Zobaczmy, co będzie, jeśli do kwestii gospodarki odniesiemy koncepcję procesu rozwojowego? W działalności gospodarczej mamy do czynienia z procesem produkcji. Do tego potrzebne są odpowiednie narzędzia oraz miejsce produkcji, czyli pomieszczenie warsztatowe lub duży zakład produkcyjny. Konieczne jest również zatrudnienie potrzebnych pracowników. Ale to wszystko wymaga nakładów finansowych.
Tak więc u początków procesu produkcyjnego stoi inwestycja kapitałowa (jakiś pieniężny fundusz inwestycyjny). Bez tego ani rusz, czyli nie będzie produkcji. Jednak uruchomiona produkcja jest już związana z pomnażaniem środków finansowych (gdy chodzi o sprzedaż produktów). Należy więc przyjąć, że rozwój produkcji (potrzebnej na rynku) powoduje pomnażanie środków finansowych. W ten sposób powstają nowe środki inwestycyjne, które można przeznaczyć na dalszy rozwój produkcji (na rozwój przedsiębiorstwa) albo z czasem (gdy dochody znacznie rosną) przeznaczyć to na jakąś inną inwestycję.
Widzimy zatem, że przy pomocy koncepcji procesu da się opisać tradycyjną gospodarkę produkcyjną. Oznacza to, że mamy pewną zasadę (kapitał finansowy) zapoczątkowującą cały proces rozwojowy, a następnie przepływ i rozwój tego kapitału w postaci gromadzonych środków pieniężnych, które wspomagają i rozkręcają potrzebną produkcję. To pokazuje, że pieniądz jest tym środkiem przepływu, który określa i uruchamia cały proces produkcyjny. Ten pieniądz jest potencjalnie zawarty we wszystkich produktach powstających w procesie rozwoju gospodarczego.
Jeśli chodzi o gospodarkę na poziomie państwowym, to jej całość jest wyznaczona przez niezliczone poszczególne procesy produkcyjne. Te pomniejsze procesy mogą się rozwijać lub zwijać (i znikać), ale cała gospodarka państwowa zawsze będzie działać.
Otóż problemy gospodarcze, czy właściwie ekonomiczne, zaczynają się wtedy, gdy poza lub wbrew gospodarce produkcyjnej pojawiają się nowe formy zarabiania i pomnażania pieniędzy. Wówczas pieniądz zaczyna tracić swoją wartość środka rozwojowego produkcji i staje się środkiem spekulacji. Spekulacje kapitałowe przestają napędzać realną gospodarkę i najczęściej prowadzą do wywoływania korupcji politycznej albo artystycznej (dotyczącej cen dzieł sztuki). Mówiąc wprost, samopomnażający się albo samonapędzający się kapitał nie służy rozwojowi gospodarczemu społeczeństwa. Taki bezproduktywny kapitał finansowy tworzy nowe elity społeczne (może raczej aspołeczne), którym zaczynają uderzać do głowy (albo do mózgu) nierealistyczne pomysły ideologiczne, a na koniec wydaje się im, że mogą zarządzać całym światem i działać globalnie.
Dlatego możemy stwierdzić, że teoria procesu rozwojowego pokazuje wyraźnie, że gospodarka musi pełnić rolę realnej produkcji, a nie jakiegoś swobodnego i nieproduktywnego pomnażania kapitału. Wydaje się, że Zachód zapomniał o tym, co sprawia, że jego realna gospodarka chyli się ku upadkowi.