Problem państwa doskonałego,
który od początku nurtował filozofów, zdaje się być pomysłem czysto ludzkim
(pomysłem ludzkiego myślenia). Niemniej filozofowie starali się uzasadnić te
swoje pomysły poprzez odwoływanie się do faktycznego poznania ludzkiej natury.
Tak było w przypadku Platona, tak samo działo się także później.
Czyżby jednak poznanie
ludzkiej natury nie było dostateczną podstawą do stworzenia doskonałego państwa
(czyli doskonałej instytucji społecznej)? Czego więc tutaj zabrakło i czego
ciągle brakuje? Być może szwankuje po prostu poznanie samej natury człowieka.
Przecież bardzo łatwo można wziąć za taką naturę cokolwiek ważnego lub
istotnego – choćby wolność lub myślenie człowieka. Dlaczego tak trudno jest
poznać pełną naturę człowieka? Może należałoby sięgnąć jeszcze głębiej – aż do
samej osoby ludzkiej. Niestety w tym względzie filozofia miała i nadal ma
poważny problem ze zrozumieniem człowieka jako osoby. A bez właściwego
rozumienia osoby nie ma co marzyć o powstaniu doskonałego społeczeństwa i
doskonałego państwa.
Od lat już głoszę tezę, że
życie społeczne rodzi się na gruncie wspólnoty osobowej, czyli rodziny, aby
zataczać z kolei coraz szersze kręgi wspólnot lokalnych (wspólnoty rodzin), aż
po szeroką wspólnotę narodową (wspólnotę wspólnot). Bez tych realnych
fundamentów życie społeczne może się stać co najwyżej dowolnym pomysłem
człowieka. Właśnie takie pomysły przedstawiają nam różne ideologie polityczne
(od rewolucyjnego komunizmy poprzez umiarkowany socjalizm aż po liberalną
demokrację). Można powiedzieć, że społeczność ludzka przetestowała już
wszystkie te pomysły, ale w prawdziwej rzeczywistości nie sprawdziły się one,
gdyż są to jedynie propozycje oparte na ludzkim myśleniu. Otóż myślenie okazuje
się najbardziej zawodne wobec realiów.
Wydaje się, że trzeba
sięgnąć do personalistycznych podstaw społeczeństwa, a wtedy być może
znajdziemy odpowiedni punkt zaczepienia lub oparcia. Czym jest ludzka osoba?
Odwołując się do Wojtyły możemy powiedzieć, że osoba jest podmiotowością
istnienia, czyli stanowi samo źródło i centrum realności człowieka. Osoba jest
w człowieku tym, co trwałe i niezmienne, tym, co niepodważalne. Według mnie
osoba jest również tym, co w człowieku jest doskonałe. To właśnie dzięki tej
trwałej podmiotowości sprawczej ludzka natura może się stawać i rozwijać,
zmieniać i doskonalić. Człowiek zdobywa wciąż nową wiedzę, człowiek osiąga
także coraz lepsze wyniki sportowe. Ale okazuje się, że ten ciągły rozwój
natury przeszkadza nam w odkrywaniu stałych punktów odniesienia. Filozofom
wydaje się dzisiaj, że człowiek tylko się staje, ciągle na nowo się staje. A
przecież powinniśmy się zwrócić do osobowej stałości i tożsamości człowieka.
Jeżeli chcemy coś zbudować, to trzeba to robić na trwałych podstawach a nie na
ruchomych piaskach.
Ludzka osoba jest powołana
do życia wspólnotowego. Trzeba od razu zaznaczyć, że tylko osoby mogą tworzyć
to, co nazywamy wspólnotą. Wspólnota osobowa stanowi bowiem łączność na
poziomie istnienia, a dopiero potem pojawiają się skutki na poziomie działania
(współdziałania). Łączność na poziomie istnienia zapewniają wspólnocie relacje
osobowe odkryte przez Gogacza. Są to relacje przebiegające pomiędzy
transcendentalnymi własnościami osobowymi zawartymi w podmiotowości istnienia.
Dawniej własności transcendentalne przypisywano całym bytom ze względu na to,
że są realnymi bytami (czyli w gruncie rzeczy ze względu na istotę). Gogacz
uznał, że są to własności aktu istnienia, z których jedne mają charakter
osobowy a inne bezosobowy, czyli są związane z podmiotowością i mocą sprawczą
życia (vivere).
Relacje osobowe stanowią
szczególną łączność, która wyprzedza wszelkie poznanie i działanie. Taka
łączność na zasadzie relacji osobowych tworzy właśnie wspólnotę osobową. Można więc
i trzeba przyjąć, że wspólnota osobowa (jaką jest rodzina) powstaje niezależnie
od naszego myślenia i naszej wiedzy. Małżeństwo i rodzina nie są pomysłem
człowieka, tak jak życie stadne nie jest pomysłem zwierząt. Mamy tutaj do
czynienia z łącznością sięgającą do samych fundamentów egzystencji (osobowej
lub posiadającej tylko życie).
Osoba ludzka stworzona jako
mężczyzna i kobieta posiada poza-naturalne (czyli nadprzyrodzone) dążenie do
nawiązywania relacji osobowych i tworzenia wspólnoty osobowej, która daje
początek działalności społecznej – czyli współdziałaniu dla zapewnienia
trwałości życia społecznego kolejnych pokoleń ludzi. Wspólnota rodzinna jest
pierwszą szkołą mądrego i sprawiedliwego współżycia i współdziałania. Te zasady
życia społecznego (politycznego) zostały sformułowane na podstawie
wielowiekowej obserwacji życia rodzinnego. Nie sposób bowiem wyprowadzić je z
samej analizy ludzkiej natury, ponieważ nasza rozumność nie prowadzi w prosty
sposób do osiągania mądrości i sprawiedliwości, a nawet wypacza te zasady w
stronę głupoty i niesprawiedliwości. Obserwując ludzkie działania w ramach
ustroju demokratycznego na polu politycznym i zawodowym trudno dojść do
przekonania, jak powinien postępować człowiek w tym zakresie. Możemy bowiem
obserwować najróżniejsze działania – dobre i złe. Dlatego sama ludzka natura ze
swoją rozumnością nie może być elementem rozstrzygającym o moralnym działaniu
człowieka. Stąd nowożytni filozofowie spierali się co do tego, czy natura
człowieka jest dobra, czy zła. Toteż jedni stawiali na represyjność instytucji
państwa wobec ludzkiej natury (bo jest zła), inni zaś postulowali swobodę
działania ludzkiej natury (bo jest dobra).
Tylko więzi ponadnaturalne
(nadprzyrodzone) pozwalają człowiekowi żyć i działać moralnie na polu
społecznym. Moralność powstaje bowiem na bazie aktywności osobowej, a nie na
podstawie współdziałania w życiu społeczno-instytucjonalnym. Dlatego należy
stwierdzić, że człowiek może się nauczyć moralności i postepowania moralnego
jedynie w rodzinie, a nie w życiu publicznym i zawodowym. Wszelka działalność
instytucjonalna i organizacyjna („zarządzanie zasobami ludzkimi”) powoduje
bowiem utratę i destrukcję postaw moralnych, gdyż jest ukierunkowana na cele
pozaosobowe, dzięki czemu nie dotyczy personalistycznego rozwoju człowieka.
Stąd też u Wojtyły norma personalistyczna odnosi się do osoby człowieka i jego
życia rodzinnego. Nie da się takiej postawy zastosować w życiu
zinstytucjonalizowanym czy zawodowym. Podnoszone przez polityków hasła miłości
lub godności są jedynie wyborczą kiełbasą, która nic nie kosztuje. Musimy
zdawać sobie sprawę, że tylko rodzina potrafi wychować moralnego człowieka.
Tego nie zrobi za nią ani szkoła, ani państwo i prawo.
Państwo (doskonałe lub nie)
nie powinno się kierować myśleniem lub wolnością człowieka, bo ani pierwsze,
ani druga nie przesądzają o tożsamości człowieka. Tożsamość człowieka polega na
jego osobowej egzystencji (czyli osobowej podmiotowości istnienia). A swoją
osobową tożsamość i egzystencję człowiek otrzymał wprost od Boga. Toteż swoją
tożsamość człowiek może odkrywać dzięki łączności z Bogiem. Po to właśnie
otrzymaliśmy od Boga dar łaski, która ożywia naszą osobę i pozwala doskonalić
ludzką naturę w kierunku wymagań osobowych, a nie zawodowych. Otrzymana łaska nie
pozwala oderwać się naturze od osobowego centrum dowodzenia. Gdy bowiem natura
zaczyna działać na własną rękę, wtedy rządy nad człowiekiem przejmuje myślenie
rozumu i wolność wyboru (wolność woli). Niestety okazuje się, że te napędy
działania ludzkiej natury są w stanie doprowadzić człowieka do upadku albo
wepchnąć go w kanał postępu technicznego, który prowadzi nas donikąd, czyli w
otchłań kosmosu.
Ale to jest realizacja
jakiegoś diabolicznego planu zniszczenia człowieka w imię postępu ludzkości.
Ludzkość stała się takim pustym symbolem człowieczeństwa. Każdy człowiek jest
zawsze osobą, natomiast ludzkość jest już całkiem bezosobowa, a może nawet
antyosobowa. Ludzkość jest więc diabolem
człowieka a nie jego symbolem, ponieważ nie symbolizuje żadnej realności
człowieka. W człowieku i dla człowieka w pełni realna jest tylko osoba.
Wszystko inne posiada już cechę częściowego niebytu (me ontos me onta neoplatończyków). Okazuje się jednak, że można żyć
w świecie niebytu, czyli w świecie pomyślanych możliwości. Dzisiaj ludzie
próbują żyć w wirtualnym świecie, a co z tego wyniknie jeszcze nie wiadomo.
Raczej nic dobrego.
Nie da się sterować ani
manipulować realnym człowiekiem, czyli ludzką osobą. Jeżeli władza polityczna
zamierza rządzić sterując ludźmi, to musi im odebrać osobową tożsamość i
osobową godność, musi pozbawić ich osobowości i siły ducha. Władza musiałaby
narzucić ludziom świadomość ograniczenia i zniewolenia. Musiałaby im wmówić, że
wolność dotyczy jedynie możliwości wybory coraz to lepszych produktów i usług.
Musiałaby narzucić ludziom świadomość strachu i niebezpieczeństw. Musiałaby
narzucić świadomość możliwości rozwoju jedynie w zakresie zawodowym, a nie
moralnym i religijnym. Musiałaby narzucić ludziom świadomość myślenia a nie
poznania prawdy, świadomość wolności wyboru a nie samostanowienia o sobie.
Zobaczmy, co dzisiaj się dzieje. Chyba sprawdzają się te diaboliczne pomysły.
Tylko nasza ludzka osoba i
tworzona na podstawie osobowej aktywności osobowość są w stanie przeciwstawić
się takim ideologicznym manipulacjom. Człowiek musi przeciwstawić władzy swoją
własną tożsamość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz