Gdy wraz z Rewolucją Francuską
upadł ideał absolutnych rządów króla (którego władza miała pochodzić od Boga),
zaczęto poszukiwać nowych form zarządzania państwem. W starym systemie prawem
była wola władcy, zaś obecnie panowanie prawa zostało związane z instytucjami,
które miały stać na straży prawa. Prowadziło to do stworzenia systemu
instytucjonalnego, którego fundamentem miała być „raczej mityczna” umowa
społeczna. Tak zaczęły powstawać instytucje demokratyczne.
Przeciwstawną wizję przedstawił
Marks, który opisywał społeczeństwo jako twór klasowy. Społeczeństwo jest
efektem walki klasowej. Otóż klasa społeczna jest znowu tworem „raczej
enigmatycznym”, który określa wyraźny interes ekonomiczny. Oczywiście przy
założeniu, że ludzie w swojej działalności kierują się interesem ekonomicznym i
niczym innym. A skoro tak nie jest, to musi istnieć Partia Komunistyczna, która
by formułowała taki interes ekonomiczny (własność środków produkcji, itd.).
Władzę miała przejąć klasa proletariacka, co sprowadzało się do tego, że
wszyscy obywatele powinni stać się proletariuszami. Trzeba też zaznaczyć, że
pierwotny marksizm był anty-instytucjonalny.
Po dramatycznych perturbacjach w
XX wieku, czyli walce komunizmu z kapitalizmem, zwyciężyła wizja
instytucjonalna państwa demokratycznego. Do prawa stanowionego próbowano dodać
prawo naturalne w postaci Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka i Obywatela.
Niestety Unia Europejska, która jest ostatecznym (i chyba ostatnim) wykwitem
tego modelu politycznego, nie spełniła swoich oczekiwań.
Można więc postawić pytanie, czy
należy zawrócić z tej drogi, tak jak odwróciliśmy się od pomysłów
komunistycznych? Czy możliwa jest jakaś inna wizja społeczeństwa? Wydaje się,
że na gruncie filozoficznego personalizmu można zaproponować wspólnotową koncepcję społeczeństwa. Na
czym to ma polegać? Otóż społeczność ludzka nie powstaje na zasadzie umowy
społecznej ani walki klasowej. Społeczność ludzka ma charakter wyraźnie
wspólnotowy. Skąd się bierze ów wspólnotowy charakter społeczeństwa? Człowiek
jest przede wszystkim osobą. Osobowy charakter bytu ludzkiego (tutaj trzeba
zaznaczyć, że osobą jest zarówno mężczyzna jak i kobieta, ale to są odmienne,
choć dopełniające się osoby) pozwala albo nawet wymusza tworzenie wspólnoty
rodzinnej. Rodzina jest naturalną wspólnotą ludzką. Taka wspólnota posiada
szczególną łączność na poziomie relacji osobowych. Kwestia instytucjonalna
została narzucona już w Prawie Rzymskim, ale trzeba wiedzieć, że jest to sprawa
wtórna, chociaż obecna w wymiarze społecznym (polityki państwa). Ludzie łączą
się we wspólnoty rodzinne, które od zarania dziejów tworzyły następnie
wspólnoty lokalne (wiejskie, a później miejskie). Ostatecznym tworem
wspólnotowym (tworem społeczeństwa wspólnotowego) jest Naród. W wymiarze
społecznym naród należy pojmować jako wspólnotę wspólnot. Kardynał Wyszyński
mówił tutaj o rodzinie rodzin. Dopiero wspólnota narodowa dąży do jednolitej i
trwałej organizacji własnego życia społecznego (organizacji gospodarczej i
kulturalnej). Dlatego powstawały państwa narodowe.
Wróćmy teraz do kwestii
działalności wspólnotowej. Zapytamy, jak działa wspólnota rodzinna? Czy działa
ona na zasadzie prawa stanowionego, czy też na zasadzie instytucjonalnej, czy
może kierując się wyłącznie interesem ekonomicznym? Łatwo dostrzeżemy, że życie
i współdziałanie w rodzinie ma zupełnie inny, bo właśnie osobowy charakter.
Można powiedzieć, że radykalnie wykracza poza przedstawione propozycje
łączności politycznej. Życie rodzinne nie jest ani prawodawstwem (chociaż
państwo nieustannie próbuje narzucać regulacje prawne), nie jest również
działalnością instytucjonalną, ani nie jest realizacją interesów ekonomicznych.
Życie rodzinne jest przede wszystkim współżyciem i współdziałaniem osobowym.
Tego nie można zmienić, ani nie da się tego oszukać, czyli zmanipulować.
Cóż z tego wynika? Otóż wspólnota
osobowa jest nastawiona zawsze na realne działanie. Ponadto będzie to zawsze
współdziałanie. Jeśli członkowie rodziny zaczynają żyć i działać we własnym
interesie, to taka rodzina się rozpada. Dlatego realnego działania społecznego
musimy poszukiwać w rodzinie, a nie w teoriach naukowych. W związku z tym
możemy stwierdzić, że w wymiarze społecznym wspólnota działa na zasadzie gospodarowania.
Dotyczy to również wspólnot lokalnych jak i szerzej wspólnoty narodowej.
Działająca wspólnota nie dąży bezpośrednio do ekonomicznego zysku, ale stara
się wypracować jakieś dobro wspólne, czyli coś, co ma służyć wszystkim
uczestnikom. Na tym polega faktyczne i realne współdziałanie społeczne.
Działalności wspólnotowej nie dotyczy więc teoria liberalnej ekonomii, ale to,
co nazywamy gospodarowaniem. Gospodarowanie zasadza się na pracy dla dobra
wspólnoty, a nie na działaniach dla możliwego zysku. Gospodarowanie tworzy
zatem coś rzeczywistego, a nie tylko stwarza jakieś możliwości ekonomiczne.
Dlatego o gospodarce należy mówić
w perspektywie wspólnotowego pragmatyzmu narodowego (nie lubię terminu „interes
narodowy”). Naród musi umieć gospodarować własnymi zasobami szeroko pojętymi
(kultura i technika, przemysł i rolnictwo, surowce naturalne i potencjał
intelektualny). Musimy sobie zdawać sprawę, że tylko państwo narodowe może
zadbać o swoją gospodarkę. Natomiast społeczeństwo demokratyczne (złożone z
oderwanych jednostek) zostało stworzone dla dominacji globalnej ekonomii zysku.
Dzisiaj już widać, że takie rozwiązanie prowadzi do globalnej tragedii, czyli
do kryzysu ekonomicznego w skali światowej.
Państwo demokratyczne, które
wytworzyło na własne potrzeby demokratyczne społeczeństwo, jest zdane jedynie
na ekonomię zysku, gdyż nie ma w nim kto (brak wszelkich wspólnot) zadbać o interes
gospodarczy, czyli o realne gospodarowanie. Gospodarowanie podejmuje przede
wszystkim wspólnota rodzinna. Przecież rodzina nie może być przedsiębiorstwem
nastawionym na zysk, bo przestanie być rodziną. Tutaj trzeba pracować nawet bez
wynagrodzenia dla realnego dobra tej wspólnoty, aby mogła ona trwać i rozwijać
się jako wspólnota. Gospodarowanie dotyczy również wspólnot lokalnych, gdzie
rodziny współpracują ze sobą dla rozwoju lokalnej społeczności wspólnotowej.
Wreszcie gospodarowanie dotyczy działalności ogólnonarodowej, którą określamy
mianem gospodarki państwa narodowego.
Jeżeli pozbywamy się tych
kolejnych stopni działania i życia wspólnotowego, to od razu robimy miejsce dla
liberalnej ekonomii, czyli teorii osiągania zysku. Dlatego pomysł państwa
demokratycznego polega na eliminacji życia wspólnotowego i zastąpienie go
swobodnym działaniem oderwanych jednostek (najlepiej byłoby preferować singli).
Cała batalia ideologiczna dzisiejszej demokracji zmierza właśnie w tym
kierunku. Należy zniszczyć wszelkie więzi wspólnotowe (rodzinne i narodowe) i
zastąpić je swobodnymi pomysłami na życie oderwanych jednostek ludzkich. Ideologowie
demokracji zdają sobie sprawę, że realnymi wspólnotami, które łączą realne
więzi, nie da się dowolnie sterować, ale z dowolnie myślącymi jednostkami można
zrobić, co się chce, gdyż łatwo jest namówić ich do czegokolwiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz