Człowiekowi proponuje się dzisiaj
wolność w zamian za zbawienie. Powszechnie namawia się człowieka do wolności.
Królują w tym media. Właściwie mamy już coś więcej, ponieważ ludzie chcą już
realizować swoją wolność.
Jeśli zapytamy studentów, czy
chcecie wolności, to chórem odpowiedzą – Chcemy!!! No to zapytajmy ich, czym
jest wolność?
Wolność to swoboda działania.
Wolność to możliwość robienia
tego, co się chce.
Wolność to rozwój własnych
możliwości.
Wolność to swoboda podróżowania i
zamieszkania tam, gdzie się chce.
Wolność to możliwość dowolnego
wyboru.
Z tego, co powiedziano, wynika,
że w związku z wolnością mamy swobodną możliwość
działania oraz jakieś własne chcenie
lub wybór. Trzeba zatem postawić dalsze pytanie, czy wolność jest przyczyną
naszego chcenia i działania, czy może jest tylko motywacją (jakimś
uzasadnieniem) wyboru różnych możliwych działań. Zapytamy wprost, czy wolność
napędza nasze działanie, czy tylko zwraca je w tę lub inną stronę pokazując
różne możliwości działania? Co więc jest potrzebne człowiekowi do działania –
czy sama możliwość działania, czy jakaś moc sprawcza napędzająca to działanie?
Otóż wolność nie daje nam żadnej
mocy. Wolność jest pozbawiona mocy. To, co uważamy za wolność jest tylko
możliwością, która nie niesie ze sobą żadnej mocy sprawczej. To jest
nieokreślona możliwość działania. Możliwość nie jest mocą, dlatego wolność nie
posiada żadnej mocy. A zatem człowiek działa nie z powodu wolności, lecz z
racji posiadanej mocy sprawczej.
Źródłem i przyczyną działania nie
jest jakaś potencja (czyli możność) lecz akt i aktywność (które posiadają moc
sprawczą). Działamy na zasadzie aktywnej mocy. Zapytacie z pewnością teraz, co
w człowieku jest źródłem aktywności? Realistyczna filozofia odpowiada, że tym
źródłem jest istnienie, czyli nasza ludzka egzystencja. Człowiek działa z racji
posiadanej podmiotowości istnienia (egzystencji), a nie z racji posiadanej
natury czy istoty (esencji).
Oznacza to, że ludzka natura
(istota) nie jest ostatecznym albo raczej pierwszym podmiotem działania. Natura
ma swoją przyczynę działania gdzieś znacznie głębiej, w tym co zarazem ją
urealnia, co nadaje jej jakąś postać realności, chociaż pomniejszonej. Można
wiec przyjąć, że ludzka natura (dusza i ciało) jest tylko podmiotem
wykonawczym. Natomiast podmiotem sprawczym jest istnienie (suppositum essendi).
Takie postawienie sprawy zmienia
całkowicie rozumienie człowieka. Filozofia powszechnie utożsamiała człowieka z
jego naturą, czyli z duszą i ciałem. Stąd moc sprawczą przypisywano duszy.
Dusza miała ożywiać ciało, ale wtedy byłaby jedynie zasadą ożywczą. A co z
duchowymi działaniami człowieka? Tutaj mamy do czynienia z dwoma propozycjami.
Platon postulował teorię anamnezy, zaś Arystoteles aktywne oddziaływanie
rzeczywistości.
Kiedy Kartezjusz uznał duszę za
substancję myślącą (res cogitans), to konsekwentnie trzeba było przyjąć, że
ludzkim działaniem rządzi myślenie. Ale przecież myślenie również nie dysponuje
mocą sprawczą, bo wszystko, co pomyślimy, musielibyśmy od razu wykonać, ale tak
nie jest. Myślenie nie jest w stanie poruszyć działania człowieka. Możemy
wymyślać różne rzeczy i możliwości działania, lecz sama aktywność płynie
skądinąd. Tak więc myśląca dusza (myślenie zawarte w duszy) nie prowadzi do
działania, gdyż nie zdoła nam zapewnić duchowej aktywności.
Jak to się dzieje, że człowiek
jest bytem aktywnym, ze jest działającym podmiotem? Otóż operari sequitur esse – tę łacińską formułę często przywoływał
Wojtyła. To oznacza, że przyczyny ludzkiej aktywności należy szukać na poziomie
istnienia (egzystencji) a nie samej istoty (esencji). Metafizycznie istnienie
jest aktem (actus essendi), jak to
wykazał Tomasz z Akwinu. Jako akt, chociaż ograniczony przez możność istotową (modus essendi), istnienie ma odpowiednią
moc i siłę sprawczą, chociaż znowu ograniczoną do naszego ludzkiego sposobu
działania (modus agendi). Ludzkie
istnienie (egzystencja) jest sprawcą naszego ludzkiego działania, zarówno
duchowego, jak i cielesnego.
Postaram się pokazać, jak to
przebiega. Podstawą działania musi być realność a nie tylko jakaś możliwość
(wolność). Podstawą działania jest realna moc sprawcza. Jest to moc zdolna do
działania. Człowiek posiada taką moc, którą otrzymał od Boga w akcie stwórczym.
Według Tomasza Bóg jest pełnym i doskonałym Aktem Istnienia. Posiada więc
doskonałą moc sprawczą, którą teologia nazywa Boską Wszechmocą, co oznacza, że
ma On moc do stwarzania innych bytów już ograniczonych i pomniejszonych, lecz
realnych, bo posiadają one stworzony akt istnienia (esse creatum).
Ludzkie istnienie zawiera
podmiotowość osobową oraz podmiotowość ożywczą lub życiodajną. Każdą z nich
charakteryzują odpowiednie własności istnieniowe, zwane własnościami
transcendentalnymi, ponieważ przekraczają one kategorialny porządek istotowy
(czyli ludzką naturę). Podmiot osobowy cechują własności osobowe prawdy, dobra
i piękna, jak ustalił Gogacz. Podmiot życiodajny (życie egzystencjalne)cechują
własności nieosobowe jedności, różności i ruchu.
Aktywność osobowa jest związana
ze sprawczą mocą własności osobowych, natomiast aktywność życiodajna (tzw.
funkcjonowanie organizmu żywego) jest związana ze sprawczą mocą własności
ożywczych. Oba podmioty istnienia sprawiają więc różne akty, które oddziałują
na porządek istotowy, czyli na duszę i ciało. Dopiero dzięki przyjęciu aktów
egzystencjalnych nasza natura może stać się podmiotem wykonawczym. Dzięki
otrzymanej mocy aktów egzystencjalnych natura przechodzi do działania, które
określamy jako działania człowieka.
Jeśli zatem zaproponujemy
człowiekowi wolność działania, to oznacza to, że chcemy mu zabrać i zniszczyć
aktywność egzystencjalną. To tak, jak byśmy chcieli pozbawić człowieka jego
aktów osobowych i mocy ożywczej. Czy można sobie wyobrazić człowieka
zredukowanego do roli samej natury jako podmiotu wykonawczego? Otóż okazuje
się, że według postmodernistycznej propagandy można a nawet trzeba to zrobić.
Ideolodzy posthumanizmu wierzą, że skoro człowiek jest myślącą substancją, a
właściwie rzeczą, to można i trzeba wymyślić go niejako na nowo. Wystarczy, że
człowiek zmieni swoje myślenie, czyli zaneguje i porzuci realność. Realność
osoby i osobowości oraz realność egzystencjalnego życia (faktycznie życia
nadprzyrodzonego).
Niestety właśnie do tego
sprowadza się podsuwana człowiekowi wolność rozumiana przede wszystkim jako
niezależność od Stwórcy. Odrzucając Boskie Stwarzanie próbuje się stwarzać
człowieka od nowa. Jednak tego typu pomysły albo wymysły nie mają żadnej mocy
sprawczej. Ale mogą zniszczyć to, co naprawdę realne. O co więc chodzi? Otóż
chodzi o uzależnienie człowieka od swobodnego myślenia. To nie jest jednak
pomysł i myślenie samego człowieka. My nie zdajemy sobie sprawy, że naszym
myśleniem może sterować ktoś inny. Kto? Jakiś doskonały Umysł Myślący. I nie
jest to Bóg.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz