Od początku tworzenia wiedzy zdawano sobie sprawę,
że człowieka wyróżnia coś szczególnego – jego umysł albo rozum. Arystoteles
definiował człowieka jako rozumne zwierzę (z łacińska animal rationale).
Zachwycano się rozumnością człowieka jako czymś wyjątkowym w świecie przyrody.
Jednocześnie odnoszono nasz rozum do jakiegoś pierwotnego umysłu, który
najczęściej przypisywano Bogu.
Takie podejście narzucało filozofom poszukiwanie dla
człowieka dobra w zakresie jego zdolności umysłowych. Dla Sokratesa dobrem i
szczęściem człowieka stała się wiedza. Dla Platona była to mądrość osiągana
jedynie w świecie idealnym, dla Arystotelesa z kolei była to już tylko
roztropność zdobywana przez człowieka w trudzie i znoju moralnym ziemskiego życia.
To wszystko stanowiło wyposażenie ludzkiego rozumu, który tak fascynował
filozofów.
Trochę inaczej zaczęto pojmować ludzkie zdolności
umysłowe, gdy do głosu doszło chrześcijaństwo, które nie odrzuciło rozumu, ale
wskazało na nowe elementy umysłowości człowieka. Rozum ludzki został obdarzony
wiarą i stał się rozumem wierzącym. To oczywiście wywołało wielowiekowe
dyskusje o wyższości wiary nad rozumem lub odwrotnie rozumu nad wiarą.
Wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Jednak nieopatrznie dokonano oddzielenia wiary i rozumu, zamiast odróżnić wiarę
i myślenie w ramach jednego umysłu. Toteż w dobie nowożytnej sprawa nabrała
nowego rozpędu, ponieważ Kartezjusz uczynił myślenie (cogito) aksjomatem
filozofii. Dzięki temu myślenie zawładnęło człowiekiem zupełnie. Człowiek
został uznany za substancję myślącą, czyli został sprowadzony do myślącego
umysłu.
Niestety był to zasadniczy krok w stronę odrzucenia
i zanegowania rzeczywistości, co później zrealizowali Hume i Kant. U Hegla z
kolei myśl stała się już Absolutem, który objawia się w ludzkiej kulturze.
Angielskim empirystom (Baconowi i Locke’owi) wydawało się, że ich pomysły staną
się ratunkiem przed wszechwładzą rozumu. Ale to były tylko płonne nadzieje.
Otóż empiryzm nie odrzucił wcale rozumu, a jedynie poddał go doświadczeniu
zmysłowemu. Empiryści słusznie zdali sobie sprawę, że nasz umysł potrzebuje do
myślenia jakiejś pożywki. Nie sposób myśleć o niczym. Trzeba więc pomyśleć o
tym, co podsuwają nam wrażenia zmysłowe. Dlatego empiryzm wskazywał prawidłowo,
że myślenie umysłu (już u Kartezjusza oderwane od realności z powodu wątpienia)
musi się karmić danymi zmysłowymi.
Co więcej, okazało się, że te zmysłowe fakty
postrzegane w doświadczeniu da się uporządkować za pomocą czystej myśli – czyli
matematyki. Newtonowska fizyka pokazała, że doświadczalne fakty (to, że jabłko
spada na ziemię) można opisać przy pomocy matematycznych wzorów. To wydawało
się genialne. Kant był zachwycony taką fizyką, dlatego uznał, że poznajemy
tylko zjawiska (fakty doświadczalne), a sama rzeczywistość (Ding an sich) jest
niepoznawalna. Dlatego metafizyka stała się dla niego kwestią wiary a nie
rozumu. Wszystko to razem dało podstawy do rozwinięcia nauk przyrodniczych,
które objęły tron wiedzy naukowej i zaczęły nam królować od czasów pozytywizmu.
Dzisiaj ludzki umysł został sprowadzony na zasadzie
redukcji do naturalnego rozwoju organizmu ludzkiego. Myślenie jest przypisane
bezpośrednio mózgowi (nie wiadomo dlaczego?), gdyż według fizjologii człowiek
nie może się obejść bez mózgu. Dalej wykazuje się, że mózg rozwinął się w
procesie ewolucji jako narząd potrzebny ssakom. A zatem myślenie ma stanowić
naturalny proces ludzkiego organizmu. Zapomina się kompletnie, że ewolucja
przebiega bardzo powoli, zaś człowiek ze swoją zdolnością myślenia rozwija się
w sposób odkrywczy (na zasadzie olśnienia – eureka!), czyli momentalnie.
Tak więc samo myślenie człowieka staje się zaprzeczeniem jakiejkolwiek
ewolucji, gdyż jest po prostu rewolucją
(gwałtowna zmiana na lepsze – definicja z czasów komunistycznych).
Zostawmy na razie problem, skąd się wzięło u
człowieka myślenie. Jest ono na pewno czymś, co przysługuje człowiekowi.
Myślenie jest jakimś szczególnym narzędziem, które służy człowiekowi do
opanowania świata przyrody. Jeżeli człowiek poznaje rzeczywistość i rozumie ją,
to zdobywa wiedzę o tej rzeczywistości. Ta wiedza powinna służyć do kontaktu ze
światem i umiejętnego (w sensie technicznym od gr. techne) korzystania z
dobrodziejstw otaczającej nas rzeczywistości. Ale poza takim rozumiejącym
poznaniem człowiek zaczął myśleć i wymyślać, jakby tu użyć tego, co jest
dostępne w rzeczywistości, w zupełnie inny i nowy sposób. Przecież trzeba było
to wymyślić, że można układać kamień na kamieniu i w ten sposób zbudować dla
siebie schronienie czy mieszkanie.
Właśnie myślenie pozwoliło człowiekowi rozwinąć
kulturę i cywilizację. To dzięki myśleniu człowiek stał się twórcą i odkrywcą.
Myślenie pozwoliło nam na podbój świata przyrody, ale jednocześnie skazało nas
na niszczenie tej przyrody. Musimy pamiętać, że myślenie stanowi odrzucenie i
negację realnej rzeczywistości. Przecież odrzucenie tego, co jest, daje asumpt
do postępu. To myślenie jest matką postępu, gdyż jest odkrywcze. Ale okazuje
się, że myślenie do spółki z postępem (rozumianym pozytywistycznie) potrafi
przynieść człowiekowi zagładę. Już Arystoteles twierdził, że mały błąd
popełniony na początku (dodajmy: naszego myślenia) staje się wielki na końcu
(całego projektu). Doświadczamy tego na własnej skórze. Weźmy chociażby produkcję
plastyków i dzisiejsze problemy z tymi plastykowymi śmieciami.
Człowiek zachwyca się swoim myśleniem. Pragnie
nieustannie myśleć i coś wymyślać. Ale do tej pory nie zdaje sobie zupełnie
sprawy, czym dla niego jest myślenie. Nie wiemy, że jeśli całkowicie poddamy
się myśleniu, to zginiemy. Już dzisiaj giniemy pod zwałami przeróżnych myśli i
pomysłów szerzących się w internecie. Ten nawał informacji potrafi zapchać
najtęższe umysły. Każdy chce zabłysnąć własnym zdaniem lub pomysłem. Mam swoje
zdanie, więc już jestem ktoś. Nawet nie wiemy, ile realności i
tożsamości pozbywamy się i tracimy z powodu takiego myślenia. Myślący umysł,
czyli świadomość, nie jest człowiekiem. Człowiek jest przede wszystkim osobą.
Myślenie chce nam przesłonić własną osobę, gdyż odrzuca realność. Aby dotrzeć
do własnej osoby musimy się wznieść ponad myślenie i otworzyć na prawdę realności. Dopiero prawda wyzwoli nas
od myślenia. Przyjęcie i uznanie prawdy nie jest bowiem myśleniem, lecz wiarą.
Potrzebna jest nam wiara w człowieka, bo tylko dzięki temu dotrzemy do jego
pełnej realności.
Myślący umysł nie potrafi poznać lub zrozumieć
rzeczywistości w całej jej rozciągłości. On pojmuje jednostronnie to, co
pokazują zmysły, czyli zjawiskową stronę rzeczywistości. Takie ograniczone poznanie
sprawdza się jedynie w zakresie codziennej praktyki. Doskonale wiemy, jak
posłużyć się tym, co nas otacza i jest dla nas dostępne pod ręką. Wiemy, co
możemy zrobić ze światem zewnętrznym. Ale czy wiemy, co zrobić ze swoim
wnętrzem?
Nasze myślenie nie sprawdza się wobec człowieka,
gdyż człowieka nie można wykreować lub stworzyć na nowo. Człowiek stanowi
bowiem samo sedno realności. Jest egzystencjalnym podmiotem. To znaczy, że jest
osobą, która stanowi podmiot istnienia (osobowego istnienia). Nie można zatem
traktować człowieka jako empirycznego faktu, czyli jako jakiegoś zjawiska lub
wydarzenia. Człowiek jest sednem i istotą realności. Jest tym, co najbardziej
realne i rzeczywiste.
Człowiek nie żyje w świecie zjawisk i pozorów, tak
jak nie żyje w świecie mody, chociaż może się zachwycać pokazami mody. Człowiek
żyje w osobowej rzeczywistości. Jest osobą i powinien żyć jako osoba osobowo. A
pierwszym osobowym środowiskiem jest dla człowieka rodzina, która stanowi
wspólnotę osobową. Dlatego człowiek żyje przede wszystkim w rodzinie i dla
rodziny, gdyż tylko w rodzinie może w pełni rozwinąć skrzydła swej realności
osobowej. To właśnie w rodzinie (a nie w państwie lub w pracy zawodowej) stać
człowieka na miłość, wiarę i nadzieję. Tylko w rodzinie człowiek może czuć się
bezpiecznie, gdyż tam jest zabezpieczona jego prawdziwa realność, czyli osobowa
godność.
Człowiek musi więc powrócić do własnej realności i
godności. Może tego dokonać dzięki wierze w siebie. Możemy odzyskać godność
właśnie dzięki wierze, czyli pełnemu uznaniu swojej realności. Ludzki umysł
potrzebuje wiary w człowieka (także wiary w Boga, który stworzył człowieka). Bo
tylko wiara pozwoli nam zaakceptować ludzką rzeczywistość.
Dzisiejsza demokracja porzuciła wiarę w człowieka.
Odrzuciła wiarę w to, co realne, zachwycając się widzialnymi pozorami.
Postawiono na wiedzę przyrodniczą o człowieku. Dlatego humanistyka pozbyła się
poszukiwania tego, co w człowieku realne, zajmując się wyłącznie zewnętrznymi
zachowaniami człowieka. W ten sposób tworzy się pozorny obraz człowieka
wykorzystywany w polityce, który służy jedynie do posługiwania się człowiekiem,
a nie do jego poznania i rozumienia. Dzisiaj nie rozumiemy już człowieka i co
gorsza nie chcemy wcale go rozumieć. Jest to tragedia współczesnej demokracji.
Bez zrozumienia człowieka nie zdołamy zbudować
demokracji, gdyż będzie to jedynie pozorny ustrój. Pozorna demokracja posługuje
się dziś tolerancją dla różnych ideologicznych pomysłów, bo straciła kontakt z
realnością. Tak naprawdę jesteśmy tylko widmami lub niewolnikami pozornej
demokracji.
Człowiek powinien się domagać ujawnienia swojej
osobowej realności. Zapytajmy ludzi, czy ktoś chciałby tak żyć na niby, na
aby aby, byle jak, jak w piosence. Otóż okazuje się, że w tym świecie
fantastycznych pozorów zginął nam zupełnie realny człowiek ze swoją godnością.
Dlaczego gdzieś przepadła ludzka osoba? Co się stało?
Dzisiaj zbrodnią polityczną przeciwko ludzkości jest
świadome odrzucenie lub zapomnienie o realności człowieka, o jego osobowej
godności (podkreślam: osobowej). Politycy obruszają się, jeśli ktoś
powie o nich, że są idiotami. Za to można zostać skazanym przez sąd. Ale kiedy
swoich obywateli traktują jak stado idiotów, to wszystko jest w porządku.
Politycy odnoszą się do ludzi jak do podwładnych, gdyż uważają, że otrzymali od
nich władzę. Otóż nie wolno traktować żadnej osoby jako kogoś podwładnego, bo
osoba jest mądrym i wolnym podmiotem działania. Każdy jest podmiotem istnienia
i działania. A to znaczy, że jest w swoim życiu wolny i rozumny. Tylko w osobie
ludzkiej tkwi źródło wszelkich praw, zarówno moralnych jak obywatelskich, czyli
osobowa godność.
Godność ludzka nie jest żadną wartością wymyśloną
przez demokrację. Godność stanowi sedno realności człowieka, gdyż tworzą ją
własności istnienia – prawda, dobro i piękno. Nie ma w człowieku niczego
bardziej realnego.
Dodatek Jeśli
człowiek pozostanie przy swoim myśleniu, to będzie mógł poszukiwać jedynie
wiedzy o świecie. Będzie skazany na posługiwanie się danymi zmysłowymi, co w
efekcie może dać wyłącznie wiedzę przyrodniczą (szczegółową). Niestety okazuje
się, że nawet humanistykę można przekształcić w wiedzę przyrodniczą. Można się
obawiać, że nauki o człowieku, takie jak filozofia i teologia, znikną kiedyś
zupełnie. Cóż więc zostanie? Chyba tylko jakąś pozorna wiedza empiryczna.
Myślenie nie może nam dać poznania prawdy. Dlatego
mamy przeróżne teorie myślenia o człowieku. Czasami bardzo ciekawe. Jednak
nawet zebrane one wszystkie razem nie dają nam prawdy o człowieku. Prawdę o
człowieku czerpiemy ze słowa, które rodzi w nas wiarę. Dlaczego nasz umysł
broni się przed wiarą?
Otóż działa on jako umysł myślący. Myślenie (cogito)
przeciwstawia się wierze (credo). Dlatego myślenie nie chce dopuścić do
przyjęcia wiary, gdyż wiara prowadzi do podporządkowania sobie myślenia.
Myślenie samo w sobie jest kuszące i pyszne. Ono chce przede wszystkim
panowania. Myślenie pragnie wszystkim zawładnąć i wszystko sobie
podporządkować. Myślenie chce dla siebie władzy absolutnej. Jak o świadomości
mówił Levinas – myślenie się wyabsolutnia.. Chce wszystko ogarnąć i wszystkim
zawładność. Chce się stać Absolutem. To właśnie myślenie stworzyło określenie
Boga jako Absolutu, mając chyba siebie na myśli.
Myślenie pozwala człowiekowi panować nad światem.
Człowiek ma pragnienie wszystko zdobywać i podbijać. Na tym właśnie polega ów
ciągły podbój nowych ziem i krajów. Człowiek zawsze odkrywał nowe ziemie i
starał się je opanować. Myślenie pragnie opanować całą przyrodę i
podporządkować ją sobie. Co więcej, myślenie świetnie się do tego nadaje.
Jeśli spojrzymy na współczesne miasta (zwłaszcza
duże metropolie), to zachwycają nas swoim rozmachem i wspaniałymi rozwiązaniami
technicznymi. Mówimy przecież, że technika czyni cuda. Uważamy nawet, że to
wszystko jest niezbędne dla postępu cywilizacyjnego. Z pewnością możemy
powiedzieć, że nasze myślenie zmieniło świat. Jednak musimy pamiętać, że bierze
się to z egoizmu i pychy myślenia, a nie z jego doskonałości.
Mamy za sobą rewolucję przemysłową oraz rewolucję
informatyczną. Dzisiaj cały rozwój został sprowadzony do postępu
technologicznego. Czy jednak dzięki temu dokonuje się równoległy rozwój
człowieka? Można mieć poważne wątpliwości. Myślenie rozwija tylko siebie.
Rozwija się samo w sobie. Wydaje się, że człowiek więcej wie, gdyż więcej
wymyślił. Ale taka wiedza jest tak samo złudna jak myślenie. Jeśli się głębiej
zastanowić, to okaże się, że rozwój myślenia nie rozwija człowieka duchowo
(czyli moralnie i religijnie). Prawdziwym osobowym i duchowym rozwojem
człowieka jest wiara i miłość. Tego uczy nas Kościół. Ale życia osobowego nie
da się rozwinąć w pracy zawodowej, ani dzięki oglądaniu mediów.
Prawdziwy osobowy rozwój człowieka dokonuje się w
rodzinie. To jest podstawowe środowisko człowieka. Natomiast we współczesnym
społeczeństwie rodzina przeżywa kryzys. W obecnej polityce rodzina została
sprowadzona do jakiegoś przeżytku ograniczającego postęp społeczny i
ekonomiczny. Wszystko dziś zmierza do zanegowania zasadniczej roli rodziny w
społeczeństwie. Zadziwiające jest, że politykom się zdaje, iż można i trzeba
stworzyć społeczeństwo bez rodziny. Przecież wystarczy, żebyśmy pracowali i
byli posłuszni władzy. Państwu potrzeba dziś dobrych płatników podatkowych.
Państwu nie potrzeba doskonałych osób prowadzących życie osobowe.
Najgorsze jest to, że myślący umysł wspiera i
wywołuje chęć panowania. Myślenie łączy się bezpośrednio z chęcią panowania
(czyli wolą mocy, jak nazywał ją Nietzsche). Ta chęć panowania rodzi się z
absolutyzacji myślenia. To właśnie Nietzsche chciał doprowadzić myślenie do
absolutu. Jeżeli myślenie uzna siebie za absolut, to w woli zaowocuje to chęcią
panowania. Absolutne myślenie chce po prostu panować nad wszystkim, czyli chce
rządzić rzeczywistością. Myślenie nie lubi rzeczywistości, gdyż ona się jemu
nie poddaje. Rzeczywistość jest niezależna od myślenia i to jest dla niego nie
do zniesienia. Dlatego myślenie dąży do podporządkowania sobie rzeczywistości.
Stwarza wszelkie pozory, że rzeczywistość jest od niego zależna. Myślenie nie
może znieść podległości czemukolwiek, dlatego tak usilnie zabiega o wolność i
niezależność. Myślenie zdąża prostą drogą do wolności myślenia.
Jednak wolność myślenia staje się zgubą człowieka,
który jest przecież realnym bytem, a nie czymś pomyślanym. Jednak filozofia myślenia
próbuje nas przekonać, że człowiek jest myśleniem lub że jest wolnością.
Kartezjusz chciał nas przekonać, że myślenie jest realnością. Cogito ergo sum.
Później nauka zdefiniowała człowieka jako homo sapiens – człowieka myślącego.
To pokazuje, że wychodząc od stwierdzenia cogito ergo sum, dojdziemy do
definicji człowieka myślącego (homo sapiens). Czy ktoś zaprotestował przeciwko
temu? Nikt z naukowców tego nie zanegował! Trzeba jak najszybciej to zrobić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz