Można
przyjąć, że dla Fromma świadomość jest wytworem kulturowym społeczeństwa, w
którym żyjemy. Powiada on wprost, że wrażenia są wynikiem kulturowego procesu
nauczania. To społeczeństwo uczy nas, jak przekształcić wrażenia w
spostrzeżenia. (por. s. 116) Zdaniem Fromma, większość ludzi pozostaje zupełnie
nieświadoma faktu, że to, co uważają za prawdziwe, a nawet samooczywiste, jest
iluzją kreowaną przez wpływ społeczeństwa. (por. s. 63).
Możemy to
rozumieć w tym sensie, że komunikacja społeczna, która dokonuje się poprzez
język, narzuca nam zmodyfikowany albo nawet wypaczony obraz rzeczywistości.
Ponadto znaczy to, że społeczna komunikacja nie stanowi odpowiednika poznawania
rzeczywistości, ale jest już jakąś interpretacją i służy jedynie praktycznym
celom rozwoju społecznego. Idąc dalej powiemy, że komunikacja społeczna będzie
miała za zadanie dostosowanie ludzkiego postrzegania i zachowania do możliwości
uczestnictwa w strukturach społecznych, czyli w funkcjonujących instytucjach.
Dlatego
nauczanie i wychowanie organizowane przez państwo kieruje się celami
społecznymi. Staje się w związku z tym przystosowaniem lub przymuszeniem
człowieka do funkcji społecznych. Dzisiaj za główną funkcję i rolę społeczną uważa się pracę zawodową, gdyż jest
to najważniejsza wartość (wartość ekonomiczna), jaką człowiek-obywatel może
ofiarować społeczeństwu (właściwie państwu). Struktury społeczne jako
instytucje państwowe są oparte na pracy ekonomicznej, czyli zawodowej. Wiadomo,
że bez pracy i dorobku ekonomicznego upadłaby cała struktura społeczna i państwowa.
Dlatego
głównym zadaniem, jakie stawia przed sobą system edukacyjny państwa, jest
dostosowanie i wdrożenie człowieka-obywatela do pracy zawodowej. Dzisiaj
najważniejszym wskaźnikiem rozwoju społecznego jest wskaźnik ekonomiczny –
dochód narodowy, zwany obecnie „produktem krajowym brutto” (PKB). Dalej ważnym
wskaźnikiem jest bezrobocie, czyli ilość obywateli pozostających bez
zatrudnienia i pracy.
Jeśli
dokonamy przeglądu historycznego, to zobaczymy, że rozwój społeczny idzie w
kierunku maksymalnego wykorzystania wszystkich ludzi zdolnych do pracy. Dlatego
postulowano wykorzystanie w pracy zawodowej kobiet obok mężczyzn. Stąd
pojawiają się poglądy, że praca domowa jako nieekonomiczna jest bezwartościowa,
gdyż nie przynosi państwu zysku i dochodu (chociażby w postaci podatku).
Szafowano również demagogicznymi hasłami, że praca zawodowa stanie się dla
kobiet wyzwoleniem i emancypacją, gdyż dzięki temu będą mogły realizować w
pełni swój rozwój albo swoje ambicje. Praca zawodowa miała się stać dla kobiet
niezależnością i wolnością, co przywodzi na myśl ponure hasło: „Arbeit macht
frei”. Nikt wówczas nie zauważył, że praca miała służyć przede wszystkim
tworzeniu potęgi militarnej państwa, czyli zaspokojeniu chęci panowania jego
przywódców.
Dzisiaj z
kolei praca zawodowa powinna być podstawowym zajęciem obywateli, którzy służą
państwu. Dlatego praca zawodowa stała się głównym celem ludzkiego życia
społecznego. Człowiek-obywatel powinien pracować i konsumować to, co wypracuje.
Na tym właśnie ma polegać rozwój społeczny (właściwie ekonomiczny), czyli
rozwój człowieka. W ten sposób społeczeństwo narzuca człowiekowi cele i zadania
życiowe. Jednocześnie realizuje określoną wizję człowieka poprzez kreowanie
postrzegania rzeczywistości, komunikację językową i przekazy medialne, poprzez
interpretacje wydarzeń i faktów. Edukacja publiczna została sprowadzona do
wiedzy szczegółowej i praktyki zawodowej. Nikt już nie poszukuje prawdy, która
w życiu społecznym nie jest do niczego potrzebna.
Dlatego
Fromm mógł dojść do wniosku, że świadomość to zbiorowisko złudzeń, które
myślenie próbuje organizować na potrzeby życia społecznego. Dla niego
świadomość jest fałszywą mapą, jaką kierujemy się w swoim życiu i postępowaniu.
(por. s. 137) Natomiast prawdziwa wiedza o rzeczywistości jest tłumiona. Fromm
twierdzi, że znamy prawdę i tłumimy tę wiedzę, dlatego istnieje wiedza
nieświadoma (my powiemy raczej wiedza nieuświadomiona lub niewyraźna). Uważa
on, że społeczeństwo wyposaża swoich członków w rozmaite rodzaje fikcji, a tym
samym czyni prawdę więźniem rzekomej racjonalności. (zob. tamże)
Kulturowy lub społeczny proces
nauczania stwarza zatem fikcję racjonalności, która powinna służyć
przystosowaniu człowieka do zadań społecznych (czyli przede wszystkim do pracy
zawodowej). Struktury społeczne tworzą więc fikcję i same działają na zasadzie
fikcji, to znaczy, że realizują i rozwijają pozorne potrzeby człowieka. Trzeba
jasno powiedzieć, że celem człowieka nie jest praca zawodowa. I kompletną
bzdurą jest stwierdzenie, że człowiek spełnia się w pracy zawodowej. To, że
człowiek musi pracować, aby przeżyć, wcale nie znaczy, że praca powinna być
celem jego życia, gdyż ludzkie życie nie polega na stworzeniu sobie dogodnego
miejsca do przetrwania w świecie przyrody, ani nawet na opanowaniu i
wykorzystaniu świata przyrody. Celem człowieka jest osobowe spełnienie w życiu
rodzinnym oraz w życiu wiecznym (nadprzyrodzonym).
Okazuje się, że społeczeństwo dba
jedynie o swój własny rozwój, co wyraża się w zapewnieniu rozwoju
ekonomicznego. Dlatego edukacja społeczna, czyli państwowa, ogranicza i
sprowadza człowieka do takiej racjonalności (albo systemu wiedzy), która może
być wykorzystana wyłącznie dla celów użytecznych społecznie. Społeczeństwu nie
jest więc potrzebna prawdziwa wiedza o człowieku, ale tylko wiedza o tym, jak
pokierować ludźmi dla osiągnięcia celów ekonomicznych. Państwo nie chce wiedzy
o rzeczywistości, ale wiedzy o tym, jak najlepiej wykorzystać obywateli do
realizacji własnych celów. Dlatego dzisiaj liczy się przede wszystkim wiedza
ekonomiczna i prawna, politologia i psychologia społeczna. Jedynie taka wiedza
może być wykorzystana do tworzenia struktur państwowych i zarządzania
obywatelami.
Jeśli ludzie dadzą się wciągnąć
do tej gry, to zostaną pożarci przez tę wielką machinę społeczną. Dzisiaj
trzeba bronić własnej indywidualności i tożsamości. Trzeba bronić własnej osoby
i osobowej godności. Ale musimy pamiętać, że godności osobowej nie da się
zrealizować w pracy zawodowej oraz poprzez dobrobyt ekonomiczny. Swoją osobową
godność spełniamy jedynie we wspólnocie osobowej. Wspólnotą osobową jest
rodzina i Kościół. W rodzinie uczymy się moralności, która polega na tworzeniu
relacji osobowych. Natomiast Kościół uczy nas religijności, która polega na
relacjach osobowych nawiązywanych z Bogiem. Dzisiaj państwo chciałoby się
pozbyć więzów i relacji osobowych, gdyż przeszkadzają one w wychowaniu
posłusznych obywateli.
Staje się więc jasne, dlaczego
myślenie wytwarzane przez społeczeństwo powoduje stłumienie prawdy o człowieku.
Ta prawda jest potrzebne i niezbędne dla samego człowieka. Ale jest ona
zupełnie niepotrzebna społeczeństwu, które zamierza rozwijać się na zasadzie
własnej racjonalności. Myślenie i racjonalność funkcjonujące w społeczeństwie
są dostosowywane do tak zwanych potrzeb społecznych, czyli w ostatecznym
rozrachunku do zadań, które mają służyć instytucjom społecznym. Instytucje są
tworami pomyślanymi, czyli wymyślonymi przez urzędników i prawników służących
państwu. Dlatego w instytucjach nie ma miejsca na działania osobowe. Jeśli więc
służę tylko instytucji (wszystko jedno czy będzie to jakiś urząd, czy firma lub
przedsiębiorstwo), to znaczy, że zatraciłem już to, co jest we mnie osobowego.
A ostatecznie przestałem już być osobą i działać jako osoba. Nie można
służyć dwóm panom: Bogu i mamonie.
Żyjemy w społeczeństwie pod
nieustanną presją zawłaszczenia naszej osoby. Rozwój życia społecznego prowadzi
do odrzucenia wszystkiego, co osobowe. Krytycy społeczeństwa dostrzegali utratę
osobowości przez człowieka jedynie w systemach totalitarnych, gdyż było to
oczywiste. Wydawało się i nadal wielu ludziom się wydaje, że demokracja jest w
stanie ochronić człowieka przed dehumanizacją i wyalienowaniem, przed
depersonalizacją. Ale dzisiaj musimy być szczególnie czujni, bo okazuje się, że
można manipulacyjnie namówić ludzi do porzucenia wszelkich wartości
humanistycznych. Czy mamy się poddać globalnej destrukcji?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz