Tekst ten powstał w roku 1987, gdy uczestniczyłem w spotkaniu, podczas którego rozważano rolę katolików świeckich w świecie. Postanowiłem przypomnieć ten tekst.
Jaka może być rola
katolików świeckich w świecie? Precyzyjniej należałoby zapytać, jaka może być
ich rola w społeczeństwie? To pytanie można sformułować jeszcze radykalniej:
czy misja katolików w społeczeństwie jest potrzebna i pożyteczna, czy może jest
ona nawet niezbędna i niezastąpiona? Aby odpowiedzieć na te pytania, trzeba
zastanowić się najpierw, jakie są zasady życia społecznego, zasady konieczne
dla prawidłowego funkcjonowania i rozwoju społeczeństwa. Trzeba więc rozważyć,
co pozwala ludziom nawiązywać i utrwalać więzi społeczne, co pozwala im
współżyć i współpracować ze sobą w zgodzie i poszanowaniu.
Zastanawiając się na
tymi problemami dochodzimy do wniosku, że tu na ziemi pierwszymi i najgłębszymi
zasadami życia społecznego są:
PRAWDA, POKÓJ I
SPRAWIEDLIWOŚĆ.
Prawda w wymiarze
jednostkowym to nieustanne poszukiwanie tego, co realne, to ciągłe oglądanie
się na rzeczywistość, to stałe uczenie się rzeczywistości. Taka prawda to
przede wszystkim odrzucenie kłamstwa, ale również wszelkich pozorów i oszustw.
To stałe odrzucanie błędu i fałszu. To także niezgoda na idealizm.
Prawda w wymiarze
społecznym to dostrzeganie zawsze drugiego człowieka, który żyje obok nas, w
jego realności, a nie w jakiejś abstrakcyjnej idei. Ta prawda to jakby wiara w
prawdziwość drugiego człowieka, to wiara w realny kontakt z tym człowiekiem, to
po prostu wiara w sens i godność istnienia człowieka. Ta prawda stanowi pełną
akceptację człowieka, z której rodzi się wzajemne zawierzenie sobie. Wiara w
człowieka nie może istnieć bez wiary w Boga. Dlatego prawda społeczna to także
dostrzeganie w świecie realnej obecności Boga.
Pokój w wymiarze
jednostkowym to ufność i nadzieja pokładana w tym, co realne. To zaufanie do
rzeczywistości w tym sensie, że kierując się nią nigdy się nie zawiedziemy. Ten
pokój możemy osiągnąć jedynie poprzez skierowanie się do właściwego celu. Tym
celem mogą być tylko inni ludzie oraz Bóg jako cel ostateczny, a nie jakieś
nierealne ideały lub wytwory kultury. Takie zwrócenie się do Boga i do innych
ludzi rodzi wzajemne zaufanie do siebie, to zaufanie zaś staje się podstawą
wzajemnego pojednania i poszanowania.
Pokój w wymiarze społecznym
to wzajemne zaufanie do siebie wszystkich ludzi. Do tego zaufania potrzebna
jest wiara, o której mówiliśmy poprzednio. Toteż taki pokój jest zwróceniem się
ludzi do siebie i do Boga. Pokój społeczny nie realizuje się zatem w braku
walki lub przemocy, ale jest aktywnym zwróceniem się do rzeczywistości i
realizuje się we współdziałaniu.
Sprawiedliwość w
wymiarze jednostkowym to pragnienie i umiłowanie dobra. Ale jest to kierowanie
się w swym postępowaniu dobrem drugiego człowieka, a nie swoim własnym. Do tego
jest potrzebna w człowieku dobra wola. Dobra wola to trwałe skierowanie się do
dobra, to stałe nastawienie na to, co realne i rzeczywiste. Sprawiedliwość jest
więc stałym zwróceniem się na drugiego człowieka, jest nieustanną służbą
drugiemu człowiekowi.
Sprawiedliwość w
wymiarze społecznym to wzajemne umiłowanie i poszanowanie wszystkich ludzi. To
powszechna służba człowiekowi. To dbałość o dobro innych ludzi, a nie tylko o
swój własny interes. Sprawiedliwość społeczna nie jest więc tylko oddawaniem
komuś tego, co mu się należy. To coś znacznie więcej – to oddanie się i
poświęcenie dla drugiego człowieka. To rezygnacja z interesów osobistych lub
grupowych na rzecz dobra wspólnego, dobra innych ludzi.
Jeżeli teraz, po
określeniu zasad życia społecznego, zastanowimy się, gdzie i kiedy te zasady
znajdują zastosowanie, to każdy z pewnością przyzna, że udaje się nam je
zrealizować jedynie w wąskim kręgu przyjaciół lub rodziny. Natomiast w szerokim
kręgu społecznym, np. w życiu zawodowym lub instytucjonalnym i organizacyjnym,
te zasady rozpływają się i zanikają. W stosunkach międzynarodowych prawie ich
nie ma.
Taka sytuacja
skłania do prostego wniosku, że pełni życia społecznego należy szukać właśnie
na tym pierwszym poziomie – w kręgu bliskich sobie osób. Życie społeczne, czyli
życie wspólnotowe, dzieje się bowiem i przebiega pomiędzy konkretnymi osobami.
To ludzie jako realne osoby nawiązują między sobą, rozwijają i utrwalają
prawdziwe więzy i relacje społeczne. Te relacje noszą także nazwę relacji osobowych.
Można przyjaźnić się bowiem z tym lub innym człowiekiem, ale nie sposób
przyjaźnić się z jakąś instytucją lub organizacją.
Potocznie sądzimy
jednak inaczej. Uważamy, że najpełniejsze i najdoskonalsze życie społeczne
toczy się w organizacjach i instytucjach do tego powołanych. Takiemu złudzeniu
ulegli kiedyś socjaliści. Wydawało im się, że wprowadzenie kolektywnych form
instytucjonalno-organizacyjnych ożywi i rozwinie wśród ludzi życie społeczne.
Zaczęto więc narzucać te formy odgórnie, niemal pod przymusem. Okazało się to
poważnym błędem, gdyż doprowadziło do zniszczenia życia społecznego i
wspólnotowego, do zaniku zasad społecznych, a przez to do ogólnego kryzysu
społecznego.
Dlatego trzeba
sobie wyraźnie powiedzieć, że instytucje i organizacje nie tworzą życia
społecznego. One mogą pełnić jedynie rolę pomocniczą i usługową dla ochrony i
utrwalenia istniejących już więzi i relacji społecznych, czyli więzi i relacji
osobowych. Są na ogół miejscem spotkania wielu różnych ludzi zainteresowanych
daną formą aktywności, czy to będzie aktywność zawodowa, kulturalna lub
polityczna.
Płynie stąd drugi
wniosek, że instytucje i organizacje nie są w stanie nauczyć ludzi życia
społecznego, czyli tego, jak współżyć i obcować z innymi ludźmi. Tego możemy
się nauczyć jedynie w spotkaniu z konkretnym człowiekiem. Gdzie zatem należy
szukać ludzi, którzy mogliby zostać nauczycielami w zakresie życia społecznego?
Otóż wydaje się, że właśnie w tym względzie doniosłą rolę do spełnienia w
społeczeństwie mają katolicy. I to nie jakieś instytucje kościelne lub
katolickie, ale konkretni i poszczególni ludzie, tak kapłani jak też świeccy.
Chodzi tu oczywiście
o tych katolików, którzy żyją na co dzień życiem religijnym będącym
najpełniejszym i najdoskonalszym przejawem życia społecznego i wspólnotowego,
gdyż swym zasięgiem obejmuje ono lub stara się objąć wszystkich ludzi, a przede
wszystkim obejmuje Boga i jego świętych. Toteż swą wiedzę o życiu społecznym i
jego zasadach czerpią oni wprost od Boga, czyli z Objawienia. Źródłem dla nich
w tym zakresie jest Ewangelia, a więc Słowo Boże przyjęte z wiarą. Tam zostały
wyłożone owe pierwsze zasady życia społecznego :
PRAWDA, POKÓJ,
SPRAWIEDLIWOŚĆ.
Zaś najlepszą nauką
i realnym doświadczeniem życia wspólnotowego jest bezpośrednie spotkanie z
Chrystusem w Eucharystii. Takie spotkanie z Chrystusem staje się nieocenionym
źródłem naszej wiedzy o człowieku i jego życiu. To właśnie Chrystus ukazał nam
w pełni nasze człowieczeństwo jako potrzebę kontaktu i więzi międzyludzkich. To
Chrystus objawił nam nasze życie społeczne.
Trzeba jednak
zaznaczyć, że Chrystus objawił nam przede wszystkim nadprzyrodzony wymiar
naszego życia społecznego. Mocą Imienia i Ducha Bożego powołał do istnienia
Kościół, czyli wspólnotę nadprzyrodzoną. Przykazał ponadto, iż zasadą
jednoczącą członków tej wspólnoty ma być miłość – miłość do Boga i bliźniego.
Tej miłości nie można osiągnąć środkami naturalnymi, może być ona wsparta
jedynie na łasce uświęcającej, którą członkowie Kościoła otrzymują na chrzcie.
Toteż katolicy w swym życiu religijnym kierują się wiarą, nadzieją i miłością.
Natomiast w życiu
świeckim i przyrodzonym, jeśli się nie ma mocnego oparcia w Bogu, nie sposób
zrealizować te zasady. Brak łaski zrywa bowiem więzi miłości, co z kolei
osłabia więzy wspólnotowe. Katolicy podejmują oczywiście stale takie próby, ale
udaje się to tylko nielicznym, którzy z tego powodu są uznawani za świętych.
Ale to właśnie święci poprzez swoją działalność w znakomity sposób pouczają nas
o możliwościach realizacji życia społecznego, o potrzebie owego zwrócenia się
do Boga i człowieka, które jest warunkiem życia wspólnotowego i społecznego.
Czym zatem powinniśmy
kierować się w naszym życiu codziennym, w naszym przyrodzonym i świeckim życiu
społecznym? W tej sferze musimy kierować się zasadami osiąganymi przy pomocy
zdolności naturalnych, aby wszyscy ludzie byli w stanie zrealizować te zasady.
Muszą to być także zasady jednoczące wszystkich członków danej społeczności.
Muszą zwracać nas zawsze do człowieka, gdyż tylko w spotkaniu z drugim
człowiekiem rodzą się więzi osobowe i wspólnotowe, które pobudzają naszą
aktywność. Tymi zasadami są:
PRAWDA, POKÓJ I
SPRAWIEDLIWOŚĆ.
Ale nie jest łatwo
żyć podług tych zasad. Wymaga to ogromnego trudu i poświęcenia. Wymaga także
wewnętrznego skupienia i rozmyślania. Wymaga wreszcie mądrości. Niestety ludzie
stale o tym zapominają, domagając się od życia, aby było łatwe i przyjemne.
Dlatego ciągle należy im przypominać owe zasady. Kto ma to czynić? Właśnie
katolicy, którzy podejmują trud człowieczeństwa. Można przeto powiedzieć, że
katolikom przypada w udziale trudna rola w społeczeństwie – stają się oni
społecznym sumieniem dla świata. Sumieniem, które przypominałoby ludziom o
zasadach życia społecznego: o prawdzie, pokoju i sprawiedliwości, aby w
kłopotach dnia codziennego nie zagubili swego człowieczeństwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz