21 kwietnia 2024

Wiosna idzie... i już przeszła

 


Technologia wartości

Uderzyło mnie określenie pana Dukaja - technologia wartości. Jemu chodzi o taką technologię, która jest w stanie narzucać ludziom różne wartości (może poglądy na temat wartości). Wydaje się, że posługuje się przy tym taką naturalistyczną koncepcją człowieka. Uważa, że człowiek (a konkretnie ludzki umysł lub emocjonalność, czy ogólnie świadomość) podlega koniecznym i bezwzględnym oddziaływaniom reklamowym albo szerzej manipulacyjnym, które wymuszają różne zachowania człowieka. W ten sposób działają reklamowo wielkie korporacje, i takie oddziaływania przejęła dziś polityka. Jego zdaniem człowiek nie potrafi się przed tym obronić (chociaż dotyczy to raczej większości społeczeństw).

Dukaj uważa, że zmiany kulturowe (dokonujące się strukturalnie i systemowe) oddziałują na wyznawane przez ludzi wartości. Dlatego sformułował tezę o kulturowej ewolucji wartości. Jak mi się wydaje, problem polega jednak na uproszczeniu, które dotyczy utożsamienia wartości z potrzebami i interesami ludzi lub grup społecznych. Mamy bowiem wartości i mamy różnego typu zainteresowania. Jeśli ludzie kierują się swoimi potrzebami i zainteresowaniami, to nie znaczy, że traktują je jako wartości. Interesy mają przecież charakter użytkowy (utylitarny), natomiast wartości są oceniane jako coś bezwzględnego. Oczywiście nasze myślenie jest w stanie potraktować dowolną rzecz czy sprawę jako wartość, ale przyjęło się uważać wartość za coś szczególnego i wyjątkowego, za coś, co stoi na szczycie naszej oceny. W tym sensie wartości nie podlegają ewolucji kulturowej. Dajmy przykład : życie człowieka jest wartością bezwzględną zawsze i wszędzie, natomiast nasze zdrowie może być potraktowane użytkowo, skoro jest związane z podjęciem pracy zawodowej. 

Wartości są czymś bezwzględnym. A to oznacza, że wartości są zależne od naszej duchowej rozumności. To nasze myślenie określa i tworzy wartości. Ale tworzenie wartości musi być powiązane z naszym poznaniem i rozumieniem realności, inaczej wartości tracą swój bezwzględny sens. Dlatego wartości zależą od naszego rozumienia zasad realności. Chodzi przede wszystkim o główne zasady realności człowieka, czyli egzystencjalną podmiotowość osoby i egzystencjalną podmiotowość życia. Te egzystencjalne zasady mają charakter realności nadprzyrodzonych. I właśnie stąd przedstawiane wartości nabierają bezwzględnego charakteru. W kulturze występowały właśnie takie wartości.

8 kwietnia 2024

Urok utylitarystycznej niedojrzałości (s. 138-139)

Zacytowany fragment:

Idea bycia elementem składającym się na treść masse totale może przypaść do gustu jedynie człowiekowi, który sam w sobie ma niewiele treści. Potrzebny jest do tego odpowiedni poziom niedorozwoju osobowości, to znaczy do tego stopnia posunięty brak duchowej organizacji i równowagi, który uniemożliwia kontrolowanie i stłumienie niepokoju egzystencjalnego przez normalne procesy dojrzałego i medytacyjnego życia. W rezultacie takiego człowieka nękają niepewność, frustracje, lęki, agresywność, paranoiczne obsesje oraz niekontrolowana nienawiść. Wspaniałym sposobem ucieczki dla jednostki nieumiejącej wyplątać się z tego położenia własnymi siłami zawsze było i będzie zatopienie się w kolektywnej osobowości, którą może znaleźć pod ręką w swoim otoczeniu lub którą może przywołać, gdy tego wymaga sytuacja. Odpowiedzią na niedojrzałość jest trybalizm, ponieważ pozwala człowiekowi pozostać niedojrzałym przy aprobacie grupy. 

Człowiek, który nie reprezentuje sobą wiele jako osoba, wciąż może być użyteczną jednostką. Dlatego też plemię niedojrzałych utylitarystów potrafi być skuteczną i bardzo potężną społecznością, a równocześnie bardzo niebezpieczną, jeśli jej niepokoje, prowincjonalizm, ksenofobia i paranoje z tego czy innego powodu nastroją ją agresywnie przeciwko innym. Plemiona wyłaniające się podczas kryzysu cywilizacji mogą wykazywać znaczną efektywność polityczna w czasie swojego trwania. Niedojrzałość w żaden sposób nie musi umniejszać siły politycznej. Polityczna efektywność ruchu trybalistycznego oraz wartość wynikająca z możliwości przetrwania, jakie stwarza, nie tylko przydają mu atrakcyjności, ale sprawiają, że może się stać trwałą formą politycznej egzystencji dla mas ludzkich, jeśli coraz powszechniej zyskają one wolność organizowania się w nowe formy polityczne w czasie, gdy instytucje cywilizacji wysokiej zaczynają się walić, tak jak to było w XVIII wieku. (zob. Eric Voegelin, Od Oświecenia do Rewolucji)

Odpowiedzialność albo jej brak

Wymiar kulturowy i cywilizacyjny życia człowieka musi mieć swój fundament transcendentny, bo to nadaje życiu społecznemu porządek. Bez tego transcendentnego odniesienia kultura (a za nią polityka) staje się zupełnie dowolną działalnością. Ludzie kierują się wówczas wolnością, czyli nie kierują się już niczym. W człowieku powstaje świadomościowy chaos, który przeradza się w ogólny chaos społeczny i polityczny.

Działania oparte na wolności przestają być odpowiedzialnymi, czyli zatracają jakąkolwiek celowość i sensowność. Ludzkie działanie potrzebuje odpowiedzialności. Człowiek musi być przed kimś odpowiedzialny za swoje czyny, nie może odpowiadać jedynie przed samym sobą. W sprawach codziennych odpowiadamy przed swoimi bliskimi, ale w sprawach ogólnych dotyczących całej społeczności lub wspólnoty narodowej musi odpowiadać za swoje czyny przed władzą najwyższą, czyli przed Transcendencją. Dawniej uważano, że głos ludu (czyli opinia publiczna) jest głosem Boga. Człowiek, ale tylko jako osobowa egzystencja, ma poczucie takiej odpowiedzialności przed Stwórcą. Natomiast nasza natura oderwana od tej osobowej egzystencji popada w samowolę zatracając jakąkolwiek odpowiedzialność. Człowiek, który uważa, że odpowiada tylko sam przed sobą (człowiek oceniający lub osądzający samego siebie) zawsze będzie dążył do usprawiedliwienia siebie z największych zbrodni. 

Życie społeczne wymaga odwołania się do zasad moralnych, które są wyznaczone przez osobową realność człowieka, a nie przez stawanie się natury, a już zwłaszcza przez jego myślącą lub emocjonalną świadomość. Człowiek nie miał możliwość odkrycia zaraz od początku swojej osobowej realności (osobowego podmiotu istnienia). Z pewnością miał jakieś poczucie ważności własnej osoby (to widać cały czas u dzieci). Ale otrzymała od  Boga jasny przekaz w tym zakresie w postaci Dekalogu, czyli praw i zasad określających jego osobowe życie. To dawało mu poprzez wieki poczucie odpowiedzialność za siebie wobec Boga Stwórcy, ale zarazem poczucie odpowiedzialności wobec własnej osoby i bliskich sobie osób. Człowiek miał świadomość, że bycie osobą wymaga od niego osobowego działania wobec innych osób, czyli działania moralnego. Boże objawienie pouczał go o wyjątkowym celu ludzkiego życia. Człowiek miał przekonanie, że stać go na życie wieczne (i zbawienie). 

Jeżeli człowiek zatraci swój transcendentalny cel określający życie osobowe, to zaczyna wtedy kierować się jakimiś bieżącymi zależnościami (interesami lub zainteresowaniami). Dobrze jeśli potrafi wyznaczyć sobie jakiś nadrzędny interes praktyczny, ale zawsze będzie się zderzał z trudnościami i kłopotami, co przeszkadza mu w jego pożytecznym działaniu. Takie problemy zawsze oddziałują na ocenę własnych działań. Jeżeli zabraknie silnej osobowości budowanej w oparciu o realną podmiotowość osoby, to człowiek zaczyna się miotać i gubić w swoim działaniu i myśleniu, gdyż zaczyna poszukiwać powodów niepowodzeń w sobie albo w niesprzyjających okolicznościach (ogólnie w złym losie). W tej sytuacji nie ma możliwości odniesienia się do zasad moralnych, które przecież porzucił. Musi decydować sam o sobie w sposób wolny, czyli dowolny. Efektem tego raz stają się działania dobre i skuteczne, a zaraz innym razem błędne i destrukcyjne. Bo trzeba wiedzieć, że wolność nie wyznacza i nie nadaje żadnego kierunku podejmowanym działaniom. Pełna wolność prowadzi człowieka prostą drogą do anarchii i chaosu.