WHO przy pomocy narzuconych
„ekspertów” dokonuje oszustwa polegającego na przeinaczaniu rozumienia, kim
jest człowiek i jaki jest cel jego życia. Współczesnym społeczeństwom narzuca
się w ten sposób wypaczone rozumienie człowieczeństwa (istoty czy natury człowieka).
Postuluje się, że człowiek podlega przede wszystkim seksualności, a celem jego
życia jest czerpanie przyjemności jakoby płynącej z uprawiania seksu.
W dokumencie przedstawionym przez
WHO znajdziemy sformułowanie mówiące, że seksualność i przyjemność z niej
wynikająca są centralnym aspektem bycia człowiekiem. Jest to z jednej strony
sprowadzanie rozumienia człowieka do sfery cielesnej (ponieważ seksualność
dzieje się na gruncie ciała). Natomiast z drugiej strony jest to wskazanie na
błędną celowość ludzkiego życia (w życiu człowieka liczy się tylko seks).
Przekładając to na język potoczny powiemy, że człowiek jest zwierzęciem
seksualnym, które powinno zmierzać do uzyskania maksimum przyjemności z
uprawiania seksu.
W tej interpretacji człowiek
realizuje swoje człowieczeństwo właśnie poprzez seks. Skoro więc seks
(seksualność) staje się wyznacznikiem człowieczeństwa, to oznacza, że reszta
naszej natury – w tym przede wszystkim rozum – ma być podporządkowany, a zatem
służebny wobec seksualności. Dlatego od małego proponuje się w szkole
seksedukację, co oznacza, że już dziecko powinno myśleć o zaspokojeniu swojej
seksualności (nawet jeśli się ona nie pojawia). Otóż najważniejsza sprawą jest
tutaj właśnie myślenie o seksualności.
Jeżeli chcemy popchnąć dziecko do zaangażowania w seks, to należy je od małego przygotowywać do myślenia o seksie.
Od razu nasuwa się podejrzenie,
że seksualność w tej wersji została po prostu wymyślona. Wymysłem jest przede
wszystkim przypisywanie uprawianiu seksu jakiejś nadzwyczajnej przyjemności,
ponieważ rozkosz orgazmu jest wyjątkowo krótkotrwała. Ponadto kierowanie się
przyjemnością cielesną prowadzi bezpośrednio do eskalacji doznań, co
nieodzownie łączy się z nałogiem i uzależnieniem. Propagowanie seksu jest więc
poddaniem człowieka kolejnemu nałogowi, co prowadzi do destrukcji osobowości.
Może zatem chodzi o zniszczenie
osobowości człowieka. Osobowość jest efektem oddziaływania osobowej aktywności.
A więc oznacza to, że działalność człowieka wyznaczona jest przez samo centrum
realności, czyli podmiotowość istnienia. Osoba ludzka stanowi bowiem podmiot
istnienia i działania, jak pisał Wojtyła. Człowiek jest więc przede wszystkim
osobą. Jest osobą uduchowioną i ucieleśnioną. Tak więc dusza i ciało podlegają
i zależą od realności istnienia.
Traktowanie człowieka jako
cielesności powstałej na skutek ewolucji (małpa się pomyliła i zeszła z drzewa)
jest zwykłym fałszowaniem jego realności. Ponieważ realność człowieka stanowi
osoba, która została stworzona przez Boga (czy się chce w to wierzyć, czy nie).
Dlatego należy traktować człowieka jako realną osobę, której i tylko jej
przysługuje godność. Jeżeli sprowadzamy człowieka do seksualnej cielesności, to
tym samym odzieramy go z jego osobowej godności. Nie ma więc mowy o żadnej
godności człowieka i w trakcie stosunku seksualnego można z nim zrobić wszystko
(czyli poniżyć bezwzględnie jego godność).
Jeżeli człowiek działa wbrew
własnej godności, to czy chce, czy nie chce, zawsze będzie miał poczucie
dyskomfortu albo poniżenia. Możemy próbować zagłuszyć w sobie takie poczucie
tworząc sobie dowolną narrację. Albo uciekamy w resentyment, co znakomicie
przedstawił Scheler. Gdy dopada nas poczucie winy i przygnębienia, wtedy chcemy
się tego pozbyć i dlatego szukamy winnego gdzieś dalej poza sobą. Obarczamy
winą innych ludzi, wrogie środowisko albo nawet kulturę (działalność
kulturalną).
Dlatego ideologowie seksualizmu
trąbią o represji, jaka ich dotyczy. Represyjna staje się kultura
chrześcijańska i moralność religijna. Represją będzie wszelka krytyka takich
zachowań jako zboczenia czy choroby. Wszystko, co się przeciwstawia wypaczeniom
seksualnym, będzie uznawane za represję wrogą rozwojowi człowieka. Stąd rolę
wrogiej represywności przypisuje się przede wszystkim religii katolickiej,
która wskazuje na odmienny cel seksualności człowieka, czyli prokreację.
Seksedukacja oddziela radykalnie seksualność od prokreacji. Dlatego otwarcie
walczy się z prokreacją. Propaguje się antykoncepcję i aborcję.
Pogarda dla drugiego człowieka
rodzi się zawsze z poczucia pogardy wobec samego siebie. Jeżeli postępuję wbrew
osobowej godności człowieka, jeśli depczę własną godność, to nie będzie mnie
stać na poszanowanie godności drugiego człowieka. I nawet jeśli będę wymyślał,
że jestem najbardziej postępowym i wyzwolonym człowiekiem, to i tak nie wzbudzę
szacunku dla samego siebie. Poszanowanie człowieka dotyczy bowiem tylko i
wyłącznie jego godności.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz