22 lutego 2020

Wolność gospodarowania /1




Podstawą wolności gospodarowania, czyli swobody ludzkiego działania, jest własność prywatna. Prawo do własności prywatnej gwarantuje przede wszystkim własność środków produkcji. Mieliśmy już przykład teorii ekonomicznej (właściwie ideologii) marksistowskiego komunizmu, która zwalczała własność środków produkcji. Oczywiście w tamtych czasach dotyczyło to gospodarki produkcyjnej, czyli wytwarzania potrzebnych produktów. Okazało się, że komunistyczna gospodarka była skazana na wieczne niedobory zamiast dobrobytu.
Dzisiaj sytuacja uległa radykalnej zmianie, ponieważ teoria ekonomii liberalnej (zamiast sensownego gospodarowania) oparta jest na maksymalizacji zysku, co prowadzi do preferowania handlu możliwościami i co za tym idzie, porzucenia produkcji. W tym kierunku podąża nawet świat usług, które przestają być wytwórcze i produkcyjne, a stają się tworzeniem nowych możliwości działania. Toteż człowiek (ludzie) tworzy dziś raczej same możliwości działania niż wytwarza realne produkty. W krajach rozwiniętych gospodarka realnej produkcji stanowi nie więcej niż połowę PKB. Dużo większą część stanowi bowiem „produkcja wirtualna” (zob. największe światowe firmy jak Google, Facebook czy Amazon). Powstaje w ten sposób jakaś nowa sfera kulturowa (swoista cyber-kultura, czyli postmodernistyczny świat bez wartości). Nawet jeśli ta nowa popkultura nie służy rozwojowi osobowości człowieka, to i tak najważniejszy jest zysk mocodawców.
Wydaje się, że w takim nowoczesnym cyber-świecie znika kwestia własności środków produkcji, skoro nie ma już realnej produkcji. To, co staje się tutaj ważne to prawo dostępu do cyber-przestrzeni, czyli posiadanie własnego sprzętu umożliwiającego wejście do gry. Okazuje się, że nowa „gospodarka” staje się grą, ale jest to raczej gra interesów wielkich firm, które organizują samą grę.
Dlatego dzisiaj przestaje się liczyć produkcja, zaś najważniejsza staje się gra rynkowa. Co ciekawe, ludzie bardzo chętnie uczestniczą w takiej grze. Jak w każdej grze raz się wygrywa a raz przegrywa. Liczy się zatem sama gra, to, że jesteś w grze. Tyle tylko, że człowiek uwikłany w taką dowolną grę rynkową, traci poczucie własnej realności (i może nawet własnej godności). Staje się jedynie zwykłym pionkiem do gry na planszy cyber-świata. Na koniec traci nawet świadomość, że powinien rzucić znowu kostką do gry, żeby posunąć się dalej do przodu. Ostatecznie kostką będą rzucać zarządcy cyber-świata. A wtedy stajesz się jedynie elementem Matrixa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz