozwoju społecznym i postępie naukowo-technicznym.
Dlaczego tak się dzieje? Otóż patrząc na ten problem z perspektywy politycznej
(czyli władzy sprawującej rządy) można przypuszczać, że chodzi o kwestie
autonomiczności działania. Tak naprawdę człowiek jest faktycznym sprawcą swoich
czynów właśnie w zakresie moralnym i religijnym. Można dodać, że tutaj jest
panem i władcą swoich działań. Taka postawa i taka aktywność stoi oczywiście w
sprzeczności z zakusami rządzących polityków, którzy zmierzają do
podporządkowania sobie wszystkich działań społecznych. Dlatego należało
zniwelować albo odrzucić taką samowładną aktywność obywateli, żeby móc
swobodnie manipulować ich życiem i ich działaniami.
Jednym ze sposobów ograniczenia
niezależności obywateli są tzw. rządy prawa. Rządy prawa, ale trzeba mieć
świadomość, że chodzi o prawo stanowione przez rządzących. W demokracjach
przedstawicielskich, gdzie obywatele „są reprezentowani” przez wybieranych
posłów (na ogół zawodowych polityków), tworzenie prawa pozostaje w rękach
wybranych polityków. W ten sposób dochodzi do zastąpienia aktywności obywateli
(tej moralnej i religijnej) przez prawo (ustawy prawne, które nakazują lub
zakazują jakiegoś postępowania). Moralność staje się niepotrzebna, gdyż wydaje
się, że wszystko potrafi „załatwić” prawo. Dura lex sed lex, żeby nie
powiedzieć bzdura lex sed lex.
Otóż moralność stanowi istotę
niezależności obywateli. Moralność, jaką posiadają obywatele, przeciwstawia się
wszelkim naciskom ze strony władzy państwowej. Dlatego moralność jest w stanie
obronić obywateli przed dyktaturą władzy albo przed dyktatem prawa, które
narzucają rządzący. Tak naprawdę moralność i religijność stają się jedyną
tarczą chroniącą ludzi przed szalonymi pomysłami polityków.
Moralność i religijność są
przejawami bytu osobowego. Ukazują one osobowy charakter aktywności człowieka.
To właśnie osoba objawia się w aktach moralnych i religijnych. Natomiast cała
utylitarna działalność człowieka ma jedynie podłoże naturalne. Osoba skłania
nas, a może nawet zmusza, do czynów moralnych i religijnych jako działań
bezinteresownych, zaś natura (nasza ludzka natura w obecnym stanie) zmusza nas
do działań interesownych i użytecznych, do działań w interesie własnym. Można
powiedzieć, że natura dba o nasze codzienne życie i zdrowie, natomiast osoba
zabiega o nasze zbawienie i życie wieczne.
W związku z tym powstaje pytanie,
czy celem działalności społecznej mają być działania interesowne i użyteczne,
czy też działania bezinteresowne? Czy w wymiarze społecznym ludzie powinni
działać bezinteresownie, czy też należy poszukiwać jakiegoś wspólnego interesu,
czyli dobra wspólnego? Od razu dostrzegamy, że w społeczeństwie celem staje się
dobrobyt jako wspólny interes i tzw. dobro wspólne. Trzeba więc się zastanowić,
dlaczego tak się dzieje? Co ogranicza człowieka w działalności społecznej i
politycznej? Otóż wydaje się, że działań bezinteresownych nie można do końca
poznać i przewidzieć, a tym bardziej nie da się ich uporządkować i
zorganizować. Ogarnąć i uporządkować można jedynie działania użyteczne i
interesowne, które zmierzają do zaspokojenia realnych potrzeb. Działania
bezinteresowne dokonują się bez potrzeby, gdyż są darem i naddatkiem. Natomiast
w życiu społecznym trzeba się kierować należnością, którą określa
sprawiedliwość (należy oddać każdemu to, co mu się należy). Ta kategoria
należności, która realnie przybiera po prostu postać własności, jest niezbędnym
wyznacznikiem działalności społecznej jako współpracy i współdziałania.
Poszanowanie własności i należności jest więc fundamentem życia społecznego.
Dlatego prawo oparte na takiej sprawiedliwości stoi na straży własności
prywatnej i należności praw i obowiązków. Toteż celem politycznym powinny być
sprawiedliwe rządy
Wydaje się, że jedynie
sprawiedliwość jest w stanie ogarnąć i uporządkować użyteczne i interesowne
działania człowieka. Ale to powinna być sprawiedliwość obecna jako cnota
moralna w każdym poszczególnym człowieku-obywatelu. Jeżeli współczesna polityka
neguje w ogóle potrzebę moralności, to trudno wyobrazić sobie taką sytuację, że
w społeczeństwie zapanuje moralność. Przecież dzisiaj sprawiedliwość znika
nawet z ustaw i przepisów prawnych, gdyż prawo jest stanowione przez różne
grupowe interesy, a nie na bazie sprawiedliwości. Dzisiaj prawo zatraciło
zupełnie ideę sprawiedliwości. Można wyraźnie powiedzieć, że mamy interesowne
prawo, które jeśli tylko może to ograbia zwykłego obywatela z należnych mu
uprawnień i dóbr.
Czy można zmienić tę sytuację?
Przy dzisiejszym systemie rządów partyjnych jest to niemożliwe. Dlatego
najpierw należałoby rozwalić partyjny układ polityczny, żeby wybrać ludzi
mądrych i sprawiedliwych. Ale już Cicero twierdził, że najłatwiej znaleźć i
wybrać jednego sprawiedliwego człowieka, dlatego jego zdaniem demokracja nie
przynosi ze sobą mądrości i sprawiedliwości. Toteż należałoby pójść w kierunku
systemu prezydenckiego (prezydent wybierany w wyborach powszechnych), który
tworzyłby rząd ludzi nieposzlakowanych moralnie. Ale to są marzenia ściętej
głowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz