Osobowa tożsamość (jako tożsamość
metafizyczna) pochodzi od Boga, natomiast zróżnicowanie możliwości
(różnorodność myślenia i chęć odróżniania się) pochodzi od Demona.
Najpierw człowiek poszukiwał
tożsamości w sobie. Badał swoją naturę i chciał żyć w zgodzie z naturą. Taka
naturalna, czy może naturalistyczna, tożsamość pojawiła się w filozofii
greckiej. Ale już ci sami Grecy przeczuwali, że człowiek jest w stanie osiągnąć
doskonalszą tożsamość w świecie idealnym lub boskim. Człowiek może bowiem
przekroczyć naturę i osiągnąć jakąś boską tożsamość (Platon). Ten postulat
został bardzo wzmocniony w czasach rozwoju chrześcijaństwa. I taka sytuacja
trwała przez wieki.
Jednak zupełnie niespodziewanie
na arenę dziejów wkroczyła nowoczesność wraz z kartezjańskim myśleniem
(cogito). Przed nowoczesnym człowiekiem otwierały się niezmierzone możliwości,
a człowiek mógł sobie wybierać dowolne działania. Odtąd nowoczesny człowiek
stał się Panem Możliwości, co zaczęto określać mianem wolności człowieka.
Taka wolność w postaci możliwości
dowolnego działania zaczęła fascynować ludzi. Wolność rozciąga bowiem przed
nami cały wachlarz możliwości. Ale żeby stać się naprawdę wolnym, trzeba
porzucić dotychczasowe uwarunkowania realności. Zrozumiano dość szybko, że
wolność jest związana z odrzuceniem tożsamości i realności, która pochodzi od
Boga. Stąd zrodziło się przekonanie, że ateizm jest wolnością człowieka. Ateizm
stał się głosem wolności.
Od tej pory poszukując tożsamości
człowiek zaczął się utożsamiać z czymś zewnętrznym, co często traktował jako
formę absolutu. Kolejnym krokiem wolności stał się atak na tę nową postać
tożsamości. Trzeba odebrać człowiekowi wszelkie formy tożsamości, bo takie
poszukiwania mogą zwrócić go ku samemu sobie i własnej osobie. Jak więc
zniszczyć wszelkie poszukiwania tożsamości? Trzeba namówić człowieka na
różnorodność i zróżnicowanie. Ponowoczesność woła do człowieka, po co ci
tożsamość? Wystarczy , że będziesz się odróżniał. Ale żeby się totalnie
wyróżniać, należy się odróżnić od wszystkiego, a wtedy nie ma już miejsca na
tożsamość. Taka wolność jest pozbawieniem człowieka punktów zaczepienia,
wszelkich korzeni czy związków przyczynowych. Jest to rzucenie człowieka w
otchłań możliwości. Taka wolność zniszczy człowieka.
Ponowoczesność jest w tym
względzie brutalna. Nie wolno się zatrzymywać, poprzestawać na czymkolwiek,
trzeba się od wszystkiego stale odróżniać. Wszelkie zatrzymanie czy
przytrzymanie się czegokolwiek jest upadkiem. Żeby iść przed siebie, człowiek
musi ciągle odróżniać się od tego, co osiągnął, od tego, co było. W ten sposób
człowiek nigdy nie osiągnie tożsamości. Co więcej, nawet o niej nie pomyśli. A
bez tożsamości człowieka po prostu nie ma. Pozostaje tylko jakaś nieokreślona
możliwość. Odtąd bycie człowiekiem staje się jakąś różnicą, zróżniczkowaniem
własnej tożsamości. Przecież to Leibniz wymyślił najlepszy z możliwych światów.