8 kwietnia 2024

Odpowiedzialność albo jej brak

Wymiar kulturowy i cywilizacyjny życia człowieka musi mieć swój fundament transcendentny, bo to nadaje życiu społecznemu porządek. Bez tego transcendentnego odniesienia kultura (a za nią polityka) staje się zupełnie dowolną działalnością. Ludzie kierują się wówczas wolnością, czyli nie kierują się już niczym. W człowieku powstaje świadomościowy chaos, który przeradza się w ogólny chaos społeczny i polityczny.

Działania oparte na wolności przestają być odpowiedzialnymi, czyli zatracają jakąkolwiek celowość i sensowność. Ludzkie działanie potrzebuje odpowiedzialności. Człowiek musi być przed kimś odpowiedzialny za swoje czyny, nie może odpowiadać jedynie przed samym sobą. W sprawach codziennych odpowiadamy przed swoimi bliskimi, ale w sprawach ogólnych dotyczących całej społeczności lub wspólnoty narodowej musi odpowiadać za swoje czyny przed władzą najwyższą, czyli przed Transcendencją. Dawniej uważano, że głos ludu (czyli opinia publiczna) jest głosem Boga. Człowiek, ale tylko jako osobowa egzystencja, ma poczucie takiej odpowiedzialności przed Stwórcą. Natomiast nasza natura oderwana od tej osobowej egzystencji popada w samowolę zatracając jakąkolwiek odpowiedzialność. Człowiek, który uważa, że odpowiada tylko sam przed sobą (człowiek oceniający lub osądzający samego siebie) zawsze będzie dążył do usprawiedliwienia siebie z największych zbrodni. 

Życie społeczne wymaga odwołania się do zasad moralnych, które są wyznaczone przez osobową realność człowieka, a nie przez stawanie się natury, a już zwłaszcza przez jego myślącą lub emocjonalną świadomość. Człowiek nie miał możliwość odkrycia zaraz od początku swojej osobowej realności (osobowego podmiotu istnienia). Z pewnością miał jakieś poczucie ważności własnej osoby (to widać cały czas u dzieci). Ale otrzymała od  Boga jasny przekaz w tym zakresie w postaci Dekalogu, czyli praw i zasad określających jego osobowe życie. To dawało mu poprzez wieki poczucie odpowiedzialność za siebie wobec Boga Stwórcy, ale zarazem poczucie odpowiedzialności wobec własnej osoby i bliskich sobie osób. Człowiek miał świadomość, że bycie osobą wymaga od niego osobowego działania wobec innych osób, czyli działania moralnego. Boże objawienie pouczał go o wyjątkowym celu ludzkiego życia. Człowiek miał przekonanie, że stać go na życie wieczne (i zbawienie). 

Jeżeli człowiek zatraci swój transcendentalny cel określający życie osobowe, to zaczyna wtedy kierować się jakimiś bieżącymi zależnościami (interesami lub zainteresowaniami). Dobrze jeśli potrafi wyznaczyć sobie jakiś nadrzędny interes praktyczny, ale zawsze będzie się zderzał z trudnościami i kłopotami, co przeszkadza mu w jego pożytecznym działaniu. Takie problemy zawsze oddziałują na ocenę własnych działań. Jeżeli zabraknie silnej osobowości budowanej w oparciu o realną podmiotowość osoby, to człowiek zaczyna się miotać i gubić w swoim działaniu i myśleniu, gdyż zaczyna poszukiwać powodów niepowodzeń w sobie albo w niesprzyjających okolicznościach (ogólnie w złym losie). W tej sytuacji nie ma możliwości odniesienia się do zasad moralnych, które przecież porzucił. Musi decydować sam o sobie w sposób wolny, czyli dowolny. Efektem tego raz stają się działania dobre i skuteczne, a zaraz innym razem błędne i destrukcyjne. Bo trzeba wiedzieć, że wolność nie wyznacza i nie nadaje żadnego kierunku podejmowanym działaniom. Pełna wolność prowadzi człowieka prostą drogą do anarchii i chaosu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz