Biskup Drohiczyński napisał w
Liście pasterskim, że człowiek nie rodzi się chrześcijaninem. To pokazuje, że
człowiek potrzebuje wsparcia łaską Bożą. Służą do tego sakramenty, zwłaszcza
chrzest, komunia i bierzmowanie. Przecież już na chrzcie Bóg obdarza nas swoją
łaską, abyśmy mogli stać się chrześcijanami. Ale ten chrzcielny dar łaski jest
tylko początkiem naszej działalności, którą podejmujemy już sami.
Chyba w średniowieczu
funkcjonowała formułka – anima
naturaliter christiana. Łączono ją zapewne z poglądem, że Bóg stwarza duszę
człowieka, ponieważ człowieka pojmowano jako złożonego z duszy i ciała. Otóż
Bóg stwarza bezpośrednio osobę człowieka (persona)
i jego życie (vitalitas – moc
ożywcza). Bóg stwarza bowiem ludzkie istnienia, które zawiera podmiotowość
osoby i podmiotowość życia. Gdyby Bóg stwarzał ludzką duszę (to, co zwykle
nazywamy duszą), wtedy musiałaby ona posiadać odpowiednią doskonałość i mogłaby
działać zawsze w sposób doskonały, czyli osobowy. Jednak dusza nie jest
podmiotem osobowym, jak chce wykazać współczesna filozofia utożsamiając osobę
ze świadomością. Tragedia!!!
Czymś doskonałym w człowieku jest
podmiot osobowy zawarty w istnieniu. Można również mówić o nim „ludzka
egzystencja”. Dlatego nasza dusza (duchowość, którą tworzą władze duchowe
umysłu, woli i uczuciowości) musi być wzmocniona aktami osobowymi, które
pochodzą od osoby i które stają się wyrazem daru łaski Bożej (nawiązanie przez
Boga relacji osobowych z człowiekiem). Dopiero gdy działania duchowe zostaną
poparte przez akty osobowe (kontemplacja, sumienie i upodobanie), to wtedy
władze duchowe zdobywają odpowiednie zasady oraz sprawności (cnoty osobowe) do
działań osobowych, czyli stricte ludzkich, jak pisał Wojtyła. Nasze działania
osobowe stają się potwierdzeniem osobowej łączności z Bogiem oraz z innymi
osobami (przede wszystkim Świętymi Pańskimi).
Każdy człowiek ma możliwość
przyjęcia sakramentu chrztu i przyjęcia łaski Bożej. Takie przyjęcie na powrót
umacnia jego osobę i pozwala mu działać w sposób osobowy (na co dzień i od
święta). Dzięki darowi łaski Bożej nasza osoba zyskuje potężną moc i aktywność,
która może oddziaływać na duszę i dalej na ciało. Wówczas działamy w pełni
osobowo (czyli ze względu na osobę) zdobywając osobowe sprawności umacniające
nasze władze duchowe.
Bez tego wsparcia człowiek
jedynie stara się działać jak najlepiej, ale to nie zawsze się udaje, bo bez
łaski nasze władze duchowe nie mają stałego wsparcia aktów osobowych. Łaska
Boża działa bowiem poprzez osobę człowieka pobudzając akty kontemplacji,
sumienia i upodobania, które z kolei oddziałują na nasze władze uzdatniając je
do właściwego działania (do słowa prawdy, czynu dobra i przeżycia piękna). Ani
nasz umysł sam z siebie nie będzie zdolny osiągnąć słowa prawdy, ani nasza wola
sama z siebie nie będzie mogła chcieć i czynić dobra, ani nasza uczuciowość
sama z siebie nie w stanie przeżywać piękna, lecz będzie skazana na przeżywanie
przyjemności.
Nasz umysł pozostawiony samemu
sobie staje się co najwyżej świadomością, która potrzebuje danych zmysłowych do
tworzenia własnego przedmiotu w postaci zjawiska (Kantowski fenomen albo
empiryczny fakt). Nasza wola pozbawiona osobowego wsparcia i działająca na
własną rękę będzie skazana na wybieranie wyłącznie spośród propozycji naszego
myślenia, czyli będzie skłonna do wyboru działań przebiegających w sferze
empirycznej. Wszystko to sprawdza się oczywiście w praktycznej działalności
człowieka, czyli w życiu codziennym i zawodowym. Jednak dzięki temu nie można
wznieść się do działań rzeczywiście osobowych (wiary, miłości i nadziei). Człowiek
pragnący wolności i zdany tylko na siebie nie będzie żył osobowo, czyli w
sposób egzystencjalny, jak chciał Kierkegaard. Sam w sobie człowiek jest tylko
esencją, czyli istotą żywą. I tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz