27 czerwca 2016

Gospodarowanie (6) /Poznanie praktyczne



 
Zdaniem Woronieckiego to wola rządzi poznaniem praktycznym. Pisze on, że prawda sądów praktycznych mierzy się zgodnością z nastrojem woli i z prawością jej intencji. Wola nadaje sądom sumienia jakąś moc i spokój, które czerpie z pożądania celu. Nadaje im cechę niewzruszonej pewności. Powiada on, że wartość moralna tego wpływu zależy od tego, czy dany cel, do którego intencja woli zmierza, odpowiada czy też nie prawu moralnemu i zadaniom człowieka. Stosunek woli do celu ostatecznego decyduje o trwałej prawości w życiu. (por. s.115-116)

Poznanie praktyczne jest oparte na rozpoznaniu celu i wiodących do niego środków. Ale powstaje pytanie, skąd rozum bierze pojęcie celu i środków? Wydaje się, że właśnie wtedy potrzebny jest wpływ woli. To wola nadaje rozumowi charakter intencjonalny, czyli nakierowanie na cel. Ale jak dążenie woli może przekładać się na poznanie?
W poznaniu teoretycznym zasadą jest prawda jako zasada przedmiotowa oraz pierwsze zasady poznania, czyli logiczne zasady myślenia, jako zasady podmiotowe zawarte we władzy poznawczej. Poznanie praktyczne jest natomiast myślowym przebiegiem działania. Mamy wiedzieć, co [rozum] chcemy osiągnąć [wola]. Staramy się dowiedzieć, jak to osiągnąć. Przedstawiamy różne sposoby i metody działania. Przeglądamy je i rozważamy za i przeciw. Aby wreszcie stwierdzić, że to trzeba zrobić tak i tak (tym sposobem), albo zupełnie inaczej.
Wydaje się, że problem współdziałania władz ukryty jest w stwierdzeniu: wiedzieć, co się chce. To poznanie przebiega najpierw drogę działania. Poznanie może dokonać takiego przebiegu tylko pod wpływem woli. Wola nadaje poznaniu charakter dążenia, czyli właśnie intencji (zamierzenia). Poznanie wykonuje zamiar działania, czyli pokonuje intencjonalnie drogę działania. W ten sposób dokonuje się działanie w myśleniu. Potrzebny jest do tego cel działania (poznanie celu i rozeznanie środków) . Potrzebny jest przegląd metod i sposobów działania. Przebiegamy myślowo różne drogi-środki. Jakby oglądamy różne sposoby działania i dotarcia do celu. To wola z pewnością pobudza rozum do takich przebiegów albo intencji.
Aby rozum mógł się poznawczo (intencjonalnie) na coś zamierzyć, potrzebne jest mu pojęcie celu. Skąd się bierze poznanie celu (poznanie celowościowe)? To wola dąży do celu. A więc czy tego rozum dowiaduje się od woli? Ale jak? Wola nakłada na poznanie rozumu swoje dążenie (chcenie). Poznanie nabiera wtedy charakteru dążeniowego. Poznanie zostaje skierowane i nabiera cech aktywności. Dokądś przebiega. Biegnie do celu (do końca, czyli do kresu). W ten sposób poznanie ogarnia intencjonalnie jakiś ciąg zdarzeń lub działań człowieka. Tak powstaje zamiar – intencja. Ale cały czas jest to tylko myślenie o działaniu. Jakby samo wymyślanie działania (wymyślanie tego, co chcę zrobić). Zamierzenie działania. Może nawet jakieś odmierzenie działania.
Powstaje teraz dalszy problem, do czego potrzebne jest nam w tym zamierzeniu i w tym działaniu sumienie? Sumienie ukazuje woli dobro, ale może jednocześnie tym samym ukazuje rozumowi dobro jako cel działania. „Czyń dobro”, to znaczy kieruj się i dąż do dobra, właśnie jako do celu. Może więc to dzięki sumieniu rozum otrzymuje pojęcie celu.
Dobro pociąga wolę, ale jednocześnie rozum poznaje, że dobro staje się celem działania. Rozum musi dostrzec i zrozumieć to, co dzieje się z wolą, oraz to, co dzieje się z wezwaniem sumienia skierowanym do woli. Na tej podstawie rozum (świadomość moralna) wie, co się dzieje, rozumie, jak działa wola i jak działa człowiek. Dlatego rozum może ocenić i osądzić nasze działanie.
Jeśli rozum poznał i zaakceptował prawdę, jeśli poznał i ocenił dobro realizowane w chceniu woli, to znaczy, że dotarł do poziomu moralności, oraz że o moralnym działaniu człowieka wie już wszystko, co trzeba. Poznanie i zestawienie ze sobą prawdy i dobra, oraz stwierdzenie, że spotykają się one ze sobą w każdym bycie, a zwłaszcza w człowieku, jest już początkiem mądrości. Mądrość jest celem filozofii i zadaniem lub powołaniem człowieka. Mądrość jest właściwym początkiem moralności. Mądrość informuje nas o godności człowieka. Mądrość odkrywa godność zawartą w człowieku, gdyż stwierdza, że prawda i dobro (także piękno) spotykają się w samym człowieku i decyduje o randze lub wartości moralnej ludzkiego bytu (istnienia). Mądrość określa wreszcie cel życia.
Aby poznać realny cel działania moralnego, trzeba poznać osobową godność człowieka. Bez ujęcia godności trudno jest osiągnąć właściwe działanie moralne, gdyż wtedy podporządkowujemy się jedynie zewnętrznym nakazom (kierujemy się wtedy jakimś autorytetem lub obowiązkiem prawnym). Dopiero gdy jasno ujmiemy godność człowieka, to wtedy może się ona stać celem naszego działania. Wówczas podejmujemy dążenie do bezwzględnego dobra moralnego. Celem moralnego działania musi być dobro bezwzględne, czyli osobowe dobro człowieka. Przyjęcie jako dobra moralnego jakiegoś innego rodzaju dobra (np. boum utile lub bonum delectabile) powoduje wypaczenie moralnego działania człowieka. Kierowanie się własną korzyścią lub przyjemnością sprawia, że działanie człowieka traci charakter osobowy i moralny, a staje się jedynie interesownym działaniem ludzkim. Takie interesowne lub korzystne działanie może być stosowane do świata rzeczy i wytworów kultury, ale nie może być odniesione do drugiego człowieka. Drugi człowiek (osoba ludzka) wymaga bowiem bezwzględnego uznania i poszanowania, wymaga akceptacji i afirmacji, które są potwierdzeniem bezwzględnego charakteru osobowego dobra.
Jeszcze raz wracamy do początkowego problemu, jak wola wpływa na rozum (oraz na świadomość moralną)? Rozum poznaje prawdę. To dotyczy z pewnością rzeczy zewnętrznych. Rozum dociera i spotyka się z istotą rzeczy. A właściwie, to istota rzeczy wpływa na zdolność poznania i rozumienia. Poznanie istoty wywołuje w rozumie skutek w postaci słowa (i pojęcia). Natomiast poznanie tego, co dzieje się w człowieku ma zupełnie inny charakter. Tradycja klasyczna i nowożytna mówi w tym wypadku o refleksji (jako o zwróceniu się władz na siebie i swoje czynności). [Woroniecki pisze: ...]
Mamy wtedy myślenie o myśleniu (wiem, że poznaję) oraz myślenie o chceniu (wiem, że coś chcę). Wydaje się, że to dzięki refleksji rozum przejmuje działanie woli (jakby nasiąka lub przechodzi tym działaniem). W ten sposób myślenie nabiera cech chcenia. Wtedy możemy coś zaplanować lub coś zamierzyć. Poznanie zaczyna przebiegać podobnie jak chcenie, Wówczas w poznaniu pojawia się cel jako postulowany kres działania. Ale ten cel staje się w rozumie początkiem myślenia o działaniu. Wobec tego wydaje się, że myślenie o działaniu zaczyna jakby od końca, czyli od celu, i wraca do początku ustalając sposób działania, czyli to, jak dotrzeć do celu, aby na koniec przyjąć to, od czego trzeba zacząć. W ten sposób poznanie może ogarnąć kres działania (wiem, co chcę zrobić) i dzięki temu ustalić cały przebieg działania (czyli dobrać odpowiednie środki).
Ale takie podejście wydaje się nadal bardziej odpowiednie wobec rzeczy zewnętrznych. Dotyczy ono tego, jak użyć różnych rzeczy, jak posłużyć się różnymi narzędziami, jak przeprowadzić wykonanie różnych spraw i rzeczy. Natomiast nadal pozostaje otwarte pytanie, jak poznanie celowe zastosować w działaniu moralnym? Skąd bierze się uznanie człowieka za cel działania moralnego? Albo jak odkrywamy bezwzględne dobro cechujące człowieka?
Tradycja katolicka powie nam, że potrzebne są do tego kontemplacja i sumienie. Obie te rzeczy obejmują wewnętrzne doświadczenie człowieka. Ale z pewnością nie jest to refleksja. To nie my oglądamy własne wnętrze, ale to coś z wnętrza (od środka) oddziałuje na nasze władze (na rozum i wolę). To wewnętrzna prawda i dobro oddziałują na nasze władze rozumu i woli. Filozofia średniowieczna to doświadczenie nazywa mową serca. Dziś do tego rozumienia odwołuje się także prof. M. Gogacz. Mowa serca jest więc szczególną informacją płynącą z wnętrza człowieka. Mowa serca jest wyjątkowym doświadczeniem osobowego istnienia.
Dlatego zasad i norm moralnego postępowania należy szukać na poziomie mowy serca. Trzeba więc odwołać się do kontemplacji i sumienia jako bezpośredniego doświadczenia osobowej prawdy i osobowego dobra. Nie ma innej drogi dotarcia do poziomu osobowego istnienia. Tylko doświadczenie mowy serca może poinformować nas o szczególnej godności człowieka. Inaczej wiedzę o godności człowieka możemy czerpać wyłącznie z Boskiego objawienia.
Mowa serca informuje nas bezpośrednio o charakterze i randze ludzkiego bytu. Ukazuje nam własności osobowe prawdy, dobra i piękna. Kontemplacja ukazuje nam bezwzględną prawdę osoby ludzkiej. Sumienie objawia nam bezwzględne dobro ludzkiej osoby. Upodobanie wskazuje na osobowe piękno człowieka i piękno ludzkiego życia. Dopiero dalsza refleksja poznawcza pozwala nam zrozumieć i wykorzystać to bezpośrednie doświadczenie mowy serca. Dopiero dalsza refleksja nad wezwaniem sumienia do afirmacji dobra osobowego pozwala rozumowi właściwie pomyśleć o działaniu moralnym, pozwala mu zrozumieć znaczenie celu i celowego działania. Wydaje się bowiem, że dopiero odkrycie i spotkanie dobra bezwzględnego pozwala nam właściwie podejść do zagadnienia celu, czyli sformułować pojęcie celu (najdalszego lub ostatecznego).
Poznanie praktyczne kieruje się celem jako swoją zasadą. Poznanie to musi więc sformułować na początku pojęcie celu. Pojęcie celu wydaje się być połączeniem zasady poznawczej (jaką jest prawda) z zasadą chcenia (jaką jest dobro). W ten sposób może dojść do odkrycia godności jako celu i kresu ludzkiego życia. Dopiero odkrycie godności jako dobra bezwzględnego określa pojęcie celu.
Stworzenie pierwszej teorii etycznej przez Sokratesa było związane z pojęciem dobra bezwzględnego. Mówił on o wiedzy jako dobru bezwzględnym przeciwstawiając się relatywizmowi sofistów. Wydaje się, że określenie bezwzględnego punktu odniesienia jest podstawą myślenia i wiedzy o działaniu. Inaczej działanie staje się dowolne i nie można go ani zaplanować, ani ocenić. Do planowania działania, czyli do zamierzenia, potrzebne jest pojęcie celu. To pojęcie potrzebne jest także do oceny przeprowadzonego działania. Możemy wtedy stwierdzić, czy działanie osiągnęło swój cel. Bez pojęcia celu nie ma wiedzy na temat działania. Jeśli nie ma wiedzy o działaniu, to nie będzie etyki jako nauki o ludzkim postępowaniu. Nie będzie etyki normatywnej. Zniknie zupełnie powinnościowy charakter moralnego działania. Popadniemy w całkowity relatywizm. Wszystko wolno (róbta, co chceta). Wówczas człowiek przestaje kierować swoim działaniem, lecz to działanie zaczyna kierować człowiekiem. Jedno działanie wywołuje dalsze, a człowiek przestaje panować nad swoimi czynami.
Co ciekawe, wiedza o działaniu rodzi się w momencie odkrycia czegoś bezwzględnego. Na ogół chodzi o bezwzględne dobro. Jest to ponadto związane z pragnieniem poznania samego siebie (z chęcią poznania człowieka). Znaczące jest również to, że dostrzeżenie bezwzględnego dobra wynika z panującego wcześniej relatywizmu (albo sceptycyzmu). Czyżby więc człowiekowi łatwiej było poddać się relatywizmowi niż poszukiwać bezwzględnego dobra. Postawa etyczna nie jest więc czymś bezpośrednio danym człowiekowi i łatwym do osiągnięcia. Potrzeba tutaj wielu rozważań, przemyśleń i odważnych rozstrzygnięć. Potrzeba tu namysłu i decyzji. Potrzeba wreszcie czystych chęci. Może potrzeba także czystego sumienia.
Rozum ma skłonność do uogólnień (do abstrakcji). Chętnie tworzymy pojęcia ogólne i stawiamy je sobie za cel działania. W historii mieliśmy więc już różne propozycje – wiedzę, cnotę, szczęście, przyjemność, pożytek, ludzkość, postęp, dobrobyt, komunizm, demokrację, teraz mamy globalizację. Rozum tworzy różne idee i ideały, które mają określać i wyznaczać postępowanie człowieka. Ale zawsze powstaje wtedy problem, jak dostosować zwykłe i konkretne działania do tych wymyślonych ideałów. Trzeba więc sprowadzić ludzkie myślenie na ziemię. Trzeba poszukać realnych i konkretnych celów, czyli czegoś, co da się urzeczywistnić w zwykłym codziennym działaniu.
Moralność i moralne postępowanie nie są idealizmem. Moralność powinna być codziennością człowieka, a nie marzeniem. Czymś, co urzeczywistniamy w każdym konkretnym działaniu. A to znaczy, że poznanie praktyczne musi być przekładalne na faktyczne działanie. Poznanie praktyczne musi być oparte na mądrości, a nie na idealizmie (czyli na myśleniu pojęciami ogólnymi – ideami). Mądrość trzyma się rzeczywistości i realizmu. Mądrość pozostaje na poziomie realnych bytów. To mądrość potrafi odnaleźć cel działania i życia człowieka w nim samym. To mądrość odkrywa godność człowieka i stawia ją za cel w jego postępowaniu. Mądrość odkrywa godność osobową zawartą w każdym człowieku. Odkrywa tę godność jako źródło realności całej natury ludzkiej. To mądrość pokazuje nam, że ludzka natura wyrasta z osobowej godności i do niej zmierza. Dopiero wówczas celem działania moralnego staje się sam człowiek – każdy pojedynczy człowiek, a nie ludzkość lub społeczeństwo (państwo).
Abstrakcyjne myślenie jest człowiekowi potrzebne do poszukiwania Absolutu i absolutnych wartości. Taka zdolność powinna bowiem prowadzić do ujęcia dobra bezwzględnego. Ale w koncepcjach etycznych zbyt często zamieniano dobro bezwzględne na dobro ogólne. Najlepiej widać to na przykładzie dobra wspólnego (bonum commune). Etycy i politycy bardzo chętnie posługują się pojęciem dobra wspólnego, ale najczęściej pojmują je na poziomie ogólności. W ten sposób dobrem wspólnym staje się coś ogólnego – np. (powszechna) sprawiedliwość społeczne, albo ogólna korzyść społeczna, czyli dobrobyt, albo państwo ujęte ogólnie, a nawet władza, jak w przypadku demokracji. Mówi się, że dobrem wspólnym jest demokracja albo państwo prawa.
Abstrakcyjne myślenie jest również potrzebne do poszukiwania Transcendencji. Człowiek musi znaleźć dla siebie jakiś punkt zaczepienia w tym zmiennym świecie. To, co zmienne wymaga stałej zasady. Wiedzieli o tym Platon i Arystoteles. Dlatego ludzkie działanie wymaga takiego stałego punktu odniesienia. Ludzkie poznanie i ludzka wiedza dążą do czegoś stałego i niezmiennego. Poszukujemy wiedzy ogólnej i koniecznej. Ale musimy pamiętać, że sama zasada nie może być czymś ogólnym, bo ogólne są pojęcia. Zasada musi być konkretna i realna.
Mówimy, że poznanie potrzebuje prawdy. To prawda ma być tą niezmienną zasadą poznania. Wiedza powinna zawsze ujmować prawdę. Ale przecież to nie znaczy, że prawda jest ogólna i konieczna. Sama prawda musi być realną własnością rzeczy. Uważa się, że prawda jest własnością transcendentalną przysługującą realnemu bytowi. Taka prawda przekracza więc poziom własności kategorialnych ujmowanych w poznaniu ogólnym i koniecznym. Jeśli prawdę sprowadzimy do efektu poznania, to utożsami się ona z wiedzą i przejmie jej cechy. Pojawia się zatem problem, co nam pozwala dotrzeć do tej transcendentalnej prawdy?
Na pewno nie jest to poznanie abstrakcyjne. A więc nie jest to wiedza ogólna i konieczna. Wydaje się, że potrzebne jest tutaj bezpośrednie doświadczenie. Takim wewnętrznym doświadczeniem jest mowa serca. Mowa serca informuje nas o własnościach transcendentalnych. Mowa serca obejmuje kontemplację, sumienie i upodobanie piękna. Kontemplacja (contemplatio) dotyczy osobowej własności prawdy. Sumienie (synderesis, syneidesis = conscientia) obejmuje osobową własność dobra. A upodobanie dotyczy własności piękna.
Tylko postępowanie moralne buduje naszą realność, gdyż utrwala podmiotowość istnienia, która jest przyczyną całej realności istotowej człowieka. Jest to ów poziom bycia (istnienia), który pokazał nam Marcel. Trzeba umieć sięgnąć do poziomu bytowania, aby jak najwięcej zaczerpnąć ze źródła realności, jakim jest istnienie ludzkiego bytu (ludzka egzystencja). To istnienie wszystko urealnia. Tam też leży źródło istotowej realności człowieka, źródło realności ludzkiej natury. Tam też znajduje się źródło naszej moralności i naszej mądrości. Człowiekowi najbardziej dziś potrzeba realności i mądrości.
Z dotychczasowych rozważań wynika, że mądrość rodzi się z doświadczenia mowy serca. Podstawą mądrości jest bowiem kontemplacja i sumienie, które współtworzą mowę serca. Bez doświadczenia tego, co w człowieku osobowe, bez kontemplacji i sumienia, które kontaktują nas z osobową prawdą i osobowym dobrem, nie osiągniemy nigdy mądrości, gdyż mądrość pozwala nam ująć to, co osobowe i właściwie ocenić jego znaczenie. Nie ma zatem poznania osoby bez mowy serca. Ponieważ osoby nie da się poznać i zrozumieć ani dzięki abstrakcji, ani dzięki dedukcji, ani dzięki indukcji, ani dzięki żadnym innym rozumowaniom. Osoby możemy doświadczyć jedynie dzięki mowie serca.
Poznanie praktyczne musi wyrastać z mądrości. Tylko mądrość może nadać ludzkiemu działaniu charakter moralny. Mądrość obdarza działanie człowieka celowością i powinnością. Celowość staje się zasadą poznania praktycznego, natomiast powinność musi określać działanie woli (czyli chcenie). Rozum powinien kierować się celem, zaś wola posługuje się powinnością. Celowość dotyczy prawdy, ale prawdy osobowej zawartej w człowieku. Natomiast powinność dotyczy dobra, ale również dobra osobowego zawartego w człowieku.
Celowość i powinność wyrastają z doświadczenia mowy serca. Celowością obdarza rozum kontemplacja, natomiast powinność nakłada na wolę sumienie. Celowość i powinność stanowią podstawę moralnego działania. Cel leczy rozum z dialektycznego myślenia, zaś powinność uzdrawia wolę z wybierania między dobrem i złem. Celowość leczy rozum ze sprzeczności. Usuwa możliwość dialektycznego myślenia na tak i nie. Cel wskazuje na coś jednego – na jedną zasadę myślenia o działaniu. Cel ukazuje od razu jeden kres działania, co pozwala rozumowi rozważyć całe działanie. Cel ostateczny ukazuje wreszcie jeden kres życia.
Człowiek potrzebuje celu życia. Człowiek powinien widzieć przed sobą jakiś cel i kres działania. Człowiek musi widzieć przed sobą cel życia. Człowiek poszukuje prawdy. Człowiek musi odkryć prawdę życia, prawdę swojego życia. Człowiek pragnie odkryć prawdę własnej egzystencji. Prawda o człowieku, prawda o jego życiu określa cel ludzkiego działania.
Prawdę o celu życia (o końcu) można odkryć tylko w kontekście „początku”. Do tego „początku” człowieka powracał najczęściej w swoim nauczaniu papież Jan Paweł II. Papież szukał prawdy o człowieku w stworzeniu na obraz i podobieństwo Boże.
Początek zawsze wskazuje na koniec. Zaś koniec (cel) jest określony przez początek. Początek rozpoczyna bowiem to, co staje się na końcu. Początek wyznacza więc cel. Początek człowieka wyznacza zatem cel i kres ludzkiego życia i działania. Bez początku nie byłoby celu i końca. Bez początku stworzenia nie byłoby w ogóle człowieka. Cel powstaje więc na początku i z początku. Cel człowieka bierze się z samego początku człowieczeństwa, czyli ze stworzenia osoby człowieka. Początek i koniec. A i Ω. Adam i Chrystus.
Cel zaczyna się na początku. Dlatego tak mocno jest związany z prawdą początku. To prawda początku określa i wyznacza cel. Bez początku nie ma celu. Nie ma też celu bez prawdy, gdyż na początku stoi cała prawda o człowieku. Człowiek został stworzony na obraz  i podobieństwo Boże. U początku stoi obraz i on wyznacza cel ludzkiego życia. Stać się na powrót obrazem Boga. Ukazać Boga w swoim człowieczeństwie. Zobrazować albo objawić Boga w sobie. Oto cel człowieka.

A to dotyczy jednocześnie ludzkiej osoby. To osoba jest obrazem Boga w człowieku. To znaczy, że musimy wydobyć na jaw osobę. Człowiek musi ujawnić osobę poprzez swoje działania. Człowiek musi pokazać swoją osobę dzięki moralności. Musi objawić się jako osoba. Osoba jest bowiem obrazem i podobieństwem do Boga. Ten obraz i podobieństwo muszą ujrzeć światło dzienne. Ten obraz powinien zajaśnieć blaskiem prawdy i dobra, blaskiem chwały. Dopiero wtedy wypełnimy nasze powołanie i nasze człowieczeństwo.
Aby ustalić cel, trzeba odkryć prawdę „początku”. Bez poznania początku nie można wyznaczyć celu ludzkiego działania i ludzkiego bytu. A zatem rozpoznanie celu powinno być efektem pogłębionego poznania ludzkiej natury, a nawet więcej, poznania ludzkiej osoby. Jeśli więc nie dotrzemy do wnętrza i głębi ludzkiego bytu, to nie zdołamy określić właściwego celu. Aby ustalić ostateczny cel człowieka i jego życia, trzeba sięgnąć aż do poziomu osobowego, czyli do istnienia człowieka. Dlatego tutaj niezbędna jest metafizyka ujmująca byt jako złożony z istoty i istnienia. Musimy poznać warunki i własności ludzkiego istnienia oraz skąd ono pochodzi. Nie jest to wcale łatwe. Musimy więc sięgnąć do wielowiekowej tradycji filozoficznej, aby śledzić i odnajdywać rozważania idące w tym kierunku. Na tym polega uprawianie filozofii człowieka i osoby.
Człowiek został stworzony przez Boga. Nawet po grzechu pierworodnym Bóg nie zostawił człowieka samemu sobie. W całej historii Bóg otacza człowieka opieką, wspiera go wiedzą objawioną, czyli jakby podpowiada człowiekowi, kim on jest. W ten sposób Bóg nieustannie opiekuje się człowiekiem, aż po wybawienie go z pęt grzechu pierworodnego. Bez tego Boskiego wsparcia, czyli bez łaski Bożej, człowiek nie zdołałby poznać ani Boga, ani siebie samego. Zdobywałby wiedzę przyrodniczą i trwałby przy nie rozwijając nauki przyrodnicze. Byłby w stanie opanować i podporządkować sobie przyrodę. Ale nie wiedziałby nic o sobie i swojej osobie. Byłby wówczas takim tragicznym bytem targanym zarówno dialektycznym myśleniem i wyborem między sprzecznościami, jak też skrajnymi uczuciami i nastrojami. Jego wiedza dotyczyłaby świata rzeczy i wytworów. Swoją naturę widziałby tylko w kontekście przyrody. Świat jawiłby mu się jako nieprzyjazny albo nawet absurdalny. Człowiek zmagałby się ze swoim tragicznym losem. Walczyłby miedzy sobą o panowanie nad światem. Podbijałby inne ludy i narody. Co ciekawe, to wszystko znamy z historii ludzkości. To wszystko stanowi więc znaczną część naszej historii. A jednak w tych dramatycznych wydarzeniach nieustannie przejawia się „palec Boży”. Bóg oddziałuje na ludzkie losy poprzez swoich wybrańców – świętych i proroków, wyznawców i męczenników.
Wydaje się, że dochodzenie do pojęcia celu ludzkiego życia jest sprawą trudną i rozwijającą się stopniowo. Potrzebne jest poznanie prawdziwie metafizyczne (jak u Arystotelesa) i poznanie etyczne (jak u Sokrattesa). Konieczne jest sięgnięcie do natury człowieka, ale i to nie wystarcza. Trzeba umieć przekroczyć poznanie naturalne i szukać doświadczenia osoby (które ma już charakter doświadczenia mistycznego). Z kolei inną drogą jest wiedza objawiona zaczerpnięta z Biblii. To tam znajdziemy antropologię „początku”, czyli stworzenia na obraz i podobieństwo Boże. Odczytamy tam sens osoby człowieka, jej powołanie i zbawienie. Uczył nas tego papież Jan Paweł II.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz