Naród jest wspólnotą rodzin, co
oznacza, że naród jest wspólnotą osobową. Kard. Wyszyński mówił o rodzinie
rodzin. Jak każda wspólnota osobowa naród (w sensie łączności narodowej) jest
oparty na moralności i religijności. Moralność i religijność stanowią
zasadnicze działania osobowe. Dlatego osoby należące do jakiegoś narodu
działają moralnie i religijnie.
Można więc powiedzieć, że naród
stanowi wspólnotę wartości osobowych. Wartości osobowe są bezpośrednio związane
z działaniami osobowymi. Jeżeli ktoś neguje wartości osobowe (moralność i
religię), to znaczy, że stawia się poza narodem jako wspólnotą osób.
Dlatego dzisiaj trzeba wyraźnie
rozróżniać między narodem (wspólnotą narodową) a społeczeństwem (jako
zbiorowością ludności danego państwa. Poczucie narodowe jest akceptacją
wartości narodowych i przynależnością do wspólnoty narodowej. Ale taka
przynależność do narodu nie jest przynależnością państwową (obywatelstwo danego
państwa). Nie jest również przynależnością geograficzną (miejscem urodzenia).
Nie jest to nawet przynależność rasowa (pochodzenie plemienne czy rodowe).
Narodowość nie jest też przynależnością językową (posługiwanie się określonym
językiem). Narodowość jako przynależność do danego narodu (wspólnoty narodowej)
jest przede wszystkim afirmacją wartości narodowych, czyli określonych wartości
ustanowionych przez pokolenia tworzące wspólnotę narodową. Do narodu należą
więc osoby wyznające określone wartości moralne i religijna ukształtowane przez
wieki współdziałania narodu jako wspólnoty rodów i rodzin.
Dzisiaj obserwujemy niespotykane
dotychczas negowanie wartości narodowych. Neguje się sens pokoleniowego życia
rodzinnego oraz życia religijnego. Dowolne wykształcenie (najlepiej zawodowe)
ma zastąpić wychowanie moralne i religijne. Niestety w ten sposób człowiek
zatraca swoją osobę i osobowość, aby przekształcić się w myślącą świadomość czy
nawet w myślące zwierzę. Zapominamy, że myślenie zrodzone z negacji realności
jest w stanie zanegować wszystko w myśl wolności działania. Otóż taka wolność
spycha nas w stan możliwości, co odbiera nam całą osobową realność. Realność
nie działa na zasadzie wolności (tworzenia możliwości), lecz działa na zasadzie
mocy sprawczej. To nasza realna podmiotowość osoby jako podmiot istnienia
przyczynuje naszą realną aktywność, która ostatecznie owocuje działaniami
moralnymi (czyny dobra) i religijnymi (kult religijny). Dlatego nasza ludzka
moralność jest oparta na sprawczej mocy osoby a nie na żadnej wolności
działania. Wolność działania prowadzi wprost do porzucenia moralności. Wolność
myślenia i działania wybiega poza naturalną realność w sferę możliwości. Jednak
tworzenie wciąż nowych możliwości jest porzuceniem tego, co realna, a tym samym
prowadzi nas na manowce. Oznacza to, że podążamy gdzieś poza realność w sferę względnego
niebytu. Ludziom myślącym zdaje się, że w ten sposób tworzą jakiś „nowy
wspaniały świat”, lecz to jest tylko ponure złudzenie, które może skończyć się
katastrofą. Przede wszystkim jest to katastrofa społeczna. Życie społeczne musi
być oparte na realnych podstawach. Rozwój społeczny to nie jest droga różnych
możliwości, która co najwyżej może zaprowadzić nas w kosmos.
Musimy więc radykalnie oddzielić
przynależność społeczną czy nawet państwową wyznaczoną przez porządek
polityczno-prawny od przynależności narodowej. Ktoś, kto jest obywatelem
Polski, wcale nie musi (czy chce czy nie) należeć do Narodu Polskiego. Naród
jest to pewien krąg kulturowy oparty na wartościach moralno-religijnych. Takie
wartości są to wartości naprawdę humanistyczne, ponieważ mają umocowanie w
realności osobowej człowieka. Człowiek, który odrzuca te wartości narodowe,
stawia się poza wspólnotą narodową. Dlatego niech się nie wypowiada, co jest
symbolem narodowy a co nie jest. Ktoś taki może co najwyżej być członkiem
społeczności danego państwa, czyli jego obywatelem, ale nawet wówczas musi
przestrzegać praw konstytucyjnych tego państwa.
Jeżeli odrzucamy zasady
moralno-religijne, to musimy mieć świadomość, że rezygnujemy ze swego realnego
człowieczeństwa. Porzucamy swoją osobę (ale również inne osoby) i ludzkie życie
(zatracamy szacunek dla ludzkiego życia), i stajemy się ludzkim zombie albo
jakąś nieludzką hybrydą. Bycie osobą wyraża się w działaniach moralnych i
religijnych, co skutkuje poszanowaniem innych osób. Jeśli porzucamy takie
działania, to tym samym pozbawiamy się szacunku należnego osobie – zarówno swojej
własnej jak i innym osobom.
Oczywiście człowiek może działać
niemoralnie, to jednak nie bierze się z jego osobowej realności. Działania
niemoralne pochodzą z dowolności myślenia oraz wolności wyboru, które biorą się
z negacji realności prawdy i dobra. Jeżeli człowiek przestaje uznawać prawdę i
przestaje pragnąć dobra, to wtedy dopada go wolność myślenia i działania, co
skutkuje popadaniem w zło i działania niemoralne. Wolność działania nic nam nie
daje, to znaczy, ze nie buduje naszej moralnej osobowości.
Wolność zapełnia naszą świadomość
przeróżnymi możliwościami, które tylko zaburzają naszą osobowość. W ten sposób
dokonuje się rozwalenie realnego człowieczeństwa, czyli właśnie burzenia
osobowości moralno-religijnej. Pokazuje się i mami człowieka jakimiś
wspaniałymi możliwościami, lecz możliwości nie są wcale wspaniałe, gdyż nie
tworzą niczego realnego (to jest przebywanie w jakimś nierealnym świecie marzeń
i życzeń. Okazuje się jednak, że ludzie wolą swoje czy raczej narzucone
myślenie niż własną realność. No cóż pomyśleć cokolwiek jest bardzo łatwo, lecz
z własną realnością osobową trzeba się pomocować, a to nie jest ani łatwe, ani
przyjemne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz