Antropologia polityczna
17 czerwca 2025
Musi ktoś przyjść !!!
10 czerwca 2025
Układ wielomocarstwowy
Kiedy w czasach zimnej wojny mieliśmy dwa przeciwstawne mocarstwa, wtedy sytuacja polityczna była jasna i jednoznaczna. Państwa mogły przynależeć do jednej ze stron. My dostaliśmy się pod panowanie ZSRR i staliśmy po stronie komunistycznej. Dlatego nie mogliśmy działać i pracować we własnym interesie politycznym, lecz podlegaliśmy decyzjom hegemona. Z kolei państwa Europy zachodniej podlegały decyzjom swojego opiekuna, czyli Stanów Zjednoczonych. Sytuacja polityczna była oczywista i każdy blok rozwijał się po swojemu. Tak to działało do momentu upadku ZSRR. Potem nastąpił okres przejściowy, gdy państwa podległe ZSRR zdobyły pewną samodzielność. Polska zwróciła się w stronę Zachodu i liberalnej demokracji.
Ale dzisiaj ogólna sytuacja polityczna uległa radykalnej zmianie. Rozwój gospodarczy świata (w formie globalizacji) doprowadził do powstania kilku ośrodków o charakterze mocarstwowym. Odrodziły się Chiny, rozwijają się Indie, Unia Europejska marzy o potędze, rosną także aspiracje mniejszych krajów, jak np. Brazylia, Turcja, Australia. Widzimy, że na świecie powstał układ wielomocarstwowy.
Otóż musimy sobie zdawać sprawę, że w tym nowym układzie trzeba będzie działać w całkiem nowy sposób. Należy przedefiniować kwestię bezpieczeństwa militarnego, ponieważ naszego bezpieczeństwa nie będzie już zapewniał panujący hegemon. W nowym układzie trzeba będzie lawirować między wpływami poszczególnych mocarstw lub ich sojuszy. W jeszcze większym zakresie dotyczy to również bezpieczeństwa i rozwoju gospodarczego. Rywalizacja wielu mocarstw narzuca nam dodatkowe wyzwania, ponieważ każde z mocarstw będzie dążyło do maksymalizacji rozwoju poprzez szybkie wdrażanie innowacji technologicznych (np. AI). Dawniej wystarczyło współpracować z panującym mocarstwem, ale dzisiaj mocarstwa konkurujące ze sobą będą się rozwijały coraz szybciej (zob. Chiny), zaś kraje pomniejsze pozostawione same sobie mogą się stoczyć w zapaść technologiczną. Wydaje się, że w coraz większym stopniu trzeba będzie śledzić kierunki rozwoju technologii na całym świecie.
8 czerwca 2025
Albo strategia albo dialog
Jeden z komentatorów stwierdził, że w naszej polityce nie ma strategii, jest tylko dialog. Wydaje się, że należałoby zastanowić się nad tym rozróżnieniem.
Strategia jest myśleniem na przyszłość (ujęciem perspektywicznym). Natomiast dialog jest myśleniem bieżącym bez żadnych perspektyw. W dialogu opowiadamy o przeszłości, czyli o tym co było, bo dialog jest wymianą poglądów, które już mamy. W dialogu ujawniają się różnice albo zbieżności poglądów, czyli naszego myślenia. Żeby w strategii wyjść do przodu trzeba porzucić dialogiczność.
Strategia wymaga rozważenia działania i określenia ostatecznego celu. Dlatego konieczne jest spojrzenie do przodu, a nie bieżące opowieści. Strategia wymaga rozpoznania obecnej sytuacji (realnej sytuacji) działającego podmiotu (konkretnego człowieka albo całego państwa) i na tej podstawie wyznaczenia przyszłego celu działania. Strategia potrzebuje więc dobrego rozpoznania realności -- realności samego działania ale również realności otoczenia, w którym będziemy działać, ponieważ dotyczy ona realnego działania w realnym świecie. To nie mogą być tylko jakieś teoretyczne pomysły, ale trzeba się tutaj trzymać realności i zasad realności.
Dialog jest oparty na ludzkim myśleniu. Dlatego dialog dotyczy tylko jakichś możliwości, to mogą być możliwości działania, bo o możliwościach bardzo łatwo się rozprawia w nieskończoność. Dialog jest oparty na myśleniu możliwościami, a przez to nie dociera do realności. W dialogu wszystkie strony obracają się tylko w sferze możliwości, bo myślenie posługuje się możliwościami i nie musi dotyczyć realności. I dlatego dialogi polityczne nie mają żadnej mocy sprawczej.
W podsumowaniu możemy stwierdzić, że strategia stanowi ocenę realnej sytuacji, w której przebiega działanie, natomiast dialog jest tworzeniem nierealnych możliwości działania.
5 czerwca 2025
Dobre słowo zamiast wiedzy ??? (w polityce) !!!
Jeden z komentatorów oceniając polityków stwierdził, że uważają oni, że obywatele nie potrzebują wiedzy (może wprost nie chcą), bo wystarczą im łatwe słowo. Ale moim zdaniem, politycy już się w tej kwestii mylą. Ludzie ogarniają coraz więcej wiedzy w sprawach, które ich bezpośrednio dotyczą. To mogą być sprawy codzienne, ale z czasem taka wiedza się poszerza. Nie można już epatować obywateli łatwymi obietnicami, bo ludzie wiedzą, co jest realizowane a co nie.