3 sierpnia 2020

Naród jest wspólnotą rodzin



Naród jest wspólnotą rodzin, co oznacza, że naród jest wspólnotą osobową. Kard. Wyszyński mówił o rodzinie rodzin. Jak każda wspólnota osobowa naród (w sensie łączności narodowej) jest oparty na moralności i religijności. Moralność i religijność stanowią zasadnicze działania osobowe. Dlatego osoby należące do jakiegoś narodu działają moralnie i religijnie.
Można więc powiedzieć, że naród stanowi wspólnotę wartości osobowych. Wartości osobowe są bezpośrednio związane z działaniami osobowymi. Jeżeli ktoś neguje wartości osobowe (moralność i religię), to znaczy, że stawia się poza narodem jako wspólnotą osób.
Dlatego dzisiaj trzeba wyraźnie rozróżniać między narodem (wspólnotą narodową) a społeczeństwem (jako zbiorowością ludności danego państwa. Poczucie narodowe jest akceptacją wartości narodowych i przynależnością do wspólnoty narodowej. Ale taka przynależność do narodu nie jest przynależnością państwową (obywatelstwo danego państwa). Nie jest również przynależnością geograficzną (miejscem urodzenia). Nie jest to nawet przynależność rasowa (pochodzenie plemienne czy rodowe). Narodowość nie jest też przynależnością językową (posługiwanie się określonym językiem). Narodowość jako przynależność do danego narodu (wspólnoty narodowej) jest przede wszystkim afirmacją wartości narodowych, czyli określonych wartości ustanowionych przez pokolenia tworzące wspólnotę narodową. Do narodu należą więc osoby wyznające określone wartości moralne i religijna ukształtowane przez wieki współdziałania narodu jako wspólnoty rodów i rodzin.
Dzisiaj obserwujemy niespotykane dotychczas negowanie wartości narodowych. Neguje się sens pokoleniowego życia rodzinnego oraz życia religijnego. Dowolne wykształcenie (najlepiej zawodowe) ma zastąpić wychowanie moralne i religijne. Niestety w ten sposób człowiek zatraca swoją osobę i osobowość, aby przekształcić się w myślącą świadomość czy nawet w myślące zwierzę. Zapominamy, że myślenie zrodzone z negacji realności jest w stanie zanegować wszystko w myśl wolności działania. Otóż taka wolność spycha nas w stan możliwości, co odbiera nam całą osobową realność. Realność nie działa na zasadzie wolności (tworzenia możliwości), lecz działa na zasadzie mocy sprawczej. To nasza realna podmiotowość osoby jako podmiot istnienia przyczynuje naszą realną aktywność, która ostatecznie owocuje działaniami moralnymi (czyny dobra) i religijnymi (kult religijny). Dlatego nasza ludzka moralność jest oparta na sprawczej mocy osoby a nie na żadnej wolności działania. Wolność działania prowadzi wprost do porzucenia moralności. Wolność myślenia i działania wybiega poza naturalną realność w sferę możliwości. Jednak tworzenie wciąż nowych możliwości jest porzuceniem tego, co realna, a tym samym prowadzi nas na manowce. Oznacza to, że podążamy gdzieś poza realność w sferę względnego niebytu. Ludziom myślącym zdaje się, że w ten sposób tworzą jakiś „nowy wspaniały świat”, lecz to jest tylko ponure złudzenie, które może skończyć się katastrofą. Przede wszystkim jest to katastrofa społeczna. Życie społeczne musi być oparte na realnych podstawach. Rozwój społeczny to nie jest droga różnych możliwości, która co najwyżej może zaprowadzić nas w kosmos.
Musimy więc radykalnie oddzielić przynależność społeczną czy nawet państwową wyznaczoną przez porządek polityczno-prawny od przynależności narodowej. Ktoś, kto jest obywatelem Polski, wcale nie musi (czy chce czy nie) należeć do Narodu Polskiego. Naród jest to pewien krąg kulturowy oparty na wartościach moralno-religijnych. Takie wartości są to wartości naprawdę humanistyczne, ponieważ mają umocowanie w realności osobowej człowieka. Człowiek, który odrzuca te wartości narodowe, stawia się poza wspólnotą narodową. Dlatego niech się nie wypowiada, co jest symbolem narodowy a co nie jest. Ktoś taki może co najwyżej być członkiem społeczności danego państwa, czyli jego obywatelem, ale nawet wówczas musi przestrzegać praw konstytucyjnych tego państwa.
Jeżeli odrzucamy zasady moralno-religijne, to musimy mieć świadomość, że rezygnujemy ze swego realnego człowieczeństwa. Porzucamy swoją osobę (ale również inne osoby) i ludzkie życie (zatracamy szacunek dla ludzkiego życia), i stajemy się ludzkim zombie albo jakąś nieludzką hybrydą. Bycie osobą wyraża się w działaniach moralnych i religijnych, co skutkuje poszanowaniem innych osób. Jeśli porzucamy takie działania, to tym samym pozbawiamy się szacunku należnego osobie – zarówno swojej własnej jak i innym osobom.
Oczywiście człowiek może działać niemoralnie, to jednak nie bierze się z jego osobowej realności. Działania niemoralne pochodzą z dowolności myślenia oraz wolności wyboru, które biorą się z negacji realności prawdy i dobra. Jeżeli człowiek przestaje uznawać prawdę i przestaje pragnąć dobra, to wtedy dopada go wolność myślenia i działania, co skutkuje popadaniem w zło i działania niemoralne. Wolność działania nic nam nie daje, to znaczy, ze nie buduje naszej moralnej osobowości.
Wolność zapełnia naszą świadomość przeróżnymi możliwościami, które tylko zaburzają naszą osobowość. W ten sposób dokonuje się rozwalenie realnego człowieczeństwa, czyli właśnie burzenia osobowości moralno-religijnej. Pokazuje się i mami człowieka jakimiś wspaniałymi możliwościami, lecz możliwości nie są wcale wspaniałe, gdyż nie tworzą niczego realnego (to jest przebywanie w jakimś nierealnym świecie marzeń i życzeń. Okazuje się jednak, że ludzie wolą swoje czy raczej narzucone myślenie niż własną realność. No cóż pomyśleć cokolwiek jest bardzo łatwo, lecz z własną realnością osobową trzeba się pomocować, a to nie jest ani łatwe, ani przyjemne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz