Czy można uwolnić się od
polityki? W tym celu trzeba by wyjechać gdzieś daleko do lasu, bez telewizora i
komputera. Dzisiaj już wiemy, że cywilizacja (w swoim pędzącym rozwoju) pożera
osobę i osobowość człowieka.
A przecież człowiek jest osobą. Człowiek
jest osobą społeczną, czyli wspólnotową, skoro jest osobą mężczyzny i kobiety.
Trzeba się zgodzić, że człowiek potrzebuje wspólnoty osobowej i szerzej
wspólnoty społecznej, czyli narodowej. Ale powstaje pytanie, czy człowiek
potrzebuje działalności politycznej? Dlaczego nie możemy się obejść bez
polityki?
Wiąże się z tym kwestia władzy,
czyli zarządzaniem społecznościami ludzkimi. Wspólnota społeczna musi działać w
sposób uporządkowany, bo inaczej stanie się nieogarnionym ludzkim tłumem. To
oznacza, że życie społeczne zorganizowane w formie państwa nie może się obejść
bez politycznego rządzenia. Czemu jednak ma służyć taka władza? Otóż władza
powinna zapewniać bezpieczeństwo i rozwój, to znaczy, że powinna zapewniać
swobodne możliwości działania.
Nie od dziś wiadomo, że potęga
polityczna państwa opiera się na aktywności obywateli jako członków
społeczności. Głównym zadaniem polityków jest uruchomić taką aktywność.
Pierwszym celem jest kształcenie obywateli (czyli jakieś ogólne wykształcenie,
a dziś również kształcenie zawodowe). Równie ważna jest opieka zdrowotna, czyli
zapewnienie obywatelom leczenia i zdrowia. Administracja kraju zapewnia także
szlaki drogowe i kolejowe oraz rzeczne. Dziś dochodzi do tego przekaz
informacyjny (czyli media – radio, TV, internet). Dla podejmowania tych zadań
państwowych władza nakłada na obywateli podatki.
Jednak państwo nie może się
mieszać do aktywności obywateli. Ludzie-obywatele muszą mieć swobodę działania.
Działania obywatelskie obejmują całą gamę możliwości. Różnorodność ludzkich
działań jest odzwierciedleniem całkowitej nierówności, czyli zróżnicowania
pomiędzy ludźmi. Gdyby w tym względzie była jakakolwiek równość, wtedy wszyscy
działaliby w jeden określony sposób, jak to obserwujemy w przyrodzie.
Państwo musi przyjąć i
zaakceptować różnorodność obywateli. Państwo nie może zmierzać do ujednolicenia
obywatelskiej działalności, gdyż kończy się to totalitaryzmem. Mieliśmy tego aż
nazbyt przerażające przykłady. Oczywiście państwo będzie oceniało, promowało i
nagradzało różne przejawy aktywności, ale nie powinno w ten sposób dochodzić do
żadnego wykluczania kogokolwiek, jeśli działalność nie stoi w sprzeczności z
zasadami współżycia społecznego, czyli z prawdą, sprawiedliwością i pokojem.
Najszerszą swobodę działania
obywatele powinni posiadać na gruncie wspólnot lokalnych, czyli tzw. samorządów
lokalnych. Tutaj powinna funkcjonować pełna niezależność i samorządność. Takie
rozwiązanie miała gwarantować ustawa samorządowa. Żeby jednak zagwarantować
pełną samorządność i niezależność, trzeba by wprowadzić tutaj zakaz
kandydowania do władz lokalnych dla przedstawicieli partii politycznych,
ponieważ ideologie partyjne nie służą rozwojowi samorządności oraz
różnorodności działań obywatelskich. Dopiero sprawdzeni na tym etapie
samorządowcy mogliby zasilać szeregi partyjne po zakończeniu swojej kadencji,
gdyby oczywiście zechcieli.
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że
polityczny system partyjny zniszczył zupełnie demokrację, zamieniając ją w
partyjną oligarchię (oligarchię władzy albo pieniądza). Dlatego należy od nowa
zastanowić się nad funkcjonowaniem państwa i jego instytucji. Trzeba na nowo
definiować cele i zadania polityki. Jakie mają być cele i zadania polityki?
Mówiliśmy już, że władza polityczna powinna zapewnić społeczeństwu (czyli
każdemu obywatelowi) bezpieczeństwo i rozwój. To dotyczy przede wszystkim
swobody działania.
Każdy człowiek jest powołany do
działania, gdyż każdy z nas stanowi realną podmiotowość działania. Człowiek
jest przede wszystkim osobą. Człowiek jest osobą, która stanowi podmiotowość
istnienia i działania, na co wskazywał Karol Wojtyła. Jako osoba człowiek jest
rzeczywistym podmiotem sprawczym. Jest jedynym sprawcą swoich działań.
Scholastyczna formuła mówiła, że człowiek jest panem i władcą swoich działań
(homo ets dominus actuum sui). Dlatego człowiek dysponuje wolnością działania.
Tylko bowiem przyczyna sprawcza jest wolna i niezależna w swoim działaniu.
Wszelkie przyczyny drugorzędne, czyli istotowe, jedynie współuczestniczą w
kształtowaniu realnego skutku, czyli wpływają na kształt porządku istotowego.
Człowiek jest rzeczywistym sprawcą swoich działań, nawet jeśli są one
kształtowane przez warunki zewnętrzne, czyli przez otoczenie, w jakim działamy.
Otóż człowiek jest realnym
sprawcą przede wszystkim swoich czynów moralnych i religijnych. Skoro jest
faktycznym sprawcą tych czynów, to również w pełni za nie odpowiada. Tak więc od
razu z naszą aktywnością moralną wiąże się zarazem odpowiedzialność moralna.
Jako ich sprawcy odpowiadamy w pełni za swoje czyny. Stąd w perspektywie
społecznej nie powinno dochodzić do ograniczenia lub wypaczenia aktywności
obywateli, gdyż to się wiąże z przejęciem przez władze państwowe
odpowiedzialności za działania obywateli (przede wszystkim za złe działania).
Aby lepiej zrozumieć taką
sytuację odwołamy się do stanowienia prawa przez władzę państwową (ustawodawczą
władzę Sejmu). Jeżeli władza ustawodawcza uchwala prawo zezwalające na aborcję
lub eutanazję, to niestety bierze na siebie odpowiedzialność za takie czyny. A
przez to staje się władzą zbrodniczą zezwalając na niemoralne działania.
Polityka pozbawiona moralności i
zasad moralnych wcześniej czy później stanie się działalnością zbrodniczą, gdyż
wyrzeka się w ten sposób poszanowania dla godności osobowej człowiek (obywatela
jako człowieka i osoby ludzkiej).
Dzisiaj widzimy, że demokracja
staje się niemoralna, gdyż przestaje służyć człowiekowi i jego niezbywalnej
godności, staje się natomiast polem do załatwiania różnych sekciarskich
interesów. W demokracji odbiera się człowiekowi jego podmiotowość działania
próbując zastąpić ją przystosowaniem do różnych układów, instytucji i
organizacji politycznych lub społecznych. Zaś człowiek, który nie potrafi lub
nie chce się odnaleźć w dostępnych układach i instytucjach, staje się zbędny i
niepotrzebny. Jest uważany za pasożyta społecznego albo człowieka z marginesu.
Takie określenia funkcjonowały za komunizmu, ale dzisiaj wcale nie jest lepiej,
skoro rodziny wielodzietne były uważane za patologię społeczną.
Państwo nie może nakłaniać albo
wprost zmuszać ludzi do jakiejś określonej aktywności, lecz powinno tworzyć możliwie
szeroki zakres wolności działania, żeby obywatele nie czuli się skrępowani w
swojej aktywności. Otóż przypadki skrajne i sytuacje graniczne są regulowane
przez sprawiedliwe prawo. Natomiast indywidualne działania obywateli powinny
być wyznaczane przez zasady moralne oraz ogólne zasady życia społecznego. Te
zasady ogólno-społeczne zostały przedstawione przez filozofów już w starożytnej
Grecji. Oni mówili o mądrości i sprawiedliwości, o męstwie i umiarkowaniu, ale
także o prawdzie, dobru i pięknie, o współpracy i pokoju. Te zasady
postępowania nie mogą zniknąć z życia społecznego i politycznego, gdyż wtedy
społeczeństwo staje się rozszalałym tłumem wywołującym rewolucyjny zamach
stanu, co wiąże się ze zbrodniami politycznymi i wojną domową.
Musimy sobie zdawać sprawę, że
hasła wolności służyła zawsze do obalenia istniejącego porządku społecznego i
politycznego, a nie do uwolnienia obywateli. Wolność oznacza zawsze jedynie
możliwość działania. Oznacza dowolność działania. Możliwość nie jest w stanie
sprawić niczego realnego. Wolność nie wprowadza żadnych zasad działania, ona po
prostu znosi takie zasady. Otóż zasady działania człowiek musi odnajdywać sam w
sobie, żeby mógł podejmować działania moralne.
Sprawiedliwość społeczna nie leży
na ulicy, ani nie biega po różnych instytucjach państwowych. Sprawiedliwość
będzie albo konkretną normą moralną, czyli cnotą moralną, jaką kierują się poszczególni
ludzie, albo będzie to jedynie jakaś wykładnia prawna (np. kara śmierci dla
wrogów komunistycznego państwa albo kara śmierci dla Żydów jako wrogów III
Rzeszy Niemieckiej, albo też z drugiej strony może to być odstąpienie od kary
ze względu na niską szkodliwość społeczną). Jak widać bardzo łatwo wypaczyć
słuszną zasadę sprawiedliwości, która od czasów rzymskich miała rządzić prawem
państwowym i cywilnym.
Trzeba więc zapytać, czy w
państwie mamy jakiś autorytet, który stałby na straży sprawiedliwości, nie
mówiąc już o mądrości, bo z nią musimy się pożegnać w demokracji. Otóż sądy
kierują się przepisami prawnymi, czyli Kodeksami, ale przepisy prawne nie
obejmują wszystkich możliwych sytuacji i przypadków działania. Nie bez powodu
mówimy o twardym prawie, żeby nie powiedzieć – niesprawiedliwym.
Ogólne życie społeczne
obywateli ma w państwie regulować
Konstytucja, która określa prawa i obowiązki obywateli. Na straży Konstytucji
stoi obecnie Trybunał Konstytucyjny. Cóż się jednak okazało w bieżącej sytuacji
politycznej? Otóż okazuje się, że teraz i poprzednio Sejm może uchwalić ustawę
nawet niezgodną z Konstytucją nie ponosząc za to żadnej odpowiedzialności.
Trybunał może orzec niezgodność z Konstytucją, co niejako cofa lub powstrzymuje
daną ustawę, ale bez żadnych konsekwencji politycznych.
Otóż pierwszą zasadą demokracji
powinna być polityczna odpowiedzialność za stanowione prawo. Skoro posłowie
przegłosowali ustawę niezgodną z Konstytucją, to powinni być automatycznie
odwołani jako działający na szkodę państwa. To dotyczy zarówno poprzedniej
kadencji Sejmu, jak i obecnej. Tylko w ten radykalny sposób obywatele mogą być
bronieni przed partyjnymi zakusami na łamanie prawa i sprawiedliwości w imię
interesów różnych partii. Takie rozwiązanie powinno się znaleźć w Konstytucji,
co byłoby prawdziwym ostrzeżeniem dla polityków (młotem na polityczne czary).
Jeżeli lekarz popełnia jakiś błąd w swoim działaniu, to podlega ocenie
zawodowej i może być pozbawiony prawa wykonywania zawodu. Pytam, dlaczego
podobne rozwiązanie prawne nie dotyczy polityków? Jeżeli w Sejmie zostaje
przegłosowany jakiś bubel prawny, to głosujący za tym posłowie (politycy)
powinni ponosić polityczną, czyli zawodową, odpowiedzialność w postaci zakazu (np.
czasowego) prowadzenia działalności politycznej. Może wówczas do polityki nie
pchaliby się różni nieudacznicy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz