29 kwietnia 2019

Kiedy człowiek staje się chrześcijaninem?



Biskup Drohiczyński napisał w Liście pasterskim, że człowiek nie rodzi się chrześcijaninem. To pokazuje, że człowiek potrzebuje wsparcia łaską Bożą. Służą do tego sakramenty, zwłaszcza chrzest, komunia i bierzmowanie. Przecież już na chrzcie Bóg obdarza nas swoją łaską, abyśmy mogli stać się chrześcijanami. Ale ten chrzcielny dar łaski jest tylko początkiem naszej działalności, którą podejmujemy już sami.
Chyba w średniowieczu funkcjonowała formułka – anima naturaliter christiana. Łączono ją zapewne z poglądem, że Bóg stwarza duszę człowieka, ponieważ człowieka pojmowano jako złożonego z duszy i ciała. Otóż Bóg stwarza bezpośrednio osobę człowieka (persona) i jego życie (vitalitas – moc ożywcza). Bóg stwarza bowiem ludzkie istnienia, które zawiera podmiotowość osoby i podmiotowość życia. Gdyby Bóg stwarzał ludzką duszę (to, co zwykle nazywamy duszą), wtedy musiałaby ona posiadać odpowiednią doskonałość i mogłaby działać zawsze w sposób doskonały, czyli osobowy. Jednak dusza nie jest podmiotem osobowym, jak chce wykazać współczesna filozofia utożsamiając osobę ze świadomością. Tragedia!!!
Czymś doskonałym w człowieku jest podmiot osobowy zawarty w istnieniu. Można również mówić o nim „ludzka egzystencja”. Dlatego nasza dusza (duchowość, którą tworzą władze duchowe umysłu, woli i uczuciowości) musi być wzmocniona aktami osobowymi, które pochodzą od osoby i które stają się wyrazem daru łaski Bożej (nawiązanie przez Boga relacji osobowych z człowiekiem). Dopiero gdy działania duchowe zostaną poparte przez akty osobowe (kontemplacja, sumienie i upodobanie), to wtedy władze duchowe zdobywają odpowiednie zasady oraz sprawności (cnoty osobowe) do działań osobowych, czyli stricte ludzkich, jak pisał Wojtyła. Nasze działania osobowe stają się potwierdzeniem osobowej łączności z Bogiem oraz z innymi osobami (przede wszystkim Świętymi Pańskimi).
Każdy człowiek ma możliwość przyjęcia sakramentu chrztu i przyjęcia łaski Bożej. Takie przyjęcie na powrót umacnia jego osobę i pozwala mu działać w sposób osobowy (na co dzień i od święta). Dzięki darowi łaski Bożej nasza osoba zyskuje potężną moc i aktywność, która może oddziaływać na duszę i dalej na ciało. Wówczas działamy w pełni osobowo (czyli ze względu na osobę) zdobywając osobowe sprawności umacniające nasze władze duchowe.
Bez tego wsparcia człowiek jedynie stara się działać jak najlepiej, ale to nie zawsze się udaje, bo bez łaski nasze władze duchowe nie mają stałego wsparcia aktów osobowych. Łaska Boża działa bowiem poprzez osobę człowieka pobudzając akty kontemplacji, sumienia i upodobania, które z kolei oddziałują na nasze władze uzdatniając je do właściwego działania (do słowa prawdy, czynu dobra i przeżycia piękna). Ani nasz umysł sam z siebie nie będzie zdolny osiągnąć słowa prawdy, ani nasza wola sama z siebie nie będzie mogła chcieć i czynić dobra, ani nasza uczuciowość sama z siebie nie w stanie przeżywać piękna, lecz będzie skazana na przeżywanie przyjemności.
Nasz umysł pozostawiony samemu sobie staje się co najwyżej świadomością, która potrzebuje danych zmysłowych do tworzenia własnego przedmiotu w postaci zjawiska (Kantowski fenomen albo empiryczny fakt). Nasza wola pozbawiona osobowego wsparcia i działająca na własną rękę będzie skazana na wybieranie wyłącznie spośród propozycji naszego myślenia, czyli będzie skłonna do wyboru działań przebiegających w sferze empirycznej. Wszystko to sprawdza się oczywiście w praktycznej działalności człowieka, czyli w życiu codziennym i zawodowym. Jednak dzięki temu nie można wznieść się do działań rzeczywiście osobowych (wiary, miłości i nadziei). Człowiek pragnący wolności i zdany tylko na siebie nie będzie żył osobowo, czyli w sposób egzystencjalny, jak chciał Kierkegaard. Sam w sobie człowiek jest tylko esencją, czyli istotą żywą. I tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz