Nowożytna Europa stworzyła teorię
człowieka myślącego. W filozofii przekłada się to na potraktowanie człowieka
jako świadomości. Niestety taka wizja człowieka jako świadomości doprowadziła
do porzucenia osoby, a co za tym idzie – osobowości człowieka. Człowiek utracił
osobowość, gdyż stał się jedynie myślącym podmiotem, albo raczej takim
cielesnym pojemnikiem na myślenie. Nie da się zbudować ani stworzyć osobowości
człowieka na podstawie myślącej świadomości. Myślenie nie jest w stanie
stworzyć niczego realnego. Żadne myślenie nie stworzy rzeczywistej osobowości
człowieka, co najwyżej może wymyślać różne wizerunki i kreacje (visage &
image).
To dlatego Europa porzuciła
osobowość człowieka na rzecz tworzenia różnych instytucji. Politycy europejscy
(właśnie ci bez osobowości) uwierzyli w moc sprawczą największych instytucji.
Zapomniano, że prawdziwą moc sprawczą (społeczną i polityczną) mają wielkie
osobowości ludzkie, a nie instytucje. To marksiści uczyli nas, że istnieje coś
takiego jak zbiorowa świadomość, a nawet więcej – zbiorowa mądrość Partii.
Partia nie jest w stanie wyhodować własnej osobowości. Osobowości rodzą się na
uboczu. Geniusze są rozsiani po jakichś obrzeżach instytucji państwa, mieszkają
gdzieś w zakamarkach niezależności ludzkiej.
Zbiorowa mądrość okazała się
kompletną bzdurą. Instytucjonalna zbiorowość nigdy nie osiągnie mądrości.
Spytacie pewnie dlaczego? Ponieważ mądrość nie jest sumowaniem wiedzy
poszczególnych członków zbiorowości. Niestety wiedza dodawana albo nawet
pomnażana nie tworzy mądrości. Nawet jeśli powstałaby zbiorowa świadomość, to i
tak nie stworzymy zbiorowej mądrości. Zbiorowa świadomość może osiągnąć co
najwyżej poziom przeciętności (tej przeciętnej równości głoszonej przez
demokratyczne państwo). Instytucje polityczne jak walec wyrównują wszystko
dookoła i niszczą to, co wyrasta ponad przeciętność.
Albo Europa porzuci mrzonki o
nowożytnej (właściwie oświeceniowej) wizji człowieka jako myślącego rozumu,
albo zbuduje potężne instytucje, które pochłoną całą osobistą aktywność
człowieka skazując go na rolę trybika w tej wymyślonej machinie politycznej. Nic
nie zniszczy tak łatwo życia społecznego, jak wszechogarniające instytucje
polityczne. Najlepszym przykładem jest ONZ, która wyzbyła się całkowicie mocy
sprawczej. Struktura instytucjonalna służy najlepiej sama sobie. Człowiek
bardzo szybko przestaje się tutaj liczyć. A już człowiek z silną osobowością
jest traktowany jako zagrożenie dla instytucji politycznych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz